ratuje, jeśli WKM. raczej czyjego inszego aniź Boskiego głosu słuchać raczysz, mając od niego takie talenta; stądże i ludziom to małżeństwo WKMci magis et abominabile, aniż było ono wuja WKMci, który takich darów od Pana Boga nie miał i owszem żył wedle świata, a jednak i ten na tym był nie wskórał. Druga, jeśli Pan Bóg (od którego samego jest dobra żona) gdzieindziej serce WKMci skłania, a WKM. i nad własne u podobanie swe gwoli komu albo jakim respektom co inszego brać przed się raczysz, tedy i w tym dyspensacja niewiele ratuje. Jakoż mimo onę deklaracją, nam po kilkakroć uczynioną, iż
ratuje, jeśli WKM. raczej czyjego inszego aniź Boskiego głosu słuchać raczysz, mając od niego takie talenta; stądże i ludziom to małżeństwo WKMci magis et abominabile, aniż było ono wuja WKMci, który takich darów od Pana Boga nie miał i owszem żył wedle świata, a jednak i ten na tym był nie wskórał. Druga, jeśli Pan Bóg (od którego samego jest dobra żona) gdzieindziej serce WKMci skłania, a WKM. i nad własne u podobanie swe gwoli komu albo jakim respektom co inszego brać przed się raczysz, tedy i w tym dyspensacya niewiele ratuje. Jakoż mimo onę deklaracyą, nam po kilkakroć uczynioną, iż
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 278
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, aby pokój przy bogach stanął. Cóż dalej? Zaraz Radamistus jakoby na przysięgę pomniący, nie żelaza, nie trucizny na siostrę i na stryja swego dobył, ale położywszy oboje na ziemię, szat kazał wiele nanosić na nie, i tak ich podusić. Takiego Radamista mamy z cesarza tureckiego, że wojną nic niewskórał, chciał traktatami z nami, po których zapomniawszy Boga, (którego mało zna) i przysięgi swojej, zaraz tegoż roku, i po dziś dzień jeszcze, psy okrutne z łańcucha swego spuszcza, między którymi był Skinder basza przedtym, a teraz Kantemir przeklęty, i chce nas głupiemi poczynić, powiadając, iż sam
, aby pokój przy bogach stanął. Cóż dalej? Zaraz Radamistus jakoby na przysięgę pomniący, nie żelaza, nie trucizny na siostrę i na stryja swego dobył, ale położywszy oboje na ziemię, szat kazał wiele nanosić na nie, i tak ich podusić. Takiego Radamista mamy z cesarza tureckiego, że wojną nic niewskórał, chciał traktatami z nami, po których zapomniawszy Boga, (którego mało zna) i przysięgi swojej, zaraz tegoż roku, i po dziś dzień jeszcze, psy okrutne z łańcucha swego spuszcza, między którymi był Skinder basza przedtym, a teraz Kantemir przeklęty, i chce nas głupiemi poczynić, powiadając, iż sam
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 266
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Odprawując ustawnie w domu swym szylwachy, Nie miał się jak wychylić przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). Nie MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod
Odprawując ustawnie w domu swym szylwachy, Nie miał się jak wychylić przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). NE MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Lipie Ciężkie trafty do Gdańska po Dunajcu sypie. Bodajżeś drugie sto lat, zdrowy, czerstwy, duży, Bogdajeś szumiał w brzegach swej Sreniawy dłużej; Im zasługi odbiera później w tobie cnota, Nagrodzi czas długością, a wielkością kwota. 439. NA SWOJE FRASZKI
Żeby doszła koronnych żołnierzów zapłata, Arkusz zdrożał szelągiem. Wskórałbym ci kata, Fraszki pisząc, sam bym się swoją ręką pobił, Albobym jak Zabłocki na mydle zarobił, Półgrzywny za papieru librę dawszy, głupi, A fraszek za trzy grosze i naręcze kupi; Więc nim papier stanieje, nie chcę więcej kawić,
Wolę się czym poczciwszym, miłe fraszki,
Lipie Ciężkie trafty do Gdańska po Dunajcu sypie. Bodajżeś drugie sto lat, zdrowy, czerstwy, duży, Bogdajeś szumiał w brzegach swej Sreniawy dłużej; Im zasługi odbiera później w tobie cnota, Nagrodzi czas długością, a wielkością kwota. 439. NA SWOJE FRASZKI
Żeby doszła koronnych żołnierzów zapłata, Arkusz zdrożał szelągiem. Wskórałbym ci kata, Fraszki pisząc, sam bym się swoją ręką pobił, Albobym jak Zabłocki na mydle zarobił, Półgrzywny za papieru librę dawszy, głupi, A fraszek za trzy grosze i naręcze kupi; Więc nim papier stanieje, nie chcę więcej kawić,
