DO JEDNEGO PLEBANA W PODGÓRZU OD ZBÓJCÓW NASZTEGO
Najprawdziwszy kapłanie boży, bo jakoż cię Tak nie zwać, kiedy cię już pieczono na roszcie. Wierzę, jakoś powiedał, że cię było ckliwo; Aleć też bies wymyślił kapłona piec żywo. Co gorsza, że cię pierwej oskubli żałośnie; Nic to: kiedy się wydrwił, znowu ksiądz porośnie. Chceli który męczeństwa? W Podgórzu najprędzej Dostanie go; to sztuka nazbierać pieniędzy. 391 (D). DO KONFIDENTA
Wiecież co, panie bracie? zdechł on mój koń gniady. Miał też usterk, miał różne swoje insze wady, Ale też miał i cnoty, bo się w skok
DO JEDNEGO PLEBANA W PODGÓRZU OD ZBÓJCÓW NASZTEGO
Najprawdziwszy kapłanie boży, bo jakoż cię Tak nie zwać, kiedy cię już pieczono na roszcie. Wierzę, jakoś powiedał, że cię było ckliwo; Aleć też bies wymyślił kapłona piec żywo. Co gorsza, że cię pierwej oskubli żałośnie; Nic to: kiedy się wydrwił, znowu ksiądz porośnie. Chceli który męczeństwa? W Podgórzu najprędzej Dostanie go; to sztuka nazbierać pieniędzy. 391 (D). DO KONFIDENTA
Wiecież co, panie bracie? zdechł on mój koń gniady. Miał też usterk, miał różne swoje insze wady, Ale też miał i cnoty, bo się w skok
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 166
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiwat wódz nasz przyszły, regimentarz, kanclerz i nie wiem, jaki monarcha”. Aż będzie i owo: „Drwiłem z niego, napiłem się z tej okazji do woli wbiłem mu w głowę hipokondryją, nie postrzegł się błazen, mam sposób najeść się i napić u niego, a mogę co i wydrwić”. Będzie: „Moja z serca serdecznie, jedynie kochana siostrzyczko”, a kiedy ją przy owej dobrze mężczyzna wspomni, w znaku inklinacji pokaże, reputacja słusznie zaleci, aż znowu będzie: „Dalibóg, ten chłop serca zażyć nie umie, na ludziach się nie zna, ladaco chwali, kocha i wspomina,
wiwat wódz nasz przyszły, regimentarz, kanclerz i nie wiem, jaki monarcha”. Aż będzie i owo: „Drwiłem z niego, napiłem się z tej okazyi do woli wbiłem mu w głowę hipokondryją, nie postrzegł się błazen, mam sposób najeść się i napić u niego, a mogę co i wydrwić”. Będzie: „Moja z serca serdecznie, jedynie kochana siostrzyczko”, a kiedy ją przy owej dobrze mężczyzna wspomni, w znaku inklinacyi pokaże, reputacyja słusznie zaleci, aż znowu będzie: „Dalibóg, ten chłop serca zażyć nie umie, na ludziach się nie zna, ladaco chwali, kocha i wspomina,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 250
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
” . Ale i to pewniej, bo w samej rzeczy będzie, że się z cudzego smaczniej zjeść podoba, JejMć sama nad zamiar do serca przypadła, okazja skrytej z nią konfidencji w społeczności sztucznie się wyrabia i wysługuje, córka urodziwa opanowała, zgoła co inszego się, a nie to, co chwali, podoba i wydrwić usiłuje. Będzie i owo: „Żal mi tych sierot, boli mnie kalictwo i niedołęga owego, znosić nie mogę łez, jęczenia, mizerii, ubóstwa, głodu i opresji tamtego”. Ale też i to będzie: „Nic dla nich uczynić nie mogę, niech ich ręka zdolniejsza opatrzy, nie dam nic,
” . Ale i to pewniej, bo w samej rzeczy będzie, że się z cudzego smaczniej zjeść podoba, JejMć sama nad zamiar do serca przypadła, okazyja skrytej z nią konfidencyi w społeczności sztucznie się wyrabia i wysługuje, córka urodziwa opanowała, zgoła co inszego się, a nie to, co chwali, podoba i wydrwić usiłuje. Będzie i owo: „Żal mi tych sierot, boli mnie kalictwo i niedołęga owego, znosić nie mogę łez, jęczenia, mizeryi, ubóstwa, głodu i opresyi tamtego”. Ale też i to będzie: „Nic dla nich uczynić nie mogę, niech ich ręka zdolniejsza opatrzy, nie dam nic,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 250
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, zajęcy Wielki rabownik i zbójca, Lubo zawsze na pamięci Miał swe główne przeciwniki: Doły, żelaza i wniki, Jednego czasu, znać w zapamiętaniu Będąc, wpadł w jednę z tych łapek. I już rozumiał, że czapek
