dokument ręką jego pisany produkować, ale i jego samego Rzeczyposp: stawić gotowem. Sposoby zgubić P. Marszałka.
Na zdrowie moje rady nocne odprawowano. Już i sposób zniesienia mię był namówiony; okazji tylko przy publicznym Akcie, lubo pod czas mieszaniny w Obozie, abo z wadki jakiej, dla której uskromienia z powinności mojej wybieżeć musiałbym, szukano, i oczekiwano. Co świadectwy ludzi wielkich tak z Senatu, jako i innych, którzy mię w tym przestrzegali, dowieść zawsze gotowym. Na dobra Tatarów zaciągają.
Nuż z Tatarami, aby dobra moiwe ogniem i mieczem znieśli traktowano, z czego się Ksiądz Kanclerz Mikołaj Prażmowski publice chwalił, iże
document ręką iego pisány produkowáć, ále y iego samego Rzeczyposp: stáwić gotowem. Sposoby zgubić P. Márszałká.
Ná zdrowie moie rády nocne odpráwowano. Iuż y sposob znieśienia mię był námowiony; okázyey tylko przy publicznym Akćie, lubo pod czás mieszániny w Oboźie, ábo z wadki iákiey, dla ktorey vskromienia z powinnośći moiey wybieżeć muśiałbym, szukano, y oczekiwano. Co świádectwy ludźi wielkich ták z Senatu, iáko y innych, ktorzy mię w tym przestrzegáli, dowieść záwsze gotowym. Ná dobrá Tátárow záćiągáią.
Nuż z Tátárámi, áby dobrá moiwe ogniem y mieczem znieśli tráctowano, z czego się Kśiądz Kánclerz Mikołay Práżmowski publice chwalił, iże
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 45
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
bez którego perły blednieją, kruszce ciemnieją, złoto kamienieje, miękko utkane jedwabie uciskają, przezroczyste diamenty i karbunkuły gasną, największe skarby niszczeją. A jako nieżal Grecyj przebyć, Archipelag przeżeglować, dalekie Persyj, Anatoliej, i odleglejszych krajów najsekretniejsze widzieć kąty, byleby upragniąnej dostać perły: jako miło trans Garamanthas et Indos wybieżeć, byle poządanej dociągnąć imprezy, jako niemasz nic przykrego, byleby w rękompensę podjętych trudów oczekiwanej tęskliwie,wyglądanej niecierpliwie dojść nadgrody. Tak nic pewniejszego nad to, że cokolwiek morze w głębokim piastuje łonie, cokolwiek natura górami ukrywa, ziemia tai, wszystko to miłym widzeniem oczy tylko karmi, sercz kontentować nie może
bez ktorego perły blednieią, kruszce ciemnieią, złoto kámienieie, miękko utkáne iedwabie uciskáią, przezroczyste dyamenty y karbunkuły gásną, naywiększe skarby niszczeią. A iáko nieżal Grecyi przebyć, Archipelag przeżeglowáć, dálekie Persyi, Anatoliey, y odlegleyszych kráiow naysekretnieysze widzieć kąty, byleby upragniąney dostáć perły: iáko miło trans Garamanthas et Indos wybieżeć, byle poządáney dociągnąć imprezy, iáko niemasz nic przykrego, byleby w rękompensę podiętych trudow oczekiwaney tęskliwie,wyglądáney niecierpliwie doyść nadgrody. Ták nic pewnieyszego nad to, że cokolwiek morze w głębokim piástuie łonie, cokolwiek nátura gorámi ukrywa, ziemia tái, wszystko to miłym widzeniem oczy tylko karmi, sercz kontentowác nie może
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 47
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
rozryły, i wypiły. Popiwszy się, dziwy wielkie poczęły robić, kilka domów rozwaliły; ludzie przed nimi musieli uciekać i gdyby byli nie domyślili się na gwałt w dzwon uderzyć, podobno by były miasteczko abo spaliły, abo z gruntu wywróciły. Nierychło się ona burda uspokoiła, gdy każdy z armatą z domu swego musiał wybieżeć. Dobyły się bestie jakoś przez parkan i bieżały aż w gać, tamże je psi pojedli, bo jedna za drugą, chcąc spać, w błocie potonęły.
(53) Fulgo: lib: 1, cap: 6. W Iliryku widziano człowieka morskiego, który miał dwa rogi baranie, twarz człowieczą bladą, ciało
rozryły, i wypiły. Popiwszy sie, dziwy wielkie poczęły robić, kilka domów rozwaliły; ludzie przed nimi musieli uciekać i gdyby byli nie domyślili sie na gwałt w dzwon uderzyć, podobno by były miasteczko abo spaliły, abo z gruntu wywróciły. Nierychło sie ona burda uspokoiła, gdy każdy z armatą z domu swego musiał wybieżeć. Dobyły sie bestye jakoś przez parkan i bieżały aż w gać, tamże je psi pojedli, bo jedna za drugą, chcąc spać, w błocie potonęły.
