/ Dam pokoj Wiśle.
Niechajże Gdąńskie sobie Kolchy siedzą/ Kędy o złotym Runie drudzy wiedzą/ Ja więcej niechcę w Argu uprzykrzonem. Pływać z Jasonem.
Tak tam ktoś nucił/ gdy z komięgą ginie Leć i tej z szkody bądź mędrszym Marcinie. Chyba którąć da/ ziemia prac nagrodę/ Chcesz wrzucić w wodę. Lirycorum Polskich Pieśń XIX. ŁAKOMY TANTALUS Do Skępisława Sknerskiego Podskarbiego Kścia Pluta:
A Nacoż Panie Stary? Tak zbierać Talary. Lub Hollednerskie skupować galbiny/ Gdy następują z świata przenosiny. Wtamtę idąc stronę Darmo brać mamonę Z sobą takową. Bo przewoźnik Letej Charon/ w przewozie/ pewnie nie weźmie tej Ty
/ Dam pokoy Wiśle.
Niechayże Gdąńskie sobie Kolchy siedzą/ Kędy o złotym Runie drudzy wiedzą/ Ia więcey niechcę w Argu vprzykrzonem. Pływáć z Iásonem.
Ták tám ktoś nućił/ gdy z komięgą ginie Leć y tey z szkody bądź mędrszym Marćinie. Chybá ktorąć da/ zięmiá prac nagrodę/ Chcesz wrzućić w wodę. Lyricorum Polskich PIESN XIX. ŁAKOMY TANTALVS Do Skępisłáwá Sknerskiego Podskárbiego Xćiá Plutá:
A Nácoż Pánie Stáry? Ták zbieráć Tálary. Lub Hollednerskie skupowáć gálbiny/ Gdy nástepuią z świátá przenośiny. Wtamtę idąc stronę Dármo brać mámonę Z sobą tákową. Bo przewoźnik Lethey Cháron/ w przewoźie/ pewnie nie weźmie tey Ty
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 177
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
co żywo w progi twego domu, Jednak ja w życzliwości Wprzód nie dam nikomu I ten ci oblig na się daję niewątpliwy, Żem twoim niewolnikiem, pokim jedno żywy. Wziąłeś mi bowiem serce, panie mój kochany, Weźże mię i samego, okuj mię w kajdany Choć i w najokrutniejsze, każ wrzucić i w cienie, Byle to bliskie było od ciebie więzienie. Smaczniejsza mi ta będzie nad wszytkie swobody
Niewola, którą dla twej poniosę urody, Tej urody, dla której serca utrapione Idą w popiół miłości ogniem popalone, Tej urody, o której każdy powie zgoła, Ze choć śmiertglną będąc, poszłaś na anioła.
co żywo w progi twego domu, Jednak ja w życzliwości wprzod nie dam nikomu I ten ci oblig na się daję niewątpliwy, Żem twoim niewolnikiem, pokim jedno żywy. Wziąłeś mi bowiem serce, panie moj kochany, Weźże mię i samego, okuj mię w kajdany Choć i w najokrutniejsze, każ wrzucić i w cienie, Byle to blizkie było od ciebie więzienie. Smaczniejsza mi ta będzie nad wszytkie swobody
Niewola, ktorą dla twej poniosę urody, Tej urody, dla ktorej serca utrapione Idą w popioł miłości ogniem popalone, Tej urody, o ktorej każdy powie zgoła, Ze choć śmiertglną będąc, poszłaś na anioła.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 373
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, wej się mnie zapiera Ten zły człowiek; tak zawsze, kiedy mu co rzekę, Wysforuje niegodną na matkę paszczękę.” Rozjadszy się jak siarka: „Dawno twoje sprawki Dochodzą mnie; hajducy, postronków i ławki!” — Pan woła; aż skoro mu z udów zlezie skora, Że się zaręczy, każe wrzucić do gąsiora. I nierychło postrzegszy tak grubego błędu, Przyznał, że do sędziego słuchanie urzędu Należy; komu afekt i kolera wadzi, Często drwi, często swoje dekreta szkaradzi. 164. DO KSIĄŻĘCIA RADZIWIŁA, WPRZÓD PODKOMORZEGO, A POTEM HETMANA W.K. LITEWSKIEGO, JANUSZA IMIENIEM
Pięknieć tak było, gdyś znak
, wej się mnie zapiera Ten zły człowiek; tak zawsze, kiedy mu co rzekę, Wysforuje niegodną na matkę paszczekę.” Rozjadszy się jak siarka: „Dawno twoje sprawki Dochodzą mnie; hajducy, postronków i ławki!” — Pan woła; aż skoro mu z udów zlezie skora, Że się zaręczy, każe wrzucić do gąsiora. I nierychło postrzegszy tak grubego błędu, Przyznał, że do sędziego słuchanie urzędu Należy; komu afekt i kolera wadzi, Często drwi, często swoje dekreta szkaradzi. 164. DO KSIĄŻĘCIA RADZIWIŁA, WPRZÓD PODKOMORZEGO, A POTEM HETMANA W.K. LITEWSKIEGO, JANUSZA IMIENIEM
Pięknieć tak było, gdyś znak
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 269
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
XLVII.
I że obrażonego lepiej prosić boga O pokój, który odnieść jedna była droga: Aby występnik w morze zaraz niemieszkanie Beł wrzucony na jego gniewu ubłaganie. Tak od jednej pochodnie zapala się druga, Że się świeci ulica wszytka, jako długa; Tak gniew z jednego serca idzie do drugiego, Który chce w morze wrzucić rycerza zacnego.
XLVIII.
Ci z procami, a ci się zbiegają z łukami, Ci z mieczmi i rożnami, a ci z oszczepami, Nakoniec go nakoło zewsząd okrążają I z bliska i z daleka wszyscy go sięgają. Tak wielkiemu gwałtowi, który następuje Na niego, pan z Anglantu barzo się dziwuje; Widzi
XLVII.
I że obrażonego lepiej prosić boga O pokój, który odnieść jedna była droga: Aby występnik w morze zaraz niemieszkanie Beł wrzucony na jego gniewu ubłaganie. Tak od jednej pochodnie zapala się druga, Że się świeci ulica wszytka, jako długa; Tak gniew z jednego serca idzie do drugiego, Który chce w morze wrzucić rycerza zacnego.
XLVIII.
Ci z procami, a ci się zbiegają z łukami, Ci z mieczmi i rożnami, a ci z oszczepami, Nakoniec go nakoło zewsząd okrążają I z blizka i z daleka wszyscy go sięgają. Tak wielkiemu gwałtowi, który następuje Na niego, pan z Anglantu barzo się dziwuje; Widzi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 238
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, aby stąd jakiego nie odniosła uszczyrbku, wszystkiegoś osdtępował: pamiętając i na to, quò quisque honestior genere, famo patrimonio est, hoc se sortius gerat Okazał animusz wspaniały. gdy każdy na dawno zaczęty, przeważny, stateczny, bieg twój patrząc, musi to przyznać, że wszytko dla nieśmiertelnej sławy, pod nogi wrzucić jesteś gotów. Okazał rozum ćwiczony. gdy bądź to w radzie, bądź na ugodzie, i na wszelakich zjazdach, rady tak zdrowe i tak je media podajesz, że chwałę od wszystkich i wdzięczne podziękowanie odnosisz. Co tu wspomnię, Bojaźń Bożą, częste a Pańskie Eleemozyny, Klasztorom nadawania abo ich fundowania. Świeżo teraz
, áby stąd iákiego nie odniosła vsczyrbku, wszystkiegoś osdtępował: pámiętáiąc y ná to, quò quisque honestior genere, famo patrimonio est, hoc se sortius gerat Okazał animusz wspániáły. gdy káżdy ná dawno záczęty, przeważny, státeczny, bieg twoy pátrząc, musi to przyznáć, że wszytko dla niesmiertelney sławy, pod nogi wrzućić iesteś gotow. Okazał rozum ćwiczony. gdy bądź to w rádźie, bądź ná vgodźie, y ná wszelákich ziázdách, rády ták zdrowe y ták ie media podáiesz, że chwałę od wszystkich y wdźięczne podźiękowánie odnośisz. Co tu wspomnię, Boiaźń Bożą, częste á Páńskie Eleemozyny, Klasztorom nádawánia ábo ich fundowánia. Swieżo teraz
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: 6
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
odnosili/ jako Bercyllidesowi mężnemu i szczęśliwemu Hetmanowi/ ale nie płodnemu/ gdy gdzie usieść nie miał/ żaden mu z miejsca swego ustąpić niechciał/ mówiąc: Quia tu quoque nullum genuisti, qui mihi assurgere aliquando possit. I w oczach każdego brzydkie jest niepłodne drzewo/ dla czego wyciąć je każą/ i na ogień wrzucić. A Corpulenti et obesi insęcundi sunt, quia totum in corpus suum absumunt alimentum, non gignunt aute ex se semen genitale. Nokoniec/ Paucis contentus (boćby to rzecz niemała była/ i czasu siłaby wzięło/ gdybym wszystko: jako wiele złego/ rozpustne i swowolne życie przynosić zwykło/ wypisać chciał)
odnośili/ iáko Bercyllidesowi mężnemu y sczęśliwemu Hetmánowi/ ále nie płodnemu/ gdy gdzie vśieść nie miał/ żaden mu z mieyscá swego vstąpić niechćiał/ mowiąc: Quia tu quoque nullum genuisti, qui mihi assurgere aliquando possit. Y w oczách káżdego brzydkie iest niepłodne drzewo/ dla czego wyćiąć ie każą/ y ná ogień wrzućić. A Corpulenti et obesi insęcundi sunt, quia totum in corpus suum absumunt alimentum, non gignunt aute ex se semen genitale. Nokoniec/ Paucis contentus (boćby to rzecz niemáła byłá/ y czásu śiłáby wzięło/ gdybym wszystko: iáko wiele złego/ rospustne y swowolne żyćie przynośić zwykło/ wypisáć chćiał)
