dojdzie. Toż wziąwszy w zanadrze Kopiją inwentarza i swej intercyzy, Gdy go dojdą o Szotach tarnowskich awizy, Zastąpi im na drodze i nie puści, aże Odliczą mu pieniądze, a oraz pokaże Dokument w intercyzie, intratę swą z lasu. A kiedy ci nie chcą dać, przyszło do hałasu: Ów im konie wycina; toż po długiej sporce Muszą, lecz prostym szybem lecą ku Wiewiórce. Pan z gniewem po szlachcica posyła szkaradem, A gdy stanął: „Albo to, panie, pod Bieszczadem? Tak li się to rozbijać godzi bez sromoty? Dlaczegoście na drodze poszarpali Szoty?” Szlachcic, darmo nie trawiąc dyskursami czasu,
dojdzie. Toż wziąwszy w zanadrze Kopiją inwentarza i swej intercyzy, Gdy go dojdą o Szotach tarnowskich awizy, Zastąpi im na drodze i nie puści, aże Odliczą mu pieniądze, a oraz pokaże Dokument w intercyzie, intratę swą z lasu. A kiedy ci nie chcą dać, przyszło do hałasu: Ów im konie wycina; toż po długiej sporce Muszą, lecz prostym szybem lecą ku Wiewiórce. Pan z gniewem po szlachcica posyła szkaradem, A gdy stanął: „Albo to, panie, pod Bieszczadem? Tak li się to rozbijać godzi bez sromoty? Dlaczegoście na drodze poszarpali Szoty?” Szlachcic, darmo nie trawiąc dyskursami czasu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 231
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ze łba oblazły do jednego włosy. To tak książę; ksiądz zasię ku swojej potrzebie Zgotował sobie stolec, doniczkę i zgrzebie. Czeka, rychło na ono gówno mu się zbierze; Jak wieprz o pieprzu, tak on myśli o Wenerze. Lecz kiedy mu się w górę głupia żyła wspina, Co raz ją dyscypliną nieborak wycina, Karze niesforny członek z zadkiem w onym czesie. Aż co dalej, to gorzej: i boli, i chce się. Dopiero gdy po uszy w zimną wodę skoczy, Ledwie go do wieczora mnichowsko rozmoczy. 412. STRUSIE JAJE
Gdy w kościele kunowskim jedna pani klęczy, Obaczy strusie jaje we srebrnej obręczy. Więc
ze łba oblazły do jednego włosy. To tak książę; ksiądz zasię ku swojej potrzebie Zgotował sobie stolec, doniczkę i zgrzebie. Czeka, rychło na ono gówno mu się zbierze; Jak wieprz o pieprzu, tak on myśli o Wenerze. Lecz kiedy mu się w górę głupia żyła wspina, Co raz ją dyscypliną nieborak wycina, Karze niesforny członek z zadkiem w onym czesie. Aż co dalej, to gorzej: i boli, i chce się. Dopiero gdy po uszy w zimną wodę skoczy, Ledwie go do wieczora mnichowsko rozmoczy. 412. STRUSIE JAJE
Gdy w kościele kunowskim jedna pani klęczy, Obaczy strusie jaje we srebrnej obręczy. Więc
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 364
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się, jednak więcej próżnych i straconych miar i bałwanów być musi z tych racji, że najwięcej jest krótkich ścian, gdzie tylko będzie bałwan,a piszą kopaczowi trzy, nie będą tylko dwa, a piszą kopaczowi pięć, to już przewyższa liczba straconych bałwanów nad własne, bo w srogim kamieniu wierzch i spodek kłapcia kopacz wycina, przez co szkodę niemałą ma kopacz, bo nie tak mu sporo w kamieniu rąbać jako w czystej soli; i musi dłużej rąbać, więcej żelaz, którymi robi, psować niźli kiedy na soli zielonej; a prędzej obrąbki z miar 7 zielonego niźli szybikowego w miar 5.
