nic nie czyniąc, albo czyniąc to czegobyśmy czynić niepowinni. Narzekamy na krótkość dni naszych, a żyjemy jakby zawsze trwać miały.
Częstokroć zastanawiam się nad kontradykcjami w tej mierze umysłu ludzkiego. Krótkość życia obchodzi nas, pragniemy jednak w tymże samym czasie aby się sceny jego jak najprędzej odprawiały. W młodości wyglądamy lat dojrzałych; przyszedłszy do tej, pory pragniemy aby jak najprędzej dojść honorów i prerogatyw; te mając, skrzetność o dostatki następuje, tęsknimy w ich dzierżeniu wzdychając ku miłej spokojności. Chcielibyśmy wszyscy czas przedłużyć w powszechno- ści, a w szczególności jego rozmiary skrócić. Lichwiarz schnie w oczekiwaniu terminu wyciągnionej nad słuszność
nic nie czyniąc, albo czyniąc to czegobyśmy czynić niepowinni. Narzekamy na krotkość dni naszych, á żyiemy iakby zawsze trwać miały.
Częstokroć zastanawiam się nad kontradykcyami w tey mierze umysłu ludzkiego. Krotkość życia obchodzi nas, pragniemy iednak w tymże samym czasie aby się sceny iego iak nayprędzey odprawiały. W młodości wyglądamy lat doyrzałych; przyszedłszy do tey, pory pragniemy aby iak nayprędzey doyść honorow y prerogatyw; te maiąc, skrzetność o dostatki następuie, tęsknimy w ich dzierżeniu wzdychaiąc ku miłey spokoyności. Chcielibyśmy wszyscy czas przedłużyć w powszechno- ści, á w szczegulności iego rozmiary skrocić. Lichwiarz schnie w oczekiwaniu terminu wyciągnioney nad słuszność
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 69
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Rycerskiego Przełożony po wyprawie widział/ gdzieś ty jako Domu zacnego twej sławy przestrzegając/ Rzeczypospolitej się zasługując/ toru zacnych Przodków twoich naśladując/ jako czuły Rycerz w zwykłej tobie zawsze gromadzie stawał: Nie takiego cię po szczęśliwym z drogi powróceniu d oDomu zacni Pokrewni/ nie takiego przyjaciele życzliwi nie takiego krajów tych Obywatele /wyglądali/ nie na takie się przywitanie i przyjęcie twoje gotowali. Zacny Potomku Ojczyzny naszej gdzieś jest? gdzieś się nam podział? Nadto tak żałosne żałowanie/ i pytanie nasze/ zdami się jakobym go słyszał odpowiadajacego w te słowa: Nie pytaicie mnie gdziem jest/ i czemu się tak wielka w tak krótkim czasie
Rycerskiego Przełożony po wypráwie widźiał/ gdźieś ty iáko Domu zacnego twey sławy przestrzegáiąc/ Rzecżypospolitey sie zásługuiąc/ toru zacnych Przodkow twoich nászláduiąc/ iáko cżuły Rycerz w zwykłey tobie záwsze gromádźie stawał: Nie tákiego ćię po szcżęśliwym z drogi powroceniu d oDomu zacni Pokrewni/ nie tákiego przyiaćiele życżliwi nie takiego kráiow tych Obywatele /wyglądali/ nie ná tákie sie przywitánie y przyięćie twoie gotowáli. Zacny Potomku Oycżyzny naszey gdźieś iest? gdźieś sie nam podźiał? Nádto ták żáłosne żáłowánie/ y pytánie nasze/ zdami sie iákobym go słyszał odpowiádáiacego w te słowá: Nie pytáićie mnie gdźiem iest/ y cżemu sie ták wielka w ták krotkim czáśie
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F2v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zazdrosny Faebie/ Jak tego oczekiwąm w gościnę do siebie. Który by w mych kłopotach/ mógł mi być ku radzie/ I wspustoszałej łozka rządy wiódł osadzie. Sąsiad zły/ prawo ciężkie/ jam poszła na onę/ Kartagińską wzgryźliwych terminach Dydonę. Jedzie kto/ psi szczekają/ lubo skrzeknie sroka/ Pełna nadzieje bieże wyglądać zwysoka. Na odpustli to jadę? na Roki/ i Pryszkę/ Nieszukaną wyraić/ chcąc się Towarzyszkę. Radam zawsze Sąmsiadom/ i co stoją blisko/ Domu mego Żołnierze/ mając stanowisko. Hoduję/ karmię/ raczę/ gdy co było zjedli/ Ofertów zapomnieli/ jak na konie wsiedli. Nie wierzę ale Wiedma
