dają. Nogi widząc/ ze z głową/ rozum szaleją/ I ony się błądząc chwieją. Brzuch mir garłu wypęda/ a zgniewnej chuci/ Wlany dar nazad wyrzuci. Aspergesmem skropiwszy stojących blisko/ Chędozy mu gębę psisko. Ten się po ziemi wala: a ci się wadzą/ Posieką się/ poszkaradzą Ten w tańcu wybił rękę/ ten z korteziej/ Mało nie nałąmał szyjej. Pan dziś wesoł/ leć jutro skrobnie się w głowę Dług zaciągnąwszy na nowe. Bo grubarze/ źli Rajcy/ nie szczerze radzą Ze Panu koszty niewadzą Dziś w Areńdę wsi pójdą: jutro wzastawy/ Ten koszt wszytek na potrawy. Potym nie wykupiwszy
dáią. Nogi widząc/ ze z głową/ rozum száleią/ Y ony się błądząc chwieią. Brzuch mir gárłu wypęda/ á zgniewney chući/ Wlany dar názad wyrzući. Aspergesmem skropiwszy stoiących blisko/ Chędozy mu gębę pśisko. Ten śię po źiemi wala: á ći się wádzą/ Pośieką się/ poszkárádzą Ten w tańcu wybił rękę/ ten z korteziey/ Máło nie náłąmał szyiey. Pąn dźiś wesoł/ leć iutro skrobnie się w głowę Dług záćiągnąwszy ná nowe. Bo grubárze/ źli Ráycy/ nie szczerze rádzą Ze Pánu koszty niewádzą Dźiś w Areńdę wśi poydą: iutro wzástáwy/ Ten koszt wszytek ná potráwy. Potym nie wykupiwszy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 204
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
sadzawki: „Zjesz — rzecze — diabła za to, złodzieju, nie kawki! Alećby ich i sam był nie do końca zażył, Strąciwszy karki, co tak barzo na nie ważył. 158. JAJE NIŻ OKO JAJE NIŻ OKO LEPSZE
Student z okna na Żyda idącego woła. Ten pójźry, ów mu jajem oko wybił z czoła. A Żyd: „Słuchaj, ty hultaj i ty — rzecze — zdrajca! Czemu to bez potrzeby psujesz sobie jajca?” 159. PAN Z WÓJTEM
Przyjechawszy pan do wsi: „Co tu, wójcie, słychać?” „Wilcy zjedli kobyłę; ba, miała też zdychać.” A pan
sadzawki: „Zjesz — rzecze — diabła za to, złodzieju, nie kawki! Alećby ich i sam był nie do końca zażył, Strąciwszy karki, co tak barzo na nie ważył. 158. JAJE NIŻ OKO JAJE NIŻ OKO LEPSZE
Student z okna na Żyda idącego woła. Ten pójźry, ów mu jajem oko wybił z czoła. A Żyd: „Słuchaj, ty hultaj i ty — rzecze — zdrajca! Czemu to bez potrzeby psujesz sobie jajca?” 159. PAN Z WÓJTEM
Przyjechawszy pan do wsi: „Co tu, wójcie, słychać?” „Wilcy zjedli kobyłę; ba, miała też zdychać.” A pan
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 268
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
DOBRZE O Dio, tropo di favore
Widząc Włoch, jak żyw nigdy nie siedząc na koniu, Gdy Polak wsiadał na koń, gdzieś też na ustroniu Zaprowadziwszy, westchnie o pomoc do Boga. Toż co skoku, a była dębowa podłoga, Zawiedzie się i ledwie dotknie piętą łęku, Przepadł na drugą stronę, ząb wybił na sęku. Toż stłukszy się szkaradnie, oczy dźwignie w gorę: Nazbyt łaski, o Dio, tropo di favore. 284 (P). ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCJEJ
