miarkować swoje czynienia powinien, bo siła traci, kto się na impet i azard daje. Porwać się zapalczywie i uczynić co w nieuważnej prędkości jest rzecz początków prędkich, ale nie rychłego końca, bo zemsty siła i moc górująca się przez wiele zabójstw często się aż na dziesiątym zwykła opierać pokoleniu. Lepiej, miły junaku, wskórasz, że spuścisz z brawury niepotrzebnej i dasz się w pasyjach swoich na rozsądek trzeciego. W pojedynku niepewna satysfakcja, bo tam szczęście kraje. To też nie jest tak straszna figura, że na wąsy dmuchasz, na łeb wydupiony półsałasza wdziejesz, wylot na kark zarzucisz, cybuch za kołnierz, stempel za pas ścibisz, hamelikę
miarkować swoje czynienia powinien, bo siła traci, kto się na impet i azard daje. Porwać się zapalczywie i uczynić co w nieuważnej prędkości jest rzecz początków prędkich, ale nie rychłego końca, bo zemsty siła i moc górująca się przez wiele zabójstw często się aż na dziesiątym zwykła opierać pokoleniu. Lepiej, miły junaku, wskórasz, że spuścisz z brawury niepotrzebnej i dasz się w pasyjach swoich na rozsądek trzeciego. W pojedynku niepewna satysfakcyja, bo tam szczęście kraje. To też nie jest tak straszna figura, że na wąsy dmuchasz, na łeb wydupiony półsałasza wdziejesz, wylot na kark zarzucisz, cybuch za kołnierz, stempel za pas ścibisz, hamelikę
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 184
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
; Ze wen piorun uderzy, ziemia pożrze żywo AK: Za nic to wszystko; on to uprządł sobie w głowie: Ze grożące surowie przez śmierć błaga Nieba. MEL: Oświadczę się, że moje, za Brata położę Zycie: i na sztych śmierci te piersi otworzę. AK: A - i ta nic niewskórasz: że na śmierć Jonatę Same Nieba skazały, urościł to sobie W myśli. MEL: Cóż tedy czynić? AK: Póki jeszcze wolny Od straży; ja bym radził, umknąć go z obozu. MEL: Ah Akimie! co radzisz! ucieczkę? pociechę Jemu, i wesele, a nie trwogę przyniosła Sama
; Ze wen piorun uderzy, ziemiá pożrze żywo AK: Zá nic to wszystko; on to uprządł sobie w głowie: Ze grożące surowie przez smierć błaga Niebá. MEL: Oświadczę się, że moie, zá Bratá położę Zycie: i ná sztych śmierci te piersi otworzę. AK: A - i tá nic niewskórasz: że ná śmierc Jonátę Sáme Niebá skazały, uroscił to sobie W mysli. MEL: Coż tedy czynic? AK: Póki ieszcze wolny Od straży; ia bym rádził, umknąć go z obozu. MEL: Ah Akimie! co radzisz! ucieczkę? pociechę Jemu, i wesele, a nie trwogę przyniosłá Sáma
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 39
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
kosztujesz. Lew za Dianną rześko stawia nogę, Na żadną nie dba, by największą, trwogę. 66
Ach! nie twojej to paszczęki potrawa! Drogi to obłów, na który czatujesz. Czyli to twoja piękna będzie sława, Gdy będąc królem zwierząt — prześladujesz Mizerną pannę? nie masz do niej prawa! Nie wskórasz, choć ją poźrzeć usiłujesz. Kto słyszy — ratuj! daj, zmiłuj się, rękę! Zajuszonemu lwu zamkni paszczękę! 67
Przebog! uciekaj, piękna gołębico! Goni cię jastrząb z swemi pazurami! Chroń się dla Boga, o synogarlico, Przed jastrzębiemi uciekaj sponami!
Trwoga dla Boga, o zacna dziewico! W
kosztujesz. Lew za Dianną rześko stawia nogę, Na żadną nie dba, by największą, trwogę. 66
Ach! nie twojej to paszczęki potrawa! Drogi to obłow, na ktory czatujesz. Czyli to twoja piękna będzie sława, Gdy będąc krolem zwierząt — prześladujesz Mizerną pannę? nie masz do niej prawa! Nie wskorasz, choć ją poźrzeć usiłujesz. Kto słyszy — ratuj! daj, zmiłuj się, rękę! Zajuszonemu lwu zamkni paszczękę! 67
Przebog! uciekaj, piękna gołębico! Goni cię jastrząb z swemi pazurami! Chroń się dla Boga, o synogarlico, Przed jastrzębiemi uciekaj sponami!
