blisko, lubo oddalisz — Tam jasnym okiem, tu tęsknicą palisz. Ja-ć się twym czarom nie chcę odejmować, Ale cię przecię muszę przebierzmować I widząc częstą ogniów mych ponowę, Już cię Ogniskiem, nie Jagnieszką zowę. DO JAGNIESZKI
Chociaż nieładne do wiersza przezwisko Nosisz na sobie, kochana Jagnieszko, Chociaż to imię nie dosyć wydworne Na twej grzeczności dzieło cudotworne, Bo cię chrzcić było trzeba z mojej rady Imieniem której bogini , Atoli i to niż która bogini, Niż nimfa milszy dźwięk uszom mym czyni. Toż i w mych pieśniach, których wiek nie skruszy, Jeśli nas wieszczków prawdziwy duch puszy, Wolne od zębów będzie niepamięci — Ani go
blisko, lubo oddalisz — Tam jasnym okiem, tu tęsknicą palisz. Ja-ć się twym czarom nie chcę odejmować, Ale cię przecię muszę przebierzmować I widząc częstą ogniów mych ponowę, Już cię Ogniskiem, nie Jagnieszką zowę. DO JAGNIESZKI
Chociaż nieładne do wiersza przezwisko Nosisz na sobie, kochana Jagnieszko, Chociaż to imię nie dosyć wydworne Na twej grzeczności dzieło cudotworne, Bo cię chrzcić było trzeba z mojej rady Imieniem której bogini , Atoli i to niż która bogini, Niż nimfa milszy dźwięk uszom mym czyni. Toż i w mych pieśniach, których wiek nie skruszy, Jeśli nas wieszczków prawdziwy duch puszy, Wolne od zębów będzie niepamięci — Ani go
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 241
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Który dajecie z wód A CYDALISKIECH. I KASTALISKICH. Za waszą łaską piesni nie słychane/ SARMATE wzięły z PEGAZV zesłane/ Pierwszy REJ wdarł się w las cnej KALIOPY. Gdzie Polskie stopy Przedtym nie były/ ze nim wyniosłego Dowcipu/ wziąwszy Dawida siwego/ JAN KOCHANOWSKI mąż nieścigłej cnoty/ Przyniósł Rzym złoty. Potym ZBYLTOWSKI wydwornej wymowy/ Bogaty w rozum brakujący słowy/ KLONOWIC Berło FEBOWE Kochanie. Toż miał staranie. By w Hipokrenie z LATOIDEM małym Służył wam MUZE któregoście stałym Doznały: Tego piszczałka śpiewała/ Co jedno chciała. Żydowin/ Greczyn/ Lacjum go znało/ I po MARONIE pierwsze miejsce bało/ GROCHOWSKI z Rytmem za nim
Ktory dáiećie z wod A CYDALISKIECH. Y KASTALISKICH. Zá wászą łáską piesni nie słycháne/ SARMATE wźięły z PEGAZV zesłáne/ Pierwszy REY wdárł sie w lás cney KALIOPY. Gdźie Polskie stopy Przedtym nie były/ ze nim wyniosłego Dowćipu/ wźiąwszy Dawidá śiwego/ IAN KOCHANOWSKI mąż nieśćigłey cnoty/ Przyniosł Rzym złoty. Potym ZBYLTOWSKI wydworney wymowy/ Bogáty w rozum brákuiący słowy/ KLONOWIC Berło PHEBOWE Kochánie. Toż miał stáránie. By w Hipokrenie z LATOIDEM máłym Służył wam MVZE ktoregośćie stałym Doznáły: Tego pisczałká spiewáłá/ Co iedno chćiáłá. Zydowin/ Greczyn/ Lácyum go znáło/ Y po MARONIE pierwsze mieysce báło/ GROCHOWSKI z Rytmem zá nim
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Av
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
które się swowolnie tu na wszytko miecą/ A na wsze strony waśni/ swary/ zwady niecą. Drudzy za Filozofa języcznego mają/ Chociaż go też i jawnym bałamutem znają. Jedno iż wiele mówi choć czasem nic grzeczy/ Czego drudzy spochlebstwa nie mają na pieczy. Ale nie w próżnej mowie mądrość się znajduje/ Nie wydwornych słów ale Cnoty potrzebuje. Piękna to rzecz kto umie usta swe hamować/ A przy rozmowach skromny wstyd zawsze zachować Gdy mędrszy mówią milczeć wszytkiego słuchając/ Ani się też skwapliwie w rzecz inszych wdzierajac. Czego więc nie rad wytrwa język szczebietliwy/ Lecz też często odnosi wstyd długo zelżywy. A zwłaszcza gdy co komu uszczypliwie rzecze
