krwawe gałązki urwanej Wypadły krople; niechaj da swojej kochanej Sośnie Cybele, w którą Atysa zgniewana Zmieniła; niechaj także jedna opłakana Topola obrócona będzie do roboty Z tych, w które Heliades zmienione sieroty; Więc i drzewo oliwy niechaj lęże polne To, w które włoski pasterz za oczy swawolne Obrócon, i pniak, który Alteja wrzuciła Na ogień, kiedy syna dla braciej gubiła, I oliwa ta, którą Minerwa wywiodła, Kiedy zakład o imię ateńskie przewiodła, I drzewo, którego się Latona trzymała, Kiedy Dianę z Febem na świat wydawała, I morwa, która swoje jagody sczerniła, Gdy się pod nią z dwu wiernych piersi krew toczyła,
krwawe gałązki urwanej Wypadły krople; niechaj da swojej kochanej Sośnie Cybele, w którą Atysa zgniewana Zmieniła; niechaj także jedna opłakana Topola obrócona będzie do roboty Z tych, w które Helijades zmienione sieroty; Więc i drzewo oliwy niechaj lęże polne To, w które włoski pasterz za oczy swawolne Obrócon, i pniak, który Alteja wrzuciła Na ogień, kiedy syna dla braciej gubiła, I oliwa ta, którą Minerwa wywiodła, Kiedy zakład o imię ateńskie przewiodła, I drzewo, którego się Latona trzymała, Kiedy Dyjanę z Febem na świat wydawała, I morwa, która swoje jagody sczerniła, Gdy się pod nią z dwu wiernych piersi krew toczyła,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 131
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chciał taić złodziejstwa twojego, Od ciebież jest w kamienny obraz przemieniony;
I Dafnis niech tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc, Epir rządził W Ambracyjej, a snadź był w czymsi tam pobłądził, I służebne Junony, które zostawiła Na skale, gdy się w morze szalona wrzuciła, I król z Seryfu, który jednym oka mgnieniem Stał się, nie wierząc cudom Meduzy, krzemieniem, I Pretus, co skarany formą marmurową Zapłacił synowcowi krzywdę Akryzową, I on, co Cerberowej przeląkszy się głowy Troistej, przyjął na się kamienny kształt nowy, I Olenus z swą żoną, w której wynoszenie Nad nimfy
chciał taić złodziejstwa twojego, Od ciebież jest w kamienny obraz przemieniony;
I Dafnis niech tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc, Epir rządził W Ambracyjej, a snadź był w czymsi tam pobłądził, I służebne Junony, które zostawiła Na skale, gdy się w morze szalona wrzuciła, I król z Seryfu, który jednym oka mgnieniem Stał się, nie wierząc cudom Meduzy, krzemieniem, I Pretus, co skarany formą marmurową Zapłacił synowcowi krzywdę Akryzową, I on, co Cerberowej przeląkszy się głowy Troistej, przyjął na się kamienny kształt nowy, I Olenus z swą żoną, w której wynoszenie Nad nimfy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 134
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Mrok przypadł, przyjaciel bojom z pochmurnego wozu, A nasi od obozu.
Który stał już na Głuszycy panem brzegom dwiema Smoleńsku przed oczema. Ta przyjmie Radziwiłł pana, tu w jego osobie Złączą się wojska obie. Ale która państwa gubi i rozrywa rada, Zawzięła się Hiada, Gdy sporo najwyższą klawę między wielkich siła Bohatyrów wrzuciła. Czemu zabiegając w oczy, razem pan i panem, I najwyższym hetmanem. WIERSZ PIĄTY. I.
Już spuszczał Febus ku morzu swe konie Gdy w głowę wojska wszystkie się ruszeły, I na przeciwnej tamtej Dniepru stronie, Przez most sudenny ogromnie stanęły, Noc oczy zaćmi, i w głuchej zosłonie Leśnych zarośli głębiej
Mrok przypadł, przyjaciel bojom z pochmurnego wozu, A nasi od obozu.
Który stał już na Głuszycy panem brzegom dwiema Smoleńsku przed oczema. Ta przyjmie Radziwiłł pana, tu w jego osobie Złączą się wojska obie. Ale która państwa gubi i rozrywa rada, Zawzięła się Hyada, Gdy sporo najwyższą klawę między wielkich siła Bohatyrów wrzuciła. Czemu zabiegając w oczy, razem pan i panem, I najwyższym hetmanem. WIERSZ PIĄTY. I.
