Z wielkiej nader mądrości/ już Moda szaleje: Gdy się z cnoty/ z skromności niewstydliwie śmieje Niech Panna włoży wieniec/ alić wnet jaszczurka Ozwie się z śmiechem mówiąc: wej czubata kurka. Porachuj się jak pudło uwiniona głowo/ Co wolisz słyszeć: kurko? czy odęta sowo? Pannę w wieńcu jak kurkę/ Bóg wsadzi do Nieba Modziastym zaś w swoim Pfe/ piekła bać się trzeba. Ze dość głupie/ tym znakiem Panieństwa z szarzały: Gdy go wiejskim/ i Miejskim kucharkom oddały Nie szłuszna/ aby taka w Niebie jaśnieć miała Która Siatkę niż Wieniec w Panieństwie wolała. Inakszy ubior w Niebie/ inaksza tam Moda/ Gdzie o
Z wielkiey náder mądrośći/ iuż Modá száleie: Gdy się z cnoty/ z skromnośći niewstydliwie śmieie Niech Pánná włoży wieniec/ álić wnet iászczurká Ozwie się z śmiechem mowiąc: wey czubata kurká. Porachuy się iak pudło vwiniona głowo/ Co wolisz słyszec: kurko? czy odęta sowo? Pánnę w wieńcu iák kurkę/ Bog wsadźi do Niebá Modźiástym záś w swoim Pfe/ piekła báć śię trzebá. Ze dość głupie/ tym znákiem Pánieństwá z szarzáły: Gdy go wieyskim/ y Mieyskim kuchárkom oddały Nie szłuszná/ áby táká w Niebie iaśnieć miáłá Ktora Siatkę niż Wieniec w Pánieństwie woláłá. Inákszy vbior w Niebie/ ináksza tám Modá/ Gdźie o
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy
nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nieprawda, że te złote czasy Okrom złota inakszej nie pragną okrasy. Niech żołnierz liczy rany, niech sędzia ratusze,
Uważny szlachcic sejmy, nabożny fundusze, Inszy domu splendory i stare tytuły — Skoro Bianki nabitej dołoży szkatuły, Jest i sława, i honor, ani mu co wadzi Urodzenie, wszytkich tych w kozi rożek wsadzi. Złota wprzód, o Polacy, radzę szukać złota, Ponieważ wszytko za nim, sama nawet cnota! 204. POPIELEC
Wąż, piszą, jesionowym posuty popiołem, Aże zdechnie, tak długo wić się będzie kołem. Gdy w wstępną środę pójdę na popieleć, księże, Wiedząc, że rajskich grzechów okazją węże, Żeby
nieprawda, że te złote czasy Okrom złota inakszej nie pragną okrasy. Niech żołnierz liczy rany, niech sędzia ratusze,
Uważny szlachcic sejmy, nabożny fundusze, Inszy domu splendory i stare tytuły — Skoro Bianki nabitej dołoży szkatuły, Jest i sława, i honor, ani mu co wadzi Urodzenie, wszytkich tych w kozi rożek wsadzi. Złota wprzód, o Polacy, radzę szukać złota, Ponieważ wszytko za nim, sama nawet cnota! 204. POPIELEC
Wąż, piszą, jesionowym posuty popiołem, Aże zdechnie, tak długo wić się będzie kołem. Gdy w wstępną środę pójdę na popieleć, księże, Wiedząc, że rajskich grzechów okazyją węże, Żeby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 287
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ ledwie nie od[...] samego szlachcica. Liberalitas dicta non quia liberis detur, sed quia à libero pro ficiscitur. A kto proszę inszy liber a nie sam Szlachcic: Ta miłość i ludzką przyjaźń jedna/ bo munera placant hominesque Deosque. Ta drogę do dostąpienia honorów i wszelakich dostojeństw bezpieczną czyni/ bo liberalitas pellit inuidiam, wsadzi wołu na język/ gębę zamknie/ jako Demostenesowi Ateńskiemu/ aby nie szkodził/ uczyniono. Ja Panem szczęścia/ bo choćby Fortuna odstąpiła/ ci przecię/ którym dobrze czyniono/ tymże oddawać zechcą. Niechże tedy ten napotrzebniejszy instrumen trzyma Szlachcic/ gdyż on jako gladius Delphicus do wszytkiego jest pożyteczny. A ponieważ u
