tym czasem, przewóz opatrzyli, Aże piękna pogoda nam w te dni służyła, Jak chęć zażyć przechadzki, tak i wczesność była Więc gdy się na Dunajskie spuścim z góry brzegi; Obaczym wielkich Wyżów nie małe szeregi, Z nich postronkiem za skrzele spięty jaki taki, Stoi u kołu, jako w obozach rumaki Na swoich wycięgaczach, lub karmne cabany, Przy żłobach za łeb trzyma powróz zdrotowany. Szczuk, karpi głównych mnóstwo, i stosy okryte, Gęsto nad brzegiem leżą; ale wszystkie bite. Czego, tamci rybacy tę przyczynę dają: Iże im się tak gęsto ryby poławiają; Ze kiedy by je żywo, brać nabaty mieli, Zażyli
tym czásem, przewoz opátrzyli, Aże piękna pogoda nam w te dni służyłá, Ják chęć zażyć przechadzki, tak y wczesność byłá Więc gdy się na Dunáyskie spuścim z gory brzegi; Obaczym wielkich Wyżow nie małe szeregi, Z nich postronkiem za skrzele spięty iaki táki, Stoi u kołu, iáko w obozách rumáki Ná swoich wycięgáczach, lub karmne cabany, Przy żłobách zá łeb trzyma powroz zdrotowany. Szczuk, kárpi głownych mnostwo, y stosy okryte, Gęsto nád brzegiem leżą; ále wszystkie bite. Czego, támci rybacy tę przyczynę dáią: Iże im się ták gęsto ryby poławiáią; Ze kiedy by ie żywo, brać nábaty mieli, Zażyli
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 59
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Hiszpanijej; guzy, Za dziergane forboty wsławili Francuzy.
Zgadni, co w Polsce wszytkie narody przechodzi? Członek, co nie rzkąc ludzi, lecz i szlachtę rodzi. Wszędzie słodkie gałązki w leśną szczepią płonkę; U nas, choć chłop, choć kupiec, pojmuje szlachcionkę, Nie w konia, co mu orczyk miasto wycięgacza Należy, w się źrebięta polska rodzi klacza. Wierę, nie masz się czemu dziwić, aleć strach tę Plugawą rzecz wspominać, że kiep rodzi szlachtę; To dziw, że panem czyni chudego pachołka, To, że senatorskiego przystawi mu stołka. Jeśli w Lampsaku, drogą odlanego spiżą, Starzy Grecy Priapa całują i
Hiszpanijej; guzy, Za dziergane forboty wsławili Francuzy.
Zgadni, co w Polsce wszytkie narody przechodzi? Członek, co nie rzkąc ludzi, lecz i szlachtę rodzi. Wszędzie słodkie gałązki w leśną szczepią płonkę; U nas, choć chłop, choć kupiec, pojmuje szlachcionkę, Nie w konia, co mu orczyk miasto wycięgacza Należy, w się źrebięta polska rodzi klacza. Wierę, nie masz się czemu dziwić, aleć strach tę Plugawą rzecz wspominać, że kiep rodzi szlachtę; To dziw, że panem czyni chudego pachołka, To, że senatorskiego przystawi mu stołka. Jeśli w Lampsaku, drogą odlanego spiżą, Starzy Grecy Pryjapa całują i
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 354
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na drugiego uderzy abo kwiknie/ gdy raz i dziesiąty szkapę w ten czas prawie gdy broi palcatem wzbierze a okrzyknie/ do takiej skromności konia przywiedzie by naszaleńszego/ że potym i bez przeworzyn chocia w szczerym polu/ będzie spokojnie stał. Ganię i ganić słusznie mogę Węgierskie owo koni jako dzikich niedźwiedzi w Anglii na poboczach i wycięgaczach rozpinania/ które więcej psują/ beztwią konie/ niż cichości uczą. Bo zaiste za tym ustawnym wiązaniem nóg/ jako częste puchliny i chromoty przypadają/ tego każdy doświadczy pilnując/ i zezna prawdę miłujący. Lecz co nawiętsza/ ze się szkapa ani ukłaść/ ani przewrócić snadnie w nich nie może/ tylko jako owo chłop
ná drugiego vderzy ábo kwiknie/ gdy raz y dźieśiąty szkápę w ten czás práwie gdy broi pálcatem wzbierze á okrzyknie/ do tákiey skromnośći koniá przywiedźie by naszaleńszego/ że potym y bez przeworzyn choćia w szczerym polu/ będźie spokoynie stał. Gánię y gánić słusznie mogę Węgierskie owo koni iáko dźikich niedźwiedźi w Angliey ná poboczách y wyćięgáczách rospinánia/ ktore więcey psuią/ bestwią konie/ niż ćichośći vczą. Bo záiste zá tym vstáwnym wiązániem nog/ iáko częste puchliny y chromoty przypadáią/ tego kożdy doświádczy pilnuiąc/ y zezna prawdę miłuiący. Lecz co nawiętsza/ ze się szkápá áni vkłáść/ áni przewroćić snádnie w nich nie może/ tylko iáko owo chłop
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Fij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż ona moją zabawką jedyną Złe chwile miną.
Chcesz li też widzieć moje pożywienie? Wiesz wprzód, że mało pragnie przyrodzenie? Cóż mi po więcej? Czegóż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przy tym jagniątko, cielę, postawiony Na wycięgaczu wół, wieprz ukarmiony, Indyk, gęś, kura, nabiały, jarzyny — Nie masz przyczyny
Na głód narzekać, choć tego w komorze Mojej nie znajdziesz, co posyła morze I co niezbędna żądza przyczyniła Wymysłów siła.
Wystałe piwko domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty, Jeśli też można z lepszego rodzaju Albo
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawką jedyną Złe chwile miną.
Chcesz li też widzieć moje pożywienie? Wiesz wprzód, że mało pragnie przyrodzenie? Cóż mi po więcej? Czegóż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przy tym jagniątko, cielę, postawiony Na wycięgaczu wół, wieprz ukarmiony, Indyk, gęś, kura, nabiały, jarzyny — Nie masz przyczyny
Na głód narzekać, choć tego w komorze Mojej nie znajdziesz, co posyła morze I co niezbędna żądza przyczyniła Wymysłów siła.
Wystałe piwko domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty, Jeśli też można z lepszego rodzaju Albo
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 128
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975