sroka/ Pełna nadzieje bieże wyglądać zwysoka. Na odpustli to jadę? na Roki/ i Pryszkę/ Nieszukaną wyraić/ chcąc się Towarzyszkę. Radam zawsze Sąmsiadom/ i co stoją blisko/ Domu mego Żołnierze/ mając stanowisko. Hoduję/ karmię/ raczę/ gdy co było zjedli/ Ofertów zapomnieli/ jak na konie wsiedli. Nie wierzę ale Wiedma/ gdzieś z Tessalskiej kniei/ Złym Wrogiem mej teskliwej przeszkadza nadziei. Psią mię juchą oblawszy; czy prochem znasienia/ Bazyliszka do tego przywiodła w zmierzjenia. Jest majętność obfita/ w Urodzaje w Dani/ Są dostatki: gładkości jeszcze nikt nie gani. Lata prawie nadobie/ luboć
sroká/ Pełna nádźieie bieże wyglądać zwysoka. Ná odpustli to iádę? ná Roki/ y Pryszkę/ Nieszukáną wyráić/ chcąc się Towárzyszkę. Rádám záwsze Sąmśiádom/ y co stoią blisko/ Domu mego Zołnierze/ máiąc stánowisko. Hoduię/ karmię/ ráczę/ gdy co było ziedli/ Offertow zápomnieli/ iák ná konie wśiedli. Nie wierzę ále Wiedmá/ gdzieś z Tessalskiey kniei/ Złym Wrogiem mey teskliwey przeszkadza nádźiei. Pśią mię iuchą oblawszy; czy prochem znaśięnia/ Bázyliszká do tego przywiodłá w zmierzienia. Iest máiętność obfita/ w Vrodzáie w Dáni/ Są dostátki: głádkośći ieszcze nikt nie gáni. Látá práwie nadobie/ luboć
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
czasem Województwo Lubelskie KONFEDERACYĄ TYSZOWIECKĄ zrobiło, do której się Hatmani i wojsko przyłączyło przeciw nieprzyjacielom i inne Województwa jęczące pod potencją przez Posłów. Posłowie od Konfederacyj, Króla sprowadzili do Lwowa, gdzie tym mocniej konfederacją sprzysiężona, Król Szwedzki dowiedziawszy się o tym, tym nieznośniejszemi kontrybucjami przycisnął Województwa, które na koniec przymusiły Wielkopolanów, że wsiedli na koń, w Kościanie Szwedów 400. znieśli, Gdzie Brat Cioteczny Karola Fryderyk Landgraf Haski zginął, i w wielu miejscach Szwedów znosili, Kwarcianych też partia oderwała się od Szweda wróciwszy do konfederacyj. O tym wszystkim dowiedziawszy się Król Szwedzki będący na ten czas w Prusach, czym prędzej w 10000. Kawaleryj biegł przez Łowicz
czasem Województwo Lubelskie KONFEDERACYĄ TYSZOWIECKĄ zrobiło, do którey śię Hatmani i woysko przyłączyło przećiw nieprzyjaćielom i inne Województwa jęczące pod potencyą przez Posłów. Posłowie od Konfederacyi, Króla sprowadźili do Lwowa, gdźie tym mocniey konfederacyą sprzyśiężona, Król Szwedzki dowiedźiawszy śię o tym, tym nieznośnieyszemi kontrybucyami przyćisnął Województwa, które na koniec przymusiły Wielkopolanów, źe wśiedli na koń, w Kośćianie Szwedów 400. zniesli, Gdźie Brat Cioteczny Karola Fryderyk Landgraf Haski zginął, i w wielu mieyscach Szwedów znośili, Kwarćianych teź partya oderwała śię od Szweda wróćiwszy do konfederacyi. O tym wszystkim dowiedźiawszy śię Król Szwedzki będący na ten czas w Prusach, czym prędzey w 10000. Kawaleryi biegł przez Łowicz
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 94
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
okrętu, mię puszcza I sam się weń z inszemi dwiema za mną puszcza; I drudzy się do batu cisnęli za niemi, Ale ci, którzy naprzód wskoczyli, ostremi Mieczami ich od siebie daleko trzymali I bojąc się obciążyć, linę ucinali.
XVIII.
