się nieboga Ciężkich oczu/ nie pomniąc co się to z nią dzieje/ A sen znowu czarnawy w skronie jej przyleje Maku swego/ w te tropy/ ale w różnej Cerze Nastąpi i Minerwa zaraz po Wenerze/ Ciesząc tak z turbowaną/ mową tą łagodną: O niewiemci jakoć mam oddać chwałę godną/ I słusznie wydziękować zacna białogłowo/ Ześ tak przy mnie stanęła. Niech nie trwoży owo Czym cię Wenus potkała/ bo to nie w jej mocy Coć Fatum przeznaczyło/ raczej w swojej nocy Srogi ukrył Radamant. Ja tylkoć to powiem/ Ze acz tego kochanym przybolejesz zdrowiem/ Syna z Córką powijesz/ których ja oboje Za
się niebogá Ciężkich oczu/ nie pomniąc co się to z nią dzieie/ A sen znowu czárnáwy w skronie iey przyleie Máku swego/ w te tropy/ ále w rożney Cerze Nástąpi y Minerwá záraz po Wenerze/ Ciesząc ták z turbowáną/ mową tą łágodną: O niewiemci iákoć mam oddáć chwałę godną/ Y słusznie wydziękowáć zacna białogłowo/ Ześ ták przy mnie stánęłá. Niech nie trwoży owo Czym cię Wenus potkáłá/ bo to nie w iey mocy Coć Fatum przeznáczyło/ raczey w swoiey nocy Srogi ukrył Rádámant. Ja tylkoć to powiem/ Ze ácz tego kochánym przyboleiesz zdrowiem/ Syná z Corką powiiesz/ ktorych ia oboie Zá
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 17
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
w dobrach mych Horbowie w Brzyskim, do którym się intencją oddał, mię salwowała za intercesją błogosławionego Jozefata w Białej złożonego. W rekompensę tedy światową tamże kościół Matce Najświętszej wystawić kazałem. Gdyż my ludzie za to jedno, że nas Bóg rozumnym stworzył stworzeniem, nigdy a parte innych darów, które codziennie odbiramy, dość wydziękować nie możem. Nie żebyśmy rozumieć mogli, że Stwórca nasz, słowo przedwieczne, jakowemi się od kreatury swej kontentował dary krom wdzięczności i nieobrażania majestatu swego. 24. Obchodząc wilią Bożego Narodzenia trybem u myśliwych zwykłym, jeździłem w pole. Lecz nam wszystkim, gdy się na zmarznienie od tęgiego mrozu zaniosło, sam
w dobrach mych Horbowie w Brzyskim, do którym się intencją oddał, mię salwowała za intercesją błogosławionego Józefata w Białej złożonego. W rekompensę tedy światową tamże kościół Matce Najświętszej wystawić kazałem. Gdyż my ludzie za to jedno, że nas Bóg rozumnym stworzył stworzeniem, nigdy a parte innych darów, które codziennie odbiramy, dość wydziękować nie możem. Nie żebyśmy rozumieć mogli, że Stwórca nasz, słowo przedwieczne, jakowemi się od kreatury swej kontentował dary krom wdzięczności i nieobrażania majestatu swego. 24. Obchodząc wilią Bożego Narodzenia trybem u myśliwych zwykłym, jeździłem w pole. Lecz nam wszystkim, gdy się na zmarznienie od tęgiego mrozu zaniosło, sam
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 156
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
zbawienia przeznaczeniem. 21. Szprachmistrzów trzech przed wyżej spomnianymi metrami by było, bardzo proszę, jako do francuskiego języka, do włoskiego i niemieckiego, które przy łacińskim umiejąc, świat cały przejechać można. 22. Krom obiadu i wieczerzy, proszę, by im pić nie dawano. Gdy ja sam do tego będąc edukowany, wydziękować rodzicom mym nie mogę, ten w tym między wielą innymi widząc profit: na przykład podczas inkursji w marszu lub na podjeździe mi się zachce, dla tej mizernej szklanki wojsko będące w marszu czekać mnie pewnie nie będzie, odejdzie mię, nieszczęściu od partii nieprzyjacielskiej łatwo podlegać mogę. Toż i na podjeździe, by i
zbawienia przeznaczeniem. 21. Szprachmistrzów trzech przed wyżej spomnianymi metrami by było, bardzo proszę, jako do francuskiego języka, do włoskiego i niemieckiego, które przy łacińskim umiejąc, świat cały przejechać można. 22. Krom obiadu i wieczerzy, proszę, by im pić nie dawano. Gdy ja sam do tego będąc edukowany, wydziękować rodzicom mym nie mogę, ten w tym między wielą innymi widząc profit: na przykład podczas inkursji w marszu lub na podjeździe mi się zachce, dla tej mizernej szklanki wojsko będące w marszu czekać mnie pewnie nie będzie, odejdzie mię, nieszczęściu od partii nieprzyjacielskiej łatwo podlegać mogę. Toż i na podjeździe, by i
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 187
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak