łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta, odstawiwszy na igrzysko wschodki, Nie mając weścia, nie chce szturmem brać fortece; Ten też, żeby mu darmo nie gorzały świece, Że już chłopcy spać poszli i czeladź się kładzie, Chce którego zawołać, nie myśląc o zdradzie; Aż skoro z najwyższego stopnia na łeb zmierzy, Żeby miał być skrzydlaty Kupido, nie wierzy. Księdza woła
łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta, odstawiwszy na igrzysko wschodki, Nie mając weścia, nie chce szturmem brać fortece; Ten też, żeby mu darmo nie gorzały świece, Że już chłopcy spać poszli i czeladź się kładzie, Chce którego zawołać, nie myśląc o zdradzie; Aż skoro z najwyższego stopnia na łeb zmierzy, Żeby miał być skrzydlaty Kupido, nie wierzy. Księdza woła
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go była zagrzała, choć zimie, Kiedy piwa pilnując nad kotłem się zdrzymie. 530 (P). NIE CZYNI UCZONYM BIBLIOTEKA, JEŚLI NIE CZYTA NA BIBLIOTEKĘ CZŁOWIEKA NIEUCZONEGO
Pamiętam pod wesoły wieczór w twoim domu, Wymknąłem przed pełnymi z izby po kryjomu. Kędyż chmiel pijanego nie zaniesie człeka? Idę w górę po wschodku, aż biblioteka. Wspomniawszy na cię, wiedząc i czym się kto bawi: Odpuść, proszę, zda mi się, że to nie na jawi. Toż nierychło przyszedszy ile tyle k sobie: Miłe księgi, przed wołem jakbyście też w żłobie Leżały, tyle z was pan pożytku odniesie, Albo nigdy nie
go była zagrzała, choć zimie, Kiedy piwa pilnując nad kotłem się zdrzymie. 530 (P). NIE CZYNI UCZONYM BIBLIOTEKA, JEŚLI NIE CZYTA NA BIBLIOTEKĘ CZŁOWIEKA NIEUCZONEGO
Pamiętam pod wesoły wieczór w twoim domu, Wymknąłem przed pełnymi z izby po kryjomu. Kędyż chmiel pijanego nie zaniesie człeka? Idę w górę po wschodku, aż biblijoteka. Wspomniawszy na cię, wiedząc i czym się kto bawi: Odpuść, proszę, zda mi się, że to nie na jawi. Toż nierychło przyszedszy ile tyle k sobie: Miłe księgi, przed wołem jakbyście też w żłobie Leżały, tyle z was pan pożytku odniesie, Albo nigdy nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 418
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
W cekauzie: nadół nie zbieży! Widzę kuchenkę i wszedłem, Na drugą stronę przeszedłem; Otworzą mi kuchareczki, A w rękach warzącheweczki; Tamże ogień i garnuszki, Rożny, zwierzyna, dzbanuszki, Dość naczynia w miejscu małym, Wysoko, z kosztem niemałym; Zboku śpiżarnia, tam wnoszą Panny, drugie wschodkiem znoszą Na półmiseczkach potrawy Pod nakryciem, wszelkie strawy; Ich to pociecha przebiegać Wzgórę, na dół wschodkiem biegać. Trochę nazad powróciłem, W pokoje się obróciłem, Które w piętrze wtórym niżej Leżą, a panieńskie wyżej. Widzę naturalne rzeczy, Nie malowane, a grzeczy. Też panieneczki Jej Mości Tam mieszkają w
W cekauzie: nadół nie zbieży! Widzę kuchenkę i wszedłem, Na drugą stronę przeszedłem; Otworzą mi kuchareczki, A w rękach warzącheweczki; Tamże ogień i garnuszki, Rożny, zwierzyna, dzbanuszki, Dość naczynia w miejscu małym, Wysoko, z kosztem niemałym; Zboku śpiżarnia, tam wnoszą Panny, drugie wschodkiem znoszą Na półmiseczkach potrawy Pod nakryciem, wszelkie strawy; Ich to pociecha przebiegać Wzgórę, na dół wschodkiem biegać. Trochę nazad powróciłem, W pokoje się obróciłem, Które w piętrze wtórym niżej Leżą, a panieńskie wyżej. Widzę naturalne rzeczy, Nie malowane, a grzeczy. Też panieneczki Jej Mości Tam mieszkają w
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 40
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
; Otworzą mi kuchareczki, A w rękach warzącheweczki; Tamże ogień i garnuszki, Rożny, zwierzyna, dzbanuszki, Dość naczynia w miejscu małym, Wysoko, z kosztem niemałym; Zboku śpiżarnia, tam wnoszą Panny, drugie wschodkiem znoszą Na półmiseczkach potrawy Pod nakryciem, wszelkie strawy; Ich to pociecha przebiegać Wzgórę, na dół wschodkiem biegać. Trochę nazad powróciłem, W pokoje się obróciłem, Które w piętrze wtórym niżej Leżą, a panieńskie wyżej. Widzę naturalne rzeczy, Nie malowane, a grzeczy. Też panieneczki Jej Mości Tam mieszkają w uczciwości. Od nich idąc ku wschodowi, Patrzę, nie ku zachodowi, Obaczyłem galeryją I wszelką
; Otworzą mi kuchareczki, A w rękach warzącheweczki; Tamże ogień i garnuszki, Rożny, zwierzyna, dzbanuszki, Dość naczynia w miejscu małym, Wysoko, z kosztem niemałym; Zboku śpiżarnia, tam wnoszą Panny, drugie wschodkiem znoszą Na półmiseczkach potrawy Pod nakryciem, wszelkie strawy; Ich to pociecha przebiegać Wzgórę, na dół wschodkiem biegać. Trochę nazad powróciłem, W pokoje się obróciłem, Które w piętrze wtórym niżej Leżą, a panieńskie wyżej. Widzę naturalne rzeczy, Nie malowane, a grzeczy. Też panieneczki Jej Mości Tam mieszkają w uczciwości. Od nich idąc ku wschodowi, Patrzę, nie ku zachodowi, Obaczyłem galeryją I wszelką
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 40
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Wieże zacne od ogroda, Także od Wisły, gdzie woda: W nich altany budowane, Z drugą stronę murowane; Nawierzchu sala odkryta, Blachą popańsku nakryta: Z której widzieć strony obie Na kilka mil, patrzaj sobie! W polach łąki, lasy, wody, Po których szkut, komieg chody. Potym krętnym wschodkiem idę Zgóry nadół, w pokój wnidę;
Aż tam wszystko od marmuru: Posadzki, stół, mało muru; Sztuczne malowanie wwierzchu, Zboku, obicia powierzchu, Szumne, fetocją spinane, Scudzoziemska rozpinane. Pokoje pomiernie wielkie, Ale w nich dostatki wszelkie, Ochędóstwa, kunszty pańskie, Złote sztuki niderlandzkie
Wieże zacne od ogroda, Także od Wisły, gdzie woda: W nich altany budowane, Z drugą stronę murowane; Nawierzchu sala odkryta, Blachą popańsku nakryta: Z której widzieć strony obie Na kilka mil, patrzaj sobie! W polach łąki, lasy, wody, Po których szkut, komieg chody. Potym krętnym wschodkiem idę Zgóry nadół, w pokój wnidę;
Aż tam wszystko od marmuru: Posadzki, stół, mało muru; Sztuczne malowanie wwierzchu, Zboku, obicia powierzchu, Szumne, fetocyą spinane, Scudzoziemska rozpinane. Pokoje pomiernie wielkie, Ale w nich dostatki wszelkie, Ochędóstwa, kunszty pańskie, Złote sztuki niderlandzkie
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 67
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
weścia i okien na drogę niemasz w Klasztorze; a to dla wielkiego niebezpieczeństwa od Arabów Rozbójników. Jeżeli jednak urgens trafi się wyścia z Klasztoru necessitas, albo tam wpuszczenia kogo, tedy się w koszu po sznurach z sekretnego okna spuszczają, albo tam wciągają. Są niedawno przyrobione szczupłe i sekretne do Kaplicy Z. Katarzyny wschodki. Kto tę Górę Świętą nawiedzić pragnie, Patriarsze Aleksandryjskiemu Graeci Ritûs w Kairze rezydującemu ukłon i certum quantum złota ordinarie 12. Czerwonych złotych dać powinien; a ten Wielbląda, Przewodnika i victualia na drogę prowiduje. Tu Stolica Harec albo Petra, Buseret, Fran Miasta. AZJA. Azyj Mniejszej, albo Natolii Kraje.