Stąd upatrzywszy taką pracę i szkodę urząd żupny
się, jednak więcej próżnych i straconych miar i bałwanów być musi z tych racyi, że najwięcej jest krótkich ścian, gdzie tylko będzie bałwan,a piszą kopaczowi trzy, nie będą tylko dwa, a piszą kopaczowi pięć, to już przewyższa lidzba straconych bałwanów nad własne, bo w srogim kamieniu wierzch i spodek kłapcia kopacz wycina, przez co szkodę niemałą ma kopacz, bo nie tak mu sporo w kamieniu rąbać jako w czystej soli; i musi dłużej rąbać, więcej żelaz, którymi robi, psować niźli kiedy na soli zielonej; a prędzej obrąbki z miar 7 zielonego niźli szybikowego w miar 5.
Stąd upatrzywszy taką pracę i szkodę urząd żupny
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 11
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
powietrze tym zarażać jadem.
Nad Egipcjanów zaś Narodu niebędzie Głupszego pono: bo ci w takim trwali błędzie, Ze niewidział świat nad nich grubszego rodzaju, Bo niekontenci według Greckiego zwyczaju Czcić Bóstwo poczynione z ludzi, lecz zwierzęta Niezmyślne, wodne ryby, powietrzne ptaszeta; I drzewa, które topór ostry, gdy namaca Wycina, albo wicher, gdy wstanie, wywraca Chwalili za Bogi swe, a nad wszytkie kraje W pożyciu swym sprośniejsze wiedli obyczaje. Zdawna bowiem Isydę niewiastę chwalili Za boginią, i męża jej za Boga czcili O Syryda, który swe skończył gwałtem lata; Bowiem od rodzonego był zabity brata Tyfona potajemnie. O czym gdy
powietrze tym zárażáć iádem.
Nád AEgypcyánow záś Národu niebędźie Głupszego pono: bo ći w tákim trwáli błędźie, Ze niewidźiał świát nád nich grubszego rodzáiu, Bo niekontenći według Graeckiego zwyczáiu Czćić Bostwo poczynione z ludźi, lecz zwierzętá Niezmyślne, wodne ryby, powietrzne ptaszetá; Y drzewá, ktore topor ostry, gdy námáca Wyćina, álbo wicher, gdy wstánie, wywráca Chwalili zá Bogi swe, á nád wszytkie kráie W pożyćiu swym sprośnieysze wiedli obyczáie. Zdawná bowiem Isydę niewiástę chwalili Zá boginią, y mężá iey zá Bogá czćili O Syrida, ktory swe skończył gwałtem látá; Bowiem od rodzonego był zábity brátá Typhoná potáiemnie. O czym gdy
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 204
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
i za sobą dru- Rok 1653
gich swoją ochotą powabiwszy, nie bawiąc długo (bo to jego wrodzona była cnota, prędkość przy rozumie), z wojskiem konnym i dragonią swoją, w marcu na samej rezolucyjej z prędkością w Ukrainę wpada, a najpierwej Borsczagówki miasta swawolnego, przed sobą zawartego, szturmem dobywa i wycina. Stamtąd pod Pohrebiscza przyszedszy i takimże sposobem, jako i pierwej z buntownikami postąpiwszy. Lubo postrzał szkodliwy poniósł był, przecię pod Monastyrcze podstępuje, miasteczka wkoło oblanego wodami, w którym natenczas zostawał Bohon, pułkownik bracławski, w kilka tysięcy samopalnika dobrego. Tego gdy szturmem dobyć usiłuje, o blisko następujących posiłkach kozackich w
i za sobą dru- Rok 1653
