, Do ciebie się pagórki wszystkie odzywały. O pagórki. Już po was nie będzie ryczało Bydło moje, nie będzie traw waszych deptało. Darmo, przezorny Purze, lejesz hojne zdroje! Już nie będą pijały z ciebie woły moje. O woły, pracą moją pilnie wypasione, Serce mi się rozsiada, gdy na was wspomionę! Kiedyście upadały, kiedyście zdychały, A ratunku żadnego zioła nie dawały, Samem nad wami stawał, samem was podwadzał, A żal mi dobrze z głowy oczu nie wysadzał. Już się nie będę chełpił pięknymi nabiały, Wszystkieście, moje krowy, wszystkie pozdychały! Wedle was i cieliczki padły; i ciołacy
, Do ciebie się pagórki wszystkie odzywały. O pagórki. Już po was nie będzie ryczało Bydło moje, nie będzie traw waszych deptało. Darmo, przezorny Purze, lejesz hojne zdroje! Już nie będą pijały z ciebie woły moje. O woły, pracą moją pilnie wypasione, Serce mi się rozsiada, gdy na was wspomionę! Kiedyście upadały, kiedyście zdychały, A ratunku żadnego zioła nie dawały, Samem nad wami stawał, samem was podwadzał, A żal mi dobrze z głowy oczu nie wysadzał. Już się nie będę chełpił pięknymi nabiały, Wszystkieście, moje krowy, wszystkie pozdychały! Wedle was i cieliczki padły; i ciołacy
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 123
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
rąk obcinania, do zapisów i kwitów sobie równego szlachcica przymuszania. Które scelera gorsze być mogą, jako te? co szlachcicowi gorszego być może nadto, gdy go kto obelży, oszpeci, na majętności złupi, a sprawiedliwości żadnej nie odniesie? Nie opisałby jego spraw librą papieru, by się wszytko wspomnieć miało. Jedno wspomionę: prawa mamy, ktoby śmiał pakta wzruszać; pytam, jeśli się on tego nie ważył? Drugie prawo de guerris; aza się i o to nie pokusił? A takiż to prawodawca albo poprawca ma być? Nadto aza on cudzoziemców na ojczyznę nie wodził? Które scelera gorsze w jednej osobie znaleźć się mogą
rąk obcinania, do zapisów i kwitów sobie równego szlachcica przymuszania. Które scelera gorsze być mogą, jako te? co ślachcicowi gorszego być może nadto, gdy go kto obelży, oszpeci, na majętności złupi, a sprawiedliwości żadnej nie odniesie? Nie opisałby jego spraw librą papieru, by się wszytko wspomnieć miało. Jedno wspomionę: prawa mamy, ktoby śmiał pakta wzruszać; pytam, jeśli się on tego nie ważył? Drugie prawo de guerris; aza się i o to nie pokusił? A takiż to prawodawca albo poprawca ma być? Nadto aza on cudzoziemców na ojczyznę nie wodził? Które scelera gorsze w jednej osobie znaleźć się mogą
Skrót tekstu: VotSzlachCz_II
Strona: 437
Tytuł:
Votum ślachcica jednego podczas rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Tak serdecznej odwagi, swoje ma początki, Gdy za cienką gałązkę cesarzowi słupem Stanąwszy, nie dał śmierci widomej go łupem; Dla czego ich potomność, pisząc się z Słupowa, W naszej Polsce po dziś dzień tę pamiątkę chowa. 161. DO ICHMOŚCI PANÓW KASZTELANA KAMIENIECKIEGO I STAROSTY BIECKIEGO SZEMBEKÓW
Że i to z okazji herbownej wspomionę: Ociec Rupnowską, syn wziął Opocką za żonę. Że się opoką rupes z łacińskiego zowie, Trzymają naturę swych kozłów Szembekowie: Jako tamten z korabia na urwiska i na Opoki się wspinają, szukający wina. SZYLING trzy liście lipy 162. NA LIPĘ DO HERBOWNYCH
Prawda, czy ludzie bają, co więc czynią radzi,
Tak serdecznej odwagi, swoje ma początki, Gdy za cienką gałązkę cesarzowi słupem Stanąwszy, nie dał śmierci widomej go łupem; Dla czego ich potomność, pisząc się z Słupowa, W naszej Polszczę po dziś dzień tę pamiątkę chowa. 161. DO ICHMOŚCI PANÓW KASZTELANA KAMIENIECKIEGO I STAROSTY BIECKIEGO SZEMBEKÓW
