orat libenter: Pełny Brzych nie rad się modli. Pan JEZUS powiedział: Prawdziwi Chwalcy chwalą Boga duchem i prawdą. A mogąż to czynić Pijanicy? pewnie że nie mogą: bo przez pijaństwo Ducha Z. od siebie odganiają/ który nie mieszka w sercu i w ciele grzechowi poddanym. Ebrietas expellit Spiritum Sanctum. Pijaństwo wygania Ducha Z. I. Cor. 15. v. 32. Johan. 4. v. 23. Basil in Con. cont. Ebrios. Tom. 2. p. 216. Os. 9. v. 12.
O mizernyż to człowiek/ z którego serca ustępuje Duch Z. Biada im
orat libenter: Pełny Brzych nie rad śię modli. Pan JEZUS powiedźiał: Prawdźiwi Chwalcy chwalą Bogá duchem y prawdą. A mogąż to czynić Pijanicy? pewnie że nie mogą: bo przez pijáństwo Duchá S. od śiebie odganiáją/ ktory nie mieszka w sercu y w ćiele grzechowi poddánym. Ebrietas expellit Spiritum Sanctum. Pijáństwo wygania Duchá S. I. Cor. 15. v. 32. Johan. 4. v. 23. Basil in Con. cont. Ebrios. Tom. 2. p. 216. Os. 9. v. 12.
O mizernyż to człowiek/ z ktorego sercá ustępuje Duch S. Biádá im
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 14.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
malkontenci, ile gdy im malevoli i starostwa nawet zajeżdżać i odejmować poczęli.
Wojsk moskiewskich inundatio magna. Po całej Litwie na zimowe kwatery rozłożeni porcje ciężkie wybierają i szlachtę traktują durius. Po dworach szlacheckich stoją, a wojsku litewskiemu starostwa i królewszczyzny wydzielone, a te fixum consistencii locum nie mają. Moskwa ich i ze starostw wygania, że całą zimę włóczą się jak błędne owce. Anno 1710.
4^go^ februarii walna w Warszawie rada, z której mało co pro salute reipublicae et populi. Privata agebantur, i cokolwiek constitutum, to tylko dla ufundowania się większego in novis ministeriis hetmanów i podskarbiego. Podatek z dymu abjuratowego po 16 zł. na wojsko
malkontenci, ile gdy im malevoli i starostwa nawet zajeżdżać i odejmować poczęli.
Wojsk moskiewskich inundatio magna. Po całéj Litwie na zimowe kwatery rozłożeni porcye ciężkie wybierają i szlachtę traktują durius. Po dworach szlacheckich stoją, a wojsku litewskiemu starostwa i królewszczyzny wydzielone, a te fixum consistencii locum nie mają. Moskwa ich i ze starostw wygania, że całą zimę włóczą się jak błędne owce. Anno 1710.
4^go^ februarii walna w Warszawie rada, z któréj mało co pro salute reipublicae et populi. Privata agebantur, i cokolwiek constitutum, to tylko dla ufundowania się większego in novis ministeriis hetmanów i podskarbiego. Podatek z dymu abjuratowego po 16 zł. na wojsko
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 276
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Moc octu kwaśnego/ Suszy/ ziębi potężniej Melancholicznego. Humoru przymnażając: rad tępi nasienie/ Tenże przynosi żyłom suchem wycieńcenie. Ta też woccie jest cnota/ żeby z najtłuczszego/ Uczyni/ gdy go będzie zażywał chudego.
O Rzepie. Ziarzyn Rzepa pomocna bywa żołądkowi/ I pobudzi dodaje wnętrznemu wiatrowi. Taż wygania z człowieka niepobrzebna wodę/ Nie warzoną w żołądku/ w zębach czyni szkodę.
O Wnętrznościach bydlęcych. Długo serca bydlęce żołądek nasz trawi/ Tenże koło żołądka i flaków zabawi. Jednak i w wierzchnie jego i spodniejsze kraje/ Gorętszem pali ciepłem/ i wstrawność podaje. Języki są strawniejsze/ ba i posilniejsze/
Moc octu kwáśnego/ Suszy/ źiębi potężniey Melánkolicznego. Humoru przymnażaiąc: rad tępi náśienie/ Tenże przynośi żyłom suchem wyćieńcenie. Tá też wocćie iest cnotá/ żeby z naytłuczszego/ Vczyni/ gdy go będzie záżywał chudego.
