, Gdy pożyczywszy między klejnotów sąsiady Na wieczne nieoddanie za Czerwone Morze, Pewnie by trzeba po nie pławy mieć kaczorze. Nie dziwuj się dziś, widząc szalbierując Żyda: Wszytkie cnoty minąwszy, w tym przodków nie wyda. 101. DO JEDNOOKIEGO
Jeśli cię prawe oko zgarsza, Pismo woła, Najmniej się nie rozmyślaj, a wyłup go z czoła. W niebie o jednym oku ujdzie, choć kto nie ma
Drugiego, ale w piekle po kacie z obiema. Ty już nie masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż na
, Gdy pożyczywszy między klejnotów sąsiady Na wieczne nieoddanie za Czerwone Morze, Pewnie by trzeba po nie pławy mieć kaczorze. Nie dziwuj się dziś, widząc szalbierując Żyda: Wszytkie cnoty minąwszy, w tym przodków nie wyda. 101. DO JEDNOOKIEGO
Jeśli cię prawe oko zgarsza, Pismo woła, Najmniej się nie rozmyślaj, a wyłup go z czoła. W niebie o jednym oku ujdzie, choć kto nie ma
Drugiego, ale w piekle po kacie z obiema. Ty już nie masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 51
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cnoty minąwszy, w tym przodków nie wyda. 101. DO JEDNOOKIEGO
Jeśli cię prawe oko zgarsza, Pismo woła, Najmniej się nie rozmyślaj, a wyłup go z czoła. W niebie o jednym oku ujdzie, choć kto nie ma
Drugiego, ale w piekle po kacie z obiema. Ty już nie masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż nań patrzyć masz w ślepocie? 102 (F). POLSKIE BLOMUZIE
Opiwszy się jak Świnia, i gębą, i nosem Rzygnie na stół usarski towarzysz bigosem. Aż Francuz
cnoty minąwszy, w tym przodków nie wyda. 101. DO JEDNOOKIEGO
Jeśli cię prawe oko zgarsza, Pismo woła, Najmniej się nie rozmyślaj, a wyłup go z czoła. W niebie o jednym oku ujdzie, choć kto nie ma
Drugiego, ale w piekle po kacie z obiema. Ty już nie masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż nań patrzyć masz w ślepocie? 102 (F). POLSKIE BLOMUZIE
Opiwszy się jak Świnia, i gębą, i nosem Rzygnie na stół usarski towarzysz bigosem. Aż Francuz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 52
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Albo się z nią pokłócił, czasem też i znaszał Dla hańby, albo oknem importunów płaszał. Odprawując ustawnie w domu swym szylwachy, Nie miał się jak wychylić przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). Nie MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto
, Albo się z nią pokłócił, czasem też i znaszał Dla hańby, albo oknem importunów płaszał. Odprawując ustawnie w domu swym szylwachy, Nie miał się jak wychylić przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). NE MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: „Nie ma być dożywotni towarzysz w niewoli, Tyś głową, ona ciałem, i miło, i boli Spólne wam być powinno.” Na co frant ów rzecze: „Wżdyć ciało dyscypliną człek, nie głowę siecze; I u mnieć ta nauka pewnie nie jest bajką, Gdy będąc głową, ciało wyłupię nahajką.” „Bale tam głowa z ciałem ból cierpi pospołu — Rzecze ksiądz — a ty żonę bijesz, jako wołu, Nie czując swego bicia.” A ten: „Zrozumiałem. A jakoż ze mną jednym żona będzie ciałem?” 420. DO BOGACZA
Im więcej masz na świecie, bardziejś się
: „Nie ma być dożywotni towarzysz w niewoli, Tyś głową, ona ciałem, i miło, i boli Spólne wam być powinno.” Na co frant ów rzecze: „Wżdyć ciało dyscypliną człek, nie głowę siecze; I u mnieć ta nauka pewnie nie jest bajką, Gdy będąc głową, ciało wyłupię nahajką.” „Bale tam głowa z ciałem ból cierpi pospołu — Rzecze ksiądz — a ty żonę bijesz, jako wołu, Nie czując swego bicia.” A ten: „Zrozumiałem. A jakoż ze mną jednym żona będzie ciałem?” 420. DO BOGACZA
Im więcej masz na świecie, bardziejś się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 182