ktore się swowolnie tu ná wszytko miecą/ A ná wsze strony waśni/ swary/ zwády niecą. Drudzy zá Filozofá ięzycznego máią/ Choćiasz go też y iáwnym báłámutem znáią. Iedno iż wiele mowi choć czásem nic grzeczy/ Czego drudzy spochlebstwá nie máią ná pieczy. Ale nie w prozney mowie mądrość sie znáyduie/ Nie wydwornych słow ále Cnoty potrzebuie. Piękna to rzecz kto vmie vstá swe hámowáć/ A przy rozmowách skromny wstyd záwsze záchowáć Gdy mędrszy mowią milczeć wszytkiego słucháiąc/ Ani sie też skwápliwie w rzecz inszych wdźieráiac. Czego więc nie rad wytrwa ięzyk sczebietliwy/ Lecz też często odnośi wstyd długo zelżywy. A zwłasczá gdy co komu vsczypliwie rzecze
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
najwyższemu Bogu, prosząc płaczliwie majestatu jego przenajświętszego, aby niepomniał na występki młodości mojej, ale żeby mi one przez wylanie niewinnej krwie Chrystusa Pana, za przyczyną Najświętszej Panny Bogarodzice Mariej i wszystkich świętych, z nieogarnionego miłosierdzia swego odpuścić raczył. Ciało jako z ziemi wzięte, ziemi aby jako najprędzej było oddane, bez wszelkich wydwornych kosztów, o to Ich M. Panów Egzekutorów tej woli mojej niżej specifikowanych bardzo proszę. Kapłanów tylko świeckich i zakonnych z ubogiemi żebrakami i szpitalnemi jako najwięcej zgromadzić. Których nakarmiwszy, każdemu księdzu, co miał mszę świętą, po złotych sześciu, ubogiemu też po złotych trzy, aby dano mieć chcę, i o to
najwyższemu Bogu, prosząc płaczliwie majestatu jego przenajświętszego, aby niepomniał na występki młodości mojej, ale żeby mi one przez wylanie niewinnej krwie Chrystusa Pana, za przyczyną Najświętszej Panny Bogarodzice Maryej i wszystkich świętych, z nieogarnionego miłosierdzia swego odpuścić raczył. Ciało jako z ziemi wzięte, ziemi aby jako najprędzej było oddane, bez wszelkich wydwornych kosztów, o to Ich MM. Panów Exekutorów tej woli mojej niżej specifikowanych bardzo proszę. Kapłanów tylko świeckich i zakonnych z ubogiemi żebrakami i szpitalnemi jako najwięcej zgromadzić. Których nakarmiwszy, każdemu xiędzu, co miał mszę świętą, po złotych sześciu, ubogiemu też po złotych trzy, aby dano mieć chcę, i o to
Skrót tekstu: KoniecSTest
Strona: 376
Tytuł:
Testament
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
.
Nadobne dzieweczki, młode fijołeczki Szczypcie tymi czasy! Bo w jednej godzinie wiele im upłynie, Jako i wam, krasy.
Ucieszne lwowianki, składajcie równianki Z rozmarynu ziela! Rozmaryn opada sam; która odkłada, Traci przyjaciela.
Weseli młodzieńcy, otaczajcie wieńcy Skronie swe pozorne! Póki wam uciechy, zaloty i śmiechy Przystają wydworne.
Prawda rzeczywista, że naród do lista Ludzki jest podobny, Bo jako list snadnie, tak i człowiek padnie, Chociajże nadobny.
O lubieżna młodzi, colikolwiek rodzi Świat gwoli człowieku, Zażywaj roztropnie, a patrzaj na stopnie Ostatniego wieku! SZESNASTA: TERTULIA
Kamień by był nie człowiek, twardszy niż opoka, Który
.
Nadobne dzieweczki, młode fijołeczki Szczypcie tymi czasy! Bo w jednej godzinie wiele im upłynie, Jako i wam, krasy.
Ucieszne lwowianki, składajcie równianki Z rozmarynu ziela! Rozmaryn opada sam; która odkłada, Traci przyjaciela.
Weseli młodzieńcy, otaczajcie wieńcy Skronie swe pozorne! Póki wam uciechy, zaloty i śmiechy Przystają wydworne.
Prawda rzeczywista, że naród do lista Ludzki jest podobny, Bo jako list snadnie, tak i człowiek padnie, Chociajże nadobny.
