panieństwo odzierał, Lecz tego potem żalił, gdy w ogniu umierał. Żyły wszytkie wyprote krawcowi onemu Posłano, który przyszedł ku braku takiemu, Iże go nowochrzczeńcy za króla obrali I wszystkie mu honory pańskie wyrządzali, Chcąc wielmożność rozświecić tej pogańskiej wiary - Nie chciał Bóg Trójcojedny cierpieć tej maszkary! Jak go niewierna pistis na państwo wsadziła, Tak go nekrosis martwa z stołka wyrzuciła. Biskup z Minchu lud zebrał i miasto otoczył, A do murów petaury i działa przytoczył. Widząc jasności ciemne króla aryjoni, Wnet ich strach pełnooki do ucieczki goni. Poddali się, lecz na tym jeszcze nie przestali, Ażby im z krawca króla nurkowie wydali. O
panieństwo odzierał, Lecz tego potem żalił, gdy w ogniu umierał. Żyły wszytkie wyprote krawcowi onemu Posłano, który przyszedł ku braku takiemu, Iże go nowochrzczeńcy za króla obrali I wszystkie mu honory pańskie wyrządzali, Chcąc wielmożność rozświecić tej pogańskiej wiary - Nie chciał Bóg Trójcojedny cierpieć tej maszkary! Jak go niewierna pistis na państwo wsadziła, Tak go nekrosis martwa z stołka wyrzuciła. Biskup z Minchu lud zebrał i miasto otoczył, A do murów petaury i działa przytoczył. Widząc jasności ciemne króla aryjoni, Wnet ich strach pełnooki do ucieczki goni. Poddali się, lecz na tym jeszcze nie przestali, Ażby im z krawca króla nurkowie wydali. O
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 366
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Orland ją może lepiej przewieść swą dzielnością Przez niebezpieczne miejsca i swoją śmiałością; Ale gdzieby go sobie za wodza obrała, Jakoby go zaś mogła zniżyć, nie widziała, Kiedyby go uczynić mniejszem lub odprawić I nazad do Francjej chciała zaś wyprawić.
XXVIII.
Sakrypanta zaś może złożyć, kiedy trzeba, By go dobrze wsadziła i na same nieba. Z tej przyczyny się raczej do niego skłoniła I mieć go swojem wodzem w drodze umyśliła. Pierścień w gębie trzymany zarazem wyjmuje I zasłonę mu z oczu, z twarzy swej zdejmuje; Mniemała, że się jemu tylko ukazała, Lecz, że wtem Orland przypadł i Ferat, ujźrzała.
XXIX.
Orland ją może lepiej przewieść swą dzielnością Przez niebezpieczne miejsca i swoją śmiałością; Ale gdzieby go sobie za wodza obrała, Jakoby go zaś mogła zniżyć, nie widziała, Kiedyby go uczynić mniejszem lub odprawić I nazad do Francyej chciała zaś wyprawić.
XXVIII.
Sakrypanta zaś może złożyć, kiedy trzeba, By go dobrze wsadziła i na same nieba. Z tej przyczyny się raczej do niego skłoniła I mieć go swojem wodzem w drodze umyśliła. Pierścień w gębie trzymany zarazem wyjmuje I zasłonę mu z oczu, z twarzy swej zdejmuje; Mniemała, że się jemu tylko ukazała, Lecz, że wtem Orland przypadł i Ferat, ujźrzała.
XXIX.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 255
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co tam byli. Więc oni się spodziewają, że po sobie wszytkich mają.
Już też nie mają racjej, by dla jakiej okazji Swoję drogę zwłóczyć mieli, więc się już wybrać musieli. Gdy już w drogę wyjeżdżają, lubo z żałością żegnają, Tuś, Wenus, strzałą rzuciła, gdyś go na konia wsadziła. Wyjeżdżają. Ze na koniu dobrze siedział, z tego mi się lepiej podobał.
Zastawić się trudnom miała! bom się była nie spodziała, By co nagle potkać miało, bo się nieznacznie spojźrało! Czyliż mu znać o tym dała i tam jechać rozkazała, Gdziem ja swoję dewocyją miała na tę
co tam byli. Więc oni się spodziewają, że po sobie wszytkich mają.
Już też nie mają racyjej, by dla jakiej okazyjej Swoję drogę zwłóczyć mieli, więc się już wybrać musieli. Gdy już w drogę wyjeżdżają, lubo z żałością żegnają, Tuś, Wenus, strzałą rzuciła, gdyś go na konia wsadziła. Wyjeżdżają. Ze na koniu dobrze siedział, z tego mi się lepiej podobał.