gich swoją ochotą powabiwszy, nie bawiąc długo (bo to jego wrodzona była cnota, prętkość przy rozumie), z wojskiem konnym i dragonią swoją, w marcu na samej rezolucyjej z prędkością w Ukrainę wpada, a najpierwej Borsczagówki miasta swawolnego, przed sobą zawartego, szturmem dobywa i wycina. Stamtąd pod Pohrebiscza przyszedszy i takimże sposobem, jako i pierwej z buntownikami postąpiwszy. Lubo postrzał szkodliwy poniósł był, przecię pod Monastyrcze podstępuje, miasteczka wkoło oblanego wodami, w którym natenczas zostawał Bohon, pułkownik bracławski, w kilka tysięcy samopalnika dobrego. Tego gdy szturmem dobyć usiłuje, o blisko następujących posiłkach kozackich w
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 104
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
zdania o sobie wybadać Wnet takowego sposobu zażyje, A żeby z siebie, własną postać składać, A inną przybrać, żebraka czy kupca I udać na czas, z wymownego, głupca. Wchodzi w mieszkanie, pewnego skulptora A ten usilnie pilnując rzemiosła Nie myśli, żeby zmyślona pokora W dom jego, Bogów sprowadziła posła, Wycina nosy, oczy, usta, dłotem Bożkom, Boginiom, i stawia w kąt potem. Widzi Merkury, misterne posągi, Marsa z Belloną w cudnej armaturze
Jakie gotują do wojny zaciągi W jakiej Bohatyr minie i posturze, Z jaką Bellona przysługą dla Męża Trzyma potrzebne do boju oręża. Widzi Wenerę, znajpiękniejszą twarzą, Przy
zdánia o sobie wybadać Wnet tákowego sposobu zażyie, A żeby z siebie, własną postać skłádać, A inną przybrać, żebráka czy kupca Y udać ná czás, z wymownego, głupca. Wchodzi w mieszkánie, pewnego skulptora A ten usilnie pilnuiąc rzemiosła Nie myśli, żeby zmyślona pokora W dom iego, Bogow sprowádziła posła, Wycina nosy, oczy, usta, dłotem Bożkom, Boginiom, y stáwia w kąt potem. Widzi Merkury, misterne posągi, Marsa z Belloną w cudney armaturze
Jákie gotuią do woyny záciągi W iakiey Bohatyr minie y posturze, Z iaką Bellona przysługą dla Męża Trzyma potrzebne do boiu oręża. Widzi Wenerę, znáypięknieyszą twárzą, Przy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 346
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
odżywiła Co tak wiele Państw, mrozem swym zwarzyła? 92. Przejrzy jeno się jakaś sama w sobie Pełu, wstrząsnąwszy, prochu i perzyny Kamieniem staniesz; podobna Niobe Albo Kaukazem na takie ruiny Ozdoby twoje prawie wszytkie w grobie Z Miast, Grodów, Zamków, bryły i waliny Pałace, Zbory, fortece, i wioski Wycina zgruntu, bicz nad tobą Boski. 93. Szańcem i metem; celem naznaczona I wszytkich zbrodni łotrowska jaskini Gdzie twarz, gdzie pierwsza całość i obrona? Twoja niezbożność, w twej cię zgubie wini; Sekt Ariańskich; Atejskich treść ona Jestci przyczyną; ześ równa pustyni Zwłaszcza Popańskiej hołdująca Lunie Pod którą nie śni
odżywiłá Co ták wiele Páństw, mrozem swym zwárzyłá? 92. Przeyrzy ieno się iákaś sámá w sobie Pełu, wstrząsnąwszy, prochu y perzyny Kámieniem stániesz; podobna Niobe Albo Kaukázem ná tákie ruiny Ozdoby twoie práwie wszytkie w grobie Z Miast, Grodow, Zamkow, bryły y wáliny Páłáce, Zbory, fortece, y wioski Wyćina zgruntu, bicz nád tobą Boski. 93. Szańcem y metem; celem náznáczona Y wszytkich zbrodni łotrowska iáskini Gdźie twarz, gdźie pierwsza cáłość y obroná? Twoiá niezbożność, w twey ćię zgubie wini; Sekt Aryáńskich; Atheyskich treść oná Iestći przyczyną; ześ rowna pustyni Zwłaszczá Popáńskiey hołduiąca Lunie Pod ktorą nie śni
