luboby w-tej cieśni murowej zawarszy, Mogli sami do czasu obronić się Starszy, A Obóz gdzie i Czeladź? czyli się godziło Tych odbieżeć? Hej! Komu zemną umrzeć miło, Krzyknie na Ochotnika, Do mnie Bracia do mnie. Aż tu jako Afrykus wypada ogromnie Z-dużych Skał Eoliej na szerokie morze, Nikt go wstrącić nie może w-iego tym uporze, Nawet swym pohamować Neptunus Trydentem: Ruszy on, i wywróci wszytko z fundamentem. Takim za nim co żywo sunie się szaszorem, I nie już sam Komonnik przebrańszym wyborem, Ale Czeladź od wozów, od rydłów, i koni, lakiej kto na porwaniu dopaść może broni, Skoczą jako bez
luboby w-tey ćieśni murowey zawarszy, Mogli sami do czasu obronić sie Starszy, A Oboz gdźie i Czeladz? czyli sie godźiło Tych odbieżeć? Hey! Komu zemną umrzeć miło, Krzyknie na Ochotnika, Do mnie Braćia do mnie. Aż tu iako Afrykus wypada ogromnie Z-dużych Skał Eoliey ná szerokie morze, Nikt go wstrąćić nie może w-iego tym uporze, Nawet swym pohámowáć Neptunus Trydentem: Ruszy on, i wywroći wszytko z fundamentem. Takim za nim co żywo sunie sie szászorem, I nie iuż sam Komonnik przebrańszym wyborem, Ale Czeladź od wozow, od rydłow, i koni, lakiey kto na porwániu dopaść może broni, Skoczą iáko bez
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 60
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Belzanie, przyspieszyli za nim, Drudzy albo Sejmiki albo wybieraniem Drugim swym zatrudnieni, prócz nieznośnym ziemie Zawaliwszy ciązarem, wylali to brzemie Próżno na wiatr. Wiec żeby przecie ich co więcej Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Książecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Ciężkie wstrącą remory. Gdy przez tydzień cały Nieba smutne pluszczejąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc się brzydko Wozy stawać musiały: ale nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiej bliskości Będąc Nieprzyjaciela, żadnej wiadomości Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatarskim Sołtanie Wiedział
Belzanie, przyspieśzyli za nim, Drudzy albo Seymiki albo wybieraniem Drugim swym zátrudnieni, procz nieznośnym źiemie Zawaliwszy ćiązárem, wylali to brzemie Prożno na wiatr. Wiec żeby przećie ich co wiecy Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Xiążecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Cieszkie wstrącą remory. Gdy przez tydźień cały Nieba smutne pluszczeiąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc sie brzytko Wozy stawać musiały: ále nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiey bliskośći Bedąc Nieprzyiaćiela, żadney wiadomośći Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatárskim Sołtanie Wiedział
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 79
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Wenus była: Bo abo za wnętrzną niezgodą Wszyscy/ którzy umyślnie cię afektowali Wziąć w Małżeństwo/ sami się z sobą zabijali/ Abo Mars ich pogubił w różnych świata stronach/ Zwłaszcza trzech znakomitych. Gdy jeden w Gryzonach/ Drugi u Curzolarów pod pamiętnę owę Na Morzu Wiktorię. Trzeci pod Mogatem Zabił także od Turków. Wstrącili się zatem Drudzy znacznie/ i oprócz tajemnie kochali/ A ślicznej się urodzie twojej zdumiewali/ Patrząc na cię zdaleka. Ty jednak nie znając Co w tym Wenus robiła/ i prócz przyczytając Szczęściu to potocznemu/ inszyś zamierzyła Kraj mu świata. Więc słysząc o tym Mieście siła I o jego rozkoszach/ tuś