Jako Bóg chciał, my wszyscy, którzyśmy w bat wsiedli, Zdrowośmy z szturmu uszli i na brzeg wysiedli; Inszy wszyscy, na cośmy patrzyli, zginęli I z okrętem rozbitem w morzu utonęli. Jam wysiadszy na ziemię, wiecznej dziękowała Nieskończonej dobroci, żem żywa została I zdrowa zachowana od szturmu morskiego, Żem jeszeze mogła widzieć Zerbina mojego.
XIX.
okrętu, mię puszcza I sam się weń z inszemi dwiema za mną puszcza; I drudzy się do batu cisnęli za niemi, Ale ci, którzy naprzód wskoczyli, ostremi Mieczami ich od siebie daleko trzymali I bojąc się obciążyć, linę ucinali.
XVIII.
Jako Bóg chciał, my wszyscy, którzyśmy w bat wsiedli, Zdrowośmy z szturmu uszli i na brzeg wysiedli; Inszy wszyscy, na cośmy patrzyli, zginęli I z okrętem rozbitem w morzu utonęli. Jam wysiadszy na ziemię, wiecznej dziękowała Nieskończonej dobroci, żem żywa została I zdrowa zachowana od szturmu morskiego, Żem jeszeze mogła widzieć Zerbina mojego.
XIX.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 278
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kościele S. Stephani statuam ex lapide factam - św. Chryzostoma z Panem Jezusem, altitudinis na trzy, jeśli nie więcej, kopie, bona proportione; jakiej drugiej podobnej wielkości nieprędko znalezć, i w całych Włoszech nie masz. 86v
Dnia 2 Maji. W tym mieście mszy wysłuchawszy i ranny obiad zjadszy, wsiedliśmy znowu na barkę, którąśmy - bez popasu cały dzień - płynęli na nocleg w mieście Sens, niemałe miasto i ludne, od Aukserre mil 12.
Dnia 3 Maji. Pokarm w mieście Montereau, mil 7 od noclegu. Na noc zaś stanąłem w mieście Corbeil, mil 9. Miasto niemałe, per
kościele S. Stephani statuam ex lapide factam - św. Chryzostoma z Panem Jezusem, altitudinis na trzy, jeśli nie więcej, kopie, bona proportione; jakiej drugiej podobnej wielkości nieprędko znaleźć, i w całych Włoszech nie masz. 86v
Dnia 2 Maii. W tym mieście mszy wysłuchawszy i ranny obiad zjadszy, wsiedliśmy znowu na barkę, którąśmy - bez popasu cały dzień - płynęli na nocleg w mieście Sens, niemałe miasto i ludne, od Auxerre mil 12.
Dnia 3 Maii. Pokarm w mieście Montereau, mil 7 od noclegu. Na noc zaś stanąłem w mieście Corbeil, mil 9. Miasto niemałe, per
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 284
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wsi Colchester, mil angielskich 12. Stamtąd na nocleg do Harwicha, mil 14, miasta barzo obronnego i wielce in situatione loci pięknego nad morzem; granica angielskiego państwa się kończy.
W tej drodze mielichmy nieco turbacjej z chłopy angielskiemi, ponieważ pospólstwo nie znajduje się zuchwalsze na świecie nad angielskie.
Tegoż jednak wieczora wsiedlichmy na okręt o godzinie dziewiątej, morzem się przebierając do Holandii. Kędy na morzu przeciwnym barzo wiatrem agitati przez cztery dni i nocy, tak iż in summo vitae periculo będąc, w kotwicach spem salutis szukaliśmy, patiendo maximam zdrowia incommoditatem; o ćwierć mile będąc od miasta, nie moglichmy przez noc i półtora
wsi Colchester, mil angielskich 12. Stamtąd na nocleg do Harwicha, mil 14, miasta barzo obronnego i wielce in situatione loci pięknego nad morzem; granica angielskiego państwa się kończy.
W tej drodze mielichmy nieco turbacjej z chłopy angielskiemi, ponieważ pospólstwo nie znajduje się zuchwalsze na świecie nad angielskie.
