że większej i mocniejszej niemasz kwoty ludzi, wypadli ob viam onemu, który z początku rzęsisto odstrzeliwając się, baszę zabił, ale potem nie mogąc potencji coraz szpahów przybywających, wystarczyć, rejterować się musiał do pozostałych trzech regimentów: więc gdy regimenta widzieli już i swoje niebezpieczeństwo, razy ze dwa spotkawszy się, nic nie wskórawszy, dla wielkiej potencji, obrócić się musieli nazad uchodząc do obozu. A zatem gdy na placu siła poległo kirasjerów, między któremi i sam generał graf Breiner, gdy przez jeden okop, przez drugi i trzeci koniem przesadził, (te okopy są około winnych gór dla zwierza dzikiego, jeleni i świń dzikich), na
że większéj i mocniejszéj niemasz kwoty ludzi, wypadli ob viam onemu, który z początku rzęsisto odstrzeliwając się, baszę zabił, ale potém nie mogąc potencyi coraz szpahów przybywających, wystarczyć, rejterować się musiał do pozostałych trzech regimentów: więc gdy regimenta widzieli już i swoje niebezpieczeństwo, razy ze dwa spotkawszy się, nic nie wskórawszy, dla wielkiéj potencyi, obrócić się musieli nazad uchodząc do obozu. A zatém gdy na placu siła poległo kirasyerów, między któremi i sam generał graf Breiner, gdy przez jeden okop, przez drugi i trzeci koniem przesadził, (te okopy są około winnych gór dla zwierza dzikiego, jeleni i świń dzikich), na
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 378
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
miał wyprawę do Syryj z perswazyj Z. Betnarda Annô Domini 1147. Fryderyka Swewa, Welfa Bawarczyka, i Króla Angielskiego mając Socios Expeditio- o Imperium Rzymsko-Niemieckim Series Cesarzów
nis. Tam trzy lata strawiwszy, ludzi zgubiwszy, je potrute mając zdradą Greków za Manuela Cesarza Orientalnego wapno wmąkę sypiących, wrócił się nie wskórawszy nić. Fakcje Gwelfów i Gibellinów w Włoszech uspokoił; od własnego struty Doktora Annô Domini 1152. Jego Symbolum: Pauca cum aliis, tecum multa.
22. FRYDERYK I. Barbosa albo Enobarbus, Rudo-brody Książę Swewii, Konrada III. Synowiec, resztę iskrzącej się niechęci Gwelfów i Gibellinów jako do nich należący,
miał wyprawę do Syryi z perswazyi S. Betnarda Annô Domini 1147. Fryderyka Swewa, Welfa Bawarczyka, y Krola Angielskiego maiąc Socios Expeditio- o Imperium Rzymsko-Niemieckim Series Cesarzow
nis. Tám trzy lata strawiwszy, ludzi zgubiwszy, ie potrute maiąc zdradą Grekow za Manuela Cesarza Orientalnego wapno wmąkę sypiących, wrocił się nie wskorawszy nić. Fakcye Gwelfow y Gibellinow w Włoszech uspokoił; od własnego struty Doktora Annô Domini 1152. Iego Symbolum: Pauca cum aliis, tecum multa.
