gdzie przy ochocie, faworów i łask wielkie miałem dowody, przeszłych uraz amnestię i obietnicę protekcji dalszych; konfidencję pańską zabrał do mnie cum stupore, owszem cum invidia multorum. Traktował go potem generał-lejtnant wojsk litewskich Behm, ale nie do rzeczy był ten traktament, i car był malkontent. Stamtąd prosto na pocztę wsiadłszy, pobiegł nocą do Dawidgródka i dalej.
27 Martii traktował nas ip. Szeremet po odjeździe carskim bardzo pięknie; nazajutrz i Szeremet za carem imć jechał, darowawszy mi soboli głównych parę i pożegnawszy się ze mną żałośnie dosyć. Jam też tego dnia odjechał do Hłuska na święta.
W Hłusku continuo niedziel trzy mieszkałem
gdzie przy ochocie, faworów i łask wielkie miałem dowody, przeszłych uraz amnestyę i obietnicę protekcyi dalszych; konfidencyę pańską zabrał do mnie cum stupore, owszem cum invidia multorum. Traktował go potém generał-lejtnant wojsk litewskich Behm, ale nie do rzeczy był ten traktament, i car był malkontent. Ztamtąd prosto na pocztę wsiadłszy, pobiegł nocą do Dawidgródka i daléj.
27 Martii traktował nas jp. Szeremet po odjeździe carskim bardzo pięknie; nazajutrz i Szeremet za carem imć jechał, darowawszy mi soboli głównych parę i pożegnawszy się ze mną żałośnie dosyć. Jam téż tego dnia odjechał do Hłuska na święta.
W Hłusku continuo niedziel trzy mieszkałem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 153
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Z tych Sukcesorów jednego tylko dochodzą Wapowski, Kromer, i Gwagnin, nie upewniają czyli Wnuk, czyli był syn Lecha WISŚMIR, dosyć że miedzy temi 150. lat rządził Państwem Polskim. Za niego SYWART Król Duński począł się naprzykrzać Granicom Polskim, ale WYSSYMIR Flotę jaką na ów czas mógł wystawił; i sam z Wojskiem wsiadłszy w Okręty najpierwej Wyspy Duńskie, Rugią, i Fionią sobie podbił, wysiadszy w Granice Duńskie Sywarda zbił, i hołdownikiem Polskim uczynił, Syna jego w zastaw wziął, i znacznego niewolnika z tamtąd zabrawszy, Miasto WISMAR wystawił, od Imienia swego nazwawszy je, i Niewolnikiem Duńskim osadził. W tenże sam czas wystawił w
Z tych Sukcessorow jednego tylko dochodzą Wapowski, Kromer, i Gwagnin, nie upewniają czyli Wnuk, czyli był syn Lecha WISSMIR, dosyć że miedzy temi 150. lat rządźił Państwem Polskim. Za niego SYWART Król Duński począł śię naprzykrzać Granicom Polskim, ale WYSSYMIR Flotę jaką na ów czas mógł wystawił; i sam z Woyskiem wśiadłszy w Okręty naypierwey Wyspy Duńskie, Rugią, i Fionią sobie podbił, wyśiadszy w Granice Duńskie Sywarda zbił, i hołdownikiem Polskim uczynił, Syna jego w zastaw wźiął, i znacznego niewolnika z tamtąd zabrawszy, Miasto WISMAR wystawił, od Imienia swego nazwawszy je, i Niewolnikiem Duńskim osadźił. W tenże sam czas wystawił w
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 4
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Benedykcyj i promulgacyj Odpustów, Ociec Z. jeżeli była Niedziela Laetare, Rożę złotą benedykował, wręku nosił; jeżeli inny czas, Cesarza wziąwszy za rękę prowadził; który wsiadającemu Ojcu Z. na konia, strzemię trzymał, potym wziąwszy za wędzidło kilka kroków prowadził: Ociec Z. do swego Pałacu jachał; a Cesarz wsiadłszy na konia in assistentia Kardynałów, Prałatów, Książąt; przy podniesionych 12 Chorągwiach przez 12 Cursores niesionych, przy Chorągwi Populi Romani, przy Chorągwi Imperyj, przy Chorągwi Papieskiej, przy Chorągwi Kościoła Bożego i Krzyża. Szło potym 12 Rumaków w rzędach z bogatym siedzeniem. Czterech Szlachty w karmazynowych Biretach, czyli Czapkach etc potym
