na próg trafił. Otworzą w tym Cerkiew do Jutrznie Paraecclesiarchowie/ Pancrati pocznie błahowistiti/ Joana zaś przydzie świece zapalić/ i nie spodziewając się niczego takowego/ padł przez złodzieja/ a strwożywszy się barzo zawołał na towarzysza; przydzie ten/ podymą człowieka/ srebro z zanadra wybiorą/ i kilka raz uderzywszy go/ w turmę wsadzą ażby dzień był: gdy rozświtało do Archimandryta naten czas Wielebnego: Ojca JELISEJA PLETENIECKIEGO zaprowadza; ten o wszystkim coby się z nim działo wypytuje; on tym porządkiem rzecz/ którym się napisała a wyżej referował/ przydawszy to przed Spowiednikiem: pięć Cerkwi wykradłem prawi/ a tu na pokutę przyszedłem/
ná prog tráfił. Otworzą w tym Cerkiew do Iutrznie Páráecclesiárchowie/ Páncráti pocznie błáhowistiti/ Ioáná záś przydźie świece zápalić/ y nie spodźiewáiąc się niczego tákowego/ padł przez złodzieiá/ a strwożywszy się bárzo záwołał ná towárzyszá; przydźie ten/ podymą człowieká/ srebro z zánádrá wybiorą/ y kilká raz vderzywszy go/ w turmę wsádzą áżby dźień był: gdy rozświtáło do Archimándrytá náten czás Wielebne^o^: Oycá IELISEIA PLETENIECKIEGO záprowádza; ten o wszystkim coby się z nim dźiało wypytuie; on tym porządkiem rzecz/ ktorym sie nápisáłá á wyżey referował/ przydawszy to przed Spowiednikiem: pięć Cerkwi wykradłem práwi/ á tu ná pokutę przyszedłem/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 122.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
item Obywatełom Insuł Morza Lodowatego siedzącym w ciemności niedowiarstwa, a tym samym in umbra mortis Światło Wiary Świętej nie podane. albo też od grubianów zgaszone. Upewniam, że Moskal grubianin Schizmatyk, Szwed Luter, o tym niepomyślą. Rzymskich chyba Katolików ta dościgła doczeka się Mesis, którzy ich poprawią Barbarysmum, i tych Rybaków wsadzą do Piotrowej Łodzi ; zwierzyną żyjących Ludzi, nakarmią pastwą Słowa Bożego, i dopomogą po handlach Sobolowych, Nieba dokupić się i Korony Niebieskiej. O Wierze Katolickiej, k toją zdobią Zakony. RELIGIA CHRZEŚCIAŃSKOKATOLICKA Adornatur przez Święte ZAKONY, Które tu wyliczam, z przydatkiem wielu rzeczy potrzebnych. A NAJPIERWEJ.
CLERUS Świecki, albo PETRYSTOWIE
item Obywatełom Insuł Morza Lodowatego siedzącym w ciemności niedowiárstwa, á tym samym in umbra mortis Swiatło Wiâry Swiętey nie podane. albo też od grubiánow zgaszone. Upewniám, że Moskal grubianin Schizmatyk, Szwed Luter, o tym niepomyślą. Rzymskich chyba Katolikow tá dościgła doczeká się Messis, ktorzy ich poprawią Barbarismum, y tych Rybàkow wsadzą do Piotrowey Łodzi ; zwierzyną żyiących Ludzi, nakarmią pastwą Słowa Bożego, y dopomogą po handlách Sobolowych, Nieba dokupić się y Korony Niebieskiey. O Wierze Katolickiey, k toyą zdobią Zakony. RELIGIA CHRZESCIANSKOKATOLICKA Adornatur przez Swięte ZAKONY, Ktore tu wyliczám, z przydatkiem wielu rzeczy potrzebnych. A NAYPIERWEY.