O Rzepie. Ziarzyn Rzepa pomocna bywa żołądkowi/ Y pobudzi dodaie wnętrznemu wiatrowi. Táż wygánia z człowieká niepobrzebna wodę/ Nie wárzoną w żołądku/ w zębách czyni szkodę.
O Wnętrznośćiách bydlęcych. Długo sercá bydlęce żołądek nasz trawi/ Tenże koło żołądka y flakow zabáwi. Iednak y w wierzchnie iego y spodnieysze kraie/ Gorętszem pali ćiepłem/ y wstráwność podáie. Ięzyki są strawnieysze/ bá y pośilnieysze/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: C3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
przeciwko mnie wielkie rzeczy mówił/ snadź bych się był skrył przed nim: ale gdy kłopot od swoich/ gdy ucisk od łżebraciej/ żaledwie znośna/ przecie jednak im ten cięższy/ tym więtszej u Pana Boga korony przyczyną bywa. Zabija Heród Agrypa Jana Baptistę/ i Niebo mu otwiera: Jana Ewangelistę Cesarz Domitianus wygania/ i zasługi mu przywiętsza. Pojźrzy mi i na dzisiejszych Ruskich SS. Męczenników Hliba i Borysa/ od rodzonego swego Książęcia Swatopołka pomordowanych/ Świętych Relikwij Przeniesienie: jak je Pan i jakimi ozdabia Ciała ich niesprochniałościami/ przewdzięcznemi zapachami nadaje/ Cudami wsławia/ i wieńcem sławy nieustającego królestwa koronuje. Patrz Prawosławny Czytelniku/ aby u
przećiwko mnie wielkie rzeczy mowił/ snádź bych się był skrył przed nim: ále gdy kłopot od swoich/ gdy vćisk od łżebráciey/ żáledwie znośna/ przećie iednák im ten ćięższy/ tym więtszey v Páná Bogá korony przyczyną bywa. Zábiia Herod Agryppá Ianá Báptistę/ y Niebo mu otwiera: Ianá Ewángelistę Cesarz Domitianus wygánia/ y zasługi mu przywiętsza. Poyźrzy mi y ná dźisieyszych Ruskich SS. Męczennikow Hlibá y Borisá/ od rodzonego swego Xiążęćiá Swátopołká pomordowánych/ Swiętych Reliquiy Przenieśienie: iák ie Pan y iákimi ozdabia Ciáłá ich niesprochniáłośćiámi/ przewdźięcznemi zapáchámi nádáie/ Cudámi wsławia/ y wieńcem sławy nieustáiące^o^ krolestwá koronuie. Pátrz Práwosławny Czytelniku/ áby v
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 105.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, Skały się bliskie trzęsły, wody się wzdymały; Potem ujźrzy, że brzegu srogi dziw dopływa I połowicę morza piersiami nakrywa.
XXXV.
Jako czarna z ciemnego lasu więc wychodzi Chmura, co niepogody i grady przywodzi, Która barziej, niżli noc, wszytek świat zasłania, I tak się zda, że gwałtem jasny dzień wygania: Tak straszny dziw tak wiele morza zastępował, Że się zdało, jakby je wszytko opanował. Huczą wody; patrząc nań Orland, w się zebrany, Nie ma żadnej na sercu i twarzy odmiany.
XXXVI.
I jako ten, co już beł na bój odważony Z sprosnem dziwem, natarł nań bez żadnej
, Skały się blizkie trzęsły, wody się wzdymały; Potem ujźrzy, że brzegu srogi dziw dopływa I połowicę morza piersiami nakrywa.
XXXV.
Jako czarna z ciemnego lasu więc wychodzi Chmura, co niepogody i grady przywodzi, Która barziej, niżli noc, wszytek świat zasłania, I tak się zda, że gwałtem jasny dzień wygania: Tak straszny dziw tak wiele morza zastępował, Że się zdało, jakby je wszytko opanował. Huczą wody; patrząc nań Orland, w się zebrany, Nie ma żadnej na sercu i twarzy odmiany.
XXXVI.
