że Henryk odstąpił, i pod Wrocław poszedł, Wojsko jego podjazdami tylko niszczone, Swatopełk od Oksy (jako Gwagnin pisze) czyli od Rawity (jako Miechowski) zdradą zabity, i kiedy Henryk proszony od Bolesława o pokój przez Posła Skarbka, Cesarz mu pokazał Skarby wystarczające na zawojowanie Polski, a Skarbek pierścień w te skarby wrzucił mówiąc: Aurum addimus auro, a Cesarz odpowiedział Hab. dank, i odtąd Habdankiem pieczętuje się ta Familia. A Bolesław widząc upartego Henryka przeciw niemu pod Wrocław poszedł, Wojsko jego zniósł, Cesarz ledwie uszedł, że zaś na tym miejscu gdzie Trupów wiele leżało Nieprzyjacielskich psi się kupami sprowadzili na pożarcie ciał ludzkich, nazwane
że Henryk odstąpił, i pod Wrocław poszedł, Woysko jego podjazdami tylko niszczone, Swatopełk od Oxy (jako Gwagnin pisze) czyli od Rawity (jako Miechowski) zdradą zabity, i kiedy Henryk proszony od Bolesława o pokóy przez Posła Skarbka, Cesarz mu pokazał Skarby wystarczające na zawojowanie Polski, á Skarbek pierśćień w te skarby wrzućił mówiąc: Aurum addimus auro, á Cesarz odpowiedźiał Hab. dank, i odtąd Habdankiem pieczętuje śię ta Familia. A Bolesław widząc upartego Henryka przećiw niemu pod Wrocław poszedł, Woysko jego zniósł, Cesarz ledwie uszedł, że zaś na tym mieyscu gdźie Trupów wiele leżało Nieprzyjaćielskich pśi śię kupami sprowadźili na pożarćie ćiał ludzkich, nazwane
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 18
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
gdy przyjdzie uboższego szaprać. Minąwszy inne przymioty/ nadewszytko ogon mają Niedźwiadkowy i moc jego. Jeśliże tamta gwiazda u Jana świętego znaczyła tę sprosną gadzinę/ obawiąć się trzeba barzo/ żeby nasz Kometa od robactwa podobnego niebezpieczeństwa następującego na kraje nasze nam nie znamionował. Nie możemy inaczej jeno Panaprosić/ żeby te Niedźwiadki Machiawelowe wrzucił w oliwę łaski swej/ żaby tam zamorzywszy/ ten jad/ jako po ten czas siła szkodzili wymysłami swemi Państwu temu/ tak potym samisz te rany których naczynili/ w nim zleczyli/ i zagoili. Z Niedźwiadka Komta szedł do Wagi Matematycy powiadają/ że znaczy uszczerbek sprawiedliwości/ odmianę królestw/ utrapienie ubozszych etc. a
gdy przyidźie vboższégo szápráć. Minąwszy iné przymioty/ nádewszytko ogon máią Niedźwiádkowy y moc iego. Iesliże támtá gwiazdá v Ianá świętego znáczyłá tę sprosną gádźinę/ obawiąć się trzebá bárzo/ żeby nász Kometá od robáctwá podobnego niebespieczeństwá nástępuiąceg^o^ ná kráie násze nam nie známionował. Nie możemy ináczey ieno Pánáprośić/ żeby té Niedźwiadki Máchiáwélowe wrzućił w oliwę łáski swey/ żáby tám zámorzywszy/ ten iad/ iáko po ten czás śiła szkodźili wymysłámi swemi Páństwu temu/ ták potym sámisz te rány ktorych náczynili/ w nim zleczyli/ y zágoili. Z Niedźwiadká Komtá szedł do Wagi Máthematycy powiádáią/ że znáczy vsczerbek spráwiedliwośći/ odmiánę krolestw/ vtrapienie vbozszych etc. á
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
?” 96 (N). POJEDYNEK
Przyszedszy Żyd do miasta z krakowskiego rynku, Wszytkim rabinom o swym prawi pojedynku, Że się jako Elear drugi w Grodzkiej bramie
Dziś z zamkowym hajdukiem, dużym chłopem, łomie: „Jam nową miał koszałkę, ta miała dwie ucha; On tylko u starego rękojeść obucha. Wrzucił mi bierlet w błoto. Nie myślęcy wiele, Porwę się nań jak obses do swojej koszele. Nim mię raz on obuchem, ja go ośm koszelą; Nie zaraz się na Żydów hajducy ośmielą. Bałem się na ostatek zabiwszy kłopotu, Szedłem chyżo w swą drogę, nie folgując błotu. On mnie piętnaście
