. Sposób tak łagodnego postępowania bez podłego jednak pospolitowania się, tak ujął za serce wszystką szczęśliwego domu tego czeladź, iż kiedy z którego czasem zażartuje, wszyscy się cieszą, ten zaś najbardziej, który był przyczyną żartu. Gdy mu się czasem zdarzy kaszlnąć, lub jakimkolwiek sposobem okazać powierzchowne starości przywary, z oczu wszystkich można wyczytać nadzwyczajną niespokojność i konsternacją.
Gdyśmy dnia wczorajszego byli na przechadzce, zaczął dyskurs o swoim Plebanie. Gdym miał (prawi) nowego osadzać, bałem się kłotnika, bałem się mędrka. Znalazłem po dość długim upatrowaniu takiego, jakiegom pragnął. Dom jego jest źrzodłem zgody, stolicą pokoju, wszystkie rozterki
. Sposob tak łagodnego postępowania bez podłego iednak pospolitowania się, tak uiął za serce wszystką szczęśliwego domu tego czeladź, iż kiedy z ktorego czasem zażartuie, wszyscy się cieszą, ten zaś naybardziey, ktory był przyczyną żartu. Gdy mu się czasem zdarzy kaszlnąć, lub iakimkolwiek sposobem okazać powierzchowne starości przywary, z oczu wszystkich można wyczytać nadzwyczayną niespokoyność y konsternacyą.
Gdyśmy dnia wczorayszego byli na przechadzce, zaczął dyskurs o swoim Plebanie. Gdym miał (prawi) nowego osadzać, bałem się kłotnika, bałem się mędrka. Znalazłem po dość długim upatrowaniu takiego, iakiegom pragnął. Dom iego iest źrzodłem zgody, stolicą pokoiu, wszystkie rozterki
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 96
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
kędy wszyscy dobrze — niegłupie ktoś powie. Jako kuśnierza lecie, a garncarza zimie, Tak się właśnie doktora niedostatek imię, Gdzie wszyscy ludzie zdrowi; ale jeśli chorzy, Tam mu się jubileusz, tam żniwo otworzy. 254 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ RESPONS NA LIST DOKTORSKI
Jakom wczora z twojego pisania wyczytał, Dziękuję, żeś się pilno o me zdrowie pytał. Nic nie wątpię, że szczerze, bo na tym należy Doktorowi wiedzieć, kto chodzi, a kto leży. Bóg ci zapłać, że mi go na tymże papierze Życzysz, ale mi odpuść, nie wierzę, by szczerze. Jako szwiec botom,
kędy wszyscy dobrze — niegłupie ktoś powie. Jako kuśnierza lecie, a garncarza zimie, Tak się właśnie doktora niedostatek imie, Gdzie wszyscy ludzie zdrowi; ale jeśli chorzy, Tam mu się jubileusz, tam żniwo otworzy. 254 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ RESPONS NA LIST DOKTORSKI
Jakom wczora z twojego pisania wyczytał, Dziękuję, żeś się pilno o me zdrowie pytał. Nic nie wątpię, że szczerze, bo na tym należy Doktorowi wiedzieć, kto chodzi, a kto leży. Bóg ci zapłać, że mi go na tymże papierze Życzysz, ale mi odpuść, nie wierzę, by szczerze. Jako szwiec botom,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 113
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyjaciel żeby cię Nie odstąpił, w dobrym go nie odstępuj bycie. 259 (F). CZEGO CZŁOWIEK ZATAIĆ NIE MOŻE
Wszytko człowiek zatai w sobie bez trudności, Wyjąwszy: trunku w głowie i w sercu miłości. Chociaż milczy, chociaż go o to nikt nie pyta, Prócz inszych gestów, z oczu do razu wyczyta. 260 (P). W DOBRYM BYCIE PRZYJACIEL
Gore dom, a gospodarz biedny, co się zdarzy, Choć go iskry osypą, choć go nieraz sparzy, Wynosi swoje sprzęty i, czego już ręką Dostać nie może, z ognia wywłóczy osęką. Aż i szczurek ucieka z swojej jamy dawnej, A ten