CLERUS Swiecki, álbo PETRYSTOWIE
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1024
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tylko chciał jeść obficie. Gorzałki a tabaki tam nie masz, a to dlatego, że kto rano gorzałkę pije, to cały dzień błazen; a kto tabakę, do śmierci i blady, i śmierdzi, hultajem pachnie. A kto by chciał cokolwiek robić, wina wielka; przyjdzie gospodarz z czeladzią i wezmą onego, wsadzą do więzienia miedzy kwapowe pierzyny, stamtąd już nie wychodzi, ani wstaje. Do jedzenia nawet nie musi, bo gospodarz z lejkiem do niego przychodzi i kontuzę leje mu w gębę z kapłuna i z cielęciny, potem kaszę drobna, rzadziuchna i gramatkę aż go nasycą. Potem lejkiem naleją mu w gardziel trunku aż zaśnie,
tylko chciał jeść obficie. Gorzałki a tabaki tam nie masz, a to dlatego, że kto rano gorzałkę pije, to cały dzień błazen; a kto tabakę, do śmierci i blady, i śmierdzi, hultajem pachnie. A kto by chciał cokolwiek robić, wina wielka; przyjdzie gospodarz z czeladzią i wezmą onego, wsadzą do więzienia miedzy kwapowe pierzyny, stamtąd już nie wychodzi, ani wstaje. Do jedzenia nawet nie musi, bo gospodarz z lejkiem do niego przychodzi i kontuzę leje mu w gębę z kapłuna i z cielęciny, potem kaszę drobna, rzadziuchna i gramatkę aż go nasycą. Potem lejkiem naleją mu w gardziel trunku aż zaśnie,
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 342
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
było więcej. Jednak teraz za żadną razą nie bywa ich nad 10 par, przez co czyni homines 40.
Bo jeżeliby ich i było jeden vel dwóch albo trzy, a nie dosadzą czwartego, tedy się już do roboty walackiej nie imą, muszą przez roboty na górę wyjachać, jeżeli się do czego inszego nie wsadzą, ponieważ w każdą porę tylko się ich rachuje per homines 4, luboby ich było najmniej ut supra. Ciż to walacze oddają miarki do kolekty, za które biorą wynosków każdy na dzień per gr 4 (oprócz dnia miarkowego, w który swoje pozwolone na górę wynoszą), ile dni w tydzień robią.
było więcej. Jednak teraz za żadną razą nie bywa ich nad 10 par, przez co czyni homines 40.
Bo jeżeliby ich i było jeden vel dwóch albo trzy, a nie dosadzą czwartego, tedy się już do roboty walackiej nie imą, muszą przez roboty na górę wyjachać, jeżeli się do czego inszego nie wsadzą, ponieważ w każdą porę tylko się ich rachuje per homines 4, luboby ich było najmniej ut supra. Ciż to walacze oddają miarki do kolekty, za które biorą wynosków każdy na dzień per gr 4 (oprócz dnia miarkowego, w który swoje pozwolone na górę wynoszą), ile dni w tydzień robią.
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 25
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
ś tego, gdyś izbę za nami zakładał, Żebyśmy twojej krowy nie brali, dokładał. Sameś ją bił, sam łupił; skarż, tak ci wójt rzecze: Coć samemu niemiło, nie czyń drugim, człecze. Nas za twą na kobyłę, bo któż skarży więcej, Ciebie za cudze krowy wsadzą na szubieńcy.” 9. SEJMIKI TERAŹNIEJSZE
Aż miło dzisia patrzyć na rycerskie koło: Na poły łbów kosmatych, a na gębie goło; W obozie jak żyw dalej nie był od Krakowa; Senatorów długi rząd, chociaż pusta głowa; Choć nie widział pancerza ani półkirysia, Lama go tylko albo jupa zdobi rysia, Wżdy
ś tego, gdyś izbę za nami zakładał, Żebyśmy twojej krowy nie brali, dokładał. Sameś ją bił, sam łupił; skarż, tak ci wójt rzecze: Coć samemu niemiło, nie czyń drugim, człecze. Nas za twą na kobyłę, bo któż skarży więcej, Ciebie za cudze krowy wsadzą na szubieńcy.” 9. SEJMIKI TERAŹNIEJSZE