?” 96 (N). POJEDYNEK
Przyszedszy Żyd do miasta z krakowskiego rynku, Wszytkim rabinom o swym prawi pojedynku, Że się jako Elear drugi w Grodzkiej bramie
Dziś z zamkowym hajdukiem, dużym chłopem, łomie: „Jam nową miał koszałkę, ta miała dwie ucha; On tylko u starego rękojeść obucha. Wrzucił mi bierlet w błoto. Nie myślęcy wiele, Porwę się nań jak obses do swojej koszele. Nim mię raz on obuchem, ja go ośm koszelą; Nie zaraz się na Żydów hajducy ośmielą. Bałem się na ostatek zabiwszy kłopotu, Szedłem chyżo w swą drogę, nie folgując błotu. On mnie piętnaście
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 245
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
BB MARTYRUM DE POENITENTIA, PROBOSZCZOWI TRZCIŃSKIEMU ETC. PANU MEMU I DOBRODZIEJOWI
Jest w Talmudzie, żeby Bóg Tytusa Rzymskiego Miał na siedm części zrąbać, tak mówią, dlatego, Iż gdy wziął Jeruzalem, za grzechów skaranie, Uderzył snadź o ziemię Boże przykazanie, Wziąwszy je w ich bożnicy. Potem ćwierci jego W siedm odnóg wrzucił morskich do Nilu bystrego. To Żydzi wykładają, że nie godzien w ziemi Leżeć, który z mandaty walczy niebieskiemi. Bo jest w Piśmie o Jeftym, sędziu izraelskim, Który gromem od Boga bił nieprzyjacielskim. We wszytkich mieściech swoich ten był pogrzebiony, Nie, żeby też jak Tytus był tak rozdzielony, Ale chciał Bóg
BB MARTYRUM DE POENITENTIA, PROBOSZCZOWI TRZCIŃSKIEMU ETC. PANU MEMU I DOBRODZIEJOWI
Jest w Talmudzie, żeby Bóg Tytusa Rzymskiego Miał na siedm części zrąbać, tak mówią, dlatego, Iż gdy wziął Jeruzalem, za grzechów skaranie, Uderzył snadź o ziemię Boże przykazanie, Wziąwszy je w ich bożnicy. Potem ćwierci jego W siedm odnóg wrzucił morskich do Nilu bystrego. To Żydzi wykładają, że nie godzien w ziemi Leżeć, który z mandaty walczy niebieskiemi. Bo jest w Piśmie o Jeftym, sędziu izraelskim, Który gromem od Boga bił nieprzyjacielskim. We wszytkich mieściech swoich ten był pogrzebiony, Nie, żeby też jak Tytus był tak rozdzielony, Ale chciał Bóg
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 358
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
sobie.
XCI.
O przeklęta, o broni, w piekle urobiona I z abisów na ludzkie szkody przyniesiona, Którą sam swoją ręką Belzebub ukował, Aby świat przez cię szkodził i w niwecz zepsował, Do piekła, skądeś wyszła, teraz idź, a szkody Więcej nie czyń!” - To mówiąc, wrzucił ją do wody. Tem czasem wielkie płótna wiatry napełniały I do wyspy okrutnej okręt obracały.
XCII.
Takie żądze i takie Orlanda chciwości Zagrzewają dostąpić jakiej wiadomości, Jeśli się tam kochana jego nie najduje, Którą barziej, niż żywot swój własny, miłuje. Nie śmie do Hiberniej wstąpić, aby zasię Tam się czem nie
sobie.
XCI.
O przeklęta, o broni, w piekle urobiona I z abissów na ludzkie szkody przyniesiona, Którą sam swoją ręką Belzebub ukował, Aby świat przez cię szkodził i w niwecz zepsował, Do piekła, skądeś wyszła, teraz idź, a szkody Więcej nie czyń!” - To mówiąc, wrzucił ją do wody. Tem czasem wielkie płótna wiatry napełniały I do wyspy okrutnej okręt obracały.
XCII.
Takie żądze i takie Orlanda chciwości Zagrzewają dostąpić jakiej wiadomości, Jeśli się tam kochana jego nie najduje, Którą barziej, niż żywot swój własny, miłuje. Nie śmie do Hiberniej wstąpić, aby zasię Tam się czem nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 194
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rugier dojźrzeć okiem.
XXI.