/ ledwie nie od[...] sámego szláchćicá. Liberalitas dicta non quia liberis detur, sed quia à libero pro ficiscitur. A kto proszę inszy liber á nie sam Szláchćic: Tá miłość y ludzką przyiazń iedna/ bo munera placant hominesque Deosque. Tá drogę do dostąpienia honorow y wszelákich dostoieństw bespieczną czyni/ bo liberalitas pellit inuidiam, wsádzi wołu ná ięzyk/ gębę zámknie/ iáko Demostenesowi Atheńskiemu/ áby nie szkodził/ vczyniono. Ia Pánem sczęśćia/ bo choćby Fortuná odstąpiłá/ ći przećię/ ktorym dobrze czyniono/ tymże oddawáć zechcą. Niechże tedy ten napotrzebnieyszy instrumen trzyma Szláchćic/ gdyż on iáko gladius Delphicus do wszytkiego iest pożyteczny. A ponieważ v
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: A3v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
pozwoliła. Nie stąd, nie tak i nie tędy, miłe panie matki, do doskonałości życia i pociechy swojej prowadzić macie młodziuchne córeczek lata. Ma z siebie dosyć pochopu do złego natura ludzka, a osobliwie białogłowska, nie pozwalać jej, hamulcu i wstrętu potrzeba. Pokaże sam czas i żyła, kiedy klin w drzewo wsadzić najlepiej, poda się samo po miazdze swojej do darcia łyko, nauczy rok szesnasty albo dalszy, czego panience do odmiany stanu potrzeba. Lepiej zatem, i tak koniecznie należy, wszystkie insze przed owym lata w surowszej do szczęśliwszego i chwalebnego pożycia układać i regulować manijerze. Niechaj się dowcip panieński trzyma nauki i bojaźni Bożej
pozwoliła. Nie stąd, nie tak i nie tędy, miłe panie matki, do doskonałości życia i pociechy swojej prowadzić macie młodziuchne córeczek lata. Ma z siebie dosyć pochopu do złego natura ludzka, a osobliwie białogłowska, nie pozwalać jej, hamulcu i wstrętu potrzeba. Pokaże sam czas i żyła, kiedy klin w drzewo wsadzić najlepiej, poda się samo po miazdze swojej do darcia łyko, nauczy rok szesnasty albo dalszy, czego panience do odmiany stanu potrzeba. Lepiej zatem, i tak koniecznie należy, wszystkie insze przed owym lata w surowszej do szczęśliwszego i chwalebnego pożycia układać i regulować manijerze. Niechaj się dowcip panieński trzyma nauki i bojaźni Bożej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 213
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, wyprowadzają wilgoci wszelkie. Hiacynty lubią słońce, a ziemię subtelną, chudą, sadzone zaś na ziemi twardej, kamienistej, albo zbytnie tłustej w liście tylko rosną a nie w kwiaty. Kto chce mieć nowalią i raritatem w zimie kwitnące narcyzy i hiacynty, niech przed jesienią w waze, lub w skrzynie ziemią wysypaną je wsadzi, w ciepłej konserwuje izbie, często polewając letnią wodą, będzie miał i kwiat i odorem napełnione pokoje. Tulipany, które się z nasienia rodzą, odmienne różne miewają kwiaty. ale aż piątego kwitnąć poczynają roku. Siać je potrzeka koło Z. Bartłomieja. Tulipany żadnego nie mają odoru, oprócz tych, co są cytrynowego