zazdrosny Phaebie/ Iák tego oczekiwąm w gośćinę do siebie. Ktory by w mych kłopotách/ mogł mi bydź ku rádźie/ Y wspustoszáłey łozká rządy wiodł osadźie. Sąsiad zły/ práwo ćięszkie/ iam poszłá ná onę/ Cártágińską wzgryźliwych terminách Dydonę. Iedźie kto/ pśi szczekáią/ lubo skrzeknie sroká/ Pełna nádźieie bieże wyglądać zwysoka. Ná odpustli to iádę? ná Roki/ y Pryszkę/ Nieszukáną wyráić/ chcąc się Towárzyszkę. Rádám záwsze Sąmśiádom/ y co stoią blisko/ Domu mego Zołnierze/ máiąc stánowisko. Hoduię/ karmię/ ráczę/ gdy co było ziedli/ Offertow zápomnieli/ iák ná konie wśiedli. Nie wierzę ále Wiedmá
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
usta/ pełne ropy oczy/ Wszytka w ropę topnieje/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym/ robactwu bankietem się zstała! Ona/ co się od Złota/ od Pereł świeciła/ Ach niestety/ jak strasznie gadzina pokryła! Zdołków/ gdzie były oczy/ żaby wyglądają: Po twarzy zaś zropiałej/ jaszczurki biegają. Świerczki w uszach gospodą do mózgu szturmują: Śliskie węże/ po kiszkach pasmami się snują. Pędracy/ drogie Perły/ z szyje wypychają: Za perły/ z siebie samych ozdoby dodają. Miasto Manel/ na ręku pieszczonych padalce; Szarpają zmijie piersi/ na drobne kawalce.
vstá/ pełne ropy oczy/ Wszytká w ropę topnieie/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym/ robáctwu bankietem się zstáłá! Oná/ co się od Złotá/ od Pereł świećiłá/ Ach niestety/ iák strásznie gádźiná pokryłá! Zdołkow/ gdźie były oczy/ żáby wyglądáią: Po twarzy zaś zropiáłey/ iászczurki biegáią. Swierczki w vszách gospodą do mozgu szturmuią: Sliskie węże/ po kiszkách pásmámi się snuią. Pędrácy/ drogie Perły/ z szyie wypycháią: Zá perły/ z śiebie samych ozdoby dodáią. Miasto Mánel/ ná ręku pieszczonych padálce; Szárpáią zmiiie pierśi/ ná drobne káwálce.
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
; czy naszasz w tym wina? A pod szyją/ co za krom/ Moda założyła? Co za towar/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyła? Rzekłbym/ że to tu jatki/ gdzie mięso przedają; Widząc/ że tam dwie żywe pieczenie/ dychają/ Lecz wątpię by na przedaj: Bo raz wyglądają: Niby kupca patrzając; drugi raz się tają Czyli/ ostrząc Dianna/ na zwierzynę zęby Do ręki/ na pieczenie/ przywabia Jastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowal złożył miechy; Lecz ta powieść/ byłaby śmiechem/ do uciechy: Gdyż miechy/ alternatę wdymaniu/ trżymają; Te/
; czy nászász w tym winá? A pod szyią/ co zá krom/ Modá záłożyłá? Co zá towár/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyłá? Rzekłbym/ że to tu iátki/ gdźie mięso przedáią; Widząc/ że tám dwie żywe pieczęnie/ dychaią/ Lecz wątpię by ná przeday: Bo ráz wyglądáią: Niby kupcá pátrzáiąc; drugi raz się táią Czyli/ ostrząc Diánná/ ná źwierzynę zęby Do ręki/ ná pieczęnie/ przywabia Iastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowál złożył miechy; Lecz tá powieść/ byłáby śmiechem/ do vćiechy: Gdyż miechy/ álternatę wdymániu/ trżymáią; Te/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
). BANKIET WŁOSKI
To sam, będąc w kościele, to przez swoje sługi Prosił mnie Włoch, w Krakowie, na cześć raz i drugi, Żebym od jego syna jechał w dziewosłęby. Głupi, kto na cudzy chleb swej żałuje, gęby, Pomyśliwszy, stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone
). BANKIET WŁOSKI
To sam, będąc w kościele, to przez swoje sługi Prosił mnie Włoch, w Krakowie, na cześć raz i drugi, Żebym od jego syna jechał w dziewosłęby. Głupi, kto na cudzy chleb swej żałuje, gęby, Pomyśliwszy, stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka.
rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy dowcip na boćwinie. Wyglądają Litewki, jako z czyśca dusze: Darmo, zimny Kupido o brzozowej jusze. Nie idą, jak o winie, rzeczy mu smarowno, Nigdy tego, co Tokaj, nie dokaże Kowno. Wino dobrą krew mnoży w żyłach, ale z miodu Rychlej, niźli do łóżka, pójdziesz do wychodu. Wierę, przeszłego sejmu
. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy dowcip na boćwinie. Wyglądają Litewki, jako z czyśca dusze: Darmo, zimny Kupido o brzozowej jusze. Nie idą, jak o winie, rzeczy mu smarowno, Nigdy tego, co Tokaj, nie dokaże Kowno. Wino dobrą krew mnoży w żyłach, ale z miodu Rychlej, niźli do łóżka, pójdziesz do wychodu. Wierę, przeszłego sejmu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jeden szlachcic, wesele swej sprawując córce, Daje panu młodemu złożenie na górce, Trzecia noc nastąpiła, do łożnice, gdzie się Nowe stadło poznaje, jako zwyczaj niesie. Już pół nocy minęło, już na łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta, odstawiwszy na igrzysko wschodki, Nie mając weścia, nie chce szturmem brać fortece; Ten też, żeby mu darmo nie gorzały świece,
Jeden szlachcic, wesele swej sprawując córce, Daje panu młodemu złożenie na górce, Trzecia noc nastąpiła, do łożnice, gdzie się Nowe stadło poznaje, jako zwyczaj niesie. Już pół nocy minęło, już na łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta, odstawiwszy na igrzysko wschodki, Nie mając weścia, nie chce szturmem brać fortece; Ten też, żeby mu darmo nie gorzały świece,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a Posłowie wysłani do Szwecyj. Zborowscy zaś wykrzykneli Maksymiliana przez nominacją Woronieckiego Biskupa Kijowskiego, a Litwa bez aprobacyj obydwóch Elekcyj odjechali, Zborowscy wysłali Posłów do Ołomuńca, gdzie się był zbliżył Maksymilian, obligując żeby uprzedził Zygmunta do Krakowa na koronacją, ale Zamojski z Wojskiem pod Kraków poszedł, Stany zaś Rzeczypospolitej do Wiślicy się przeniosły wyglądając Zygmunta, który dla trudności względem odłączenia Estonii był przytrzymany od Ojca, ale to Posłowie do decyzyj Sejmu odłożyli, a Zygmunt do Oliwy pod Gdańsk przypłynąwszy, przyjęty mile od wielu Senatorów i Stanu Rycerskiego, przysiągł na Pacta Conventa. Maksymilian zaś z wojskiem Niemieckim, i Partią swoją przybył pod Kraków do Mogiły, bo Kraków
á Posłowie wysłani do Szwecyi. Zborowscy zaś wykrzykneli Maxymiliana przez nominacyą Woronieckiego Biskupa Kijowskiego, a Litwa bez approbacyi obódwóch Elekcyi odjechali, Zborowscy wysłali Posłów do Ołomuńca, gdźie śię był zbliżył Maxymilian, obligując żeby uprzedźił Zygmunta do Krakowa na koronacyą, ale Zamoyski z Woyskiem pod Kraków poszedł, Stany zaś Rzeczypospolitey do Wislicy śię przeniosły wyglądając Zygmunta, który dla trudnośći względem odłączenia Estonii był przytrzymany od Oyca, ale to Posłowie do decyzyi Seymu odłożyli, á Zygmunt do Oliwy pod Gdańsk przypłynąwszy, przyjęty mile od wielu Senatorów i Stanu Rycerskiego, przyśiągł na Pacta Conventa. Maxymilian zaś z woyskiem Niemieckim, i Partyą swoją przybył pod Kraków do Mogiły, bo Kraków
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 69
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763