22. FRYDERYK I. Barbosa albo Enobarbus, Rudo-brody Xiąże Swewii, Konrada III. Synowiec, resztę iskrzącey się niechęci Gwelfow y Gibellinow iako do nich należący,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 517
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ekstraordynaryjnie wielki i do wypełnienia niepodobny, gdyż samego owsa ażeby dwa tysiące szanków rodzice moje wydali pod surowo kazaną egzekucją. Był to pierwszy Sapiehy, generała artylerii lit., mszczącego się za wznowiony jarmark rasieński, zawziętości dowód. Pojechała matka moja do Moskwy do Kleszczel, odpraszając się od tak wielkiego paletu, ale nic nie wskórawszy i ledwo sama nie będąc przyaresztowana, z żalem odjechała. Aby zaś nie kazano pieniędzmi opłacać tego paletu, rodzice moje — wziąwszy z sobą córki, to jest teraźniejszą Wańkowiczowę i Ruszczycowę, w panieńskim naówczas będące stanie, nieboszczkę Jełowicką, także bracię moją, Józefa, teraźniejszego pułkownika, i nieboszczyka Leona, a Aleksandrowiczowę,
ekstraordynaryjnie wielki i do wypełnienia niepodobny, gdyż samego owsa ażeby dwa tysiące szanków rodzice moje wydali pod surowo kazaną egzekucją. Był to pierwszy Sapiehy, generała artylerii lit., mszczącego się za wznowiony jarmark rasieński, zawziętości dowód. Pojechała matka moja do Moskwy do Kleszczel, odpraszając się od tak wielkiego paletu, ale nic nie wskórawszy i ledwo sama nie będąc przyaresztowana, z żalem odjechała. Aby zaś nie kazano pieniędzmi opłacać tego paletu, rodzice moje — wziąwszy z sobą córki, to jest teraźniejszą Wańkowiczowę i Ruszczycowę, w panieńskim naówczas będące stanie, nieboszczkę Jełowicką, także bracię moją, Józefa, teraźniejszego pułkownika, i nieboszczyka Leona, a Aleksandrowiczowę,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 93
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
owego gospodarskiego, triumfującego mimo protestacją Tołłoczki, przyjaciela naszego, sejmiku, i że mając na obiedzie gości trochem się napił, oburzyłem się publicznie przeciwko kasztelanowi. Tak dalece, żeśmy się zwadzili. Tumult zaczął być, ale przecież do niczego nie przyszło. Sam ten tumult uspokoiłem i tak kasztelan, nic nie wskórawszy i jeszcze umartwionym będąc, wyjechał z Brześcia. Starałem się rekoncyłiować z kasztelanem, gdyż na mnie Sapieha kanclerz, starosta mój brzeski, był naówczas, jako się wyżej wyraziło, o sejmik poselski urażonym.
Po roczkach skończonych pojechałem do Rasny, a brat mój, teraźniejszy pułkownik, był na funkcji deputackiej w Nowogródku
owego gospodarskiego, tryumfującego mimo protestacją Tołłoczki, przyjaciela naszego, sejmiku, i że mając na obiedzie gości trochęm się napił, oburzyłem się publicznie przeciwko kasztelanowi. Tak dalece, żeśmy się zwadzili. Tumult zaczął być, ale przecież do niczego nie przyszło. Sam ten tumult uspokoiłem i tak kasztelan, nic nie wskórawszy i jeszcze umartwionym będąc, wyjechał z Brześcia. Starałem się rekoncyłiować z kasztelanem, gdyż na mnie Sapieha kanclerz, starosta mój brzeski, był naówczas, jako się wyżej wyraziło, o sejmik poselski urażonym.
Po roczkach skończonych pojechałem do Rasny, a brat mój, teraźniejszy pułkownik, był na funkcji deputackiej w Nowogródku
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 243
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, to jest baby kalumniatorki u siebie trzymanie, a nas publiczne dyfamowanie, a zatem, że inaczej salwować honoru naszego nie możemy tylko przez pozwanie księcia kanclerza do trybunału ad statuitionem tejże baby kalumniatorki, a zatem oczywiście nieprzyjaznych nam deputatów lidzkich dopuścić do funkcji nie możemy, tedy ci obadwa panowie, nic z nami nie wskórawszy, gdy to Flemingowi, podskarbiemu lit., powiedzieli, zaczęła z cholery skakać jagoda lewa na twarzy podskarbiego, przecież się go umitygowali i niedługo bawiąc cała partia przeciwna odjechała od księcia hetmana wielkiego W. Ks. Lit.
Nazajutrz zjechaliśmy się wszyscy rano do księcia hetmana, gdzie też i druga przyjechała strona.
, to jest baby kalumniatorki u siebie trzymanie, a nas publiczne dyfamowanie, a zatem, że inaczej salwować honoru naszego nie możemy tylko przez pozwanie księcia kanclerza do trybunału ad statuitionem tejże baby kalumniatorki, a zatem oczywiście nieprzyjaznych nam deputatów lidzkich dopuścić do funkcji nie możemy, tedy ci obadwa panowie, nic z nami nie wskórawszy, gdy to Flemingowi, podskarbiemu lit., powiedzieli, zaczęła z cholery skakać jagoda lewa na twarzy podskarbiego, przecież się go umitygowali i niedługo bawiąc cała partia przeciwna odjechała od księcia hetmana wielkiego W. Ks. Lit.