Już spuszczał Febus ku morzu swe konie Gdy w głowę wojska wszystkie się ruszeły, I na przeciwnej tamtej Dniepru stronie, Przez most sudenny ogromnie stanęły, Noc oczy zaćmi, i w głuchej zosłonie Leśnych zarośli głębiej
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 10
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
przybliżonym, którego pierwej nie doznawały, i daremnie chciały kąpać się w morzu, bo im przecie tego nie pozwolono. H I wąż zagrzał się niepodobnie. Niektórży tak o tym wężu piszą, że Pallas kiedyś Gigantom się sprzeciwiała, a oni przeciwko niej rzucili węża: którego pozgarbianego na okrągłe zatoki ona porwawszy, na niebo wrzuciła, i w gwiazdy w zakręt usadzone obróciła. Te gwiazdy miejsce swoje mają u przyośka górnego, abo u wierzchu nieba. Ten też wąż gniewał się, utrapiony w on czas ogniem Słonecznym przybliżonym. I I o tobie Boete wieść jest na wsze strony. Bootes jedno jest co i Arctofilaks gwiazda, którą zowią furmanem
przybliżonym, ktorego pierwey nie doznawáły, y daremnie chćiáły kąpáć się w morzu, bo im przećie tego nie pozwolono. H Y wąż zágrzał się niepodobnie. Niektorży tak o tym wężu piszą, że Pallás kiedyś Gigantom się sprzećiwiáłá, á oni przećiwko niey rzućili węża: ktorego pozgárbiánego ná okrągłe zatoki oná porwawszy, ná niebo wrzućiłá, y w gwiazdy w zakręt vsadzone obroćiłá. Te gwiazdy mieysce swoie maią v przyośká gornego, ábo v wierzchu niebá. Ten też wąż gniewał się, vtrapiony w on czás ogniem Słonecznym przybliżonym. I Y o tobie Boete wieść iest ná wsze strony. Bootes iedno iest co y Arctofilax gwiazdá, ktorą zowią furmánem
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
był z więzienia uszedł/ gdyby był chłopieć Gubernatora/ który mu dopomagał/ na dół nieupadł/ który wołać począwszy barzo/ ten wrzask Warta usłyszała/ a Pan sam już stamtę stronę Baszty był/ gdzie mu już do prędkiego/ niewie le dostawało uścia/ jednak Warta co była postrzegła/ znowu pojmanego do więzienia wrzuciła. Oznaimując zaraz Ojcu ś Papiezowi o wszytkim/ gdzie zaraz rozkazano/ aby mu szyje w Zamku/ o pułnocy ucięto/ a chłopca zawiesiwszy za wielki palec u nogi/ Zmurów obieszono/ i spuszczono. Proś zeć pokażą/ jedno pewne na Panów znacznych Więzienie/ gdzie przy łaźni zaraz/ jest skryte i sekretne miejsce
był z więźienia vszedł/ gdyby był chłopieć Gubernátorá/ ktory mu dopomagał/ ná doł nieupadł/ ktory wołáć począwszy bárzo/ ten wrzásk Wártá usłyszáłá/ á Pan sam iuż ztámtę stronę Bászty był/ gdźie mu iuż do prętkie^o^/ niewie le dostawáło vśćia/ iednak Wártá co byłá postrzegłá/ znowu poimáne^o^ do więźienia wrzućiłá. Oznáimuiąc záraz Oycu ś Papiezowi o wszytkim/ gdźie záraz roskazano/ áby mu szyie w Zamku/ o pułnocy vćięto/ á chłopcá záwieśiwszy zá wielki pálec v nogi/ Zmurow obieszono/ y zpusczono. Proś zeć pokażą/ iedno pewne ná Pánow znácznych Więźienie/ gdźie przy łáźni záraz/ iest skryte y sekretne mieysce
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 92
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Antiochii Smok się straszny wylągł, ludzie go za Boga mająć, dziećmi go swemi sub specie ofiary karmili. Przyszła kolej, padł los na Córkę jednego Chrześcijanina Obywatela tamecznego, on się do Opieki Z. JANA Chrzciciela uciekł. i Rękę Jego w Antiochii złożoną całując PALEC ugryzł, i dał Córce, aby Smokowi w pysk wrzuciła otwarty. Zdechł od tej Świętej Porcyj Smok, Panna ucalała, a PĄLEC dalszemi potym słynął cudami w Florencyj złożony, od Korsyna Anty Kardynała przy śmierci tam Jegowany.
