ż to stoi, Kiedy więcej nic, wącha tylko albo gnoi: Tylko klacza do niego nie wyskoczy z skóry, A ten coraz to zęby wyszczerzy do góry,
Świadcząc słońcem, że już nic nie nachowa kobył, Wspomniawszy stare lata, że już nie to, co był; A jeśli też na którą odważy się wskoczyć, Po cóż, kiedy nie może więcej, tylko moczyć. Kto uczyni, co może, a kto chce do skonu, Sama go chęć uczyni wolnym od zakonu; Więc na jego zasługi respektując starsze, Już owsa nie żałuję, który-m wydał marsze, Ale go urżnąć każę, żeby mógł z wałachy Chodzić, sposób
ż to stoi, Kiedy więcej nic, wącha tylko albo gnoi: Tylko klacza do niego nie wyskoczy z skóry, A ten coraz to zęby wyszczerzy do góry,
Świadcząc słońcem, że już nic nie nachowa kobył, Wspomniawszy stare lata, że już nie to, co był; A jeśli też na którą odważy się wskoczyć, Po cóż, kiedy nie może więcej, tylko moczyć. Kto uczyni, co może, a kto chce do skonu, Sama go chęć uczyni wolnym od zakonu; Więc na jego zasługi respektując starsze, Już owsa nie żałuję, który-m wydał marsze, Ale go urżnąć każę, żeby mógł z wałachy Chodzić, sposób
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 173
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a tak kiedy skoczysz wciąsz/ biegajże od miejsca do miejsca/ już jednym trybem aż do zadzierżenia. Jedno nigdzie nie obracaj dwa za jeden/ boby się tym do potrzeby popsował koń/ w której z miejsca musi prędki wyskok być. A potym z onego lekko miejsca odjechawszy/ tedy wciąsz nie poskakując możesz prosto wskoczyć w łamanie krótkie/ abo w jakie będziesz chciał koła. A takim przeciw Koniowi nie omylnym sposobem postępując nie omylna cię/ też i kształtna tak wdługą jako też i w krótkie jego dzielność i wyprawa podka. Okrom w potrzebie w tej nie jako kto chce/ ale jako czas i potrzeba przyniesie/ to tam musi
á ták kiedy skoczysz wćiąsz/ biegayże od mieyscá do mieyscá/ iuż iednym trybem áż do zádźierżenia. Iedno nigdźie nie obrácay dwá zá ieden/ boby sie tym do potrzeby popsował koń/ w ktorey z mieyscá muśi prędki wyskok bydź. A potym z onego lekko mieyscá odiechawszy/ tedy wćiąsz nie poskákuiąc możesz prosto wskoczyć w łamánie krotkie/ ábo w iákie będźiesz chćiał kołá. A tákim przećiw Koniowi nie omylnym sposobem postępuiąc nie omylna ćię/ też y kształtna ták wdługą iáko też y w krotkie iego dźielność y wypráwá podka. Okrom w potrzebie w tey nie iáko kto chce/ ále iáko czás y potrzeba przynieśie/ to tám muśi
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 15
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
naszego Almiranta zwarszy się z nieprzyjacielskim także Almirantem/ pojmał go i do Manyliej zaprowadził/ gdzie wszytkich potracono co winni byli. Miedzy temi tedy co potonęli/ których i z nieprzyjaciółmi było do sta piącidziesiąt i dziewiąci/ utonął też przerzeczony X. Jakub/ który wysłuchawszy mało nie wszytkich spowiedzi/ bacząc że okręt tonął/ chcąc wskoczyć na morze żeby pływał/ usłyszy głos jednego Kapitana/ który mu rzekł: Ojcze wysłuchajcie mię jednego słowa/ na którym mi zbawienie zawisło. Gdy się tedy zatrzymał na jego spowiedzi z wielką miłością aż do końca/ nie widać go było więcej i z jego towarzyszem.