(53) Fulgo: lib: 1, cap: 6. W Iliryku widziano człowieka morskiego, który miał dwa rogi baranie, twarz czlowieczą bladą, ciało
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 315
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
tudzież Zachariaszowy: pojrzawszy ku Gorze Jozafat/ jest dolina piękna/ kędy rzeczka Cedron bieży/ przez którą mostek/ z którego Zbawiciel był zepchniony: tam też miejsce/ gdzie Ezajasz Prorok był piełą przerzniony/ po bok w tym miejscu/ sadzawka Syloe. Nuż będzieżli chciał insze miejsca widzieć/ tedy z miasta na prawą rękę wybieżeć/ wybieżawszy/ będzieć po prawej ręce Syon Góra/ a po lewej Alchedema/ w koło murem obwiedziona/ tam też ujrzysz Jozafaty dolinę/ stąd do Betaniej z pułmile/ od tego miejsca/ grób Lazarzów nastajanie/ z którego był wskrzeszony/ tam stąd nie daleko Betleem/ na tej drodze nadbieżysz miejsce/ kędy Abakuka
tudźiesz Zácháryaszowy: poyrzawszy ku Gorze Iozáphat/ iest doliná piękna/ kędy rzeczká Cedron bieży/ przez ktorą mostek/ z ktorego Zbáwićiel był zepchniony: tám też mieysce/ gdźie Ezáiasz Prorok był piełą przerzniony/ po bok w tym mieyscu/ sadzáwká Syloe. Nuż będźieżli chćiał insze mieyscá widzieć/ tedy z miástá ná práwą rękę wybieżeć/ wybieżawszy/ będźieć po práwey ręce Syon Gorá/ á po lewey Alchedemá/ w koło murem obwiedźiona/ tám też vyrzysz Iozápháty dolinę/ stąd do Bethániey z pułmile/ od tego mieyscá/ grob Lázárzow nástáiánie/ z ktorego był wskrzeszony/ tám stąd nie dáleko Bethleem/ ná tey drodze nádbieżysz mieysce/ kędy Abákuká
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 11
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
od mądrości/ trwałe i nienarusozne od męstwa; wysokie od godności. O śmierci! nieszczęsna śmierci! któras to jablko hakiem porwała! przemierzzły i nieszczęsny haku zmierzłe naczynie: ale szkoda na śmierć następować/ szkoda tak ją oprimować/ nikt jej potędze nie zrówna/ każdy gardłem w tej Antagoniej płacić musi/ kto ją chce wybieżeć. Igrała śmierć z tym jabłkiem/ i tak igrała/ że grając sama niewolnica została/ a jabłko stąd szczęśliwe stanęło/ że do takiego się stołu dostało/ na którym stole stojąc będą się inne jabłka przystępujące dziwowały: jako za żywota w cnotach stateczne było/ i jako po śmierci glancu swego nie utraciło. Ponieważ te
od mądrośći/ trwáłe y nienárusozne od męstwá; wysokie od godnośći. O śmierći! niesczęsna śmierći! ktoras to iablko hakiem porwałá! przemierzzły y niesczęsny haku zmierzłe naczynie: ále szkodá ná śmierć nástępować/ szkodá ták ią opprimować/ nikt iey potędze nie zrowna/ káżdy gardłem w tey Antágoniey płáćić muśi/ kto ią chce wybieżeć. Igráłá śmierć z tym iabłkiem/ y tak igráłá/ że gráiąc sámá niewolnica zostáłá/ á iabłko ztąd sczęśliwe stánęło/ że do tákiego śię stołu dostáło/ ná ktorym stole stoiąc będą śię inne iabłká przystępuiące dźiwowáły: iáko zá żywotá w cnotach státeczne było/ y iáko po śmierći glancu swego nie vtráćiło. Ponieważ te
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 266
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
w biegu. W który to Ślimak wjechawszy/ obróciwszy na prawą rękę bądź to ryścią/ bądź czwałem/ według czasu ćwiczenia i nauki końskiej/ masz przez wszystkie koła obracać w jednę miarę jako się zacznie aż do najmniejszego: którym po dwakroć obróciwszy/ tymże zasię torem kędyś wjechał i tymże sposobem/ wyjechać abo wybieżeć na zad na tryb prosty ku drugiemu Ślimakowi/ ku któremu tuż przybiegając/ zastanowić w miejscu razem i równo potrzeba pół czasem dla postrzeżenia Ślimaka drugiego/ a zatym i w ten drugi na lewą stronę obracając/ i nazad w prawo tymże torem wyjezdżając/ tyle ile dosyć do ćwiczenia na jeden raz zrozumiesz w tych kołach
