przypatrzysz się i tu, Gdy się ten wrócił, jak pies, do swego womitu. 382 (N). PRIMA APRILIS
O miotłach i kometach, jako im kto wierzy, Kiedy świecą na niebie, słysząc u wieczerzy (A nazajutrz Aprilis przypadała prima, Kędy choć żart bezpieczny, nikt się nie odyma), Wrzuci miotłę na wschody gdzieś do indermachu Frant jeden i, przyszedszy do nich, nie bez strachu: „Miotła — rzecze — na wschodzie, niedobra to wróżka,
Bo do góry ogonem.” Porwą się ci z łóżka, Bieżą na dwór skwapliwie, tak jako był który, Ledwie im nie wyskoczą oczy z czół do
przypatrzysz się i tu, Gdy się ten wrócił, jak pies, do swego womitu. 382 (N). PRIMA APRILIS
O miotłach i kometach, jako im kto wierzy, Kiedy świecą na niebie, słysząc u wieczerzy (A nazajutrz Aprilis przypadała prima, Kędy choć żart bezpieczny, nikt się nie odyma), Wrzuci miotłę na wschody gdzieś do indermachu Frant jeden i, przyszedszy do nich, nie bez strachu: „Miotła — rzecze — na wschodzie, niedobra to wróżka,
Bo do góry ogonem.” Porwą się ci z łóżka, Bieżą na dwór skwapliwie, tak jako był który, Ledwie im nie wyskoczą oczy z czół do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa I toporami, znakiem rządu swego, Narąbie sobie chrustu zielonego, Albo te rózgi, którymi był groźny Rzymowi, wrzuci w piecyk pod czas mroźny. Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy; Dlatego ani daj się złemu pożyć, I w dobrym pomnij, że złe może ożyć. I tobie, Pietrze, pójdą rzeczy ładno, Choć cię zła chwała tknęła teraz
pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa I toporami, znakiem rządu swego, Narąbie sobie chrustu zielonego, Albo te rózgi, którymi był groźny Rzymowi, wrzuci w piecyk pod czas mroźny. Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy; Dlatego ani daj się złemu pożyć, I w dobrym pomnij, że złe może ożyć. I tobie, Pietrze, pójdą rzeczy ładno, Choć cię zła chwała tknęła teraz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 118
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
okrutny i srogi, Że matce mojej ledwie zostawi me nogi, Ostatek sobie chowa, część zwierzom rozrzuci (Im mię bardziej morduje, tym się mniej zasmuci), Na koniec mię przez wszytkie utrapi żywioły: Wodą mię, a nie ogniem, obróci w popioły, Rozrzuca po powietrzu i tłucze po ziemi, W ogień wrzuci; dopieroż męczeństwy takiemi Zmieniona, tyranowi tak płacę tę sprawę, Że mu za śmierć oddaję i żywot, i strawę. GADKA SIÓDMA
Czołgam się zawsze jak brzydkie gadziny, Krzyczę, choć gęby nie mam ni przyczyny, Matki mej gryzę ciało, włosy, kości, I bez pamięci rozdzieram wnętrzności. Uciekam przed tym
okrutny i srogi, Że matce mojej ledwie zostawi me nogi, Ostatek sobie chowa, część zwierzom rozrzuci (Im mię bardziej morduje, tym się mniej zasmuci), Na koniec mię przez wszytkie utrapi żywioły: Wodą mię, a nie ogniem, obróci w popioły, Rozrzuca po powietrzu i tłucze po ziemi, W ogień wrzuci; dopieroż męczeństwy takiemi Zmieniona, tyranowi tak płacę tę sprawę, Że mu za śmierć oddaję i żywot, i strawę. GADKA SIÓDMA
Czołgam się zawsze jak brzydkie gadziny, Krzyczę, choć gęby nie mam ni przyczyny, Matki mej gryzę ciało, włosy, kości, I bez pamięci rozdzieram wnętrzności. Uciekam przed tym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 193
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, siedziała na piecu. Trafiło się, że mąż szedł na jarmark do miasta. Prosi, żeby jej kupił koszulę, niewiasta; Ale ten, zostawiwszy pieniądze na szynku, Miasto koszule gęś jej kupił w upominku. Widzący, że się bieli, z wielkiej baba chuci, Rozumiejąc, że płótno, koszulę w piec wrzuci. Proszono ich w kilka dni na bliskie wesele, Tedy ciepłej do beczki nalawszy kąpiele, Wsadził i tak z nią jechał mąż na one gody. Zgadnicież: jako w taniec wychodziła z wody? 130 (N). DEKRET SPRAWIEDLIWY
Gdy już, już swoje miał zalegać mary, Czynił testament jeden ociec stary. A