W desperackich terminach już zostając, chory Kazał wszytkie zgromadzić z Krakowa doktory; Wszyscy się zgodzą, że w tym umrzeć mu tygodniu. Kiedy się
DOBRZE O Dio, tropo di favore
Widząc Włoch, jak żyw nigdy nie siedząc na koniu, Gdy Polak wsiadał na koń, gdzieś też na ustroniu Zaprowadziwszy, westchnie o pomoc do Boga. Toż co skoku, a była dębowa podłoga, Zawiedzie się i ledwie dotknie piętą łęku, Przepadł na drugą stronę, ząb wybił na sęku. Toż stłukszy się szkaradnie, oczy dźwignie w gorę: Nazbyt łaski, o Dio, tropo di favore. 284 (P). ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCJEJ
W desperackich terminach już zostając, chory Kazał wszytkie zgromadzić z Krakowa doktory; Wszyscy się zgodzą, że w tym umrzeć mu tygodniu. Kiedy się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 312
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Parmazyn tak trzeba Krajać, żeby go przejrzeć, nie grubo — jak chleba!” Aż on w lot zrobił dziurę nożem w parmezanie, Przytchnął od oka: „Patrz! cię przez ser widzę, panie!” 85. GOSPODYNI ZABIEGŁA
... 86. DOBRA RADA
Ej! toż mam napasnika srogiego sąmsiada! Wybiłem mu siedm zębów a on: „ośm” — powiada. Cóż by z tym robić proszę, mój panie patronie?
— Łatwiej ci o ten ósmy — zostawszy ma stronie, Ale czy nie przegramy jeno sprawy cale? — Nie przegram ja zapewne, panie pryncypale! 87. SKĄD TO: „NIE TRZEBA
Parmazyn tak trzeba Krajać, żeby go przejrzeć, nie grubo — jak chleba!” Aż on w lot zrobił dziurę nożem w parmezanie, Przytchnął od oka: „Patrz! cię przez ser widzę, panie!” 85. GOSPODYNI ZABIEGŁA
... 86. DOBRA RADA
Ej! toż mam napasnika srogiego sąmsiada! Wybiłem mu siedm zębów a on: „ośm” — powiada. Coż by z tym robić proszę, mój panie patronie?
— Łatwiej ci o ten ósmy — zostawszy ma stronie, Ale czy nie przegramy jeno sprawy cale? — Nie przegram ja zapewne, panie pryncypale! 87. SKĄD TO: „NIE TRZEBA
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 27
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i z nieuwagą dzieło Pańske robi/ przeklęty jest. Traktatu wtórego, Cuda i Paraeneses. PARAENESIS. Leuit: Psy do Cerkwie puszczać zakazano. Czytaj Synod Gnieźnieński, i tam zakazano. Czytaj Balsamona.
WSzelakie nieczyste/ aby nie wchodziło do świątnice Bożej przykazano/ a co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powroza wybił przedających/ aby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym i szemrania nie czynili kupcy. Zachowują to i dziś Żydzi/ zachowują że rzecz jest święta i Prowosławni Chrześć: Z. Wschodniej Apostołskiej Cerkwie/ w którą nic brzydkiego /jako ziemne niebo nie wpuszczają. Uczy bowiem Kanon ośmdziesiąt ósmy/ który śś. Ojcowie na
y z nieuwagą dźieło Páńske robi/ przeklęty iest. Tráctatu wtorego, Cudá y Paraeneses. PARAENESIS. Leuit: Psy do Cerkwie puszczáć zákazano. Czytay Synod Gnieznieński, y tám zákázano. Czytay Bálsámoná.