Że i to z okazyjej herbownej wspomionę: Ociec Rupnowską, syn wziął Opocką za żonę. Że się opoką rupes z łacińskiego zowie, Trzymają naturę swych kozłów Szembekowie: Jako tamten z korabia na urwiska i na Opoki się wspinają, szukający wina. SZYLING trzy liście lipy 162. NA LIPĘ DO HERBOWNYCH
Prawda, czy ludzie bają, co więc czynią radzi,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 468
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
on tuli, i uniża. 13. O niezrownany, i Rzymskiemu Numie Alcydo Polski, tak w pociechy żyzny Jakże się w podłym pomieścisz rozumie I w głuchym dźwięku Ojcze tej Ojczyzny? Niech Pompilius to swej przyzna dumie Ze mu z Niebieskiej spadła darowizny Tarcz, kiedy Rzymską piastował Koronę Próżna to chluba; że ją tu wspomionę. 14. Rodowitego twój zaszczyt kałkanu I nas, i Orła Sąsiedzkiego złożył, Ze co w popiołach swoich się poranu Mizernie walał; w pozny wieczor ożył, I czego się mógł po tak dzielnym Panu Spodziewać więcej? a co się tak srożył, Hardy Ottoman, wnet rzuciwszy żagle Dał wiatrom nogi, i uciekł
on tuli, y vniża. 13. O niezrownány, y Rzymskiemu Numie Alcydo Polski, ták w poćiechy zyzny Iákże się w podłym pomieśćisz rozumie Y w głuchym dźwięku Oycze tey Oyczyzny? Niech Pompilius to swey przyzna dumie Ze mu z Niebieskiey spádłá dárowizny Tarcz, kiedy Rzymską piastował Koronę Prozna to chlubá; że ią tu wspomionę. 14. Rodowitego twoy zászczyt káłkánu Y nas, y Orłá Sąśiedzkiego złożył, Ze co w popiołach swoich się poránu Mizernie walał; w pozny wieczor ożył, Y czego się mogł po ták dźielnym Pánu Spodźiewáć więcey? á co się ták srożył, Hárdy Otthoman, wnet rzućiwszy żagle Dał wiátrom nogi, y vćiekł
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Bv
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
noc uczciwe, kto do nich należy (Acz ci swoję i we dnie wolno wziąć), kradzieży, Lecz tę do rozmnożenia ludzkiego rodzaju Nocnej dano Lucynie jeszcze w starym raju. Co zwierzom ptakom, bydłu w południe uchodzi, Człowiekowi, prócz nocy, robić się nie godzi. Acz ci ilekroć poznał (że Pismo wspomionę), Zawsze mu syna rodzi, Adam swoję żonę: We dnie się ludzie znają, chybabyś wywracać Jawne słowa chciał, w nocy tylko mogą macać. Rzekszy prawdę w tej mierze, przed słońcem siła ma Miesiąc; czemuż przykładem świętego Adama Pierwszą robotę, którą świat w swej stoi mocy,
Nie we
noc uczciwe, kto do nich należy (Acz ci swoję i we dnie wolno wziąć), kradzieży, Lecz tę do rozmnożenia ludzkiego rodzaju Nocnej dano Lucynie jeszcze w starym raju. Co zwierzom ptakom, bydłu w południe uchodzi, Człowiekowi, prócz nocy, robić się nie godzi. Acz ci ilekroć poznał (że Pismo wspomionę), Zawsze mu syna rodzi, Adam swoję żonę: We dnie się ludzie znają, chybabyś wywracać Jawne słowa chciał, w nocy tylko mogą macać. Rzekszy prawdę w tej mierze, przed słońcem siła ma Miesiąc; czemuż przykładem świętego Adama Pierwszą robotę, którą świat w swej stoi mocy,
Nie we
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 237
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Ale nie ludzkiej ten przypadek zmowie Przyznać, nad którym zła fortuna bryka Boska w tym wola, ta gdy serca stwardzi Nad nas, nieszczęście dokazuje bardzi CLXVI. Co już minęło, odłozmy na stronę Jest teraz o czym potrzebniejszym radzić Żeby nam w pierwszą mieszaninę onę Biednej Ojczyzny nie przyszło wprowadzić I żeby czego niechaj nie wspomionę Do ostatka się jeszcze nie zagładzić A pogrzebieńca, dla jego złożenia W błogosławione wprowadzmy przedsienia. CLXVII. Według dawnego niechaj mu zwyczaju Na płaczu i na lamentach nie schodzi Rzekszy, zawinie sukien swoich kraju I na katafalk jak szalony wchodzi Toż w trunnę zajrzy z swego obyczaju I poklęknąwszy jak się Świętym zgodzi Ręce do Nieba podnosi