I jako ten, co już beł na bój odważony Z sprosnem dziwem, natarł nań bez żadnej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 235
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się/ czemu P. Bóg Żydom na puszczy dawał Mannę: Quasi semen Coriandri. Czemu nie inszą jaką figurą? I powiada. Manna była figurą Naświętszego Sakramentu/ i dla tego też swoją figurą była podobna do Koriandry: iż jako gdy korianorę człowiek gryzie/ nic mu nie szkodzi/ ale jeszcze złe humory z niego wygania: a kiedyby psa nią okarmił/ tedy rozpadnie się i zdechnie. Tak kiedy człowiek sprawiedliwy/ jakowy naprzykład był Job święty/ o którym pismo święte mówi: Vir erat in terra Hus, nomine Iob, vir iustus et timoratus. takowy gdy pożywa Naświętszego Sakramentu/ łaskę sobie w niebie jedna/ łący się
się/ czemu P. Bog Zydom ná puszczy dawał Mánnę: Quasi semen Coriandri. Czemu nie inszą iáką figurą? Y powiáda. Mánna byłá figurą Naświętszego Sákrámentu/ y dla tego też swoią figurą byłá podobna do Koryándry: iż iáko gdy koryánorę człowiek gryźie/ nic mu nie szkodźi/ ále ieszcze złe humory z niego wygania: á kiedyby psá nią okarmił/ tedy rozpádnie się y zdechnie. Ták kiedy człowiek spráwiedliwy/ iákowy náprzykład był Job święty/ o ktorym pismo święte mowi: Vir erat in terra Hus, nomine Iob, vir iustus et timoratus. tákowy gdy pożywa Naświętszego Sákrámentu/ łáskę sobie w niebie iedna/ łączy się
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 52
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
, JEZUSA do pokoju serca swego wprowadza.
Kto bliźniemu co nabożnego czyta, wino smaczne do ust JEZUSOWI podaje.
Kto drugiemu słów próżnych i lada jakich mówić nie dopuszcza, ten muchy z stołu JEZUSOWEGO odgania.
Kto obmowisk słuchać nie chce i nieuczciwe słowa mówiących strofuje, psa czarnego i brzydkiego bije, i z domu JEZUSOWEGO wygania.
Kto przy jedzeniu drugim co nabożnego powiada, współsiedzących z JEZUSEM gości niebieskim częstuje napojem. Kto zaś u stołu słowa lada jakie, obmowne i nieuczciwe, mówi, obrus stołu JEZUSOWEGO kala i maże.
Kto o nieszczęściu drugiego słyszy, a stąd barzo boleje, ran się JEZUSOWYCH dotyka i one ociera.
Kto o dobrych
, JEZUSA do pokoju serca swego wprowadza.
Kto bliźniemu co nabożnego czyta, wino smaczne do ust JEZUSOWI podaje.
Kto drugiemu słów próżnych i lada jakich mówić nie dopuszcza, ten muchy z stołu JEZUSOWEGO odgania.
Kto obmowisk słuchać nie chce i nieuczciwe słowa mówiących strofuje, psa czarnego i brzydkiego bije, i z domu JEZUSOWEGO wygania.
Kto przy jedzeniu drugim co nabożnego powiada, współsiedzących z JEZUSEM gości niebieskim częstuje napojem. Kto zaś u stołu słowa lada jakie, obmowne i nieuczciwe, mówi, obrus stołu JEZUSOWEGO kala i maże.
Kto o nieszczęściu drugiego słyszy, a stąd barzo boleje, ran się JEZUSOWYCH dotyka i one ociera.