Wolę się czym poczciwszym, miłe fraszki,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 190
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kto się o tę założy prawdę, nie utraci, Bo gdy ją obłapiają, ona zawsze płaci. NA WAŚNIWEGO
Urżnąłeś i nos, i twarz pokatował Temu, co-ć żonę tak jak ty miłował; Niesprawiedliwyś, nie tym zgrzeszył członkiem, Raczej mu było odpiąć dzwonki z trzonkiem. Nic-eś nie wskórał, bowiem na tym ani On stracił, ani uroniła pani; Tak po staremu będą żyć w nierządzie. Nie nos to było urżnąć, ale mądzie. NA SMĘTNĄ
Śmiejesz się, gdy cię heblują na ławie, A potem płaczesz, kiedy już po sprawie. Skądże-ć to? Czy-ć żal, że cię obłapiano
Kto się o tę założy prawdę, nie utraci, Bo gdy ją obłapiają, ona zawsze płaci. NA WAŚNIWEGO
Urżnąłeś i nos, i twarz pokatował Temu, co-ć żonę tak jak ty miłował; Niesprawiedliwyś, nie tym zgrzeszył członkiem, Raczej mu było odpiąć dzwonki z trzonkiem. Nic-eś nie wskórał, bowiem na tym ani On stracił, ani uroniła pani; Tak po staremu będą żyć w nierządzie. Nie nos to było urżnąć, ale mądzie. NA SMĘTNĄ
Śmiejesz się, gdy cię heblują na ławie, A potem płaczesz, kiedy już po sprawie. Skądże-ć to? Czy-ć żal, że cię obłapiano
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 319
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dopadnie Owej pełnej, mało co zostało się na dnie. Toż skoro go po garle niezwykły smak rzeże, Uważa, potem wącha i nie wprzód postrzeże, Aż drugi raz skosztuje, toż za trzecim ledwie: „A naszczał ci skurwysyn, wypiłbym był ze dwie Mniejszych dobrego wina, do wielkiejm się kwapił; Wskórałem, żem się za to czyichsi szczyn napił.” Toż wylawszy ostatek do sieni z pośpiechem, A my w kącie, patrzając, umieramy śmiechem. 527. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie, będzie
dopadnie Owej pełnej, mało co zostało się na dnie. Toż skoro go po garle niezwykły smak rzeże, Uważa, potem wącha i nie wprzód postrzeże, Aż drugi raz skosztuje, toż za trzecim ledwie: „A naszczał ci skurwysyn, wypiłbym był ze dwie Mniejszych dobrego wina, do wielkiejm się kwapił; Wskórałem, żem się za to czyichsi szczyn napił.” Toż wylawszy ostatek do sieni z pośpiechem, A my w kącie, patrzając, umieramy śmiechem. 527. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie, będzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 417
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Spadek Ródzący, tak wiele trzeba na upominki, na wyprawę frącymerowi, dziewosłabnicom łożyć, spadek mu, Casus Genitivus. Postanowiwszy się, aż tu zapisze wiele Małżonce, Spadek mu Dativus, z-różnych okazji, to słudze daruje, to Sąsiadowi zafantuje. Spadek mu dawanie; dał za urząd wiele, spodziewał się wskórać, nie wskórał Dativus Casus dający spadek, spadek mu z-szczęścia. Poczną się na niego skarżyć, Pan niesłowny, pożycza nie oddawa, także poczną się na niego skarżyć sąsiedzi: najeżdża, krzywdzi, w-granicach przeorywa, i te wszystkie skargi, są mu na spadek szczęścia, spadek mu Accusativus. Aż potym przyjdzie do
Zpadek Rodzący, ták wiele trzebá ná upominki, ná wyprawę frącymerowi, dźiewosłabnicom łożyć, zpadek mu, Casus Genitivus. Postánowiwszy się, áż tu zápisze wiele Małżonce, Zpadek mu Dativus, z-rożnych okáziy, to słudze dáruie, to Sąśiádowi záfantuie. Zpádek mu dawánie; dał zá urząd wiele, spodźiewał się wskoráć, nie wskorał Dativus Casus dáiący zpadek, zpadek mu z-szczęśćia. Poczną się ná niego skárżyć, Pąn niesłowny, pożycza nie oddawa, tákże poczną się ná niego skárżyć sąśiedźi: náieżdża, krzywdźi, w-gránicach przeorywa, i te wszystkie skárgi, są mu ná zpadek szczęśćia, zpadek mu Accusativus. Aż potym przyidźie do
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 75
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
twej płci zwyczaj. A ja zaś co czynię, Czynię dla tego, abyś odtąd już wiedziała, Że jakoś ty mym chęciom mir wypowiedziała, Tak i ja mam ten humor, że się wysługować Tej nie myślę, która mię nie chce akceptować. Skutek rady twe stwierdzi, jeśli dobre będą. Nie zawsze wskórał, choć kto złota łowił wędą. I mnie jeszcze fortuna nie odpowiedziała, I dla mnie w swoim skarbcu cząstkę zachowała. Ani mi też czas spóźnił; po chwili przyniesie, Co teraz wziął. Niejedna rózga roście w lesie. 782. Omen.