, siedziała na piecu. Trafiło się, że mąż szedł na jarmark do miasta. Prosi, żeby jej kupił koszulę, niewiasta; Ale ten, zostawiwszy pieniądze na szynku, Miasto koszule gęś jej kupił w upominku. Widzący, że się bieli, z wielkiej baba chuci, Rozumiejąc, że płótno, koszulę w piec wrzuci. Proszono ich w kilka dni na bliskie wesele, Tedy ciepłej do beczki nalawszy kąpiele, Wsadził i tak z nią jechał mąż na one gody. Zgadnicież: jako w taniec wychodziła z wody? 130 (N). DEKRET SPRAWIEDLIWY
Gdy już, już swoje miał zalegać mary, Czynił testament jeden ociec stary. A
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 258
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
takiej wygody W każdym domu, i u mnie, znajdą się wychody.” 216 (N). ŚMIERĆ Z KUPIDYNEM
Trefunkiem z Kupidynem Śmierć nad wiślnym brzegiem Niedaleko Koszyczek zeszła się noclegiem. Kładący się, na kołku powieszają łuki; Nigdy diabeł, lecz i dziś nie będzie bez sztuki: Kupidynowę strzałę Śmierci w kołczan wrzuci, A temu za śmiertelną. Ozwą się koguci, Każde się chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Cóż po
takiej wygody W każdym domu, i u mnie, znajdą się wychody.” 216 (N). ŚMIERĆ Z KUPIDYNEM
Trefunkiem z Kupidynem Śmierć nad wiślnym brzegiem Niedaleko Koszyczek zeszła się noclegiem. Kładący się, na kołku powieszają łuki; Nigdy diaboł, lecz i dziś nie będzie bez sztuki: Kupidynowę strzałę Śmierci w kołczan wrzuci, A temu za śmiertelną. Ozwą się koguci, Każde się chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Coż po
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 290
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
właśnie działo Na sztuki Orylowe porąbane ciało.
LXXI.
Jeśli mu głowę utną, schylony przed niemi, Tak długo, aż ją najdzie, maca jej po ziemi I za włosy ją bierze ani się z nią kryje, Ale ją, nie wiem jako, przylepia do szyje. Czasem ją Gryfon porwie i wyciągnie rękę I wrzuci ją daleko i głęboko w rzekę; On, jako ryba, na dno nurza się i z wody Na wierzch z głową przyprawną wypływa bez szkody.
LXXII.
Piękne, stateczne panie dwie na brzegu stały, Jedna w czarny ubrana, druga w ubiór biały, Co przyczyną onego pojedynku były I na bój między niemi straszliwy
właśnie działo Na sztuki Orylowe porąbane ciało.
LXXI.
Jeśli mu głowę utną, schylony przed niemi, Tak długo, aż ją najdzie, maca jej po ziemi I za włosy ją bierze ani się z nią kryje, Ale ją, nie wiem jako, przylepia do szyje. Czasem ją Gryfon porwie i wyciągnie rękę I wrzuci ją daleko i głęboko w rzekę; On, jako ryba, na dno nurza się i z wody Na wierzch z głową przyprawną wypływa bez szkody.
LXXII.
Piękne, stateczne panie dwie na brzegu stały, Jedna w czarny ubrana, druga w ubiór biały, Co przyczyną onego pojedynku były I na bój między niemi straszliwy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 348
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
święty powiada/ że jest Morentium falus, quia à potestate tenebrarum nos eripit, et ad patriam perducit. Cassianus święty uważając ten Artykuł wyznania naszego/ Descendit ad inferos, powiada iż Zbawiciel nasz umarszy/ wstąpił do Otchłani piekielnych/ wyzwolić dusze Ojców świętych/ nakształt drogiego kamienia Topazjusza rzeczonego/ który gdy we wrzącą wodę wrzuci/ zaraz tak on ukrop ostygnie/ że może weń bezpiecznie rękę włożyć/ a nie sparzy się. Bo nie tylko te dusze Chrystus Pan zabrał zstąpiwszy do piekła które były w Otchłaniach/ nic nie cierpiąc/ ale tylko w ciemnościach siedząc/ a na wyzwolenie Pana Chrystusowo oczekiwając. Ale też i te/ które w
święty powiáda/ że iest Morentium falus, quia à potestate tenebrarum nos eripit, et ad patriam perducit. Cassianus święty vważáiąc ten Artykuł wyznánia nászego/ Descendit ad inferos, powiáda iż Zbáwićiel nász vmárszy/ wstąpił do Otchłáni piekielnych/ wyzwolić dusze Oycow świętych/ nákształt drogiego kámienia Topázyuszá rzeczonego/ ktory gdy we wrzącą wodę wrzući/ záraz ták on vkrop ostygnie/ że może weń bespiecznie rękę włożyć/ á nie spárzy się. Bo nie tylko te dusze Chrystus Pan zábrał zstąpiwszy do piekłá ktore były w Otchłániách/ nic nie ćierpiąc/ ále tylko w ćiemnośćiách śiedząc/ á ná wyzwolenie Páná Chrystusowo oczekiwáiąc. Ale też y te/ ktore w