przyjaciel żeby cię Nie odstąpił, w dobrym go nie odstępuj bycie. 259 (F). CZEGO CZŁOWIEK ZATAIĆ NIE MOŻE
Wszytko człowiek zatai w sobie bez trudności, Wyjąwszy: trunku w głowie i w sercu miłości. Chociaż milczy, chociaż go o to nikt nie pyta, Prócz inszych gestów, z oczu do razu wyczyta. 260 (P). W DOBRYM BYCIE PRZYJACIEL
Gore dom, a gospodarz biedny, co się zdarzy, Choć go iskry osypą, choć go nieraz sparzy, Wynosi swoje sprzęty i, czego już ręką Dostać nie może, z ognia wywłóczy osęką. Aż i szczurek ucieka z swojej jamy dawnej, A ten
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 115
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
III. Sfera Armillarna jest wyobrażenie oraz Nieba Gwiazdowego, obrotów jego, i słońca, oraz Ziemi. Zaczym poniekąd zamyka w sobie oraz sferę Astronomiczną oraz Geograficzną. Atoli same tylko pryncypalne cyrkuły Nieba i obrotu słońca reprezentuje. Ziemię zaś lubo całą, ale do proporcyj Nieba tak małą, że mało co zniej kto wyczytać może, gdzie jakie Państwa i części pomniejsze ziemi. Przecięż sfera Armillarna do zupełniejszej imaginatywy całego świata bardziej służy, jako podobniejsza jego figura i obraz. REGUŁA I. Ustawia sfery Geograficzną Astronomiczną i Armillarną tak, jak się ma partykularne jakie miejsce względem położenia całego Świata.
Rektyfikacja albo ułożenie tych sfer i akomodowanie partykularnemu jakiemu
.
III. Sfera Armillarna iest wyobrażenie oraz Nieba Gwiazdowego, obrotow iego, y słońca, oraz Ziemi. Zaczym poniekąd zámyka w sobie oraz sferę Astronomiczną oraz Geograficzną. Atoli same tylko pryncypalne cyrkuły Nieba y obrotu słońca reprezentuie. Ziemię zaś lubo cáłą, ále do proporcyi Nieba ták małą, że máło co zniey kto wyczytáć może, gdzie iákie Páństwa y części pomnieysze ziemi. Przecięż sfera Armillarna do zupełnieyszey imaginátywy cáłego swiata bardziey służy, iáko podobnieysza iego figura y obraz. REGUŁA I. Ustawia sfery Geograficzną Astronomiczną y Armillarną tak, iák się ma partykularne iakie mieysce względem położenia całego Swiata.
Rektyfikacya álbo ułożenie tych sfer y akkommodowanie partykularnemu iákiemu
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: L2
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże, Twoję wyczytać zbytnią miłość może.
Już mi to dziwu nie mnoży, Że trwały w mękach ciała męczennicze, Kiedy Ty, o Synu Boży, Tak skromnie rózgi ponosisz i bicze, I prawy zlawszy krwie stokiem, Jeszcze sam lewym nadstawiasz się bokiem;
Jesteś sam słup, słup żywiący, Słup, w którym męstwo cudowne się zmieści
i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże, Twoję wyczytać zbytnią miłość może.
Już mi to dziwu nie mnoży, Że trwały w mękach ciała męczennicze, Kiedy Ty, o Synu Boży, Tak skromnie rózgi ponosisz i bicze, I prawy zlawszy krwie stokiem, Jeszcze sam lewym nadstawiasz się bokiem;
Jesteś sam słup, słup żywiący, Słup, w którym męstwo cudowne się zmieści
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 217
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mi się odmieniać: aby młode rozumy według wykwintnego terminów braku informowane, słysząc ordynaryjne w tej umiejętności wyrazy, nie zdumiewały się, jak na niewyrozumiałe Świngi pytania. Pzyłączyłem atoli terminy toż samo wyrażające po Polsku, dla satysfakcyj tych, którzy Polskiego języka obfitość w odmianie najwziętszych terminów radziby chcieli słyszeć. PRZEDMOWA.