Benedykcyi y promulgacyi Odpustow, Ociec S. ieżeli była Niedziela Laetare, Rożę złotą benedykował, wręku nosił; ieżeli inny czas, Cesarza wziąwszy za rękę prowadził; ktory wsiadaiącemu Oycu S. na konia, strzemię trzymał, potym wziąwszy za wędzidło kilka krokow prowadził: Ociec S. do swego Pałacu iacháł; a Cesarz wsiadłszy na konia in assistentia Kardynałow, Prałatow, Xiążąt; przy podniesionych 12 Chorągwiach przez 12 Cursores niesionych, przy Chorągwi Populi Romani, przy Chorągwi Imperii, przy Chorągwi Papieskiey, przy Chorągwi Kościoła Bożego y Krzyża. Szło potym 12 Rumakow w rzędach z bogatym siedzeniem. Czterech Szlachty w karmazynowych Biretach, czyli Czápkach etc potym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 498
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nocni szukają zakazanego ścierwa: Lecz Noctambuli znaczą się u Naturalistów, ludzie taką afekcję cierpiący, że przez sen chodzą i jakie operantur Akcje. Inaczej się zowią Lunatici, że są affectionibus Księżyca podlegli: jeszcze innym zowią się imieniem Somnabuli, że się weśnie porywają, robią co. Tak mlodzian jeden broń wziąwszy na okno wsiadłszy jak na konia, zacinał go pod sobą; oczym świądczy Jonstonus. Inny mając pragnienie, do studni się spiący spuścił, tam zimnej dotknąwszy się wody porwał się ze snu, Idem. Horstius także pisze, jakoby jeden Lunatyk wyszedł na wieżę, wróble tam wybierał z gniazda, wrócił się zdrów i cały.
nocni szukaią zakazanego ścierwa: Lecz Noctambuli znaczą się u Naturalistow, ludzie taką affekcyę cierpiący, że przez sen chodzą y iakie operantur Akcye. Inaczey się zowią Lunatici, że są affectionibus Xieżyca podlegli: ieszcze innym zowią się imieniem Somnabuli, że się weśnie porywaią, robią co. Tak mlodzian ieden broń wziąwszy na okno wsiadłszy iak na konia, zacinał go pod sobą; oczym swiądczy Ionstonus. Inny maiąc pragnienie, do studni się spiący spuścił, tam zimney dotknąwszy się wody porwał się ze snu, Idem. Horstius także pisze, iakoby ieden Lunatyk wyszedł na wieżę, wroble tam wybierał z gniazda, wrocił się zdrow y cały.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 685
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na tegoż konia, wziął go w niewolę i przy nim czerw, zł 90, zegarek i tabakierę, także szpadę srebrną. Nim go zaś w niewolę wzięto, kilkadziesiąt razy o kroków kilka do niego strzelano, ustawicznie chybiając, tylko jeden rękaw bez naruszenia ciała przestrzeliwszy. Wziąwszy zatem pomienionego kapitana, a nie mogąc
Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na tegoż konia, wziął go w niewolę i przy nim czerw, zł 90, zegarek i tabakierę, także szpadę srebrną. Nim go zaś w niewolę wzięto, kilkadziesiąt razy o kroków kilka do niego strzelano, ustawicznie chybiając, tylko jeden rękaw bez naruszenia ciała przestrzeliwszy. Wziąwszy zatem pomienionego kapitana, a nie mogąc
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 94