WSzelákie nieczyste/ áby nie wchodziło do świątnice Bożey przykazano/ á co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powrozá wybił przedáiących/ áby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym y szemránia nie czynili kupcy. Záchowuią to y dziś Zydzi/ záchowuią że rzecz iest święta y Prowosławni Chrześć: S. Wschodniey Apostolskiey Cerkwie/ w ktorą nic brzydkiego /iáko źiemne niebo nie wpuszczaią. Vczy bowiẽ Cánon ośmdźiesiąt osmy/ ktory śś. Oycowie ná
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
masz od niej to, czegoby drugi Przez największe nie mógłby dosiądź swe usługi. Nawet i teraz widząc twoje odwrócone Serce od siebie, rożnie myśli utrapione Obraca i ledwie byś pono wierzył temu, Jak się psować pozwala frasunku ciężkiemu. Przetoż radzę, żebyś jej łagodnymi słowy Ten tak ciężki frasunek prędko wybił z głowy, Żeby ta między wami przyjaźń rozerwana Mocniejszym odtąd była węzłem skrępowana. W czym gdy mię nie usłuchasz, wiedz, że za tą sprawą Jakoś mię aż podziśdzień znał na się łaskawą, Tak przeciwnym sposobem tak bym na tym stała, Żebyć się na to miejsce insza spodobała, Zła, szpetna
masz od niej to, czegoby drugi Przez największe nie mogłby dosiądź swe usługi. Nawet i teraz widząc twoje odwrocone Serce od siebie, rożnie myśli utrapione Obraca i ledwie byś pono wierzył temu, Jak się psować pozwala frasunku ciężkiemu. Przetoż radzę, żebyś jej łagodnymi słowy Ten tak ciężki frasunek prędko wybił z głowy, Żeby ta między wami przyjaźń rozerwana Mocniejszym odtąd była węzłem zkrępowana. W czym gdy mię nie usłuchasz, wiedz, że za tą sprawą Jakoś mię aż podziśdzień znał na się łaskawą, Tak przeciwnym sposobem tak bym na tym stała, Żebyć się na to miejsce insza spodobała, Zła, szpetna
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 254
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
posłał wyciśnioną Z dymem społem i z ogniem i zbójcę ugodził Tam, gdzie się nos z obiema powiekami schodził.
XXXVI.
W obie ognista głównia powiece trafiła, Ale mu w lewej więtszą szkodę uczyniła; Bo mu nieborakowi ta część wygorzała, Która mu tylko światła sama udzielała. Nie miał dosyć, srogi raz że mu wybił oko, Ale mu koniec główniej wbił tak w łeb głęboko, Że go włożył w regestra, które Charon pisze, Gdy wiezie dawnem duchom nowe towarzysze.
XXXVII.
We śrzodku beł jaskiniej wielki, kwadratowy Na dwie piędzi i więcej miąższy stół dębowy Na prosto uciosanej nodze, u którego Wszytka się czeladź zbójce zmieściła onego.
posłał wyciśnioną Z dymem społem i z ogniem i zbójcę ugodził Tam, gdzie się nos z obiema powiekami schodził.
XXXVI.
W obie ognista głownia powiece trafiła, Ale mu w lewej więtszą szkodę uczyniła; Bo mu nieborakowi ta część wygorzała, Która mu tylko światła sama udzielała. Nie miał dosyć, srogi raz że mu wybił oko, Ale mu koniec głowniej wbił tak w łeb głęboko, Że go włożył w regestra, które Charon pisze, Gdy wiezie dawnem duchom nowe towarzysze.
XXXVII.
We śrzodku beł jaskiniej wielki, kwadratowy Na dwie piędzi i więcej miąższy stół dębowy Na prosto uciosanej nodze, u którego Wszytka się czeladź zbójce zmieściła onego.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 282
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: drzewa, sprzęty, wozy, łóżka, domy, nawet z grobów truny pływały.
Około 20 Maja w Hildesheim burza z deszczem, gradem, i grzmotami: Piorun Kościół i Klasztor, jako też wiele domów w popiół obrócił.
9 i 10 Września około Madrytu nawałnice na 10 mil kraju zniszczyły. Winnice albo grad wybił, albo woda z korzenia powyrywała.
12 Listopada o 2 ½ z rana "około Genewy kula ognista zamieniwszy się niby w racę z wielkim grzmotem pękła. W pośród tego widoku dało się uczuć lekkie trzęsienie zmruczeniem podziemnym: ludzie, którzy na nią patrzyli, po zniknieniu rozumieli, iż są w pośród ciemności, lubo Księżyc
: drzewa, sprzęty, wozy, łożka, domy, nawet z grobow truny pływały.