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: D3v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
/ trzask się rozchodzi Kropi Belona/ hojną posoką podwoje Spyskłane/ rozżarzając rozsrżałe boje. Fineus/ i z nim inni tysiącmi się miecą: Pociski jak grad z wierzchu na jednego lecą. Ten okrom obu boków/ krom oczu z uszoma/ Przyłożyłsię k filaru/ mocnemi plecoma. Tak tyłwarowny mając/ sam k nim obrócony Wycina się. Chaoński Molfiej z lewej strony Naciera/ a Nabatski Etemon na prawo. Jako więc głodna Tygrzyca zrozmiawszy ciekawo/ Z ryku/ w dwu różnych miejscach/ roztrzelone stada/ Niwie które wprzód popaść/ obojeby rada: Tak/ tam/ samli uderzyć/ Perseus się bawił/ Nawet zadanym sztychem Melfea odprawił. Przestał
/ trzask się roschodźi Kropi Beloná/ hoyną posoką podwoie Spyskłáne/ rozżarzáiąc rozsrżáłe boie. Phineus/ y z nim ini tyśiącmi się miecą: Poćiski iák grad z wierzchu ná iednego lecą. Ten okrom obu bokow/ krom oczu z vszomá/ Przyłożyłsię k filaru/ mocnemi plecomá. Ták tyłwárowny máiąc/ sam k nim obrocony Wyćina się. Cháonski Molphiey z lewey strony Náćiera/ á Nábátski Etemon ná práwo. Iáko więc głodna Tygrzycá zrozmiawszy ćiekáwo/ Z ryku/ w dwu rożnych mieyscách/ rostrzelone stádá/ Niwie ktore wprzod popáść/ oboieby rádá: Ták/ tám/ sámli vderzyć/ Perseus się báwił/ Náwet zádánym sztychem Melpheá odpráwił. Przestał
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 109
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
szukając powetowania tej klęski, posła swego na Ruś do Nowogroda wielkiego dla sprzymierzenia się z Russakami przeciwko Inflanckiej milicyj wysłała; który w drodze pod smycz jakoś Rycerzom Inflanckim podpadł; wzięty i osadzony z płochej niecierpliwości sam się przebił. Rozdrażniona tym Litwa z Russakami złączywszy się, znowu jak obłok spadnie na Inflanty, i okrutną zawziętością wycina i burzy wszystko; aż Winno o rannej dobie, gdy pogaństwo jeszcze pułsenne przeciera oczy, wielkim na nich natrze sercem, bijąc ich, i gromiąc: tych tylko w słusznym upale żywcem zostawi, których z krwawego pogromu pierzchliwa uniosła bojaźń. 1207. 1209.
Ale jak śliskie są szczęścia płużącego fawory w prędce doznał Winno
szukając powetowania tey klęski, posła swego na Ruś do Nowogroda wielkiego dla sprzymierzenia śię z Russakami przećiwko Inflantskiey milicyi wysłała; ktory w drodze pod smycz jakoś Rycerzom Inflantskim podpadł; wźięty y osadzony z płochey niećierpliwośći sam się przebił. Rozdrażniona tym Litwa z Russakami złączywszy śię, znowu jak obłok spadnie ná Inflanty, y okrutną záwźiętośćią wyćina y burzy wszystko; aż Winno o ranney dobie, gdy pogaństwo jeszcze pułsenne przećiera oczy, wielkim ná nich nátrze sercem, bijąc ich, y gromiąc: tych tylko w słusznym upale żywcem zostawi, których z krwawego pogromu pierzchliwa uniosła bojaźń. 1207. 1209.
Ale jak śliskie są szczęśćia płużącego fawory w prętce doznał Winno
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 15
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750