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w areszt konie jego i samego politycznie kazał pilnować. Ten doktor barzo
sobie przykrzył te bawienie się i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go podkoniuszy książęcy piechotą, porwał za lejce, tymczasem ja umyślnie nadjechałem, że podkoniuszy, zawstydziwszy się mnie, puścił go. Zabiegł jeszcze doktor do Żyda Szymona, faworyta książęcego, dla pożegnania go i ja tamże jechałem. Żyd zmięszawszy się, a nie śmiejąc go przy mnie aresztować
w areszt konie jego i samego politycznie kazał pilnować. Ten doktor barzo
sobie przykrzył te bawienie się i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go podkoniuszy książęcy piechotą, porwał za lejce, tymczasem ja umyślnie nadjechałem, że podkoniuszy, zawstydziwszy się mnie, puścił go. Zabiegł jeszcze doktor do Żyda Szymona, faworyta książęcego, dla pożegnania go i ja tamże jechałem. Żyd zmięszawszy się, a nie śmiejąc go przy mnie aresztować
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 252
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
szlachta popadała na ziemię, i w tym go razie nikt mocniejszy nie ciął, boby zapewne był zabity. Fleming tedy w celi był ukryty, a tymczasem gdy się tumult uspokoił, wojewoda brzeski sejmik jako nie doszły pożegnał. Brat mój z szlachtą poszedł do wojewody brzeskiego, a tymczasem kareta po Fleminga przyszła i tak wsiadłszy do niej, pobiegł spieszno do Terespola i tam mu zaraz krew puszczono i inne medykamenta dano, gdyż w wielkiej leżał gorączce.
O tej tragedii, co się stało na sejmiku, dał mi znać brat mój pułkownik do Motykał przez sługę mego Puryszkę. Zmięszałem się tą relacją, przeczuwając nieuchronną za to jaką wielką zemstę
szlachta popadała na ziemię, i w tym go razie nikt mocniejszy nie ciął, boby zapewne był zabity. Fleming tedy w celi był ukryty, a tymczasem gdy się tumult uspokoił, wojewoda brzeski sejmik jako nie doszły pożegnał. Brat mój z szlachtą poszedł do wojewody brzeskiego, a tymczasem kareta po Fleminga przyszła i tak wsiadłszy do niej, pobiegł spieszno do Terespola i tam mu zaraz krew puszczono i inne medykamenta dano, gdyż w wielkiej leżał gorączce.
O tej tragedii, co się stało na sejmiku, dał mi znać brat mój pułkownik do Motykał przez sługę mego Puryszkę. Zmięszałem się tą relacją, przeczuwając nieuchronną za to jaką wielką zemstę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 420
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kockim, dysputy zwodził i co oni za oczyma mymi niesprawiedliwie wyremonstrują, abym to widocznymi argumentami zbijał.
Skoro zaś z sądów powróciłem, zaraz z najętymi skrybentami status causae układałem. Sam pisałem i im dyktowałem. Skoro zaś z sądów tak rannych, jako i poobiednich zjeżdżali deputaci, zaraz na konia wsiadłszy, objeżdżałem ich. Do nóg krzyżem padałem, płakałem i tak nauczyłem się płakać, że skoro do którego deputata przyjechawszy mówić zacząłem, zaraz mi się łzy z oczu lunęły. A osobliwie po sądach poobiednich, dalej niż, po północy do deputatów jeździłem. Powróciwszy zaś, choć tak późno
kockim, dysputy zwodził i co oni za oczyma mymi niesprawiedliwie wyremonstrują, abym to widocznymi argumentami zbijał.