Zastawić się trudnom miała! bom się była nie spodziała, By co nagle potkać miało, bo się nieznacznie spojźrało! Czyliż mu znać o tym dała i tam jechać rozkazała, Gdziem ja swoję dewocyją miała na tę
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 147
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
to wszczynając. Ale jako przedtym Ludovicus Pius, tak potym SHenryk Cesarz, tę niesprawiedliwą ekstorsyą i pretensją cale znieśli, lubo nowych kontrowersyj i niezgód między Cesarzami i Biskupami Rzymskiemi, ta abrogacja abusuum, otworzyła campum; kiedy już nie tych, których Clerus Populusq Romanus podawali Kandydatów na Papiestwo, ale których Cesarzów potencja na Tron wsadziła, świat cierpieć musiał za Głowę Kościoła. Aż tandem po zniesionej Schiśmie Piotra Leona, Kardynałów Rota przezwyciężyła, kiedy Celestyna II. obrała przez wolną Elekcją, Innocentego II. Intruza per potentiam, pominąwszy. Naostatek Koncylia i Papieże, mianowicie Aleksander III. siedzący na Stolicy Roku 1160 prawo dał samym Kardynałom obierania PAPIEŻA;
to wszczynaiąc. Ale iako przedtym Ludovicus Pius, ták potym SHenryk Cesarz, tę niespráwiedliwą extorsyą y pretensyą cale znieśli, lubo nowych kontrowersyi y niezgod między Cesarzami y Biskupami Rzymskiemi, ta abrogacya abusuum, otworzyła campum; kiedy iuż nie tych, ktorych Clerus Populusq Romanus podawáli Kandydatow ná Papiestwo, ale ktorych Cesarzow potencya ná Tron wsadźiła, świat cierpieć musiał zá Głowę Kościoła. Aż tandem po zniesioney Schismie Piotrá Leona, Kardynáłow Rota przezwyciężyła, kiedy Celestyná II. obráła przez wolną Elekcyą, Innocentego II. Intruza per potentiam, pominąwszy. Náostatek Koncilia y Papieże, mianowicie Alexander III. siedzący ná Stolicy Roku 1160 práwo dał samym Kardynałom obieránia PAPIEŻA;
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 121
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
skrycie Jonaty niestraci Bogu świętej przysięgi Saul niewypłaci. ACH: Jeszczeż prawa Królowi stanowić poddani Będą? cóż by na głowie było po Koronie? JES: Przyzwoita, pod czas i Królowi, do ludzkiej Nakłonić się myśli: wszak i poddanych wola Stwierdza na Tronie Pana? ACH: Nieludzka bo sprawa Saula na tron wsadziła, ale Boskie dzieło. Akt IV. Scena II. SCENA II.
ACHIASZ, JESSYUSZ, SAUL. SA: A Jestże tu Achiasz? choć myśli wątpliwych Wały sercem kołyszą, przeciem je zwycężył Achio. mężnym sercem na śmierć mego Syna Patrzeć będę; choć by mnie Ojca, żal zamorzył. JES:
skrycie Jonáty niestráci Bogu swiętey przysięgi Saul niewypłáci. ACH: Jeszczeż práwa Królowi stanowić poddáni Będą? coż by ná głowie było po Koronie? JES: Przyzwoita, pod czás i Królowi, do ludzkiey Nákłonić się myśli: wszák i poddánych wola Ztwierdza ná Tronie Páná? ACH: Nieludzka bo spráwá Saulá ná tron wsádziłá, ále Boskie dzieło. Akt IV. Scená II. SCENA II.
ACHIASZ, JESSYUSZ, SAUL. SA: A Jestże tu Achiasz? choć myśli wątpliwych Wáły sercem kołyszą, przeciem ie zwycężył Achio. mężnym sercem ná śmierć mego Syná Pátrzeć będę; choć by mnie Oycá, żal zámorzył. JES:
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 47
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
potrzebie. Cna Marfiza zarazem onej młodej paniej Zwierzchnie szaty i spodnie, które beły na niej, Zewlec z siebie koniecznie zarazem kazała, Które tamże plugawej babie darowała,
CXVI.
Kazawszy jej, aby się ze swoich zewlokła, A w te, bojem nabyte, aby się oblokła; I na konia ją potem onego wsadziła, Na którem młoda pani dopiero jeździła. Tak z nią dalej jachała baba, im strojniejsza I im piękniej ubrana, tem dobrze szpetniejsza. Trzy dni z sobą jachały, ale nic takiego Nie trafiło się jem tam pisania godnego.