O lubieżna młodzi, colikolwiek rodzi Świat gwoli człowieku, Zażywaj roztropnie, a patrzaj na stopnie Ostatniego wieku! SZESNASTA: TERTULIA
Kamień by był nie człowiek, twardszy niż opoka, Który
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 123
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
rany abo dziury pogoisz. Rany i sadzele stare zagniłe leczy i wychędaża.
Rany złe/ zastarzałe/ zagniłe/ i doleczenia trudne snadnie goi. Maść prosta/ a nieporownana z dzisiejszemi/ od starodawnych przodków naszych czyniona/ liścia Rzepikowego z wieprzowym smalcem tłukąc daleko lepsza i doświadczona jest/ niżli naszych Laziebników/ Golaczów i barwierzów wydworne owe zielone czerwone/ żółte mazidła/ któremi ludzie wdłusz zaciągają/ snadź nie tak z chciwości pożytku swego/ jako z nieumiejętności. Nie mówię o uczonych i ćwiczonych Cyrulikach. Ranom zagniłym i złym.
Takowesz rany zagniłe/ i sadzele zastarzałe a smrodliwe/ toż ziele w cirpkim winie warzone/ a ciepło wymywane/ wychędaża i
rány ábo dźiury pogoisz. Rány y sadzele stáre zágniłe leczy y wychędaża.
Rány złe/ zástárzáłe/ zágniłe/ y doleczenia trudne snádnie goi. Máść prosta/ á nieporownána z dźiśieyszemi/ od stárodawnych przodkow nászych czyniona/ liśćia Rzepikowego z wieprzowym smalcem tłukąc dáleko lepsza y doświadczona iest/ niżli nászych Láźiebnikow/ Golaczow y bárwierzow wydworne owe źielone czerwone/ zołte máźidłá/ ktoremi ludźie wdłusz záćiągáią/ snádź nie ták z chćiwośći pożytku swego/ iáko z nieumieiętnośći. Nie mowię o vczonych y ćwiczonych Cyrulikách. Ránom zágniłym y złym.
Tákowesz rány zágniłe/ y sádzele zástárzáłe á smrodliwe/ toż źiele w ćirpkim winie wárzone/ á ćiepło wymywáne/ wychędaża y
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 278
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
, ponieważ są do efektu swego zaprowadzone wprzód, niżeliś się Wmść (ile z cery, i osoby Wmości dochodzę) urodził. Więc żebym wzatpliwościąwtej mierze dłużej nie pojedynkował, proszę niech wiem o czasie któregoś się Wmść stawił na ten swój świat zbudowany w lekkim powietrzu, pod sklepem ustawinie do koła lecącym. B. Wydworne badanie miałobyć się nadać, ale żeś Totumfacki, teyć wiedzieć totum jest nie od rzeczy, Wiedzieć masz, żem się ja urodził zaraz wtropy, po głębokowodnistym potopie, za czasów Deukaliona i Pyrrhy, a urodziłem się znajtrwatdszej opoki, jako się porodzili i inni ludzie z onych kamieni, które Starzec z
, poniewasz są do effektu swego zaprowádzone wprzod, niżeliś się Wmść (ile z cery, y osoby Wmośći dochodzę) vrodźił. Więc żebym wzátpliwośćiąwtey mierze dłużey nie poiedynkował, proszę niech wiem o czáśie ktoregoś się Wmść stáwił ná ten swoy świat zbudowány w lekkim powietrzu, pod sklepem vstáwinie do kołá lecącym. B. Wydworne bádanie miáłobyć się nádáć, ále żeś Totumfácki, teyć wiedźieć totum iest nie od rzeczy, Wiedźieć masz, żem się ia vrodźił záraz wtropy, po głębokowodnistym potopie, zá czásow Deukálioná y Pyrrhy, á vrodźiłem się znaytrwatdszey opoki, iáko się porodźili y inni ludźie z onych kámieni, ktore Stárzec z
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 149
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
miedzi chrościkiem skakać młodocianym/ I luby pokarm dawać siłom zmordowanym. Smacznym miodem i mlekiem które dają krowy/ Dają Owce i Kozy/ Sarny/ ba i owe Zwierzęta/ inne w lesie tym schowane/ a te Zaś mniejszy zwierz łapają/ Lwi/ Tygry kudłate: I przynoszą na karmią: gdzież takie potrawy Są wydworne/ gdzie takie są na świecie sprawy. Jakich w lesie mam dosyć ja i mych sług wiele Takich żaden Bóg inny nie ma rzekę śmiele. ORPH. Listek mdleje na drzewie słońcem upalony Jawor się na dół schyli latmi dokuczony. Dąb sprochniały upada toczą go robacy/ Mimo suche na kwitłe drzewo padną ptacy. Wszytko się