Druga
weścia y okien ná drogę niemász w Klasztorze; á to dla wielkiego niebespieczeństwá od Arabow Rozboynikow. Ieżeli iednák urgens tráfi się wyścia z Klásztoru necessitas, albo tam wpuszczenia kogo, tedy się w koszu po sznurách z sekretnego okná spuszczaią, albo tam wciągaią. Są niedawno przyrobione szczupłe y sekretne do Káplicy S. Katárzyny wschodki. Kto tę Gorę Swiętą náwiedźić prágnie, Patryarsze Alexandryiskiemu Graeci Ritûs w Káirze rezyduiącemu ukłon y certum quantum złota ordinarie 12. Czerwonych złotych dać powinien; á ten Wielbląda, Przewodniká y victualia ná drogę prowiduie. Tu Stolicá Harec albo Petrá, Buseret, Frán Miásta. AZYA. Azyi Mnieyszey, albo Nátolii Kráie.
Drugá
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 516
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
także patrzyli. Warty stały suo ordine tak w bramie, jako i przed ich pokojami. Jak prędko wysiedli z swoich karet, tak zaraz każdy do swoich poszedł pokojów. Zaraz tedy ubierali się w insze suknie. Gdy się ubrali, za daniem sobie znać imp poseł poszedł na prywatną audiencyją do królestwa ichm. incognito małymi wschodkami do gabineciku króla im., tam po komplemencie uczynionym listy od pryncypała swego oddał. Z którym tylko im. ks. biskup był, sekretarz jego w sieniach staj. Od króla im. poszedł do królewny im. i tam komplement przy liście oddanym uczyniwszy poszedł do swojej stancyjej Już zastał na stole gotową kolacyją, z
także patrzyli. Warty stały suo ordine tak w bramie, jako i przed ich pokojami. Jak prędko wysiedli z swoich karet, tak zaraz każdy do swoich poszedł pokojów. Zaraz tedy ubierali się w insze suknie. Gdy się ubrali, za daniem sobie znać jmp poseł poszedł na prywatną audiencyją do królestwa ichm. incognito małymi wschodkami do gabineciku króla jm., tam po komplemencie uczynionym listy od pryncypała swego oddał. Z którym tylko jm. ks. biskup był, sekretarz jego w sieniach staj. Od króla jm. poszedł do królewnej jm. i tam komplement przy liście oddanym uczyniwszy poszedł do swojej stancyjej Już zastał na stole gotową kolacyją, z
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 116
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
do piwnicy tylko same drzwi. Dwór z drzewa w węgieł budowany, podwaliny nadgniły, ściana od bramy polepiona gliną; z wystawką w słupy, przy sieni balasiki tokarskie; to wszystko pobite gontami. W sieni kominów 2 murowanych, w której sieni ściana z tarcic przegrodzona, w niej drzwi na zawiasach i hakach, i wschodki na górę. Drzwi stolarskich siedmioro na zawiasach i hakach, zamków 2, kominków murowanych w pokojach 2, od pałacu w pokoju piec zielono polewany, alkierz, pod którym piwnica murowana, do niej drzwi na zawiasach i hakach; w pokoju drugim od bramy biało i modro piec polewany, przy tym gabinet, w którym
do piwnicy tylko same drzwi. Dwór z drzewa w węgieł budowany, podwaliny nadgniły, ściana od bramy polepiona gliną; z wystawką w słupy, przy sieni balasiki tokarskie; to wszystko pobite gontami. W sieni kominów 2 murowanych, w której sieni ściana z tarcic przegrodzona, w niej drzwi na zawiasach i hakach, i wschodki na górę. Drzwi stolarskich siedmioro na zawiasach i hakach, zamków 2, kominków murowanych w pokojach 2, od pałacu w pokoju piec zielono polewany, alkierz, pod którym piwnica murowana, do niej drzwi na zawiasach i hakach; w pokoju drugim od bramy biało i modro piec polewany, przy tym gabinet, w którym
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 199
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956
dwie malućkie okienka/ w jedno stawiano świecę zapaloną/ a w drugie wodę/ mleko/ i miód: gdy się przybliżali do onego miejsca/ kapłan pierwej począł mówić modlitwy niektóre/ ku niebu zawżdy ręce trzymając/ potym im kazano wniść do onego grobu małem onym okienkiem. Lud wszystek nachylając głowy ku ziemi/ skoro odjęto wschodek/ a zasłoniwszy dziurę u grobu kamieniem/ rzucał ziemię na on grób/ a przez on cały dzień płacz był po mieście wszędzie. Pielgrzym do Rzymu.