Aż miło dzisia patrzyć na rycerskie koło: Na poły łbów kosmatych, a na gębie goło; W obozie jak żyw dalej nie był od Krakowa; Senatorów długi rząd, chociaż pusta głowa; Choć nie widział pancerza ani półkirysia, Lama go tylko albo jupa zdobi rysia, Wżdy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 527
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w sobie. Podobno tak rozumieć: próżne twoje zbiory, Żyj cnotliwie, człecze, bądź Memor Morte Mori. Czytam znowu, chociaż mi mniej na tym należy, Aż tu jeden Mikulicz pod trzoma M leży, Bo umarł, umarł, umarł; cóż litery radzą, Czemuż nie rzędem, jednę lecz na drugą wsadzą? Naprzód leży Mikulicz, Mogiłą przysuty, Toż Marmor na mogile, na wierzchu herb kuty. ZAJĄC 120. DO JEDNEGO HERBU ZAJĄC
Zająca masz na herbie, który, choć sen morzy, Nigdy oczu nie zmruży; śpi, choć je otworzy. Ty śpisz, nie opatrzywszy kurwy żony strażą, Ledwie nie podle ciebie
w sobie. Podobno tak rozumieć: próżne twoje zbiory, Żyj cnotliwie, człecze, bądź Memor Morte Mori. Czytam znowu, chociaż mi mniej na tym należy, Aż tu jeden Mikulicz pod trzoma M leży, Bo umarł, umarł, umarł; cóż litery radzą, Czemuż nie rzędem, jednę lecz na drugą wsadzą? Naprzód leży Mikulicz, Mogiłą przysuty, Toż Marmor na mogile, na wierzchu herb kuty. ZAJĄC 120. DO JEDNEGO HERBU ZAJĄC
Zająca masz na herbie, który, choć sen morzy, Nigdy oczu nie zmruży; śpi, choć je otworzy. Ty śpisz, nie opatrzywszy kurwy żony strażą, Ledwie nie podle ciebie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 449
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Lubena/ ale nad wszytkie Wrocław/ który jest miastem głównym. Nie ustępuje nic w piękności vlic/ i budowania/ w obyczajach/ w pięknym porządku/ inszym piękniejszym miastom Niemieckim. Leży tam kędy Ołowa wpada w Odrę. Używają w tej Prowincji karania takiego: Mają wołu miedzianego/ którego napełnią węglem/ i na niego wsadzą złoczyńcę/ a potym zapaliwszy one węgle/ i wypuszczając ciepło pewnymi dziurami/ prowadzą go tak przez wszystko miasto/ tocząc onego konia na kołkach. Są też tam pospolici pasterze/ którym z skarbu pospolitego płacą/ a zwoływają trąbą wszelakich dobytków na ulice/ a potym je pędzą na paszą/ i przepędzają zaś. To Słąsko
Lubená/ ále nád wszytkie Wrocław/ ktory iest miástem głownym. Nie vstępuie nic w pięknośći vlic/ y budowánia/ w obyczáiách/ w pięknym porządku/ inszym pięknieyszym miástom Niemieckim. Leży tám kędy Ołowá wpada w Odrę. Vżywáią w tey Prouinciey karánia tákiego: Máią wołu miedźiánego/ ktorego nápełnią węglem/ y ná niego wsádzą złoczyńcę/ á potym zápaliwszy one węgle/ y wypusczáiąc ćiepło pewnymi dźiurámi/ prowádzą go ták przez wszystko miásto/ tocząc onego koniá ná kołkách. Są też tám pospolići pásterze/ ktorym z skárbu pospolitego płácą/ á zwoływáią trąbą wszelakich dobytkow ná vlice/ á potym ie pędzą ná paszą/ y przepędzáią záś. To Słąsko
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 124
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
chcą widzieć urzędzie; Żeby Żydów odstraszył, rozmaite liczy Okrucieństwa i żywot pod nim niewolniczy, Jeszcze dziesięćkroć gorszy niż zawojowanem I przez miecz wziętym ludziom bywa pod tyranem. I doznawali, kiedy jako muchy giną Od królów i od Boga za królewską winą; Przecież ani odstraszyć, ani sobie dadzą Rozradzić, że Saula na majestat wsadzą. Wszytek świat, wszytkie wolne narody dziś na niem Pod dziedzicznym królewskim żyją panowaniem; Sami Polacy, choć ich oszukują ważki, Różną od wszytkich modą biorą dojutraszki. Choć mu broń, jako pczoły swojemu, odpaszą, Sami nie chcą wojować, w królu męstwo gaszą. Nie widzą, że tak wzięła dziś górę swawola