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Kv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
stat omne verbum obroni cię od ich fałszu i potwarzy Trójca Przenaświętsza. Jako gdy cnotliwa Zuzanna dwaj starcowie z potwarzali/ posłał Pan Bóg na jej obronę trzeciego Daniela/ i tak Stetit verbum in ore trium, a ona Per hoc mysterium Trinitatis commendata est. Mówi tedy dalej Augustyn święty. Król Babiloński Mabuchodonozor/ kazał był wrzucić do pieca ognistego trzech młodzieńców Izraelskich/ iż bałwana złotego za Boga chwalić/ i ofiar mu czynić/ niechcieli. Alić ogień miasto palenia/ stał się im rosą chłodzącą/ którą im czynił Anioł Pański wstąpiwszy do nich do pieca. . Cóż tego za przyczyna? Mówi Zenon święty dla tego im ogień nie szkodził/
stat omne verbum obroni ćię od ich fałszu y potwarzy Troycá Przenaświętsza. Iáko gdy cnotliwa Zuzánna dwáy stárcowie z potwarzali/ posłał Pan Bog ná iey obronę trzećiego Dáńielá/ y ták Stetit verbum in ore trium, á oná Per hoc mysterium Trinitatis commendata est. Mowi tedy dáley Augustyn święty. Krol Bábiloński Mábuchodonozor/ kazał był wrzućić do piecá ognistego trzech młodźieńcow Izráelskich/ iż báłwáná złotego zá Boga chwalić/ y ofiar mu czynić/ niechćieli. Alić ogień miásto palenia/ sstał się im rosą chłodzącą/ ktorą im czynił Anyoł Páński wstąpiwszy do nich do piecá. . Coż tego za przyczyná? Mowi Zenon święty dla tego im ogień nie szkodźił/
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 15
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
. Jeszcze to Miasto nazywają/ Matką Studentów/ względem walnych/ i ludnych od różnego Studenta Szkół/ lubo tych czasów od lat 50. nietaka jest frequenczyja/ czego przyczyna/ że jednego czasu/ Gubernator od Ojca Z. Papieża Grzegorza XIII. postanowiony/ jednego znacznego Niemieckiego Szlachcicza/ kazał pod czas nocy wziąć/ i wrzucić do więzienia/ a to względem pewnego Oręża/ co przynim znaleziono/ któremu Gubernator nieprzepuściwszy/ ale zaraz nazajutrz Oczywiście i publicznie w Rynku/ z każał go na strape di corda, które trzy razy wytrzymać musiał. O którą sromotę ująwszy się wszytka naczyja Niemiecka/ zaraz zmówiwszy się i ułożywszy prędko wszyscy/ po
. Ieszcze to Miásto názywáią/ Mátką Studentow/ względem wálnych/ y ludnych od roznego Studentá Szkoł/ lubo tych czásow od lat 50. nietaká iest frequenczyia/ czego przyczyná/ że iednego czásu/ Gubernátor od Oycá S. Papiezá Grzegorzá XIII. postánowiony/ iednego znácznego Niemieckiego Szláchćiczá/ kazał pod czás nocy wźiąc/ y wrzućić do więźienia/ á to względem pewnego Oręża/ co przynim ználeźiono/ ktoremu Gubernátor nieprzepuśćiwszy/ ále zaraz názáiutrz Oczywiśćie y publicznie w Rynku/ z káżáł go ná strape di corda, ktore trzy rázy wytrzymáć muśiał. O ktorą sromotę viąwszy się wszytká náczyiá Niemiecká/ záraz zmowiwszy się y vłożywszy prętko wszyscy/ po
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 53
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
zmarłego: który w skrzynce w diamenty oprawnej zuczczywością chowali. Luzytani Roku 1560. tej Insuły dostawszy, tę Pogańską zabrali Relikwię. Zejlanie oraz Król Pegu, ren Ząb chcieli wykupić zrazu trzema kroć sto tysięcy, potym Milionem czerwonych złotych: ale Vice Reks w Moździerzu in praesentia Posłów kazał potłuc na proch, i w ogień wrzucić, a tak oni uczynili płacz, a możdzierz szgzytanie Zęba.