, wyprowadzaią wilgoci wszelkie. Hyacynty lubią słońce, á ziemię subtelną, chudą, sadzone zaś na ziemi twardey, kamienistey, albo zbytnie tłustey w liście tylko rosną á nie w kwiaty. Kto chce mieć nowalią y raritatem w zimie kwitnące narcyzy y hyacynty, niech przed iesienią w waze, lub w skrzynie ziemią wysypaną ie wsadzi, w ciepłey konserwuie izbie, często polewaiąc letnią wodą, będzie miał y kwiat y odorem napełnione pokoie. Tulipany, ktore się z nasienia rodzą, odmienne rożne miewaią kwiaty. ale aż piątego kwitnąć poczynaią roku. Siać ie potrzeka koło S. Bartłomieia. Tulipany żadnego nie maią odoru, oprocz tych, co są cytrynowego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 434
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
śmiertelnym nie utłuścił grzechu, I dojdzie wybornego światłością arkusza, Z którym jako się złączy odrodzona dusza, Już krwią, nie inkaustem znaki na nim nowe Oraz napiszą święte imię barankowe
I wszyją do żywota wieczystego księgi: Tej ci dojdą godności śmiertelne siermięgi. Parę chustek do pełnej łez ojcowskich kadzi Całych i nie podartych śmierć okrutna wsadzi: Ledwie rąk rodzicielskich tknęły się od tkacza, Ledwie że obaczyły świat, zaraz je macza, Żeby z folusza i z tych gorących łez pralnie Przerobione papierem stały się tuwalnie. Mój ci to Stefan, moja Zofija te chustki; Smutne w osierociałym uczyniwszy pustki Domu, co gorsza w sercu żałosnego ojca: Dożywotnie, niestotyż
śmiertelnym nie utłuścił grzechu, I dojdzie wybornego światłością arkusza, Z którym jako się złączy odrodzona dusza, Już krwią, nie inkaustem znaki na nim nowe Oraz napiszą święte imię barankowe
I wszyją do żywota wieczystego księgi: Tej ci dojdą godności śmiertelne siermięgi. Parę chustek do pełnej łez ojcowskich kadzi Całych i nie podartych śmierć okrutna wsadzi: Ledwie rąk rodzicielskich tknęły się od tkacza, Ledwie że obaczyły świat, zaraz je macza, Żeby z folusza i z tych gorących łez pralnie Przerobione papierem stały się tuwalnie. Mój ci to Stefan, moja Zofija te chustki; Smutne w osierociałym uczyniwszy pustki Domu, co gorsza w sercu żałosnego ojca: Dożywotnie, niestotyż
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 519
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Niech Otomański naród/ (jako niegdy Amilkar/ w dziesięci lat syna swego przyprawił Annibala do tego/ żeby mu przed ołtarzem poprzysiągł/ być wiecznym nieprzyjacielem Rzymianom) przysięga jako chce na Mahometskie prawa/ wiecznym być nieprzyjacielem Chrześcijanom/ przecie tych czasów wielkie szkody odniesie. dozna jeszcze Tamerlanesa młodego/ który go ledwie w klatkę nie wsadzi/ co daj Boże. sam ich Significator detrimentum teraz odniósł/ niechże oni z nim pospołu. Roku także 1337. Tatarowie wiele szablą i ogniem pobroiwszy. Zamek Lubelski oblegli/ którego dobywali ustawicznemi szturmami przez 20. dni. Lecz gdy Cara Tatarskiego z Zamku strzałą zabito/ zaraznem z wielkim hukiem uderzywszy w sajdaki odciągnęli