Miał pomieniony Ociec lat dwadzieścia i dziewięć/ z których
nászego Almirántá zwárszy się z nieprzyiaćielskim tákże Almirántem/ poimał go y do Mányliey záprowádźił/ gdźie wszytkich potrácono co winni byli. Miedzy temi tedy co potonęli/ ktorych y z nieprzyiaćiołmi było do stá piąćidźieśiąt y dźiewiąći/ utonął też przerzeczony X. Iákub/ ktory wysłuchawszy máło nie wszytkich spowiedźi/ bacząc że okręt tonął/ chcąc wskoczyć ná morze żeby pływał/ usłyszy głos iednego Kápitaná/ ktory mu rzekł: Oycze wysłuchayćie mię iednego słowá/ ná ktorym mi zbáwienie záwisło. Gdy się tedy zátrzymał ná iego spowiedźi z wielką miłośćią áż do końcá/ nie widáć go było więcey y z iego towárzyszem.
Miał pomieniony Oćiec lat dwádźieściá y dźiewięć/ z ktorych
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 45.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Zaraz z młodu był tego mniemania/ że lepiej umrzeć/ niż grzeszyć. In vità eius c. 19.
O Edmundzie ArcyBiskupie Kantuarieńskim piszą/ że to jego częste i gęste bywały słowa: Malo insilire in rogum ardentissimum, quàm peccatum ullum sciens admittere in DEUM meum! Wolę/ powiada/ na stos drzewa ogniem pałający wskoczyć/ i dać się spalić/ niżeli grzech jaki wiedząc umyślnie przeciw Bogu memu popełnić. In vitá eius Tom. 2. Vid. de his Esempl. Promptuar. Mor. Staplet. p. m. 497. Part. Hyem.
Anshelinus Arcybiskup także Kantuarieński mawiał: si hinc peccati horrorem, inde inferni dolorem corporaliter
Záraz z młodu był tego mniemánia/ że lepiey umrzeć/ niż grzeszyć. In vità eius c. 19.
O Edmundźie ArcyBiskupie Kántuárieńskim piszą/ że to iego częste y gęste bywáły słowá: Malo insilire in rogum ardentissimum, quàm peccatum ullum sciens admittere in DEUM meum! Wolę/ powiáda/ ná stos drzewá ogniem pałáiący wskoczyć/ y dáć śię spalić/ niżeli grzech iáki wiedząc umyślnie przećiw Bogu memu popełnić. In vitá eius Tom. 2. Vid. de his Esempl. Promptuar. Mor. Staplet. p. m. 497. Part. Hyem.
Anshelinus Arcybiskup tákże Kántuárienski mawiał: si hinc peccati horrorem, inde inferni dolorem corporaliter
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Miiiiv
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
suszy pod wodą, w niezatrwożonej odwadze, czekając dokończenia, tej niefortunnej Fortuny morskiej, która wodniste raz pod obłoki wyrzucała, a raz w głębokość dolną zarzucała falą wały. Gdzie obaczywszy Amfitritę stroskaną strachem Monarchiną, wtórę Córkę Nereuszową w płaczu załemującą ręce, przewieść nie mogłem na sobie, abym nie umiał swą siłą wskoczyć na kark Oceański, po którym trzeszącym się burzliwie, równo z wichrem poświstującym, w kilku minutach przypadłem do miasta Eoli, tamże wyszarpawszy Eolusowi brodę, i dawszy mu kilkakroć w pus pięścią rozkazałem aby in instanti wszystkich zwoławszy wiatrów posadzał w gąsior, że się ważyli turbować bankiet dla Bohatyra Strasznego z gotowany od Ludzkiego
suszy pod wodą, w niezátrwożoney odwadze, czekáiąc dokończenia, tey niefortunney Fortuny morskiey, ktora wodniste raz pod obłoki wyrzucáłá, á raz w głębokość dolną zárzucáłá fálą wáły. Gdżie obaczywszy Amphitritę stroskáną stráchem Monárchiną, wtorę Corkę Nereuszową w płáczu záłęmuiącą ręce, przewieść nie mogłem ná sobie, ábym nie vmiał swą śiłą wskoczyć ná kárk Oceanski, po ktorym trzeszącym się burzliwie, rowno z wichrem poświstuiącym, w kilku minutách przypadłem do miástá AEoli, támże wyszárpawszy AEolusowi brodę, y dawszy mu kilkákroć w pus pięśćią roskazałem áby in instanti wszystkich zwoławszy wiátrow posadzał w gąśior, że się ważyli turbowáć bánkiet dla Bohátyrá Strásznego z gotowány od Ludzkiego