w Nowym zaś Świecie, alias Ameryće przez Ameryka Wespuciuza z nalezionej i od Imienia jego rzeczonej, Słońce, Miesiąc; Ogień, Gwiazdy, adorowano Ingha albo Inka Kapłan ich w wodę wstąpi- SCJENCJA o Bożkach
wszy Słońcu się grzechów swoich spowiadał. Teste Boterô.
zmarłego: ktory w skrzynce w dyamenty oprawney zuczcziwością chowali. Luzytani Roku 1560. tey Insuły dostawszy, tę Pogańską zabrali Relikwię. Zeylánie oraz Krol Pegu, ren Ząb chcieli wykupić zrazu trzema kroć sto tyśiecy, potym Millionem czerwonych złotych: ale Vice Rex w Mozdzierzu in praesentia Posłow kazał potłuc na proch, y w ogień wrzucić, a tak oni uczynili płacz, a możdzierz szgzytanie Zęba.
w Nowym zaś Swiecie, alias Ameryće przez Ameryka Wespuciuza z nalezioney y od Imienia iego rzeczoney, Słonce, Miesiąc; Ogień, Gwiazdy, ádorowano Ingha albo Inka Kapłán ich w wodę wstąpi- SCYENCYA o BOZKACH
wszy Słońcu się grzechow swoich spowiadał. Teste Boterô.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 22
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
albo szubienica. Dziewiąta species Miecz. Dziesiąta specios Ogień Jedenasta species w Morzu, w wodzie utopić. Dwunasta species mąk, w łódź dziurawą wszadziwszy, puścić bez wiosła, żaglów: jak Świętych Maksyma, Martę, Magdalenę na Morze puszczono, ale ich sterujące Niebo z judzkiej Ziemi do Francuskiej zaprowadziło. Trzynasta species okrucieństwa, wrzucić nago między Lwy, Tygrysy, Lamparty na pożarcie: co się na Amsiteatrach Rzymskich najczęściej praktykowało z ukontentowaniem Spektatora, Se- O Wierze Katolickiej
natûs Papuliq; Romani. Czternasta species, końmi rozszarpać, tojest do rąk, do nóg cztery konie bystre uwiązawszy, i je zaciąwszy; które w różne biegać strony, na części rozrywali
albo szubienica. Dziewiąta species Miecz. Dziesiąta specios Ogień Iedenasta species w Morzu, w wodzie utopić. Dwunasta species mąk, w łodź dziurawą wszadziwszy, puścić bez wiosła, żaglow: iak Swiętych Maxyma, Martę, Magdalenę na Morze puszczono, ale ich steruiące Niebo z judzkiey Ziemi do Francuskiey zaprowadziło. Trzynasta species okrucieństwa, wrzucić nago między Lwy, Tygrysy, Lamparty na pożarcie: co się na Amsiteatrach Rzymskich nayczęściey praktykowało z ukontentowaniem Spektatora, Se- O Wierze Katolickiey
natûs Papuliq; Romani. Czternasta species, końmi rozszarpać, toiest do rąk, do nog cztery konie bystre uwiązawszy, y ie zaciąwszy; ktore w rożne biegać strony, na części rozrywáli
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1012
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755