Trwoga dla Boga, o zacna dziewico! W
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 25
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
koniowi kłęby: Niech zadem jak chce wierzga, niechaj przodem wspina, Wszytkie narowy z czasem odejmie chabina. Lepiej by skromnie jeźdźca i ciężar tych juków, Które włożono, dźwigać bez plag, bez kańczuków. Kto służy, wolność traci; fortuny to biera. Kto bardziej w sieci miece, więcej jej nabiera. Rychlej wskórasz pokorą: gdzie trudno przeskoczyć, Podleźć radzę, nie mietać, nie wikłać, nie boczyć. Czas rzeczy ciężkie lekczy, dźwigać zwyczaj ćwiczy: Pies, który zrazu warczy, po chwili skowyczy. 22. RĘKAMI I NOGAMI
Rękami i nogami, żaglami i wiosły, Żeby nas tam, gdzie błyśnie fortuna, doniosły,
koniowi kłęby: Niech zadem jak chce wierzga, niechaj przodem wspina, Wszytkie narowy z czasem odejmie chabina. Lepiej by skromnie jeźdźca i ciężar tych juków, Które włożono, dźwigać bez plag, bez kańczuków. Kto służy, wolność traci; fortuny to biera. Kto bardziej w sieci miece, więcej jej nabiera. Rychlej wskórasz pokorą: gdzie trudno przeskoczyć, Podleźć radzę, nie mietać, nie wikłać, nie boczyć. Czas rzeczy ciężkie lekczy, dźwigać zwyczaj ćwiczy: Pies, który zrazu warczy, po chwili skowyczy. 22. RĘKAMI I NOGAMI
Rękami i nogami, żaglami i wiosły, Żeby nas tam, gdzie błyśnie fortuna, doniosły,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 17
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nieochoczy, Że trudno przyniewolić, darmo w pole włóczy. Im bardziej kijem bijesz upornego człeka, Tym gorszy; na ostatek jako pies ucieka. Psa głaszcząc, chleba dając, często ułagodzi; Z krnąbrnym, jako Bóg z Żydy, próżno się zawodzi: I grozą, i dobrocią, i chlebem, i kijem Nie wskórasz, gdzie przy głupstwie upór w sercu czyjem. 461. CHWALĄ DZIECI PAWA NA TOZ TRZECI RAZ
Chwalą wszyscy poetę, aż ów odpowieda: Chwaląc i dzieci pawia, a nikt mu nic nie da. Piękna rzecz jest i miła chwała ludzka, ale Piękniejsza, kiedy datek będzie przy pochwale. Jednak dziś wiersze piszą w
nieochoczy, Że trudno przyniewolić, darmo w pole włóczy. Im bardziej kijem bijesz upornego człeka, Tym gorszy; na ostatek jako pies ucieka. Psa głaszcząc, chleba dając, często ułagodzi; Z krnąbrnym, jako Bóg z Żydy, próżno się zawodzi: I grozą, i dobrocią, i chlebem, i kijem Nie wskórasz, gdzie przy głupstwie upór w sercu czyjem. 461. CHWALĄ DZIECI PAWA NA TOZ TRZECI RAZ
Chwalą wszyscy poetę, aż ów odpowieda: Chwaląc i dzieci pawia, a nikt mu nic nie da. Piękna rzecz jest i miła chwała ludzka, ale Piękniejsza, kiedy datek będzie przy pochwale. Jednak dziś wiersze piszą w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 276
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wysłuchać raczyła, gdyż Białegłowy zawsze żartkie, porywcze, nieuważne, gniewliwe bez stateczności. B. Czyń ty czyń twej wtej mierze powinności dosyć, proś ucząszczaj, przykrzyj się, wzdychaj, płacz, łba nachyliwszy, plecami ruszaj, ręce składaj, przysięgaj, przeklinaj, uśmiechaj się daj, daruj, bo inaczej mało co wskórasz, chyba żeś Kawaler wrynsztunek zamożysty. T. A jeżeli się przy swym uporze zatnie jak kobyła w błocie, co ja sługa wierny pocznę w takim rażye. B. Pokazże jej twarz gniewliwą, cerę tyrańską, zachmurzone między brwiami kozły, mówiąc zgrzytającemi zęboma, moja łaskawa Pani, nie będziecieli chcieli wdzięcznie
