, Mospanie! — w czoło uderzywszy palcem, Stojąc nad soli, ważnik wielicki, kawalcem, Tyle ważył cetnarów, dość wymówkę krótką, Powiedział nam, co nas miał poczęstować wódką; Jakoby wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew, ale kiedy kto słówko jego wspaczy, Snadno może przeczytać, że i gówno znaczy: Kto serdeczny, krew leje, a ten sra, kto tchórzy; Acz i serdecznych wielu biegunka zamorzy. Obie rzeczy zwyczajne w wojennej niedoli; Któż z nas tego nie doznał? I śmierdzi, i boli. 280. PANI STARA
Na cóż się przyda pannom stare
, Mospanie! — w czoło uderzywszy palcem, Stojąc nad soli, ważnik wielicki, kawalcem, Tyle ważył cetnarów, dość wymówkę krótką, Powiedział nam, co nas miał poczęstować wódką; Jakoby wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew, ale kiedy kto słówko jego wspaczy, Snadno może przeczytać, że i gówno znaczy: Kto serdeczny, krew leje, a ten sra, kto tchórzy; Acz i serdecznych wielu biegunka zamorzy. Obie rzeczy zwyczajne w wojennej niedoli; Któż z nas tego nie doznał? I śmierdzi, i boli. 280. PANI STARA
Na cóż się przyda pannom stare
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 311
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wiśle, gospodarz kawi o zagonach; Zwajca daje przyczynę, każdą rzecz rozbiera, Każdą uważa; żebrak każdej się napiera. O czym by milczał trzeźwy, drwi, jako na mękach, Ani mu się zawadzi siekiera na sękach, Choć jednę rzecz powtarza, a co raz inaczej, Że się w nim ta przypowieść staropolska wspaczy: Nie tylko sam o sobie, ale bez nagany O ludziach żyjących łże z zazdrości pijany. 61. CO BYŁO CIĘŻKO POCZĄC, NIE CHCE SIĘ POKINĄĆ
Więc po barszczu kapłona zjadszy i kiełbasę, Tokajskim winem głowy zagrzejemy w krasę. Proszę, która z sąsiadą gościła, panienki, Wiedząc, że w tym ćwiczona,
Wiśle, gospodarz kawi o zagonach; Zwajca daje przyczynę, każdą rzecz rozbiera, Każdą uważa; żebrak każdej się napiera. O czym by milczał trzeźwy, drwi, jako na mękach, Ani mu się zawadzi siekiera na sękach, Choć jednę rzecz powtarza, a co raz inaczej, Że się w nim ta przypowieść staropolska wspaczy: Nie tylko sam o sobie, ale bez nagany O ludziach żyjących łże z zazdrości pijany. 61. CO BYŁO CIĘŻKO POCZĄC, NIE CHCE SIĘ POKINĄĆ
Więc po barszczu kapłona zjadszy i kiełbasę, Tokajskim winem głowy zagrzejemy w krasę. Proszę, która z sąsiadą gościła, panienki, Wiedząc, że w tym ćwiczona,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 41
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m mu odzież z run trżód moich sprawił, A on mię za to czcił i błogosławił. Chociem też w Sądach był niepośledniejszym, Zawszem udzielał przystępu podlejszym, I na sieroce czasem przykre jęki, Nigdym języka nie podniósł i ręki. Jeżeli to jest, co mowie inaczy, Niechaj się bark mój wykręci i wspaczy, I ramię z swojej wypadły junktury, Żył przyrodzonych ciągłe starga sznury. Bo jakoby mię wód nawałność sroga, Już zalać miała; takem się bał BOGA, I surowego chroniąc się zakazu, Co postanowił, pełniłem do razu. Sercam nie uwięził nigdy w drogim fancie, A nim tak w szczerym nie korzystał
m mu odźież z run trżod moich spráwił, A on mię zá to czćił i błogosłáwił. Choćiem też w Sądách był niepoślednieyszym, Záwszem udźielał przystępu podleyszym, I ná śieroce czásem przykre ięki, Nigdym ięzyka nie podniosł i ręki. Ieżeli to iest, co mowie ináczy, Niechay się bark moy wykręci i wspáczy, I ramię z swoiey wypadły iunktury, Zył przyrodzonych ćiągłe starga sznury. Bo iákoby mię wod nawałność sroga, Iuż zaláć miáła; tákem się bał BOGA, I surowego chroniąc sie zakazu, Co postánowił, pełniłem do rázu. Sercam nie uwięźił nigdy w drogim fancie, A nim ták w szczerym nie korzystał
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 115
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
słońcu, a temu ziemia światło zrazi. A cóż o rzeczach ziemskich, jeśli światła wieczne, Rozumieć, tak są w swoim stanie niebezpieczne? O, jak pod wielką nocą, co moment kradzieży I odmianie podległy, krótki nasz wiek leży! Nie żałuje, śmieje się mądry człowiek raczej,
Kiedy jego propozyt ślepe szczęście wspaczy. Niebo, ziemia i morze w swojej stoi mierze, Póki ten, co je stworzył, znowu nie rozbierze; Choć i ziemia raz moknie, drugi więdnie, ale I morze wicher miesza, wżdy oboje w cale. Lecz jestże co na ziemi i na morskiej wodzie, Żeby zaś mogło nie być? Nic
słońcu, a temu ziemia światło zrazi. A cóż o rzeczach ziemskich, jeśli światła wieczne, Rozumieć, tak są w swoim stanie niebezpieczne? O, jak pod wielką nocą, co moment kradzieży I odmianie podległy, krótki nasz wiek leży! Nie żałuje, śmieje się mądry człowiek raczej,
Kiedy jego propozyt ślepe szczęście wspaczy. Niebo, ziemia i morze w swojej stoi mierze, Póki ten, co je stworzył, znowu nie rozbierze; Choć i ziemia raz moknie, drugi więdnie, ale I morze wicher miesza, wżdy oboje w cale. Lecz jestże co na ziemi i na morskiej wodzie, Żeby zaś mogło nie być? Nic
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 454
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987