Przybyć nim miało na świecie, Lecz szczęściem, w tym pojmaniu Ogon jeno sam zostawił I wydrwił się jakoś przecie. Cóż tu czynić, że pokawił? Strasznie wstyd starego lisa, Że ogon poszedł do biesa. „Trzeba tu swoję rzecz zdobić — Rzekł — i mówić, że to moda, I kusych lisów narobić, Zali na to będzie zgoda.” Poszedł tedy tam, kędy lisi sejmowali, Gdzie zaraz
, zajęcy Wielki rabownik i zbójca, Lubo zawsze na pamięci Miał swe główne przeciwniki: Doły, żelaza i wniki, Jednego czasu, znać w zapamiętaniu Będąc, wpadł w jednę z tych łapek. I już rozumiał, że czapek
Przybyć nim miało na świecie, Lecz szczęściem, w tym poimaniu Ogon jeno sam zostawił I wydrwił się jakoś przecie. Cóż tu czynić, że pokawił? Strasznie wstyd starego lisa, Że ogon poszedł do biesa. „Trzeba tu swoję rzecz zdobić — Rzekł — i mówić, że to moda, I kusych lisów narobić, Zali na to będzie zgoda.” Poszedł tedy tam, kędy lisi sejmowali, Gdzie zaraz
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 352
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
za nimi poskoczył, on z tym więźniem pospołu uchodził ladajako ubrany, i dopiero gdy doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc
za nimi poskoczył, on z tym więźniem pospołu uchodził ladajako ubrany, i dopiero gdy doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 65
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
się jako sen naprawi.” Chłopiec by spał do zdechu, zwinąwszy się w kłęby; Prawi, co tylko ślina przyniesie do gęby. Minie godzina, druga, jako nie przestanie. „Prawże jeszcze.” A chłopiec: „Nie wiem co, Mospanie.” „Przecie jedno.” A ten chcąc wydrwić się czym prędzej: „Nie mam koszule, czapki, trzeba mi pieniędzy.” Rozśmiawszy się sam w sobie, obrócę do ściany: „Idź spać, nie wybijaj mię ze snu, mój kochany.” 119. DO JEDNEGO STARCA
Znowu się starzy ludzie obracają w dzieci. Prawdziwie ta przypowieść należy Waszeci. Odmienił
się jako sen naprawi.” Chłopiec by spał do zdechu, zwinąwszy się w kłęby; Prawi, co tylko ślina przyniesie do gęby. Minie godzina, druga, jako nie przestanie. „Prawże jeszcze.” A chłopiec: „Nie wiem co, Mospanie.” „Przecie jedno.” A ten chcąc wydrwić się czym prędzej: „Nie mam koszule, czapki, trzeba mi pieniędzy.” Rozśmiawszy się sam w sobie, obrócę do ściany: „Idź spać, nie wybijaj mię ze snu, mój kochany.” 119. DO JEDNEGO STARCA
Znowu się starzy ludzie obracają w dzieci. Prawdziwie ta przypowieść należy Waszeci. Odmienił
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 586
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wilga poszedł z swoją i inszymi chorągwiami w lasy także dla języka, chcąc się przysłużyć królowi im. O północy powrócił Los Lipka z obozu tatarskiego, ale języka nie przyprowadził, bo wdawszy się z nim w rozmowę, powiadając, że z Kamieńca z Czemerysami wyszedł, i dalej go serio poczęli pytać, ledwo się im wydrwił i z niczym powrócił; bez języka i liczby ordy także i p. Wilga. Die 12 ejusdem
Turkuł, Wołoszyn, pułkownik starszy szlaki objeżdżał tatarskie. Po jego powrocie w samo południe ruszyliśmy się z wojskiem, które jako i wczora w szyku szło, milkę małą na nocleg. W ściu wojska ochoczo skoczył imp
Wilga poszedł z swoją i inszymi chorągwiami w lasy także dla języka, chcąc się przysłużyć królowi jm. O północy powrócił Los Lipka z obozu tatarskiego, ale języka nie przyprowadził, bo wdawszy się z nim w rozmowę, powiadając, że z Kamieńca z Czemerysami wyszedł, i dalej go serio poczęli pytać, ledwo się im wydrwił i z niczym powrócił; bez języka i liczby ordy także i p. Wilga. Die 12 eiusdem
Turkuł, Wołoszyn, pułkownik starszy szlaki objeżdżał tatarskie. Po jego powrocie w samo południe ruszyliśmy się z wojskiem, które jako i wczora w szyku szło, milkę małą na nocleg. W ściu wojska ochoczo skoczył jmp
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 4
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, przyznają mu jednak przy młodości jego grzeczność.