Skoro zaś z sądów powróciłem, zaraz z najętymi skrybentami status causae układałem. Sam pisałem i im dyktowałem. Skoro zaś z sądów tak rannych, jako i poobiednich zjeżdżali deputaci, zaraz na konia wsiadłszy, objeżdżałem ich. Do nóg krzyżem padałem, płakałem i tak nauczyłem się płakać, że skoro do którego deputata przyjechawszy mówić zacząłem, zaraz mi się łzy z oczu lunęły. A osobliwie po sądach poobiednich, dalej niż, po północy do deputatów jeździłem. Powróciwszy zaś, choć tak późno
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 579
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Brańska dobywał, odsiecz nacierającą poraził, a wtedy na resztę ludzi jego obywatele Brańska wypadli, ale sobie, nie Lisowczykom zaszkodzili; bo do Miasta w padli, opanowali. Ryskiewicz się z nim złączył, a tak uczyniło się Lisowczyków 1500. Pozarski napadł na nich w tysiącu ludzi, ale Lisowczykowie w koszulach na koń wsiadłszy, nie raz mu się oparli, gdzie Lisowski Hetman od strzały raniony. Potym do Krom z ludem poszedł, dniem i nocą 60. mil upadł, Bilichów Miasto ubiegł, spalił, w krótce Szeremisza zniósł, Torsk, Kazym, Halecz spalił. Potym Ryskiewicz ów żonę mając Moskiewkę, przez akomodacją żonie, odstąpił Lisowskiego
. Brańska dobywał, odsiecz nacieraiącą poraził, á wtedy na resztę ludzi iego obywatele Brańska wypadli, ale sobie, nie Lisowczykom zaszkodzili; bo do Miasta w padli, opanowali. Ryskiewicz się z nim złączył, á tak uczyniło się Lisowczykow 1500. Pozárski napadł na nich w tysiącu ludzi, ale Lisowczykowie w koszulach na koń wsiadłszy, nie raz mu się oparli, gdzie Lisowski Hetman od strzały raniony. Potym do Krom z ludem poszedł, dniem y nocą 60. mil upadł, Bilichow Miasto ubiegł, spalił, w krotce Szeremisza zniosł, Torsk, Kazym, Halecz spalił. Potym Ryskiewicz ow żonę maiąc Moskiewkę, przez akkomodacyą żonie, odstąpił Lisowskiego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 38
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sentencja, i Jurystów w Włoszech, w Hiszpanii. Germanii. Też zdanie Albertusa Wielkiego u Kantipratensa; toż rozumieją Gvillelmus, Neoburgensis, Turrecremata, Remigius, Petrus Damianus, Sylvester, Abulensis, Caietanus, Alphonsus à Castro, Sixtus Senensis, Ananias etc. Sadełkiem dzieci niemowląt pobitych nasmarowawszy się, i na swe pojazdy namiemone wsiadłszy, przybywają na granice, na góry zwane: Góry wenery; tam ogień wielki kładą jakiś, czarnej i smutnej postaci. Tam prezydent kongresu czart siedzi na Majestacie, w psiej albo w ko- O Maleficjum, albo o Czarach, co mogą?
źlej postaci, gdzie mu strygi kłaniają się, to klękaniem, to nóg
sentencya, y Iuristow w Włoszech, w Hiszpanii. Germanii. Też zdanie Albertusa Wielkiego u Kantipratensa; toż rozumieią Gvillelmus, Neoburgensis, Turrecremata, Remigius, Petrus Damianus, Sylvester, Abulensis, Caietanus, Alphonsus à Castro, Sixtus Senensis, Ananias etc. Sadełkiem dzieci niemowląt pobitych nasmarowawszy się, y na swe poiazdy namiemone wsiadłszy, przybywaią na granice, na gory zwane: Gory wenery; tam ogień wielki kładą iakiś, czarney y smutney postaci. Tam prezydent kongresu czart siedzi na Maiestacie, w psiey álbo w ko- O Maleficium, albo o Czarach, co mogą?
źley postaci, gdzie mu strygi kłaniaią się, to klękaniem, to nog
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 246
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754