Tegoż jednak wieczora wsiedlichmy na okręt o godzinie dziewiątej, morzem się przebierając do Holandiej. Kędy na morzu przeciwnym barzo wiatrem agitati przez cztery dni i nocy, tak iż in summo vitae periculo będąc, w kotwicach spem salutis szukaliśmy, patiendo maximam zdrowia incommoditatem; o czwierć mile będąc od miasta, nie moglichmy przez noc i półtora
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 307
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Wysłał jednak przed sobą Zabiełłę, marszałka teraźniejszego kowieńskiego, w kilkuset ludzi pod Brześć, który już idący przeciwko Paszkowskiemu wielki podjazd spotkał. Utrzymywał ile możliwości Zabiełło ten podjazd na sobie, a tymczasem Paszkowski wielkim impetem przypadł i trochę Tatarów nieprzyjacielskich popędził, ale gdy ich coraz więcej z Brześcia przybywało, tedy tak mocno na Paszkowskiego wsiedli, że ledwo wyjść zdołał. Zabiełło, na drugiego konia w biegu końskim przesiadłszy się, w tymże był niebezpieczeństwie. Klennicki las był portem zbawiennym, obawiając się albowiem Tatarowie w tym lesie zasadzki, dalej nie gonili, a tak Paszkowski, straciwszy kilkunastu ludzi, a między znaczniejszymi Kochanowskiego i Gintowtów dwóch braci rodzonych,
Wysłał jednak przed sobą Zabiełłę, marszałka teraźniejszego kowieńskiego, w kilkuset ludzi pod Brześć, który już idący przeciwko Paszkowskiemu wielki podjazd spotkał. Utrzymywał ile możliwości Zabiełło ten podjazd na sobie, a tymczasem Paszkowski wielkim impetem przypadł i trochę Tatarów nieprzyjacielskich popędził, ale gdy ich coraz więcej z Brześcia przybywało, tedy tak mocno na Paszkowskiego wsiedli, że ledwo wyjść zdołał. Zabiełło, na drugiego konia w biegu końskim przesiadłszy się, w tymże był niebezpieczeństwie. Klennicki las był portem zbawiennym, obawiając się albowiem Tatarowie w tym lesie zasadzki, dalej nie gonili, a tak Paszkowski, straciwszy kilkunastu ludzi, a między znaczniejszymi Kochanowskiego i Gintowtów dwóch braci rodzonych,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 82
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i tak mi wszytkę ubłagania I. K. Mości odcinają nadzieję: nie widzę tak do ubłagania I. K. Mości, jako do uznania wewnętrznych rozruchów, i uspokojenia ich obmyślenia zapłaty Wojsku, i wprzężenia go do dzieł wojennych, sposobu inszego, tylko żebyście Wm. M. M. Panowie sami na koń wsiedli, i złączywszy się winną uniznością do I. K. Mości koncurrowali, i cokolwiek się znajduje z szwankiem Wolności Ojczystych, z kluby swej wypadłego, szczęśliwie uspokoili: A ja tamże Wm. M. M. Panom siebie subijciam, i Niewinność wywiodę. Skarzecie jeśli znajdziecie winnego; jako ufam niewinnego, a Ojczyznę od
y ták mi wszytkę vbłagánia I. K. Mośći odćináią nádźieię: nie widzę ták do vbłagánia I. K. Mośći, iáko do vznánia wewnętrznych rozruchow, y vspokoienia ich obmyślenia zapłáty Woysku, y wprzężenia go do dźieł woiennych, sposobu inszego, tylko żebyśćie Wm. M. M. Pánowie sámi ná koń wśiedli, y złączywszy się winną vniznośćią do I. K. Mośći concurrowáli, y cokolwiek się znáyduie z szwánkiem Wolnośći Oyczystych, z kluby swey wypádłego, szczęśliwie vspokoili: A ia támże Wm. M. M. Pánom śiebie subijciam, y Niewinność wywiodę. Skarzećie ieśli znaydźiećie winne^o^; iáko vfam niewinnego, á Oyczyznę od
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 42
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