Niech Otomáński narod/ (iáko niegdy Amilkár/ w dźieśięći lat syná swego przypráwił Annibalá do tego/ żeby mu przed ołtarzem poprzyśiągł/ bydź wiecznym nieprzyiaćielem Rzymiánom) przyśięga iáko chce ná Máchometskie práwá/ wiecznym być nieprzyiaćielem Chrześćiánom/ przećie tych czásow wielkie szkody odnieśie. dozna ieszcze Támerlánesá młodego/ ktory go ledwie w klatkę nie wsádźi/ co day Boże. sam ich Significator detrimentum teraz odniosł/ niechże oni z nim pospołu. Roku tákże 1337. Tátárowie wiele száblą y ogniem pobroiwszy. Zamek Lubelski oblegli/ ktorego dobywáli vstáwicznemi szturmámi przez 20. dni. Lecz gdy Cárá Tátárskiego z Zamku strzałą zábito/ záráznem z wielkim hukiem vderzywszy w sáydaki odćiągnęli
Skrót tekstu: ŻędzKom
Strona: Cv
Tytuł:
Kometa z przestrogi niebieskiej
Autor:
Andrzej Żędzianowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
na ząb liszce nie padł; lecz przestrzega wprzódy, Żeby, kto w wodzie rodził, nie puszczał się wody; Ten ziemie, kto na ziemi. Szkoda oszukiwać Sam siebie; trudno rybie chodzić, kurze pływać. Nie wiedziałem, że więcej, niźli wyder, liszek; Bałem się tamtej, aż ta wsadzi mię do kiszek. I ptak, który się w trawie, nie na drzewie lęże, Nigdy równo z tym bujać pióry nie dosięże. 427. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jeślić wcześnie na ławie, nie szukaj poprawy — Siłu stać abo chodzić musi, zbywszy ławy — Choć obaczysz wcześniejsze krzesło ku siedzeniu; Ale siła
na ząb liszce nie padł; lecz przestrzega wprzódy, Żeby, kto w wodzie rodził, nie puszczał się wody; Ten ziemie, kto na ziemi. Szkoda oszukiwać Sam siebie; trudno rybie chodzić, kurze pływać. Nie wiedziałem, że więcej, niźli wyder, liszek; Bałem się tamtej, aż ta wsadzi mię do kiszek. I ptak, który się w trawie, nie na drzewie lęże, Nigdy równo z tym bujać pióry nie dosięże. 427. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jeślić wcześnie na ławie, nie szukaj poprawy — Siłu stać abo chodzić musi, zbywszy ławy — Choć obaczysz wcześniejsze krzesło ku siedzeniu; Ale siła
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 255
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w prędce Betsabe, wskazała do Króla, W jakie ją podejrzanie wdała jego wola. Mąż od kilku miesięcy nie widział się zemną, Jam bez niego zapewne została brzemienną Wszak Król wie co za prawo w Zakonie włożone, Na nierządną, mającą Męża, płochą żonę.
Taż i mnie kara czeka w wielką hańbę wsadzi, Jeśli Pan swoją władzą temu nie poradzi. Skoro ta wieść wleciała do uszu DAWIDA, Co prędzej swój Ordynans Joabowi wyda: Żeby mu Uriasza przysłał bez odwłoki, Niech się lekko wybierze, zostawi tłomoki. Przybiegł zaraz posłuszny Uriasz przed Zamek, Królewski, Pan ku niemu wychodzi na Ganek. Miłym go obłapieniem jak nigdy
w prędce Betsabe, wskazała do Krola, W iakie ią podeyrzanie wdała iego wola. Mąż od kilku miesięcy nie widział się zemną, Jam bez niego zapewne została brzemienną Wszak Krol wie co za prawo w Zakonie włożone, Na nierządną, maiącą Męża, płochą żonę.
Taż y mnie kara czeka w wielką hańbę wsadzi, Jeżli Pan swoią władzą temu nie poradzi. Skoro ta wieść wleciała do uszu DAWIDA, Co prędzey swoy Ordynans Joabowi wyda: Zeby mu Uryasza przysłał bez odwłoki, Niech się lekko wybierze, zostawi tłomoki. Przybiegł zaraz posłuszny Uryasż przed Zamek, Krolewski, Pan ku niemu wychodzi na Ganek. Miłym go obłapieniem iak nigdy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 97
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752