Tak jeden uciekając, a goniąc zaś drugi, Drogą ciemną, która szła prosto przez las długi, Co raz się rozszerzając, obadwa bieżeli, Aż na łąkę zieloną, wielką wybieżeli. - Ale teraz dam pokój cnemu Rugierowi, A pocznę o Orlandzie, który Cimoskowi Broń wziętą w morze wrzucił, aby tam koniecznie Zginęła i na ziemi nie postała wiecznie.
XXII.
Ale mało pomogło; bo główny człowieczy Nieprzyjaciel, naleźca tak szkodliwej rzeczy, Tak złej broni, wziąwszy kształt z tego, co wypada Z obłoków rozerwanych i na ziemię spada, Mało co z mniejszą szkodą, niż gdy zakazanem Jabłkiem Ewę oszukał,
Rugier dojźrzeć okiem.
XXI.
Tak jeden uciekając, a goniąc zaś drugi, Drogą ciemną, która szła prosto przez las długi, Co raz się rozszerzając, obadwa bieżeli, Aż na łąkę zieloną, wielką wybieżeli. - Ale teraz dam pokój cnemu Rugierowi, A pocznę o Orlandzie, który Cimoskowi Broń wziętą w morze wrzucił, aby tam koniecznie Zginęła i na ziemi nie postała wiecznie.
XXII.
Ale mało pomogło; bo główny człowieczy Nieprzyjaciel, naleźca tak szkodliwej rzeczy, Tak złej broni, wziąwszy kształt z tego, co wypada Z obłoków rozerwanych i na ziemię spada, Mało co z mniejszą szkodą, niż gdy zakazanem Jabłkiem Ewę oszukał,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 231
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ wielkie i małe/ jednę piekniejszą niż drugą/ i tak wiele że ich i policzyć niemógł/ zktórych się bardzo cieszył/ dlatego go wszędzie chwalono/ to mierzyło drugiego Rzemiesnika. Ten przyszedszy wnocy poszpecił Latki; Potym gdy ten wyśmienity Rzemiesnik rano chciał Lątki swoje oglądać/ obaczył wszystkie czarne i plugawe/ dlatego wrzucił je oprócz ośmi wszystkie do Wody/ a potym nowe robił/ ale i te były czarniawe i plugawe/ tak mówił: Cóż ja mam poczać/ widzę że ja moich Lątek przed Nieprzyjacielem moim obronic niemogę/ jednak ich dlatego nie odrzucę/ chcoc są czarniawe/ raczej ich na każdy Poranek myć będę/ i
/ wielkie y małe/ iednę pieknieyszą niz drugą/ y ták wiele że ych y policzyć niemogł/ zktorych się bárdzo cieszył/ dlátego go wszędźie chwalono/ to mierziło drugiego Rzęmiesniká. Ten przyszedszy wnocy poszpecił Latki; Potym gdy ten wysmięnity Rzemiesnik ráno chciał Lątki swoie oglądáć/ obaczył wszystkie czarne y plugáwe/ dlatego wrzucił ie oprocz osmi wszystkie do Wody/ á potym nowe robił/ ále y te były czárniawe y plugawe/ ták mowił: Coz ia mam poczać/ widzę że ia moych Lątek przed Nieprzyiacielem moym obronic niemogę/ iednak ych dlatego nie odrzucę/ chcoc są czarniawe/ raczey ych na káżdy Poránek myć będę/ y
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 29
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
nim Teodoziusz on wielki/ i Marcian Triumfator, Justynian Błogosławiony/ i inszy sławni i Boga miłujący Cesarzowie Rzymscy? Czyli jeden sam ten/ który nie winną Pana swego krwią mężobojskie swe ręce zmazawszy jako zbójca Cesarską stolicę posiadł Parricida Focás? Który rozerwanie miedzy Bracią uczynił i niesnaskę miedzy ródżone aby je z sobą rozłączył/ wrzucił/ która mu i podziś dzień podlug godności zasług jego owoce przynosi. Z pilnością przeto synu w przerzeczone wejźrzy/ i sprawiedliwie rozsądzi/ a daj pospolitemu zdaniu w sobie miejsce/ że wszelka prawda prawego sądu przy dwu prawdziwych nie obłudnych i nie podejźrzanych świadkach barziej/ niż przy trzech i dziesiąciu kłamliwych/ nie słownych i