Otoż tyle o Relikwiach Z. JANA naczytałemsię sentymentów, dla których, quo me vertam nescio, i gdzie ich teraz szukać, nie mogę się rezolwować.
Antyochii Smok się straszny wylągł, ludzie go za Bogá maiąć, dziecmi go swemi sub specie ofiary karmili. Przyszła koley, padł los na Corkę iednego Chrześciánina Obywatelá tamecznego, on się do Opieki S. IANA Chrzciciela uciekł. y Rękę Iego w Antyochii złożoną całuiąc PALEC ugryzł, y dał Corce, aby Smokowi w pysk wrzuciła otwarty. Zdechł od tey Swiętey Porcyi Smok, Panna ucalała, á PĄLEC dalszemi potym słynął cudami w Florencyi zlożony, od Kòrsyna Anty Kardynała przy śmierci tam Iegowany.
Otoż tyle o Relikwiach S. IANA naczytałemsię sentymentow, dla ktorych, quo me vertam nescio, y gdzie ich teraz szukać, nie mogę się rezolwować.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 153
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
deputatów: Sosnowskiego, teraźniejszego pisarza lit., i Franciszka Łochowskiego, mego niegdyś kondyscypuła i wielkiego przyjaciela; a tak sejmik szczęśliwie doszedł.
Dotychczas między urzędnikami i przedniejszymi w województwie brzeskim familiami, oprócz Grabowskich, miałem dość afektu, na który wielką zasługowałem się usilnością, ale ta popularitas i wszystkiej szlachty ku mnie afekt wrzuciła ku mnie zawiśną niechęć tak dalece, że niemal wszyscy, jedni otwarciej, drudzy skryciej, zostali nieprzyjaciołami mymi.
Namówił mię Łochowski, obrany deputat, lubo mój przyjaciel i dobrą to czyniący intencją, abym mimo idąc wstąpił do Zborowskiego podsędka. Wstąpiłem tam i zastałem nieprzyjaciół moich otwartszych, Grabowskich i Wereszczaków,
deputatów: Sosnowskiego, teraźniejszego pisarza lit., i Franciszka Łochowskiego, mego niegdyś kondyscypuła i wielkiego przyjaciela; a tak sejmik szczęśliwie doszedł.
Dotychczas między urzędnikami i przedniejszymi w województwie brzeskim familiami, oprócz Grabowskich, miałem dość afektu, na który wielką zasługowałem się usilnością, ale ta popularitas i wszystkiej szlachty ku mnie afekt wrzuciła ku mnie zawiśną niechęć tak dalece, że niemal wszyscy, jedni otwarciej, drudzy skryciej, zostali nieprzyjaciołami mymi.
Namówił mię Łochowski, obrany deputat, lubo mój przyjaciel i dobrą to czyniący intencją, abym mimo idąc wstąpił do Zborowskiego podsędka. Wstąpiłem tam i zastałem nieprzyjaciół moich otwartszych, Grabowskich i Wereszczaków,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 204
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Wielką od BOGA udarowana była elokwencją, poselstwami sławna, Grób Pański w Jeruzalem z Matką Brigittą Z. nawiedzała. Umarła Roku 1381. w Rzymie. Ciało jej do Szwecyj sprowadzone, przy Z. Matce w Wadstanie pochowane, gdzie teraz Luteria, która tam Kości Świete w prostą jedną szuflade, jako rzeczy mniej potrzebne wrzuciła według Peregrynantów.