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zaś Bolesław Ottonowi ofiarował prócz Skarbów wielkich, Ramię Z. Wojciecha, które jest złożone w Rzymie w Kościele Z. Bartłomieja na Wyspie. Po odjeździe Ottona Bolesław trzeci Książę Czeski, po dwa razy najechał na granice Polskie, którego Bolesław Król Polski zbił, Wojsko jego zniósł, i Bolesława Książęcia Czeskiego złapał, i oczy wyłupić kazał, Czechy i Morawę do Posłuszeństwa przymusił i przyłączył do Polski. Jarosława Książęcia Ruskiego po dwa razy źniósł, Kijów odebrał i w nim zimował i tam granice Polskie rozszerzył, kolumny żelazne wystawiwszy nad Szułą i Borystenem abo Dnieprem. Z Rusi zawojowanej powróciwszy Saksonią najechał, i zawojował aż do Rzeki Elby, i tam kolumny
zaś Bolesław Ottonowi ofiarował prócz Skarbów wielkich, Ramię S. Woyćiecha, które jest złożone w Rzymie w Kośćiele S. Bartłomieja na Wyspie. Po odjezdźie Ottona Bolesław trzeći Xiąże Czeski, po dwa razy najechał na granice Polskie, którego Bolesław Król Polski zbił, Woysko jego zniósł, i Bolesława Xiążęćia Czeskiego złapał, i oczy wyłupić kazał, Czechy i Morawę do Posłuszeństwa przymuśił i przyłączył do Polski. Jarosława Xiążęćia Ruskiego po dwa razy źniósł, Kijów odebrał i w nim źimował i tam granice Polskie rozszerzył, kolumny żelazne wystawiwszy nad Szułą i Borystenem abo Dnieprem. Z Ruśi zawojowaney powróćiwszy Saxonią najechał, i zawojował aż do Rzeki Elby, i tam kolumny
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 11
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
się sługi, co jej, o co się tak dąsa; I słyszy, że ją tarant okrutnie pokąsa. „Będzie zaraz obieszon, inszego sposobu Pomsty nie mam.” A żona! „Trzeba by was obu!
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.” Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał, Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał. „Powiedaj — rzecze — po com wracał cię do pani?” „Żeby nie u niej, ale ksiądz
się sługi, co jej, o co się tak dąsa; I słyszy, że ją tarant okrutnie pokąsa. „Będzie zaraz obieszon, inszego sposobu Pomsty nie mam.” A żona! „Trzeba by was obu!
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.” Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał, Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał. „Powiedaj — rzecze — po com wracał cię do pani?” „Żeby nie u niej, ale ksiądz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 234
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
apostoły, Potem, skoro się chustem krew męczeńska wspieni, Osiadły rojem świata szerokiego dzieni? Pszczołami chrześcijanie, miodem jego słowo, Chlebem ciało, co zawsze w kościele gotowo. Wszytkich łaknących nieba chrześcijanów czeka Święta, błogosławiona, szczęśliwa pasieka. A ty, marny Samsonie, niewieściuchu głupi, Skoroć twój upór oczy obiedwie Wyłupi, Tańcuj, graj, aże swojej dopędziwszy miary Upadną świata tego machiny filary; I jeśli się zawczasu nie sprawisz rozumem, Szkaradym cię przywalą z twoim wodzem rumem. 489 (P). NIE TRZEBA RZECZY POZWIERZCHOWNIE SĄDZIĆ
Poszła kiedyś o godność liszka z rysiem w prawo. Opierała się dosyć racjami żwawo, Lecz sekretu subtelnym
apostoły, Potem, skoro się chustem krew męczeńska wspieni, Osiadły rojem świata szerokiego dzieni? Pszczołami chrześcijanie, miodem jego słowo, Chlebem ciało, co zawsze w kościele gotowo. Wszytkich łaknących nieba chrześcijanów czeka Święta, błogosławiona, szczęśliwa pasieka. A ty, marny Samsonie, niewieściuchu głupi, Skoroć twój upór oczy obiedwie Wyłupi, Tańcuj, graj, aże swojej dopędziwszy miary Upadną świata tego machiny filary; I jeśli się zawczasu nie sprawisz rozumem, Szkaradym cię przywalą z twoim wodzem rumem. 489 (P). NIE TRZEBA RZECZY POZWIERZCHOWNIE SĄDZIĆ
Poszła kiedyś o godność liszka z rysiem w prawo. Opierała się dosyć racyjami żwawo, Lecz sekretu subtelnym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 401
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tych obu, I jako je następcy piastują do grobu. 558. APOSTROPHE DO JEGOMOŚCI PANA STAROSTY SĄDECKIEGO