Około 20 Maia w Hildesheim burza z deszczem, gradem, y grzmotami: Piorun Kościoł y Klasztor, iako też wiele domow w popioł obrocił.
9 y 10 Września około Madrytu nawałnice na 10 mil kraju zniszczyły. Winnice albo grad wybił, albo woda z korzenia powyrywała.
12 Listopada o 2 ½ z rana "około Genewy kula ognista zamieniwszy się niby w racę z wielkim grzmotem pękła. W posrzod tego widoku dało się uczuć lekkie trzęsienie zmruczeniem podziemnym: ludzie, ktorzy na nią patrzyli, po zniknieniu rozumieli, iż są w posrzod ciemności, lubo Księżyc
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 226
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
ci nie kształt (przyznać to) Panom się na sługi Bowiem wstepnym porywać owszem miasto broni, Zażyć na nich słusznyjejby (jakoto Lakoni Kiedyś tam uczynili) kijów debów raczej I postronków i biczów; ale że inaczej Bóg to zrządził, i przez te z-Poganinem sfore, A grzech nasz i sromote, wybił Hultaj góre Przetoż ma być tak srogi. I niezwycieżony Wtej wielkości i liczbie? Która z-drugiej strony Sobie wadzi: ani rąk do zwycięstwa trzeba (Rzekł ktoś) wielu, mała garść przy pomocy z-Nieba Sprawieła z Leonidą więcej niźli owe Niezmierne u Termopil Wojska Kserksesowe. Sama jego niecnota własna go pobije
ći nie kształt (przyznać to) Pánom sie na sługi Bowiem wstepnym porywáć owszem miasto broni, Záżyć na nich słusznyieyby (iakoto Lákoni Kiedyś tam uczynili) kiiow debow raczey I postronkow i biczow; ále że inaczey Bog to zrządźił, i przez te z-Pogáninem sfore, A grzech nász i sromote, wybił Hultay gore Przetoż ma bydź tak srogi. I niezwyćieżony Wtey wielkośći i liczbie? Ktora z-drugiey strony Sobie wádźi: áni rąk do zwyćiestwá trzeba (Rzekł ktoś) wielu, mała garść przy pomocy z-Nieba Spráwiełá z Leonidą wiecey niźli owe Niezmierne u Thermopil Woyská Xerxesowe. Sámá iego niecnotá własna go pobiie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 82
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wielkiemu bohaterowi naszemu, jako potężnie się stawił, że aż do traktatów przyjść musiało! Szwedowie. chłopstwo własne, jako KiM. z ojczystego państwa, przy wolności stojąc, wygryźli. Moskwa, naród marny, niewolej przywykły, o odmianę religii co narobili? Boczkaj. jeden szlachcic, dla wolności czego się ważył? I wybił się z niewoli monarsze wielkiemu i patriam vindicavit. Wenetowie przy prawach swoich i papieżowi nie folgują. A my co? Naród ten, którzy sami to imię mamy na świecie, żeśmy lud wolny, z tej miary wielom książętom jesteśmy równi, mamy pozad tych ludzi mianowanych zostawać, ten drogi klejnot dać sobie wydrzeć,
wielkiemu bohaterowi naszemu, jako potężnie się stawił, że aż do traktatów przyjść musiało! Szwedowie. chłopstwo własne, jako KJM. z ojczystego państwa, przy wolności stojąc, wygryźli. Moskwa, naród marny, niewolej przywykły, o odmianę religiej co narobili? Boczkaj. jeden szlachcic, dla wolności czego się ważył? I wybił się z niewoli monarsze wielkiemu i patriam vindicavit. Wenetowie przy prawach swoich i papieżowi nie folgują. A my co? Naród ten, którzy sami to imię mamy na świecie, żeśmy lud wolny, z tej miary wielom książętom jesteśmy równi, mamy pozad tych ludzi mianowanych zostawać, ten drogi klejnot dać sobie wydrzeć,
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 294
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918