CXVII.
Czwartego dnia, gdy sobie powoli jachały, Rycerza, który wielkiem cwałem biegł,
potrzebie. Cna Marfiza zarazem onej młodej paniej Zwierzchnie szaty i spodnie, które beły na niej, Zewlec z siebie koniecznie zarazem kazała, Które tamże plugawej babie darowała,
CXVI.
Kazawszy jej, aby się ze swoich zewlokła, A w te, bojem nabyte, aby się oblokła; I na konia ją potem onego wsadziła, Na którem młoda pani dopiero jeździła. Tak z nią dalej jachała baba, im strojniejsza I im piękniej ubrana, tem dobrze szpetniejsza. Trzy dni z sobą jachały, ale nic takiego Nie trafiło się jem tam pisania godnego.
CXVII.
Czwartego dnia, gdy sobie powoli jachały, Rycerza, który wielkiem cwałem biegł,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 142
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Niesłuchaj plotek płonnych, kto bliźnich obnasza, Niemścij się za rzecz podłą, miej przyjaciół wiele, Mając ich, zajrzysz w oczy nieprzyjaznym śmiele, Po tych wszystkich rozkazach Prawo przyrodzone Zachowaj, kochać Matkę swą, a moję żonę, Betsabeą, która cię z boleścią rodziła, Ona ciebie przez prośby na Tron mój wsadziła, Kochaj ją, szanuj, słuchaj, chcesz być długo żywym, Bądź jej wdzięczen za miłość afektem prawdziwym,
I ty, i każdy tego w pismach się domaca, Ze przeklęctwo Rodziców dzieciom życie skraca, Tobie samemu daję błogosławieństw tyle? Ile bieg słońca codzień wyrachuje mile, Ile gwiazd na Suficje swym firmament liczy
Niesłuchay plotek płonnych, kto bliźnich obnasza, Niemściy się zá rzecz podłą, miey przyiacioł wiele, Maiąc ich, záyrzysz w oczy nieprzyiaznym śmiele, Po tych wszystkich roskazach Práwo przyrodzone Záchoway, kochać Mátkę swą, á moię żonę, Betsabeą, ktora cię z boleścią rodziła, Ona ciebie przez proźby ná Tron moy wsadziła, Kochay ią, szánuy, słuchay, chcesz bydź długo żywym, Bądź iey wdzięczen zá miłość affektem práwdziwym,
Y ty, y każdy tego w pismach się domaca, Ze przeklęctwo Rodzicow dzieciom życie skráca, Tobie samemu daię błogosławieństw tyle? Ile bieg słońca codzień wyrachuie mile, Ile gwiazd ná Sufficie swym firmament liczy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 146
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
zubożały, lecz zaparli kwoty, Mnie posłał, ale oni chcieli mojej cnoty. Wszyscy trzej mi pieniądze dawali sowite, Byleby chęci moje mogły być użyte: Wstręt cnoty, powinności zakazy sumnienia, Tylko mię do przykrego wiedli obrzydzenia. Lecz chcąc pomstę dowodnę otrzymać sowicie, Zaprosiłam każdego ku nocnej wizycie. A najpierwej Doktora wsadziłam do skrzyni, Sędzia z Gubernatorem, gdy toż samo czyni: Zaszłam sztuką, i dług mój wypłacili hojnie, I skarżę ich, że żyją wcale nieprzystojnie. Czyń co chcesz z niemi Panie, wiem żeś sprawiedliwy: Wydaj Dekret, wszak cnoty zakał bardzo mściwy. Cesarz: Chwalebna twoja sztuka? precz
zubożały, lecz zaparli kwoty, Mnie posłał, ále oni chcieli moiey cnoty. Wszyscy trzey mi pieniądze dawali sowite, Byleby chęci moie mogły być użyte: Wstręt cnoty, powinności zakazy sumnienia, Tylko mię do przykrego wiedli obrzydzenia. Lecz chcąc pomstę dowodnę otrzymać sowicie, Zaprosiłam każdego ku nocney wizycie. A naypierwey Doktora wsadźiłam do skrzyni, Sędźia z Gubernatorem, gdy toż samo czyni: Zaszłam sztuką, y dług moy wypłacili hoynie, Y skarżę ich, że żyią wcale nieprzystoynie. Czyń co chcesz z niemi Panie, wiem żeś sprawiedliwy: Wyday Dekret, wszak cnoty zakał bardzo mściwy. Cesarz: Chwalebna twoia sztuka? precz
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFNiecnota
Strona: G2
Tytuł:
Niecnota w sidłach
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754