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 51
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
obiecał zginionych grzeszników. Żałuj z nas każdy, ja będę zosobna, Żałować bom go nad wszystkich najwięcej Gniewała, ale że rzecz nie podobna Nadgrodzić, choćbym lat dziesięć tysięcy Pokutowała, dosyć nie uczynię, Godności Boskiej, i mej wielkiej winie. Przyrzekam od tąd niewracać do grzechu, Prędzej do piekła wskoczyć się odważę, Niż z szatanami przystanę do cechu, Lub dobrowolnie Majestat obrażę, Przyjm ten cyrograf mój Boże odemnie, Ja w Tobie mięszkać będę, aty wemnie. Ażeś Fundator tej Fortecy Boże, Bądź Komendantem, miej Zwierzchność nademną, Ja rządy moje pod Twe nogi złoże, Ty mną dysponuj,
obiecał zginionych grzesznikow. Záłuy z nas każdy, ia będę zosobna, Záłować bom go nád wszystkich náywięcey Gniewáła, ale że rzecz nie podobna Nádgrodzić, choćbym lát dziesięć tysięcy Pokutowáła, dosyć nie uczynię, Godności Boskiey, y mey wielkiey winie. Przyrzekam od tąd niewrácać do grzechu, Prędzey do piekła wskoczyć się odważę, Niż z szátanami przystánę do cechu, Lub dobrowolnie Majestat obrażę, Przyim ten cyrograf moy Boże odemnie, Ja w Tobie mięszkać będę, aty wemnie. Ażeś Fundator tey Fortecy Boże, Bądź Kommendantem, miey Zwierzchność nádemną, Já rządy moie pod Twe nogi złoże, Ty mną dysponuy,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 245
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
mówić cudzoziemskiej mowy, Tam już Akademiej polskiej fundus nowy Założyli w piwnicy, gdzie owa kochanka Radaby się po polsku jednego poranka Nauczyć doskonale, kiedyby rzecz można; Przykłada w tym pilności kobieta niezbożna. Ale jak na Atlanta, co swemi ramiony Dźwiga niebo, pewnie by ten był zawiedziony, Kto by chciał razem wskoczyć, takie polskiej mowie Trudności bronią się wraz pojąć białejgłowie.
Atoli patrz, co kropla często kapiąc sprawi: Słabiuchną będąc — twardy kamień przedziurawi. Tak i Włoszka — gadając przez one niedziele — Lub nie tak jakby trzeba, jednak barzo wiele Zrozumiała polszczyzny i niektóre słowa W rozmowach odpowiedzieć bywała gotowa Polakowi po polsku, bo
mowić cudzoziemskiej mowy, Tam już Akademijej polskiej fundus nowy Założyli w piwnicy, gdzie owa kochanka Radaby sie po polsku jednego poranka Nauczyć doskonale, kiedyby rzecz można; Przykłada w tym pilności kobieta niezbożna. Ale jak na Atlanta, co swemi ramiony Dźwiga niebo, pewnie by ten był zawiedziony, Kto by chciał razem wskoczyć, takie polskiej mowie Trudności bronią sie wraz pojąć białejgłowie.
Atoli patrz, co kropla często kapiąc sprawi: Słabiuchną będąc — twardy kamień przedziurawi. Tak i Włoszka — gadając przez one niedziele — Lub nie tak jakby trzeba, jednak barzo wiele Zrozumiała polszczyzny i niektore słowa W rozmowach odpowiedzieć bywała gotowa Polakowi po polsku, bo
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 73
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949