Kto o dobrych
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 134
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
kłoć sobie Bok/ ręce/ nodze obie: Krew święta szła z boku/ Na zbawienie tobie. Wierzże w to człowiecze/ Iż Jezus Bóg prawy/ Cierpiał za nas rany/ Swą świętą krew przelał Za nas Chrześcijany. IZ lud Pański raźno wychodził z Egiptu/ kto się dźwuje; śmierć okrutna i niewola żelazna wygania/ wabi złota wolność/ i wdzięczna świeboda/ a nie iść? a nie bieżeć? Iż Chrystus Jezus tak prędko chciał po górach i pagórkach biegać/ jeszcze się nie urodziwszy/ jeszcze noszony w żywocie matki swej/ dziwujmy się wszyscy: bo nie bał się śmierci ten który był Panem żywota/ i żywotem własnym;
kłoć sobie Bok/ ręce/ nodze obie: Krew święta szła z boku/ Ná zbawienie tobie. Wierzże w to człowiecze/ Iż Iezus Bog práwy/ Cierpiał zá nas rány/ Swą świętą krew przelał Zá nas Chrześćiány. IZ lud Páński ráźno wychodźił z Aegiptu/ kto się dźwuie; śmierć okrutna y niewola żelázna wygánia/ wabi złota wolność/ y wdźięczna świebodá/ á nie iśdź? á nie bieżeć? Iż Chrystus IESVS ták prędko chćiał po gorách y págorkách biegáć/ ieszcze się nie vrodźiwszy/ ieszcze noszony w żywoćie mátki swey/ dźiwuymy się wszyscy: bo nie bał się śmierći ten ktory był Pánem żywotá/ y żywotem własnym;
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 19
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
niech z siebie przykład dają zdrowy Dzieciom, a rzeczą samą: gdyż na płonne mowy
Młodzi nie radzi dbają, lecz jakich być widzą Ojca postępków, takich sami się nie wstydzą. Bo kto sam w piecu leżąc, mnie ożogiem tyka, Nie dbam nic, gdyż niech pierwej sam z czeluści myka, A mnie potym wygania. Pierwej z oka twego Wyjmi tram, toż dopiro źdźbła sięgaj bliźniego. XXV. Kto pod kim dół kopa, sam weń wpadnie. PIES, KUR, LISZKA.
Pies z kurem w towarzystwie w drogę się wybrali I tak kilka dni z sobą społem wędrowali; A nie mogąc raz za dnia, gdzieby
niech z siebie przykład dają zdrowy Dzieciom, a rzeczą samą: gdyż na płonne mowy
Młodzi nie radzi dbają, lecz jakich być widzą Ojca postępków, takich sami się nie wstydzą. Bo kto sam w piecu leżąc, mnie ożogiem tyka, Nie dbam nic, gdyż niech pierwej sam z czeluści myka, A mnie potym wygania. Pierwej z oka twego Wyjmi tram, toż dopiro źdźbła sięgaj bliźniego. XXV. Kto pod kim dół kopa, sam weń wpadnie. PIES, KUR, LISZKA.
Pies z kurem w towarzystwie w drogę się wybrali I tak kilka dni z sobą społem wędrowali; A nie mogąc raz za dnia, gdzieby
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 27
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
tak krwi żałować, gdzie corpori Reipublicae maligna zawziętych paroksizmów dopieka: albo nie biec na ratunek, gdzie securitati gwałt się dzieje. Już nie tak Classicum wojennym Mars Polski, jako na trwogę same bijąc pericula nie na ochotnika każą, jako raczej przymuszają na koń siadać, wyjeżdżać w pole, gdy ruina i samo z domów wygania nas nieszczęście. Do tego godziłoby się Przodków naszych sangvine partamzachowywać gloriam: którzy Polacy od pola rzeczeni jako Clypeata seges, totis, przeciwko nieprzyjacielowi stawali manipulis, i było co w polu widzieć. Teraz pograniczne zdania sądzą: że przeszłe ferrea saecula u nas albo zardzewiały: albo że Sybarytów czyli Sardanapala Państwo w naszej
ták krwi żáłowáć, gdźie corpori Reipublicae máligna zawźiętych pároxizmow dopieka: álbo nie biec ná rátunek, gdźie securitati gwałt śię dźieje. Już nie ták Classicum wojennym Márs Polski, jáko ná trwogę sáme bijąc pericula nie ná ochotniká każą, jáko ráczey przymuszáją ná koń śiadáć, wyjeżdżáć w pole, gdy ruiná y sámo z domow wygánia nas nieszczęśćie. Do tego godźiłoby śię Przodkow nászych sangvine partamzáchowywáć gloriam: którzy Polácy od polá rzeczeni jáko Clypeata seges, totis, przećiwko nieprzyjaćielowi stáwáli manipulis, y było co w polu widźieć. Teraz pográniczne zdánia sądzą: że przeszłe ferrea saecula u nas álbo zárdzewiały: álbo że Sybárytow czyli Sárdanápalá Páństwo w nászey
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: D5
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733