KATARZYNY Z. Bonońskiej 9. Marca. Umarła Roku 1463. Ciało jej jak żywe w Bononii mieście Włoskim w Kościele Z. Klary siedzące w Krześle za kratą, już lat 290. rachując do teraźniejszego Roku 1753. Co Rok jej habit odmieniają, co miesiąc obrastające obrzynają paznokcie, a włosy raz w
. Wielką od BOGA udárowáná byłá elokwencyą, poselstwámi słáwná, Grob Páński w Ieruzálem z Mátką Brigittą S. náwiedzáłá. Umárłá Roku 1381. w Rzymie. Ciáło iey do Szwecyi sprowádzone, przy S. Mátce w Wadstanie pochowáne, gdźie teráz Luteria, ktorá tám Kości Swiete w prostą iedną szufláde, iako rzeczy mniey potrzebne wrzuciłá według Peregrynantow.
KATARZYNY S. Bonońskiey 9. Marca. Umarła Roku 1463. Ciało iey iak żywe w Bononii mieście Włoskim w Kościele S. Klary śiedzące w Krześle za kratą, iuż lat 290. rachuiąc do teraźnieyszego Roku 1753. Co Rok iey habit odmieniaią, co miesiąc obrastaiące obrzynaią paznokcie, a włosy raz w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 170
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Który z Saturnusowej córki był IVNONY. Od JOWISZA (jako o tym udają) spłodzony. Hesiodus in Theogonia.
Vulcanum peperit IVNO coniuncta in amore praestatem. Ale prędko nieszczęsny w onej swej młodości/ Doznał matki okrutnej nad sobą srogości. Która zaraz skoro go na świat urodziła/ Na Ostrów Lenin (aby tam zaginał) wrzuciła.
A to z tej (iż się żadnym urodził) przyczyny/ Był tak marnie od matki własnej porzucony. Który gdy upadł z góry/ był tak barzo w nogi Obrazon/ aż ochromiał Wulkanus ubogi. Jednak go w tym upadku TETIS ratowała/ I odchować siostrom swym (wziąwszy go) kazała. Który potym jak
Ktory z Sáturnusowey corki był IVNONY. Od IOWISZA (iáko o tym vdáią) spłodzony. Hesiodus in Theogonia.
Vulcanum peperit IVNO coniuncta in amore praestatem. Ale prędko niesczęsny w oney swey młodośći/ Doznał mátki okrutney nad sobą srogośći. Ktora záráz skoro go na świát vrodźiłá/ Ná Ostrow Lenin (áby tám zágináł) wrzućiłá.
A to z tey (iż sie żadnym vrodźił) przyczyny/ Był ták márnie od mátki włásney porzucony. Ktory gdy vpadł z gory/ był ták bárzo w nogi Obrazon/ áż ochromiał Wulkanus vbogi. Iednák go w tym vpadku THETIS rátowáłá/ Y odchowáć śiostrom swym (wźiąwszy go) kazáłá. Ktory potym iák
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: Cv
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
być od jego sideł, Wzbiło się w górę i tym się już cieszy, Że go bożeczek nie pojma pieszy.
Gdy ono buja pod samym obłokiem, Tyś go, Maryno, przeraźliwym okiem Jako piorunem nagłym postrzeliła, Tyś go z powietrza na ziemię zwabiła.
Potym z trafionych włosów twojej głowy Ukręcone nań wrzuciłaś okowy I przywiązałaś mocno (daj się Bogu!) W alkierzu twoim do spodniego progu.
Tam go Kupido zły mając po woli, Okrutnej nad nim zażywa swejwoli, Jako w pniu jakim, dziecko nieuważne Topi w nim z bliska swe pręty żelazne.
Odtąd serce me zranione przez miary Boleje, lecz nad hamburskie
być od jego sideł, Wzbiło się w górę i tym się już cieszy, Że go bożeczek nie poima pieszy.
Gdy ono buja pod samym obłokiem, Tyś go, Maryno, przeraźliwym okiem Jako piorunem nagłym postrzeliła, Tyś go z powietrza na ziemię zwabiła.
Potym z trafionych włosów twojej głowy Ukręcone nań wrzuciłaś okowy I przywiązałaś mocno (daj się Bogu!) W alkierzu twoim do spodniego progu.
Tam go Kupido zły mając po woli, Okrutnej nad nim zażywa swejwoli, Jako w pniu jakim, dziecko nieuważne Topi w nim z bliska swe pręty żelazne.
Odtąd serce me zranione przez miary Boleje, lecz nad hamburskie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 91
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983