zaś jak się tam salwowali, już nie mogliśmy rozeznać dla wielkiego tumanu prochów, który jak osiadł, to też widzieliśmy, że kiedyś niekiedyś błysnęła się chorągiew, która była w pół czarna z żółtogorącą kitajką, na niej orzeł biały. W ten czas zaś, gdy widział Król, że już Turcy na nich wsiedli i nic ich widać nie było, tylko tuman nad niemi, dobył drzewa Krzyża św. i karawaki z odpustami wielkiemi, żegnał ich, mówiąc te słowa: „Boże Abrahama, Boże Izaaków, Boże Jakubów, zmiłuj się na ludem twoim". Po tym osobliwszą protekcyją Matki Najświętszej, a cudem prawie Bożym,
zaś jak się tam salwowali, już nie mogliśmy rozeznać dla wielkiego tumanu prochów, który jak osiadł, to też widzieliśmy, że kiedyś niekiedyś błysnęła się chorągiew, która była w pół czarna z żółtogorącą kitajką, na niej orzeł biały. W ten czas zaś, gdy widział Król, że już Turcy na nich wsiedli i nic ich widać nie było, tylko tuman nad niemi, dobył drzewa Krzyża św. i karawaki z odpustami wielkiemi, żegnał ich, mówiąc te słowa: „Boże Abrahama, Boże Izaaków, Boże Jakubów, zmiłuj się na ludem twoim". Po tym osobliwszą protekcyją Matki Najświętszej, a cudem prawie Bożym,
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 61
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Król: „Biegajcie mi po pana Miączyńskiego", na tenczas starostę lidskiego i krzepickiego, a potym wojewodę wołyńskiego, „niechaj mi tu przychodzi z pułkiem swoim", który jak przyszedł, mówi do niego Król: „Zaraz Waszeć idź z pułkiem i opanuj namioty wezyrskie" - i poszedł. Nasi też Polacy mężnie wsiedli na Turka; cesarscy ich pędzili od Dunaju tak dobrze, że jak który na koniu siedział Turczyn, tak uciekać musiał, zostawiwszy nam wszystkie swoje łupy w obozie, który jakeśmy opanowali, tośmy jeszcze zastali potrawy w kociołkach, pieczenie na rożnach, ryży w mlikach; nawet im nie pomogło i to, co
Król: „Biegajcie mi po pana Miączyńskiego", na tenczas starostę lidskiego i krzepickiego, a potym wojewodę wołyńskiego, „niechaj mi tu przychodzi z pułkiem swoim", który jak przyszedł, mówi do niego Król: „Zaraz Waszeć idź z pułkiem i opanuj namioty wezyrskie" - i poszedł. Nasi też Polacy mężnie wsiedli na Turka; cesarscy ich pędzili od Dunaju tak dobrze, że jak który na koniu siedział Turczyn, tak uciekać musiał, zostawiwszy nam wszystkie swoje łupy w obozie, który jakeśmy opanowali, tośmy jeszcze zastali potrawy w kociołkach, pieczenie na rożnach, ryży w mlikach; nawet im nie pomogło i to, co
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 64
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
. Gdy zaś ten hetman skłaniał się królowi, rzekł mu Król: „Mospanie" (dając znać, aby się pierwej był skłonił Cesarzowi), na co hetman odpowiada: „Wiem, Mości Królu, że on Cesarz cesarstwa, a Wasza Królewska Mość król i pan mój". Pogadawszy tedy Król z Cesarzem trochę wsiedli obydwa na konie i począł Cesarz wojska stojące w szyku objeżdżać, począwszy od królewskiego pułku, i jako zwyczaj jest, że przed monarchami zniżają chorągwie, tak i w pułku królewskim i hetmana wielkiego zniżali. Gdy zaś przyjachał Cesarz na pułk hetmana polnego, żadnej chorągwi nie zniżają, co uważając Cesarz pyta się zaraz: „
. Gdy zaś ten hetman skłaniał się królowi, rzekł mu Król: „Mospanie" (dając znać, aby się pierwej był skłonił Cesarzowi), na co hetman odpowiada: „Wiem, Mości Królu, że on Cesarz cesarstwa, a Wasza Królewska Mość król i pan mój". Pogadawszy tedy Król z Cesarzem trochę wsiedli obydwa na konie i począł Cesarz wojska stojące w szyku objeżdżać, począwszy od królewskiego pułku, i jako zwyczaj jest, że przed monarchami zniżają chorągwie, tak i w pułku królewskim i hetmana wielkiego zniżali. Gdy zaś przyjachał Cesarz na pułk hetmana polnego, żadnej chorągwi nie zniżają, co uważając Cesarz pyta się zaraz: „
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 73
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983