W przeszły czwartek, tj. 9 praesentis, w Wilanowie miał u króla im.
powitanie Tatarzyn od Derwisz murzy, owego ostatniego posła do nas posłanego, którego oboje majestaty pańskie wielkimi udarowali natenczas upominkami. Ten ni z tym, ni z owym przyjachał, właśnie poszedł na Wydrwisz murzę, bo oddawszy królowi im. konia, królewiczowi im. Aleksandrowi kontuszynę materialną, królewiczowi zaś Konstantemu burczynę, pewnie za to triplum weźmie dla dotrzymania zwyczajnego pobraterstwa.
W sobotę tę przeszłą p. Szymuński rezydent cesarza im. na puchlinę umarł, która lubo dość wcześnie postrzeżona, nie było jednak takiego doktora, co by
, przyznają mu jednak przy młodości jego grzeczność.
W przeszły czwartek, tj. 9 praesentis, w Wilanowie miał u króla jm.
powitanie Tatarzyn od Derwisz murzy, owego ostatniego posła do nas posłanego, którego oboje majestaty pańskie wielkimi udarowali natenczas upominkami. Ten ni z tym, ni z owym przyjachał, właśnie poszedł na Wydrwisz murzę, bo oddawszy królowi jm. konia, królewicowi jm. Aleksandrowi kontuszynę materyjalną, królewicowi zaś Konstantemu burczynę, pewnie za to triplum weźmie dla dotrzymania zwyczajnego pobraterstwa.
W sobotę tę przeszłą p. Szymuński rezydent cesarza jm. na puchlinę umarł, która lubo dość wcześnie postrzeżona, nie było jednak takiego doktora, co by
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 324
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, weź mnie w swoję protekcyją, daj mi do śmierci obejście, a ja tej nocy skarb ten sprowadzę i tylko mi teraz daj na parę koni pieniędzy, bo tamtych jako zapleśniałych boję się dla poznaki ruszyć”. Tegoż momentu z tą narracyją poszedł do dominikanów, jezuitów i karmelitów, każdego oszukał i na konie wydrwił. Kiedy ta noc przychodzi, każdy w swojej stancyjej czeka chłopa z skarbem, a gdy się nie doczekali, impatientes morae niby owo ex condicto posyłają wszyscy do Jabłonnej dla wiadomości i wraz się do karczmy zjeżdżają od ks. Rylskiego, owych ksiądz jezuitów, dominikan i karmelitów, pytają wszyscy o chłopa onego, ale go
, weź mnie w swoję protekcyją, daj mi do śmierci obejście, a ja tej nocy skarb ten sprowadzę i tylko mi teraz daj na parę koni pieniędzy, bo tamtych jako zapleśniałych boję się dla poznaki ruszyć”. Tegoż momentu z tą narracyją poszedł do dominikanów, jezuitów i karmelitów, każdego oszukał i na konie wydrwił. Kiedy ta noc przychodzi, każdy w swojej stancyjej czeka chłopa z skarbem, a gdy się nie doczekali, impatientes morae niby owo ex condicto posyłają wszyscy do Jabłonnej dla wiadomości i wraz się do karczmy zjeżdżają od ks. Rylskiego, owych ksiądz jezuitów, dominikan i karmelitów, pytają wszyscy o chłopa onego, ale go
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 334
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
wypisywać i papieru by nie stało. Jednego p. wojewodę ruskiego możesz mi Wć moje serce dać za przykład; ale ten jechał naprzód w bardzo dobrą drogę i nie tak daleko, i nie po takiej pracy, a co największa, że to sobie wziął za okazję i pretekst, aby się był jako najprędzej z pospolitego wydrwił ruszenia, gdzie cale nic było po nim, boć się naszych tam głów szacować i poprzysięgać nie godziło. Stanąwszy tedy tu w Łowiczu z tą moją tak z ni z kim nieporównaną miłością, zastawam list z poczty warszawskiej od Wci serca mego, w którym mię nie przestawasz łajać, jako i w każdym,
wypisywać i papieru by nie stało. Jednego p. wojewodę ruskiego możesz mi Wć moje serce dać za przykład; ale ten jechał naprzód w bardzo dobrą drogę i nie tak daleko, i nie po takiej pracy, a co największa, że to sobie wziął za okazję i pretekst, aby się był jako najprędzej z pospolitego wydrwił ruszenia, gdzie cale nic było po nim, boć się naszych tam głów szacować i poprzysięgać nie godziło. Stanąwszy tedy tu w Łowiczu z tą moją tak z ni z kim nieporównaną miłością, zastawam list z poczty warszawskiej od Wci serca mego, w którym mię nie przestawasz łajać, jako i w każdym,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 428
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962