Bogdaj za wszytkie szkody, wielmożny starosto, Żeś kochanego konia stradał (jeszcze o sto I o drugie czerwonych nie tak trudno, byle Zdrowia); konia urodzić należy kobyle, Ale sługi, choćby kto oko dał wyłupić, Jakiegoś wraz zbył z koniem, nie dostanie kupić. Cóż czynić tej powszechnej świata rozbójczyni? Nie konie nam, nie sługi, ale bierze syny. Próżna troska, w śmiertelnym, tak musi być, zgonie: Dał ci Bóg zdrowie, ufaj, da sługi, da konie; Czego ja, wszytkich fortun z
tych obu, I jako je następcy piastują do grobu. 558. APOSTROPHE DO JEGOMOŚCI PANA STAROSTY SĄDECKIEGO
Bogdaj za wszytkie szkody, wielmożny starosto, Żeś kochanego konia stradał (jeszcze o sto I o drugie czerwonych nie tak trudno, byle Zdrowia); konia urodzić należy kobyle, Ale sługi, choćby kto oko dał wyłupić, Jakiegoś wraz zbył z koniem, nie dostanie kupić. Cóż czynić tej powszechnej świata rozbójczyni? Nie konie nam, nie sługi, ale bierze syny. Próżna troska, w śmiertelnym, tak musi być, zgonie: Dał ci Bóg zdrowie, ufaj, da sługi, da konie; Czego ja, wszytkich fortun z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 430
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
puszczać ku rozmowie. Posokę też Lutrowę Mahomet niemiecki, On Erazmus rozkazał wszytkę zebrać w niecki. Arcyministrom w Czechach posłał ją kacerskim, Sposobem iż też oni idą złym żołnierskim. Abowiem żadna sekta pod słońcem nie była, Która by męczenników więcej nakrwawiła. Klasztorów wielką sumę z gruntu wywrócili, Co cnotliwi nadali, to źli wyłupili. Niechajże się posoka Marcinowa z nimi Zgadza i niech ją piją z potomki swojemi. I teraz ten obyczaj ministrowie mają, Że do wina Lutrowej cholery mieszają, Mówiąc do swych: - .,To jest krew w zborze Marcina starego, Pijcie ją papieżowi na złość czasu tego". Łyżkę dano do Śląska zboru
puszczać ku rozmowie. Posokę też Lutrowę Mahomet niemiecki, On Erazmus rozkazał wszytkę zebrać w niecki. Arcyministrom w Czechach posłał ją kacerskim, Sposobem iż też oni idą złym żołnierskim. Abowiem żadna sekta pod słońcem nie była, Która by męczenników więcej nakrwawiła. Klasztorów wielką sumę z gruntu wywrócili, Co cnotliwi nadali, to źli wyłupili. Niechajże się posoka Marcinowa z nimi Zgadza i niech ją piją z potomki swojémi. I teraz ten obyczaj ministrowie mają, Że do wina Lutrowej cholery mieszają, Mówiąc do swych: - .,To jest krew w zborze Marcina starego, Pijcie ją papieżowi na złość czasu tego". Łyżkę dano do Śląska zboru
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 372
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
złoto w swojej mowie. Tak co w rzeczy jest samej i z Słów się dowiedzie, Że honor z złota, z bogactw imię i rod wiedzie. 815. Na królobojców.
Utni rękę, jeśli cię gorszy ręka prawa, Utni i nogę, taki edykt Chrystus dawa. Nawet jeśli cię gorszy prawe oko twoje, Wyłup je; lepsze niebo, niż oczy oboje. A lubo pan złe członki odciąć rozkazuje, Jednakże ksiądz i medyk głowę ekscypuje, 816. Na jednego dobrego kompana.
Słuszniejbym cię mógł nazwać kompan niż towarzysz. Czemu? Bo się rad, bracie, często w wannie parzysz. Ledwiećby to tak uszło blechować się pannie
złoto w swojej mowie. Tak co w rzeczy jest samej i z słow się dowiedzie, Że honor z złota, z bogactw imię i rod wiedzie. 815. Na krolobojcow.
Utni rękę, jeśli cię gorszy ręka prawa, Utni i nogę, taki edykt Chrystus dawa. Nawet jeśli cię gorszy prawe oko twoje, Wyłup je; lepsze niebo, niż oczy oboje. A lubo pan złe członki odciąć rozkazuje, Jednakże ksiądz i medyk głowę ekscypuje, 816. Na jednego dobrego kompana.
Słuszniejbym cię mogł nazwać kompan niż towarzysz. Czemu? Bo się rad, bracie, często w wannie parzysz. Ledwiećby to tak uszło blechować się pannie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 293
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911