miedźy chrośćikiem skakáć młodoćiánym/ Y luby pokarm dawać śiłom zmordowánym. Smácznym miodem y mlekiem ktore dáią krowy/ Dáią Owce y Kozy/ Sárny/ bá y owe Zwierzętá/ inne w leśie tym schowáne/ á te Záś mnieyszy zwierz łápáią/ Lwi/ Tygry kudłáte: Y przynoszą ná karmią: gdziesz tákie potráwy Są wydworne/ gdzie tákie są ná świecie spráwy. Iákich w leśie mam dosyć ia y mych sług wiele Tákich żaden Bog inny nie ma rzekę śmiele. ORPH. Listek mdleie ná drzewie słońcem upalony Iáwor sie ná doł schyli látmi dokucżony. Dąb sprochniáły upada toczą go robacy/ Mimo suche ná kwitłe drzewo pádną ptacy. Wszytko sie
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
ROZDZIAŁ V O DWU RÓŻNYCH SPOSOBACH TERCYJOWANIA, O PIERWSZYM PRZEZ SZNURY, KIEDY NIE MA Z SOBĄ PUSZKARZ NOŻENEK Z INSTRUMENTAMI I GDYBY NIESPODZIWANIE BYŁ PYTANY, WIELE GRUBOŚCI SPIŻY MA KTÓREGOKOLWIEK CIAŁA; DRUGI SPOSÓB Z INSTRUMENTAMI
Uważaj, puszkarzu, że te dwa sposoby tercyjowania są różne od drugich, a nie tylko pożyteczne, ale i wydworne, bo tak tercyjując między mądrymi będziesz miany z liczby umiejętnych, to jest, jeśli niespodziwanie spytają cię, wiele grubość spiży ma ta sztuka, a ty byś nie miał nożenek z instrumentami przy boku, jako niesie powinność twoja, idź z prędkością, a weź sznurek albo pas, a jeśli możesz mieć zaraz sznurek
ROZDZIAŁ V O DWU RÓŻNYCH SPOSOBACH TERCYJOWANIA, O PIERWSZYM PRZEZ SZNURY, KIEDY NIE MA Z SOBĄ PUSZKARZ NOŻENEK Z INSTRUMENTAMI I GDYBY NIESPODZIWANIE BYŁ PYTANY, WIELE GRUBOŚCI SPIŻY MA KTÓREGOKOLWIEK CIAŁA; DRUGI SPOSÓB Z INSTRUMENTAMI
Uważaj, puszkarzu, że te dwa sposoby tercyjowania są różne od drugich, a nie tylko pożyteczne, ale i wydworne, bo tak tercyjując między mądrymi będziesz miany z lidzby umiejętnych, to jest, jeśli niespodziwanie spytają cię, wiele grubość spiży ma ta sztuka, a ty byś nie miał nożenek z instrumentami przy boku, jako niesie powinność twoja, idź z prędkością, a weź sznurek albo pas, a jeśli możesz mieć zaraz sznurek
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 96
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
Chrystusów: a naświętszej Panny jest nad nim na wierzchu stolice/ w której siedzi. W pokoju i przed pokojem w pałacu/ pełno widzieć przy nim ludzi ubranych w złotogłowy aż do nóg/ których z skarbu jego najmują rozmaitym dworzanom jego/ gdy bywają jacy Posłowie u niego. W cerymoniach też należących do Religii zażywa opatrzności wydwornej: gdy siedzi u stołu/ za każdym pułmiskiem/ abo gdy ma pić/ żegna się wprzód kilka kroć. W postach zachowuje nabożeństwo znaczne: w Cerkwiach bije też czołem do ziemie/ jako i inszy/ żeby nikt nie rozumiał więcej o nim nad insze ludzie względem Boga. Szkół tam inszych niemasz/ tylko gdzie
Chrystusow: á naświętszey Pánny iest nád nim ná wierzchu stolice/ w ktorey śiedźi. W pokoiu y przed pokoiem w páłacu/ pełno widźieć przy nim ludźi vbránych w złotogłowy áż do nog/ ktorych z skárbu iego náymuią rozmáitym dworzánom iego/ gdy bywáią iácy Posłowie v niego. W cerimoniách też należących do Religiey záżywa opátrznośći wydworney: gdy śiedźi v stołu/ zá káżdym pułmiskiem/ ábo gdy ma pić/ żegna się wprzod kilká kroć. W postách záchowuie nabożeństwo znáczne: w Cerkwiách biie też czołem do źiemie/ iáko y inszy/ żeby nikt nie rozumiał więcey o nim nád insze ludźie względem Bogá. Szkoł tám inszych niemász/ tylko gdźie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 58
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609