chcą widzieć urzędzie; Żeby Żydów odstraszył, rozmaite liczy Okrucieństwa i żywot pod nim niewolniczy, Jeszcze dziesięćkroć gorszy niż zawojowanem I przez miecz wziętym ludziom bywa pod tyranem. I doznawali, kiedy jako muchy giną Od królów i od Boga za królewską winą; Przecież ani odstraszyć, ani sobie dadzą Rozradzić, że Saula na majestat wsadzą. Wszytek świat, wszytkie wolne narody dziś na niem Pod dziedzicznym królewskim żyją panowaniem; Sami Polacy, choć ich oszukują ważki, Różną od wszytkich modą biorą dojutraszki. Choć mu broń, jako pczoły swojemu, odpaszą, Sami nie chcą wojować, w królu męstwo gaszą. Nie widzą, że tak wzięła dziś górę swawola
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 191
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ żem myśliwem będąc/ nigdy się czasu pokoju nie pieścił/ alem często na koniech pracował/ niewczasom którychem się był z młodu cierpieć i wytrwać nauczył/ nie wystrzegałem się i nie legartowałem: i teraz chociem już stary i do końca skaleczony/ że i chodzić nie mogę/ kiedy mię na konia wsadzą/ wytrwam na nim póki potrzeba. A nawet tym samym/ nabarziej zdrowie zatrzymywam: czego niewytrwałbym pewnie (a poniso i nikt) by nie przymyślistwie. Boć też i forman siła jeździ/ i ci co z listy biegają/ ba i owi nie mało co bronę włóczą/ ale czynią to
/ żem myśliwem będąc/ nigdy sie cżásu pokoiu nie pieśćił/ álem cżęsto ná koniech prácował/ niewcżásom ktorychem sie był z młodu ćierpieć y wytrwáć náucżył/ nie wystrzegałem sie y nie legártowałem: y teraz choćiem iuż stáry y do końcá skalecżony/ że y chodźić nie mogę/ kiedy mię ná koniá wsadzą/ wytrwam ná nim poki potrzebá. A náwet tym sámym/ nabárźiey zdrowie zátrzymywam: cżego niewytrwałbym pewnie (á poniso y nikt) by nie przymyślistwie. Boć też y forman śiłá ieździ/ y ći co z listy biegáią/ bá y owi nie máło co bronę włocżą/ ále cżynią to
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 5
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
wyprawować. Ale kiedy wojna lądem/ nie mogą się ani Zaimowie ani Tymarowie uchronić/ żeby nie mieli sami na nią isć/ osobliwie kiedy się Cesarz sam ruszy/ niemasz takiej wymówki/ coby którego z nich mogła zasłonić. Jeśli który chory/ niosą go w lektyce/ albo na noszach/ jeśli dziecię/ wsadzą go w koszu na konia/ i zaraz się w kolebce przyzwyczaja do trudów/ do niebezpieczeństw/ i do karności wojennej.
Z tego co się powiedziało/ może każdy porozumieć/ jaka jest Zaimów i Tymarów kondycja/ którzy się wszyscy zamykają w generalnym nazwisku Spahów/ i którzy są niby drżeń i treść sama Wojska Tureckiego.
wypráwowáć. Ale kiedy woyná lądem/ nie mogą się áni Zaimowie áni Tymarowie vchronić/ żeby nie mieli sámi ná nię isć/ osobliwie kiedy się Cesarz sam ruszy/ niemász tákiey wymowki/ coby ktorego z nich mogłá zásłonić. Ieśli ktory chory/ niosą go w lektyce/ álbo ná noszách/ ieśli dźiećię/ wsádzą go w koszu ná koniá/ y záraz się w kolebce przyzwyczáiá do trudow/ do niebespieczeństw/ y do karnośći woienney.
Z tego co się powiedźiało/ może kożdy porozumieć/ iáka iest Zaimow y Tymarow kondicia/ ktorzy się wszyscy zámykáią w generalnym názwisku Spáhow/ y ktorzy są niby drżeń y treść sámá Woyska Tureckiego.
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 208
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678