; Ale nie ludzkiey ten przypadek zmowie Przyznać, nad ktorym zła fortuna bryka Boska w tym wola, ta gdy serca ztwardźi Nad nas, nieszczęśćie dokazuie bardźi CLXVI. Co iuz minęło, odłozmy na stronę Iest teraz ó czym potrzebnieyszym radźić Zeby nam w pierwszą mieszaninę onę Biedney Oyczyzny nie przyszło wprowadźić I zeby czego niechay nie wspomionę Do ostatka śię ieszcze nie zagładźić A pogrzebieńca, dla iego złożenia W błogosławione wprowadzmy przedśienia. CLXVII. Według dawnego niechay mu zwyczaiu Na płaczu y na lamentach nie schodźi Rzekszy, zawinie sukien swoich kraiu I na katafalk iak szalony wchodźi Tosz w trunnę zayrzy z swego obyczaiu I poklęknąwszy iak śię Swiętym zgodźi Ręce do Nieba podnośi
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 45
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Póty Polacy w swojej zostawali porze, Póki sobie po króla nie słali za morze Przeciwko rozumowi zdrowemu, bo ledwie Szwed wziął na skroń koronę, aż nie jedna, nie dwie Odpada prowincja: a toż wam zarobek! Stąd taki Zygmuntowi Trzeciemu nagrobek:
Inflanty, Estoniją i Szwedzką Koroną (Bo Moskiewskiej dla wstydu teraz nie wspomionę) Utraciwszy, o ścianę Polakom Wołochy, Tu leżę, tu w nikczemne obracam się prochy. Zniszczywszy poborami, krwie-m ich nic nie szczędził (Któż cudzego ochrania?), ażem sam dopędził Żywota i nierządu mojego terminu; Bogdaj był lepszy w którym po mej śmierci synu. 54. WŁADYSŁAWOWI IV
Gdy mi bronią
Póty Polacy w swojej zostawali porze, Póki sobie po króla nie słali za morze Przeciwko rozumowi zdrowemu, bo ledwie Szwed wziął na skroń koronę, aż nie jedna, nie dwie Odpada prowincyja: a toż wam zarobek! Stąd taki Zygmuntowi Trzeciemu nagrobek:
Inflanty, Estoniją i Szwedzką Koroną (Bo Moskiewskiej dla wstydu teraz nie wspomionę) Utraciwszy, o ścianę Polakom Wołochy, Tu leżę, tu w nikczemne obracam się prochy. Zniszczywszy poborami, krwie-m ich nic nie szczędził (Któż cudzego ochrania?), ażem sam dopędził Żywota i nierządu mojego terminu; Bogdaj był lepszy w którym po mej śmierci synu. 54. WŁADYSŁAWOWI IV
Gdy mi bronią
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 452
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
śliczne oczy/ Barzo podobne Magnesowej mocy/ Ciągną mnie ksobie/ a ja zniewolony/ Niech laskę poznam będę pocieszony. Ufam łasce twej bez wszego wątpienia/ Ze będę wesoł z twego pocieszenia/ Tobie ma lutnia/ i Kornet krzykliwy/ Zawżdy grać będzie pokim jedno żywy. Na Górączkę.
GDy na obiazd wspomionę/ frasunkiem prawie ginę/ Żebyś chęć moję znała/ serce me będziesz miała Któreć tu zostawię. Pytasz mnie czemu. Bowiem cię miłuję. Ach nieszczęście złośliwe mnie tego zazdrościwe/ Żebym ciesząc się wiecznie ztobą mógł żyć społecznie/ Któraś jest mym żywotem/ Hej odjadęli/ umrzeć mi skłopotem. Toć
śliczne oczy/ Bárzo podobne Mágnesowey mocy/ Ciągną mnie ksobie/ á ia zniewolony/ Niech laskę poznam będę poćieszony. Vfam łásce twey bez wszego wątpienia/ Ze będę wesoł z twego poćieszeniá/ Tobie ma lutnia/ y Kornet krzykliwy/ Záwżdy grać będźie pokim iedno żywy. Ná Gorączkę.
GDy ná obiazd wspomionę/ frásunkiem prawie ginę/ Zebyś chęć moię znáłá/ serce me będźiesz miáłá Ktoreć tu zostáwię. Pytasz mnie czemu. Bowiem ćię miłuię. Ach niesczęśćie złośliwe mnie tego zazdrośćiwe/ Zebym ćiesząc się wiecznie ztobą mogł żyć społecznie/ Ktoraś iest mym żywotem/ Hey odiádęli/ vmrzeć mi skłopotem. Toć
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: D
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615