Tenże Numa postanowił trzech kapłanów których nazwał Flaminami/ jednego na cześć Jowiszowi/ drugiego Marsowi/ a trzeciego Romulusowi/ którzy ubior mieli osobliwy i kosztowny/ nosili
dwie málućkie okienká/ w iedno stáwiano świecę zápaloną/ á w drugie wodę/ mleko/ y miod: gdy sie przybliżáli do onego mieyscá/ kápłan pierwey począł mowić modlitwy niektore/ ku niebu záwżdy ręce trzymáiąc/ potym im kazano wniśdź do onego grobu máłem onym okienkiem. Lud wszystek náchyláiąc głowy ku źiemi/ skoro odięto wschodek/ á zasłoniwszy dźiurę u grobu kámieniem/ rzucał źiemię ná on grob/ á przez on cáły dźień płácz był po mieśćie wszędźie. Pielgrzym do Rzymu.
Tenże Numá postánowił trzech kápłanow ktorych názwał Fláminámi/ iednego ná cześć Iowiszowi/ drugiego Marsowi/ á trzećiego Romulusowi/ ktorzy ubior mieli osobliwy y kosztowny/ nośili
Skrót tekstu: CesPiel
Strona: 32
Tytuł:
Pielgrzym włoski
Autor:
Franciszek Cezary
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
To ruszają koncertów, melodia różna I do domu drugiemu będzie droga próżna. Nie trafi, ani myślić, którędy więc chodzi, Choć niedaleko uszedł, przecię się uchodzi. A gdy jeszcze z ciemnego kędy posiedzenia, Z jakiej świńskiej piwnice, ej złe wychodzenia. Co się owo znęcili drudzy pod kożuchy, Mógł by z wschodku owego spychać i złe duchy. I do Nagiej niejeden descensa uchybi, Drugdzie też scala ficta, czy i tam nie chybi? Najlepiej, bracia wierni, o fidi sodales, Do Bażanta, prosapas mając na bibales. GŁOS 6. La. Lamentabiliter.
Już tu trzeba kontrapunkt rozumieć formować, Który by chciał w lamentach
To ruszają koncertów, melodya różna I do domu drugiemu będzie droga próżna. Nie trafi, ani myślić, którędy więc chodzi, Choć niedaleko uszedł, przecię sie uchodzi. A gdy jeszcze z ciemnego kędy posiedzenia, Z jakiej świńskiej piwnice, ej złe wychodzenia. Co sie owo znęcili drudzy pod kożuchy, Mógł by z wschodku owego spychać i złe duchy. I do Nagiej niejeden descensa uchybi, Drugdzie też scala ficta, czy i tam nie chybi? Najlepiej, bracia wierni, o fidi sodales, Do Bażanta, prosapas mając na bibales. GŁOS 6. La. Lamentabiliter.
Już tu trzeba kontrapunkt rozumieć formować, Który by chciał w lamentach
Skrót tekstu: WykGłosBad
Strona: 33
Tytuł:
Wykład Vt, Re Mi, Fa, Sol, La
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950