Na ostatek wyczytawszy i sprobowawszy tego nauczania Geografii sposobu rozsądny nauczyciel, jeżeli nie z okrasy i kształtu rzeczy , to z skutku, to jest z obfitego dzieci profitu, pochwali Autora przedsięwzięcie: a moję w ojczystym Języku Narodowi przysługę. ATLAS DZIECINNY I. II. ATLAS DZIECINNY CZYLI NOWY SPOSÓB DO NAUCZENIA DZIECI GEOGRAFII. KrótkI ŁATWY I NAJDOSWIADCZENSZY
mi się odmieniać: aby młode rozumy według wykwintnego terminow braku informowane, słysząc ordynaryine w tey umieiętności wyrazy, nie zdumiewały się, iak na niewyrozumiałe Swingi pytania. Pzyłączyłem atoli terminy toż samo wyrażaiące po Polsku, dla satysfakcyi tych, ktorzy Polskiego ięzyka obfitość w odmianie naywziętszych terminow radziby chcieli słyszeć. PRZEDMOWA.
Na ostatek wyczytawszy y sprobowawszy tego nauczania Geografii sposobu rozsądny nauczyciel, ieżeli nie z okrasy y kształtu rzeczy , to z skutku, to iest z obfitego dzieci profitu, pochwali Autora przedsięwzięcie: a moię w oyczystym Języku Narodowi przysługę. ATLAS DZIECINNY I. II. ATLAS DZIECINNY CZYLI NOWY SPOSOB DO NAUCZENIA DZIECI GEOGRAFII. KROTKI ŁATWY Y NAYDOSWIADCZENSZY
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 7
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
A czekać (zdarzą nieba) w czasie tego małym, Że jako tam te wody Dniestrowe poświęci, Strojniejsze wnet infuły, krzyże i pieczęci Ojcowskie go potkają. Bo kto z jego twarzy, Ten, który się ku wszystkim Leszczyńskim dziś żarzy Afekt pański, i miłość razem pospolita, Że się wprzód urodziła, tego nie wyczyta? Tak wieczorne planety gdy na noc nastają, U słońca swych splendorów sobie pożyczają. Gdzie Febe kredensuje, a znowuż i od niej, Tysiąc inszych pomniejszych zażgnie się pochodni. Aleś bardzo i ty siadł świata tego blisko Derpski mój wojewodo. I ty się nie nisko, Niesiesz także, napadłszy ojcowskie już
A czekać (zdarzą nieba) w czasie tego małym, Że jako tam te wody Dniestrowe poświęci, Strojniejsze wnet infuły, krzyże i pieczęci Ojcowskie go potkają. Bo kto z jego twarzy, Ten, który się ku wszystkim Leszczyńskim dziś żarzy Affekt pański, i miłość razem pospolita, Że się wprzód urodziła, tego nie wyczyta? Tak wieczorne planety gdy na noc nastają, U słońca swych splendorów sobie pożyczają. Gdzie Febe kredensuje, a znowuż i od niej, Tysiąc inszych pomniejszych zażgnie się pochodni. Aleś bardzo i ty siadł świata tego blisko Derpski mój wojewodo. I ty się nie nisko, Niesiesz także, napadłszy ojcowskie już
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 132
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nieba podnosząc hac communi prece concludo. Da pacem Domine in diebus nostris. StanisłAW KLECZKOWSKI Hetman Wojska Lisowskiego, wita Cesarza Ferdynanda wtórego, służbę wojenną w niego przyjmując z-Wojskiem swoim.
CObyśmy zacz byli/ Nieprzezwyciężony Cesarzu/ a teraz już Panie nasz/ nie potrzeba tego szerokimi słowy wywodzie/ gdyż każdy wejrzawszy wyczyta łacno na twarzach naszych/ żeśmy ludzie Rycerscy. Wprawdzieć na zbrojnego nieprzyjaciela nie dosyć opatrzeni/ zwłaszcza w-żelaza/ którego na Wojnie w-nawiętszym niepokoju/ dla ustawicznego używania nie mamy tylko u koni pod nogami/ u siebie przy boku/ ale częściej w-ręku; jednak to nam ani spłochości/ bośmy
niebá podnosząc hac communi prece concludo. Da pacem Domine in diebus nostris. STANISLAW KLECZKOWSKI Hetman Woyská Lisowskiego, wita Cesárzá Ferdynándá wtorego, służbę woienną w niego przyymuiąc z-Woyskiem swoim.