Wenus byłá: Bo ábo zá wnętrzną niezgodą Wszyscy/ ktorzy vmyślnie cie áffektowáli Wziąć w Małżeństwo/ sámi się z sobą zábiiáli/ Abo Márs ich pogubił w rożnych świátá stronách/ Zwłaszczá trzech znákomitych. Gdy ieden w Gryzonách/ Drugi v Curzolarow pod pámiętnę owę Ná Morzu Wiktoryę. Trzeci pod Mogátem Zábił tákże od Turkow. Wstrącili się zátem Drudzy znácznie/ y oprocz táiemnie kocháli/ A śliczney się vrodzie twoiey zdumiewáli/ Patrząc ná cię zdáleka. Ty iednák nie znáiąc Co w tym Wenus robiłá/ y procz przyczytáiąc Szczęściu to potocznemu/ inszyś zámierzyłá Kray mu świátá. Więć słysząc o tym Mieście siłá Y o iego roskoszách/ tuś
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 21
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
odprawił. Na tak smutną posługę Parys się nic nie stawił; CO w prędce żonecudzą uniźszy/ przeklęty Bój wniosłw ojczyznę/ a w trop tysiączne okręty Po nim: owa rzecz Grecka wszytka pospolita. Zgoniłaćby go była w lot pomsta sowita/ BY byłgwałt wiatrów srogich morze mnie zamącił/ I galer Beotski kraj w AUlidzie nie wstrącił. Gdzie gdy zwykle dodają ofiar Jowiszowi/ Jako dojął staremu ogień ołtarzowi/ Pojźrzą Grecy; ono się wąż w zgórę modrawy Pnie po Jaworze; co stał wszczętej tudzież sprawy. Miał z par ptasząt czteroma/ gniazdo wierzch drzwiny; Które oraz z macierzą/ koło swej rodziny Latajacą wąż popadł/ i w brzuch wetkał
odprawił. Ná tak smutną posługę Párys się nic nie stáwił; CO w prętce żonecudzą vniźszy/ przeklęty Boy wniosłw oyczyznę/ á w trop tyśiączne okręty Po nim: owa rzecż Grecka wszytká pospolita. Zgoniłáćby go byłá w lot pomstá sowita/ BY byłgwałt wiátrow srogich morze mnie zámąćił/ Y galer Beotski kray w AUlidzie nie wstrąćił. Gdźie gdy zwykle dodáią ofiar Iowiszowi/ Iáko doiął stáremu ogień ołtarzowi/ POyźrzą Graecy; ono się wąż w zgorę modráwy Pnie po Iaworze; co stał wszczętey tudźiesz spráwy. Miał z par ptásząt czteromá/ gniazdo wierzch drzwiny; Ktore oraz z macierzą/ koło swey rodźiny Latáiacą wąż popadł/ y w brzuch wetkał
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 293
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zakamiały Gdy by go były Octawiego zgraje Któremi pierwej on napełnił mury Nie odraziły od miejskiej klauzury? XLV. Czymże się tedy dzieje? ze owego Nieprzyjacielem co chciał przyść sądziemy? A co i przyszedł, i w Mieście jest; tego, Choć jakoby naś obległ, nie widziemy? Nad to; ktoby był wstrącił Antoniego Gdyby był przyść miał? chyba rozumiemy Ze mając Wojska tysięcy trzydzieści Zląkł się dziesiątej Octawiego cześci? XLVI. Którzy bez szyku przyśli i bez broni Chcąc Pana swego pojednac z Antonem A zrozumiawszy że na walkę goni Odstąpili go, uczciwszy pokłonem Z trzydzięstąli się przyść tysięcy chroni? Jakzez tysiącznem wciągnął garniżonem? Za
zakamiały Gdy by go były Octawiego zgraie Ktoremi pierwey on napełnił mury Nie odraziły od mieyskiey klauzury? XLV. Czymże śię tedy dzieie? ze owego Nieprzyiacielem co chciał przyść sądziemy? A co y przyszedł, y w Mieśćie iest; tego, Choć iakoby naś obległ, nie widziemy? Nad to; ktoby był wstrącił Antońiego Gdyby był przyść miał? chyba rozumiemy Ze maiąc Woyska tyśięcy trzydźieśći Zląkł śię dziesiątey Octawiego cześći? XLVI. Ktorzy bez szyku przysli y bez broni Chcąc Pana swego poiednac z Antonem A zrozumiawszy że na walkę goni Odstąpili go, ucżciwszy pokłonem Z trzydzięstąli śię przyść tyśięcy chroni? Iakzez tyśiącznem wciągnął garniżonem? Za