Gdzieżby to która z dawnych Sybil dziś ożyła A mego życia dalszy
twej płci zwyczaj. A ja zaś co czynię, Czynię dla tego, abyś odtąd już wiedziała, Że jakoś ty mym chęciom mir wypowiedziała, Tak i ja mam ten humor, że się wysługować Tej nie myślę, ktora mię nie chce akceptować. Skutek rady twe stwierdzi, jeśli dobre będą. Nie zawsze wskorał, choć kto złota łowił wędą. I mnie jeszcze fortuna nie odpowiedziała, I dla mnie w swoim skarbcu cząstkę zachowała. Ani mi też czas spoźnił; po chwili przyniesie, Co teraz wziął. Niejedna rozga roście w lesie. 782. Omen.
Gdzieżby to ktora z dawnych Sybil dziś ożyła A mego życia dalszy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 276
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
sen
tyment, to sam dasz twemu ważność głosowi; więc to od ciebie dependuje samego i od twego rozumu, którego jeżeli nie masz na to dosyć, aby go większa w tobie postrzegała i estymowała liczba, to lepiej dla Ojczyzny, żeby twój głos, zawsze od większej części odstąpiony, nic nigdy na szkodę Ojczyzny nie wskórał. Ty na tym plezyr tracisz, ale Rzplta nie szkoduje. Krótko tedy mówiąc, nienajlepsze wolne głosy mogą swego skutku nie mieć, ale rozsądne, dobre, zdrowe, nieinteressowane, rozumne, żarliwe głosy zawsze swoję stymę i uwagę mieć będą; raz podobno ustąpią, dziesięć razy z większą liczbą zwyciężą i większy skutek odbiorą
sen
tyment, to sam dasz twemu ważność głosowi; więc to od ciebie dependuje samego i od twego rozumu, którego jeżeli nie masz na to dosyć, aby go większa w tobie postrzegała i estymowała liczba, to lepiej dla Ojczyzny, żeby twój głos, zawsze od większej części odstąpiony, nic nigdy na szkodę Ojczyzny nie wskórał. Ty na tym plezyr tracisz, ale Rzplta nie szkoduje. Krótko tedy mówiąc, nienajlepsze wolne głosy mogą swego skutku nie mieć, ale rozsądne, dobre, zdrowe, nieinteressowane, rozumne, żarliwe głosy zawsze swoję stymę i uwagę mieć będą; raz podobno ustąpią, dziesięć razy z większą liczbą zwyciężą i większy skutek odbiorą
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 240
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
we Gdańsku. Potem dla sprawy z tymże księdzem plebanem byłem posłany do nuncjatury do Warszawy, za którą okazją będąc w Warszawie, starałem się o służbę w jakim regimencie lub u dworu królewskiego, ale że nie miałem listów od ojca mego proszących znajomych panów o rekomendacją dla mnie, za czym nic nie wskórałem i owszem byłem w opinii niedobrej, jako mię o to Branicki, chorąży naówczas koronny i hetman polny, teraźniejszy wojewoda krakowski, hetman wielki koronny, strofował. Chciałem pod nadworną być milicją księcia Lubomirskiego, wojewody krakowskiego, którego się łaską i znajomością ociec mój zaszczycał, ale i tam tyleż wskórałem.
we Gdańsku. Potem dla sprawy z tymże księdzem plebanem byłem posłany do nuncjatury do Warszawy, za którą okazją będąc w Warszawie, starałem się o służbę w jakim regimencie lub u dworu królewskiego, ale że nie miałem listów od ojca mego proszących znajomych panów o rekomendacją dla mnie, za czym nic nie wskórałem i owszem byłem w opinii niedobrej, jako mię o to Branicki, chorąży naówczas koronny i hetman polny, teraźniejszy wojewoda krakowski, hetman wielki koronny, strofował. Chciałem pod nadworną być milicją księcia Lubomirskiego, wojewody krakowskiego, którego się łaską i znajomością ociec mój zaszczycał, ale i tam tyleż wskórałem.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 108
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986