w biegu. W ktory to Slimak wiechawszy/ obroćiwszy ná práwą rękę bądź to ryśćią/ bądź czwałem/ według czásu ćwiczenia y náuki końskiey/ masz przez wszystkie kołá obrácáć w iednę miárę iáko się zácznie áż do naymnieyszego: ktorym po dwákroć obroćiwszy/ tymże zásię torem kędyś wiechał y tymże sposobem/ wyiecháć ábo wybieżeć ná zad ná tryb prosty ku drugiemu Slimakowi/ ku ktoremu tuż przybiegáiąc/ zástánowić w mieyscu rázem y rowno potrzebá puł czásem dla postrzeżenia Slimaká drugiego/ á zátym y w ten drugi ná lewą strone obracáiąc/ y názad w práwo tymże torem wyiezdżáiąc/ tyle ile dosyć do ćwiczenia ná ieden raz zrozumiesz w tych kołách
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: H
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
kółko go obróciwszy/ zaś nazad tymże wężykiem do drugiego kołka wracaj którym się przybiegło/ a tak po trzykroć coraz i tam i sam przybiegszy/ na prawą rękę począwszy i skończywszy/ najmniej się nad to nie uprzykrzaj. Ale obracając ostatni kroć w kołku/ i kończąc nie w wężyku lecz w prostym biegu/ masz wybieżeć z koła/ a właśnie jako w repellonach zadzierżawszy/ krok i dwa nazad cofnąć. A takim obyczajem ogłaskawszy/ stępią na prawą stronę powróciwszy/ na ten czas poprzestać. Księgi O Redopiej abo czynieniu w miejscu. Rozdział 18.
WPrawnego już dobrze konia w stateczne a w równe zadzierżywanie/ w powolne w kołach przestrzeńszych/
kołko go obroćiwszy/ záś názad tymże wężykiem do drugiego kołká wracay ktorym się przybiegło/ á ták po trzykroć coraz y tám y sám przybiegszy/ ná práwą rękę począwszy y skończywszy/ naymniey się nád to nie vprzykrzay. Ale obracáiąc ostátni kroć w kołku/ y kończąc nie w wężyku lecz w prostym biegu/ masz wybieżeć z kołá/ á własnie iáko w repellonách zádźierżawszy/ krok y dwá názad cofnąć. A tákim obyczáiem ogłaskawszy/ stępią ná práwą stronę powroćiwszy/ ná ten czás poprzestáć. Kśięgi O Redopiey ábo czynieniu w mieyscu. Rozdział 18.
WPráwnego iuż dobrze koniá w státeczne á w rowne zádźierżywánie/ w powolne w kołách przestrzeńszych/
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Hijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
pan Gładysz, Lemiesz i Gorczyca Darmo piwa nie dają; acz wielka ulica, Zastąpią wnet ode drzwi, mówiąc: —„Zapłać piwo!” Nie pożywi się Gratis w Krakowie jak żywo. Stądem ja nieszczęśliwy, ze darmo nie daję, Każdy mię zesromoci, nie uczci, nałaje. A gdy po chleb wybieżeć w Krakowie in forum, Prohibet me exire nullitas numorum . Kędy vocal crumena, zła rada o tobie, Nil Nisides accipit, nie poprawi sobie. Kiedym brał ślub, żeniąc się, u fary w kościele, Nisides gotuj kopę — wierni przyjaciele Tak na mię zawołali. Ja patrzam Gratisa, Wtem mi o nim
pan Gładysz, Lemiesz i Gorczyca Darmo piwa nie dają; acz wielka ulica, Zastąpią wnet ode drzwi, mówiąc: —„Zapłać piwo!” Nie pożywi się Gratis w Krakowie jak żywo. Stądem ja niesczęśliwy, ze darmo nie daję, Każdy mię zesromoci, nie uczci, nałaje. A gdy po chleb wybieżeć w Krakowie in forum, Prohibet me exire nullitas numorum . Kędy vocal crumena, zła rada o tobie, Nil Nisides accipit, nie poprawi sobie. Kiedym brał ślub, żeniąc się, u fary w kościele, Nisides gotuj kopę — wierni przyjaciele Tak na mię zawołali. Ja patrzam Gratisa, Wtem mi o nim
Skrót tekstu: GenNisBad
Strona: 247
Tytuł:
Genealogia Nisidesa z Gratisem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950