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 115
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Ze dla wolności krwie nie cedząc kropki Tyrana w rządy wpuszcza jako wzobki. CLXXVIII. I przodków swoich zdeptawszy przykłady, Otworzą drogę ambicji jasną, Ze gwałtem zechce wdzierać się do Rady, Jeżeli prosbą ścieżkę uzna ciasną, Nielepiej żeby te poskromić jady? Które tylą praw, i uchwał pogasną? A wojska według powinności wstrącić I na początku bronią impet zmącić? CLXXIX. Sąd im na oczy wystawić i prawa, Ileby chcieli co swywolniej czynić, Azaż to sprawi fortuna łaskawa, Ze ich nie zdepcą, że Ojczyzny winić Nie będą z żalu; jeżeli zaś żwawa Zawziętość więcej zbrodń zechce przyczynić Wytrzymać i szturm, póki za tym szrankiem Decymus
Ze dla wolnośći krwie nie cedząc kropki Tyranna w rządy wpusżcza iako wzobki. CLXXVIII. I przodkow swoich zdeptawszy przykłady, Otworzą drogę ambicyey iasną, Ze gwałtem zechce wdzierać się do Rady, Ieżeli prosbą scieszkę uzna ciasną, Nielepiey żeby te poskromić iady? Ktore tylą praw, y uchwał pogasną? A woyska według powinnośći wstrącić I na początku bronią impet zmącić? CLXXIX. Sąd im na oczy wystawić y prawa, Ileby chcieli co swywolniey czynić, Azasż to sprawi fortuna łaskawa, Ze ich nie zdepcą, że Oyczyzny winić Nie będą z żalu; ieżeli zas żwawa Zawziętość więcey zbrodń zechce przyczynić Wytrzymać y szturm, poki za tym szrankiem Decymus
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 150
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Janiculum pilnują jak mogą Owi, gdzie trudne u mostu przejazdy Tą z Rotmistrzami swemi staną drogą Insi przy rączej budują ekshorcie Wielkie i małe galeony w porcie. CLXXXIII. Na którychby snadź umknąć mogli morzem Z skarbami, jeśli powinie się noga; Czym się wspuszywszy tuszyli, ze tchorzem Zdołają przytrzeć Cesarzowi roga, Albo przynajmniej wstrącą przed podwórzem, Ze nie będzie śmiał z Wojskiem swym przejsc proga, Dla praw ojczystych, ani się komosić Tak; żeby nie miał o Konsulat prosić CLXXXIV. Albo wzajemnie impet mu odtrącą, Azali się też obaczą niechętni, I widząc wolność prawie konającą, Zechcą być na się i na nich pamiętni. I co
Janiculum pilnuią iak mogą Owi, gdzie trudne u mostu przeiazdy Tą z Rotmistrzami swemi staną drogą Inśi przy rączey buduią exhorcie Wielkie y małe galeony w porcie. CLXXXIII. Na ktorychby snadz umknąć mogli morzem Z skarbami, iesli powińie się noga; Czym się wspuszywszy tuszyli, ze tchorzem Zdołaią przytrzeć Cesarzowi roga, Albo przynaymniey wstrącą przed podworzem, Ze nie będzie smiał z Woyskiem swym przeysc proga, Dla praw oyczystych, ani się komosić Tak; żeby nie miał ó Konsulat prosić CLXXXIV. Albo wzaiemnie impet mu odtrącą, Azali się tesz obaćżą niechętni, I widząc wolność prawie konaiącą, Zechcą bydz na się y na ńich pamiętni. I co
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 151
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693