wysłuchać raczyłá, gdyż Białegłowy záwsze zartkie, porywcze, nieuważne, gniewliwe bez státecznośći. B. Czyń ty czyń twey wtey mierze powinnośći dosyć, proś vcząszczay, przykrzyi się, wzdycháy, płacz, łbá náchyliwszy, plecámi ruszay, ręce składay, przyśięgay, przeklinay, vśmiechay się day, dáruy, bo ináczey máło co wskorasz, chybá żeś Kawáler wrynsztunek zamożysty. T. A ieżeli się przy swym vporze zátnie iák kobyłá w błoćie, co ia sługá wierny pocznę w tákim rażie. B. Pokazże iey twarz gniewliwą, cerę tyránską, záchmurzone między brwiámi kozły, mowiąc zgrzytáiącemi zębomá, moiá łáskáwa Páni, nie będźiećieli chćieli wdźięcznie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 59
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
znaki, I jak jest zakon jego wieloraki Osądziłojś się; że mniej cierpisz kary Niż zasłużyły twoich win przywary. Czyli snadź jego przenikniesz wyroki, I sąd wybadasz? i rozum stooki? Albo jak wielki w swej doskonałości Zechcesz z ułomnej pojąć to śmiałości? Wyższy nad wszytkie chory i Niebiosy, Cóż wzdy z nim wskórasz przez swarliwe głosy? Moc jego, piekła rozciąga się głębi, A zrozumieszli? za co cię pogrzębi? Swą wszechmocnością krąg ziemski przechodzi, Grunt i dno morskie noga jego zbrodzi, Choć wszytko zniszczy, i w jeden kąt zbije, Kto mu się oprze? kto podniesie szyje? On bowiem ludzkie najlepiej zna wady
znaki, I iák iest zakon iego wieloraki Osądźiłoyś się; że mniey ćierpisz kary Niż zásłużyły twoich win przywary. Czyli snadź iego przenikniesz wyroki, I sąd wybadasz? i rozum stooki? Albo iák wielki w swey doskonałośći Zechcesz z ułomney poiąć to śmiáłośći? Wyższy nád wszytkie chory i Niebiosy, Coż wzdy z nim wskorasz przez swarliwe głosy? Moc iego, piekła rośćiąga się głębi, A zrozumieszli? zá co ćię pogrzębi? Swą wszechmocnośćią krąg źiemski przechodźi, Grunt i dno morskie noga iego zbrodźi, Choć wszytko zniszczy, i w ieden kąt zbije, Kto mu się oprze? kto podnieśie szyie? On bowiem ludzkie naylepiey zna wady
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 43
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
osobliwego. Sprobowałem ja stokroć, jakie są przysady Szalbierskie w Mahomecie, jakie jego zdrady: Uwierz w Chrystusa, proszę, a doznasz sam snadnie, Iż ci wnet lepsze szczęście i twem wszystkiem padnie.
XXXIX.
Tu zawisła fortuna i uciechy twoje: Przymi, o przymi rady i żądania moje! Co wskórasz, lub pożyjesz Orlanda mężnego? Jeszcze nie upatruję ja stąd dobra twego: Sławę niebezpieczeństwo, sam widzisz, przechodzi, Która twe serce na ten srogi bój podwodzi. Bo jeśli Mars życzliwy będzie z naszej strony, Szyje, przyjaciół, królestw zbędziesz i korony.
XL.
Położyli też grabia tu zdrowie i z nami,
osobliwego. Sprobowałem ja stokroć, jakie są przysady Szalbierskie w Mahomecie, jakie jego zdrady: Uwierz w Chrystusa, proszę, a doznasz sam snadnie, Iż ci wnet lepsze szczęście i twem wszystkiem padnie.
XXXIX.
Tu zawisła fortuna i uciechy twoje: Przymi, o przymi rady i żądania moje! Co wskórasz, lub pożyjesz Orlanda mężnego? Jeszcze nie upatruję ja stąd dobra twego: Sławę niebezpieczeństwo, sam widzisz, przechodzi, Która twe serce na ten srogi bój podwodzi. Bo jeśli Mars życzliwy będzie z naszej strony, Szyje, przyjaciół, królestw zbędziesz i korony.
XL.
Położyli też grabia tu zdrowie i z nami,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 237
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905