Nazajutrz zjechaliśmy się wszyscy rano do księcia hetmana, gdzie też i druga przyjechała strona.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 509
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
swego petyhorskiego, ubiegając jego pomoc i przyjaźń in ordine restabilicji tych obydwóch odsądzonych, ale znalazł Zabiełłę
dość oziębłego, jakoż był beneficiatus od Fleminga podskarbiego i, jako się wyżej wyraziło, przez wydanie sekretu o negocjacji francuskiej samże Zabiełło przyspieszył te niesprawiedliwe abjudykacje. Z żalem tedy Pociej, strażnik lit., nic nie wskórawszy wyjechał od Zabiełły. O tej bytności strażnika lit. w Czerwonym Dworze nieprędko dowiedzieliśmy się.
Byłem naówczas w Białymstoku, jeszcze się bawiąc po świętym Janie, i na Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, oczekując, a wtem przychodzi list do hetmana wielkiego koronnego od Paca, pisarza lit., naówczas deputata kowieńskiego, donoszący
swego petyhorskiego, ubiegając jego pomoc i przyjaźń in ordine restabilicji tych obodwoch odsądzonych, ale znalazł Zabiełłę
dość oziębłego, jakoż był beneficiatus od Fleminga podskarbiego i, jako się wyżej wyraziło, przez wydanie sekretu o negocjacji francuskiej samże Zabiełło przyspieszył te niesprawiedliwe abjudykacje. Z żalem tedy Pociej, strażnik lit., nic nie wskórawszy wyjechał od Zabiełły. O tej bytności strażnika lit. w Czerwonym Dworze nieprędko dowiedzieliśmy się.
Byłem naówczas w Białymstoku, jeszcze się bawiąc po świętym Janie, i na Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, oczekując, a wtem przychodzi list do hetmana wielkiego koronnego od Paca, pisarza lit., naówczas deputata kowieńskiego, donoszący
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 683
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Sosnowskim, pisarzem lit., któremu to książę kanclerz zlecił. Przyjechaliśmy do księcia kanclerza. Czytał sam ten projekt z wielką złością, bo aż się zająkał. Jednak go nie chciał podpisać. Najbardzej mu o to szło, aby baba kalumniatorka karana nie była, choć już na to był pozwolił. Nic tedy nie wskórawszy kanclerz koronny odjechał.
Było to z rana na Nowy Rok, a na wieczerzy miał być graf Bryl i marszałek nadworny koronny u księżny marszałkowej wielkiej lit. Sanguszkowej wdowęj, z domu Duninówny, która osobliwą zawsze była moją dobrodziką. Prosiłem tedy jej, aby
mnie rekomendowała protekcji grafa Bryla. Gdy tedy graf Bryl już
Sosnowskim, pisarzem lit., któremu to książę kanclerz zlecił. Przyjechaliśmy do księcia kanclerza. Czytał sam ten projekt z wielką złością, bo aż się zająkał. Jednak go nie chciał podpisać. Najbardzej mu o to szło, aby baba kalumniatorka karana nie była, choć już na to był pozwolił. Nic tedy nie wskórawszy kanclerz koronny odjechał.
Było to z rana na Nowy Rok, a na wieczerzy miał być graf Bryl i marszałek nadworny koronny u księżny marszałkowej wielkiej lit. Sanguszkowej wdowęj, z domu Duninówny, która osobliwą zawsze była moją dobrodziką. Prosiłem tedy jej, aby
mnie rekomendowała protekcji grafa Bryla. Gdy tedy graf Bryl już
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 746
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ a 7. Zabitych/ D 9 Był IM. Pan Werzel osobą Swoją w Citadelli/ gdzie pod sam Wieczor wprowadzono znowu/ 600. Człeka/ i jednę Kompanią Granatterów; Tejże nocy/ wypadło było stamtąd 250. Człeka/ na wycieczkę/ ale zastawszy Hiszpanów mocno o Sobie czujących/ tedy nie wiele co wskórawszy/ z Stratą Jednego Obersterlejtnanta/ i dwóch Granatierów; na zad się powrócić musieli. D. 10. Powtórnie/ świeże 600. Człeka i 1. Kompania Granatierów do Citadelle włożeni Są; Kontinuując coraz/ tęż samę ludu Świeżego odmianę. Nowy też już jest znaszej strony wygotowany szaniec; zktórego jeszcze dziś strzelać na Nieprzyjaciela
/ á 7. Zábitych/ D 9 Był IM. Pan Werzel osobą Swoią w Citádelli/ gdźie pod sam Wiecżor wprowádzono znowu/ 600. Człeká/ y iednę Kompánią Gránátterow; Teyże nocy/ wypádło było ztámtąd 250. Człeká/ ná wyciecżkę/ ále zástawszy Hiszpánow mocno o Sobie cżuiących/ tedy nie wiele co wskorawszy/ z Strátą Iednego Obersterleytnánta/ y dwoch Gránátierow; ná zad śię powroćić muśieli. D. 10. Powtorńie/ świeże 600. Człeká y 1. Compánia Gránátierow do Citádelle włożeni Są; Continuuiąc coraz/ tęsz sámę ludu Swieżego odmiánę. Nowy tesz iusz iest znászey strony wygotowány szańiec; zktorego ieszcże dziś strzeláć ná Nieprzyiacielá
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 91
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
skąd już w drogę wybierać się mają królestwo ichm.