CObyśmy zácz byli/ Nieprzezwyciężony Cesárzu/ á teraz iuż Pánie nász/ nie potrzebá tego szerokimi słowy wywodźie/ gdyż káżdy weyrzawszy wyczyta łácno ná twárzách nászych/ żeśmy ludźie Rycerscy. Wprawdźieć ná zbroynego nieprzyiaćielá nie dosyć opátrzeni/ zwłaszczá w-żelázá/ ktorego ná Woynie w-nawiętszym niepokoiu/ dla ustawicznego używánia nie mamy tylko u koni pod nogámi/ u śiebie przy boku/ ále częśćiey w-ręku; iednák to nam áni zpłochośći/ bośmy
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 73
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
duszę, Lecz to, da Bóg, minie, tuszę. 7.
Teraz gdy nieba naznaczyły Nam tę kochania drogę, Przyjmże szczyrą tę przestrogę, Żeby zmysły twe nie zbłądziły. Oko, ucho, język, wszędzie Niech na wodzy zawsze będzie. 8.
Kres myślom swoim zamierz stały, Niech Wprzód z oczu nie wyczyta Nikt tego, o co się pyta. Chod twój racz ku mnie mieć wspaniały, Kartek nie pisz bez przyczyny; Moje szli w popiół, w perzyny. 9.
Nie chwal mię ani też gań w mowie. Nie wzdychaj na imię moje.
W tym też miej regułę swoję, Że gdy mię możesz przestrzec w
duszę, Lecz to, da Bog, minie, tuszę. 7.
Teraz gdy nieba naznaczyły Nam tę kochania drogę, Przyjmże szczyrą tę przestrogę, Żeby zmysły twe nie zbłądziły. Oko, ucho, język, wszędzie Niech na wodzy zawsze będzie. 8.
Kres myślom swoim zamierz stały, Niech wprzod z oczu nie wyczyta Nikt tego, o co się pyta. Chod twoj racz ku mnie mieć wspaniały, Kartek nie pisz bez przyczyny; Moje szli w popioł, w perzyny. 9.
Nie chwal mię ani też gań w mowie. Nie wzdychaj na imię moje.
W tym też miej regułę swoję, Że gdy mię możesz przestrzedz w
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 268
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, A uznają Hetmana ich w-tym powolnego. Tegoż i Han powtórzy przez swego Szafera, Do siebie inwitując. Która lubo cera Wszytkim była wiadoma, jednak i w-tej dobie Żeby co wżdy przynamniej mogli wytchnąć sobie, Wyprawili Kisiela z-Poruczniki dwiema W-tym do niego. Tam zaraz jakie mu Emblema Spojrzenia wyczytali i pierwszego oka, Która Zjawi Hekate? gdy srozszy nad smoka, Jakoby nie postało nigdy mu to w-myśli, Z czym przez karty potykał; Po co by tu przyszli? I z fukiem pyta: i czemu z-nich Nieprzyjaciele Tacy będąc, welgneli w-oczy mu tak śmiele? Na co Poseł, kiedy
, A uznaią Hetmana ich w-tym powolnego. Tegoż i Han powtorzy przez swego Szaffera, Do siebie inwituiąc. Ktora lubo cera Wszytkim była wiadoma, iednak i w-tey dobie Zeby co wżdy przynamniey mogli wytchnąć sobie, Wypráwili Kisielá z-Poruczniki dwiema W-tym do niego. Tam záraz iákie mu Emblema Zpoyrzenia wyczytali i pierwszego oka, Ktora ziáwi Hekáte? gdy srozszy nád smoká, Iákoby nie postało nigdy mu to w-myśli, Z czym przez karty potykał; Po co by tu przyszli? I z fukiem pyta: i czemu z-nich Nieprzyiaćiele Tacy bedąc, welgneli w-oczy mu tak śmiele? Ná co Poseł, kiedy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 67
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681