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 45
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
powiadają/ że nie tylko nafta góre gdy ją wrzucisz w wodę/ ale jeszcze przymnożenie niemałe bierze z wody/ abo niejaką wilgotność wody obraca w przyrodzenie i istność swoję/ i z tej przyczyny to bywa/ że ogień nafty długo trwa; czego może kto doświadczyć. niechaj weźmie jednę kroplę niemałą nafty/ i niechaj onę wrzuci do wody/ i onąż to kroplę nafty niechaj zapali; obaczysz to na oko/ że barzo długo ona kropla nafty będzie gorzała w wodzie/ jakoby długo nie gorzała bez wody: skąd się to pokazuje/ że ma nafta jakiś pokarm z wody/ dla którego przez tak długi czas góre. Tegoż może
powiádáią/ że nie tilko naphthá gore gdy ią wrzućisz w wodę/ ále ieszcże przymnożenie niemáłe bierze z wody/ ábo nieiáką wilgotność wody obraca w przyrodzenie y istność swoię/ y z tey przycżyny to bywa/ że ogień naphthy długo trwa; cżego może kto doświádczyć. niechay weźmie iednę kroplę niemáłą naphthy/ y niechay onę wrzući do wody/ y onęż to kroplę naphthy niechay zápali; obacżysz to ná oko/ że bárzo długo oná kroplá naphthy będźie gorzáłá w wodźie/ iákoby dług^o^ nie gorzáłá bez wody: zkąd się to pokázuie/ że ma naphthá iákiś pokarm z wody/ dla ktorego przez ták długi cżás gore. Tegoż może
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 108.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
rzadko co uparzy. Samej tylko żużele nawięcej nastwarzy. A stąd bywa żelazo zawżdy gnojowate/ Nie czyste/ więc nie spore/ i złe na robotę.
Trzeba mieć na dymarze oko z każdej strony/ Bo ten naród Cyklopski jest tak wyćwiczony/ Ze się mniszka na łupie zerwać nic nie wstydzi. A potym w wodę wrzuci kiedy nikt nie widzi. Kuzniczym.
Abo też więc żelazo pierwsze z pieca wymknie Wnocy: a omoczywszy do chałupy znim mknie. Grapem to być (gdy kować kowalom da) mieni/ Który się mu kiedy dmie pod łupem uczyni.
Na takie zerwimniszki zawżdym się ja gniewał/ I nie radem łotrasów więc
rzadko co vpárzy. Sámey tylko żużele nawięcey nástwárzy. A stąd bywa żelázo záwżdy gnoiowáte/ Nie czyste/ więc nie spore/ y złe ná robotę.
Trzebá mieć ná dymarze oko z káżdey strony/ Bo ten narod Cyklopski iest ták wyćwiczony/ Ze sie mniszká ná łupie zerwáć nic nie wstydzi. A potym w wodę wrzući kiedy nikt nie widźi. Kuzniczym.
Abo też więc żelázo pierwsze z piecá wymknie Wnocy: á omocżywszy do cháłupy znim mknie. Grapem to bydź (gdy kowáć kowalom da) mieni/ Ktory sie mu kiedy dmie pod łupem vczyni.
Ná tákie zerwimniszki záwżdym sie ia gniewał/ Y nie radem łotrasow więc
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I4
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
skuje W nocy: zwłaszcza na ten czas gdy stróż nie pilnuje. Toć ich jest własny krankgelt/ oni to za żniwo Mają sobie: kiedy co ukradną na piwo.
I w ten czas ich doględać trzeba z każdej strony/ Kiedy owo więc robią żelazo na szyny: Bo gdy stróż nie pilnuje prędko w wodę wrzuci Miedzy koła i szerbel/ gdy szrotyzn podwróci. I Koszytarz też czasem wrzuci w hamraj szynę/ Tam kędy ma zmieszaną z wodą tłustą glinę: Abo wrzuci pod koja abo napogrodki/ A któżby w tym wybaczył ich fortyle wszytki. O Gospodarstwie
Czasem też kęs żelaza do muru zagrzebie/ A kiedy nikt nie baczy to
skuie W nocy: zwłasczá ná ten czás gdy stroż nie pilnuie. Toć ich iest własny kránkgelt/ oni to zá żniwo Máią sobie: kiedy co ukrádną ná piwo.
Y w ten czás ich doględáć trzebá z káżdey strony/ Kiedy owo więc robią żelázo ná szyny: Bo gdy stroż nie pilnuie prędko w wodę wrzući Miedzy kołá y szerbel/ gdy szrotyzn podwroći. Y Koszytarz też czásem wrzući w hámray szynę/ Tám kędy ma zmieszáną z wodą tłustą glinę: Abo wrzući pod koiá ábo nápogrodki/ A ktożby w tym wybaczył ich fortyle wszytki. O Gospodárstwie
Czásem też kęs żelázá do muru zágrzebie/ A kiedy nikt nie baczy to
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: K
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612