Im. ks. kanclerz kor. rezydujący tu w Radymnie co dzień obiecuje bytność swoję. Przyszła wiadomość od pogranicza, że coś Lipków kamienieckich, ze 30 Tatarów, którzy przy dwóch murzach leczących się po hodowskiej w Kamieńcu zostali, podpadli pod Horodenkę, ale nic nie wskórawszy vacuis manibus powrócili, bydła coś niewiele i pastuchów dwóch zarwawszy in praedam. Dwór dziś żałobę włożył po ks. elektorze saskim, a bracie królewiczowej im., magistri Teutonici Ordinis, rozumiem, że durabit ad solennia actus królowej im. W wieczór przy wieczerzy królowej im. muzyka żydowska z Rzeszowa grała na cymbałach, która
skąd już w drogę wybierać się mają królestwo ichm.
Jm. ks. kanclerz kor. rezydujący tu w Radymnie co dzień obiecuje bytność swoję. Przyszła wiadomość od pogranicza, że coś Lipków kamienieckich, ze 30 Tatarów, którzy przy dwóch murzach leczących się po hodowskiej w Kamieńcu zostali, podpadli pod Horodenkę, ale nic nie wskórawszy vacuis manibus powrócili, bydła coś niewiele i pastuchów dwóch zarwawszy in praedam. Dwór dziś żałobę włożył po ks. elektorze saskim, a bracie królewicowej jm., magistri Teutonici Ordinis, rozumiem, że durabit ad solennia actus królowej jm. W wieczór przy wieczerzy królowej jm. muzyka żydowska z Rzeszowa grała na cymbałach, która
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 150
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
że musiał pierzchać rydwana, szkatuły odbiegł; w tej szkatule pancerz, pomagranata z kon-
fektami. Ledwie go Tatarowie przez Dniestr przeprawili, ale ich siłą koło niego potonęło. Dziad wmci victor powrócił; na gorączkę pomagranatów zażył, które mu były do zdrowia nie małą pomocą. Z Abazy-Baszą tak stanął pod Kamieńcem, że niewskórawszy powrócić z wielką swych stratą musiał, Studziennicę tylko zameczek wysiekłszy, a co na zamku ich było kilkadziesiąt, Turków kilkaset zabili; tak pan Bóg ich, lubo od pogaństwa wielkością superati, pobłogosławił. Więc Islam-Giraj sułtańczyk, który teraz Hanem, jako musiał uchodzić pod Merłem, w ciężkie mrozy, aż ludzie na koniach umierali
że musiał pierzchać rydwana, szkatuły odbiegł; w tej szkatule pancerz, pomagranata z kon-
fektami. Ledwie go Tatarowie przez Dniestr przeprawili, ale ich siłą koło niego potonęło. Dziad wmci victor powrócił; na gorączkę pomagranatów zażył, które mu były do zdrowia nie małą pomocą. Z Abazy-Baszą tak stanął pod Kamieńcem, że niewskórawszy powrócić z wielką swych stratą musiał, Studzieńnicę tylko zameczek wysiekłszy, a co na zamku ich było kilkadziesiąt, Turków kilkaset zabili; tak pan Bóg ich, lubo od pogaństwa wielkością superati, pobłogosławił. Więc Islam-Giraj sułtańczyk, który teraz Hanem, jako musiał uchodzić pod Merłem, w ciężkie mrozy, aż ludzie na koniach umierali
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 179
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842