nim Theodoziusz on wielki/ y Márcian Triumphator, Iustinian Błogosłáwiony/ y inszy sławni y Bogá miłuiący Cesárzowie Rzymscy? Cżyli ieden sam ten/ ktory nie winną Páná swego krwią mężoboyskie swe ręce zmázawszy iáko zboycá Cesárską stolicę pośiadł Parricida Focás? Ktory rozerwánie miedzy Bráćią vcżynił y niesnaskę miedzy rodżone áby ie z sobą rozłącżył/ wrzućił/ ktora mu y podźiś dźień podlug godnośći zasług iego owoce przynośi. Z pilnośćią przeto synu w przerzecżone weyźrzy/ y sprawiedliwie rozsądźi/ á day pospolitemu zdániu w sobie mieysce/ że wszelka prawdá práwego sądu przy dwu prawdźiwych nie obłudnych y nie podeyźrzánych świádkach bárźiey/ niż przy trzech y dźieśiąćiu kłamliwych/ nie słownych y
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 49
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Hieronim święty tak nam napisał. . Co i święty Cyrylus przeciwko Heretykom Marcianistom pisząc/ rzetelnie barzo objaśnił. I tak pisze Baroniusz z Grzegorza Turoneńskiego wziąwszy/ iż gdy Heretyk jeden dysputował z Katolikiem/ który trzy osoby w jednej istności Boskiej wyznawał/ a nie mógł przełomić uporu Ariańskiego: kazał przynieść ukropu wrzącego garniec/ i wrzucił weń z palca swego pierścionek/ mówiąc: iż kto z nas wyimie gołą ręką ten pierścionek/ a nie sparzy się/ przy tym niechaj prawda zostaje. A gdy przy wielu ludzi przyszło on pierścionek wyimować/ a on dobry Katolik począł trwożyć z sobą/ przystąpiwszy się Diakon jeden na imię Jacek/ z wielką ufnością
Hieronim święty ták nam nápisał. . Co y święty Cyrillus przećiwko Heretykom Márcianistom pisząc/ rzetelnie barzo obiáśnił. Y ták pisze Baroniusz z Grzegorzá Turoneńskiego wźiąwszy/ iż gdy Heretyk ieden dysputował z Kátholikiem/ ktory trzy osoby w iedney istności Boskiey wyznawał/ á nie mogł przełomić vporu Aryáńskiego: kazał przynieść vkropu wrzącego gárniec/ y wrzućił weń z pálcá swego pierśćionek/ mowiąc: iż kto z nas wyimie gołą ręką ten pierśćionek/ á nie spárzy się/ przy tym niechay prawdá zostáie. A gdy przy wielu ludźi przyszło on pierśćionek wyimowáć/ á on dobry Kátholik począł trwożyć z sobą/ przystąpiwszy się Dyákon ieden ná imię Iácek/ z wielką vfnośćią
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 11
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
albo bufo del Cane nazywają/ stąd jeden zbyt zaraźliwy wypada i wybucha Dym/ tak dalece/ że blisko człeku przystąpić rzecz niebezpieczna/ chyba że się chce sam pozbawić żywota. Gdy psa/ albo inszą jaką/ tego miejsca blisko położysz bestią/ tedy zaraz zdycha/ którą gdybyś znowu prędko/ w pewne tamże blisko wrzucił Jezioro/ tedy pomału przychodząc do siebie niejako ożywia/ a tak wstaje i ucieka/ czego obcy ludzie/ doznawając prawdy/ codziennie probują. A tak udawszy się już/ na drogę ku Neapolim/ do jednej Paskwalino nazwiskiem przejdziesz Gury/ a ta dla prędszego i wygodniejszego przejazdu jest przekopana. będąc cale ciemna/ wzdłuż o
álbo bufo del Cane názywáią/ ztąd ieden zbyt záráźliwy wypada y wybucha Dym/ ták dálece/ że blisko człeku przystąpić rzecz niebespieczna/ chybá że się chce sam pozbáwić żywotá. Gdy psá/ álbo inszą iáką/ tego mieyscá blisko położysz bestyą/ tedy záraz zdycha/ ktorą gdybyś znowu prętko/ w pewne támże blisko wrzućił Ieźioro/ tedy pomáłu przychodząc do siebie nieiáko ożywia/ á ták wstáie y vćieka/ czego obcy ludźie/ doznawáiąc prawdy/ codźiennie probuią. A ták vdawszy się iusz/ ná drogę ku Neápolim/ do iedney Pasqualino názwiskiem przeydźiesz Gury/ á tá dla prętszego y wygodnieyszego przeiázdu iest przekopána. będąc cále ćiemna/ wzdłusz o
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 198
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665