usta/ pełne ropy oczy/ Wszytka w ropę topnieje/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym/ robactwu bankietem się zstała! Ona/ co się od Złota/ od Pereł świeciła/ Ach niestety/ jak strasznie gadzina pokryła! Zdołków/ gdzie były oczy/ żaby wyglądają: Po twarzy zaś zropiałej/ jaszczurki biegają. Świerczki w uszach gospodą do mózgu szturmują: Śliskie węże/ po kiszkach pasmami się snują. Pędracy/ drogie Perły/ z szyje wypychają: Za perły/ z siebie samych ozdoby dodają. Miasto Manel/ na ręku pieszczonych padalce; Szarpają zmijie piersi/ na drobne kawalce.
vstá/ pełne ropy oczy/ Wszytká w ropę topnieie/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym/ robáctwu bankietem się zstáłá! Oná/ co się od Złotá/ od Pereł świećiłá/ Ach niestety/ iák strásznie gádźiná pokryłá! Zdołkow/ gdźie były oczy/ żáby wyglądáią: Po twarzy zaś zropiáłey/ iászczurki biegáią. Swierczki w vszách gospodą do mozgu szturmuią: Sliskie węże/ po kiszkách pásmámi się snuią. Pędrácy/ drogie Perły/ z szyie wypycháią: Zá perły/ z śiebie samych ozdoby dodáią. Miasto Mánel/ ná ręku pieszczonych padálce; Szárpáią zmiiie pierśi/ ná drobne káwálce.
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
; czy naszasz w tym wina? A pod szyją/ co za krom/ Moda założyła? Co za towar/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyła? Rzekłbym/ że to tu jatki/ gdzie mięso przedają; Widząc/ że tam dwie żywe pieczenie/ dychają/ Lecz wątpię by na przedaj: Bo raz wyglądają: Niby kupca patrzając; drugi raz się tają Czyli/ ostrząc Dianna/ na zwierzynę zęby Do ręki/ na pieczenie/ przywabia Jastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowal złożył miechy; Lecz ta powieść/ byłaby śmiechem/ do uciechy: Gdyż miechy/ alternatę wdymaniu/ trżymają; Te/
; czy nászász w tym winá? A pod szyią/ co zá krom/ Modá záłożyłá? Co zá towár/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyłá? Rzekłbym/ że to tu iátki/ gdźie mięso przedáią; Widząc/ że tám dwie żywe pieczęnie/ dychaią/ Lecz wątpię by ná przeday: Bo ráz wyglądáią: Niby kupcá pátrzáiąc; drugi raz się táią Czyli/ ostrząc Diánná/ ná źwierzynę zęby Do ręki/ ná pieczęnie/ przywabia Iastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowál złożył miechy; Lecz tá powieść/ byłáby śmiechem/ do vćiechy: Gdyż miechy/ álternatę wdymániu/ trżymáią; Te/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy dowcip na boćwinie. Wyglądają Litewki, jako z czyśca dusze: Darmo, zimny Kupido o brzozowej jusze. Nie idą, jak o winie, rzeczy mu smarowno, Nigdy tego, co Tokaj, nie dokaże Kowno. Wino dobrą krew mnoży w żyłach, ale z miodu Rychlej, niźli do łóżka, pójdziesz do wychodu. Wierę, przeszłego sejmu
. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy dowcip na boćwinie. Wyglądają Litewki, jako z czyśca dusze: Darmo, zimny Kupido o brzozowej jusze. Nie idą, jak o winie, rzeczy mu smarowno, Nigdy tego, co Tokaj, nie dokaże Kowno. Wino dobrą krew mnoży w żyłach, ale z miodu Rychlej, niźli do łóżka, pójdziesz do wychodu. Wierę, przeszłego sejmu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zniosłby był i wszystkich, by się byli w Lignowach niezamknęli w kościele, aż im sam Wrangel od Walknów na posiłek przyszedł. To W. K. Mść, Pan mój miłościwy, zapewne racz wiedzieć, że się nieprzyjaciel co dzień świeżego niemałego spodziewa wojska. Jeszcze Bałdys ani Ringraf nie przyszedł, których co godzina wyglądają. Słusznaby W. K. Mści, Panu memu miłościwemu, myślić o jakim sposobie, abyś wojsko swoje posilić raczył, które coraz słabsze ustawicznemi pracami, każdodziennemi czatami musi być tem bardziej nędzniejsze. Dziś już prima Septembris a przecie ani tych od W. K. Mści, Pana mego miłościwego, niewidać
zniosłby był i wszystkich, by się byli w Lignowach niezamknęli w kościele, aż im sam Wrangel od Walknów na posiłek przyszedł. To W. K. Mść, Pan mój miłościwy, zapewne racz wiedzieć, że się nieprzyjaciel co dzień świeżego niemałego spodziewa wojska. Jeszcze Bałdys ani Ringraf nie przyszedł, których co godzina wyglądają. Słusznaby W. K. Mści, Panu memu miłościwemu, myślić o jakim sposobie, abyś wojsko swoje posilić raczył, które coraz słabsze ustawicznemi pracami, każdodziennemi czatami musi być tém bardziéj nędzniejsze. Dziś już prima Septembris a przecie ani tych od W. K. Mści, Pana mego miłościwego, niewidać
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 118
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
tak paskudnej Swej postaci oboje nie widziało miny — Bojęć się podobieństwem naruszyć Krystyny. Lecz co prawda, to nie grzech: cóż ci też, niebogo, Po tym było, zwierciadło kupować tak drogo? Żebyś zmarszczone czoło na palec od włosa, Siwy włos, zrosłe brwiczki i półtora nosa (Rozmaitych form z niego wyglądają kozy, Nie masz z czego żartować, wierę, nowej fozy), Którego bez zwierciadła, bo tym zrobion tokiem, Napatrzysz się, widziała, zyzowatym okiem? Skąd jakoby ze źródła, kto by rzekł, wzrok krzywy Zawsze wyrzuca krople zielonej oliwy. Jeśli cię rzadkie zębów błękitnych szeregi Albo po ospowatej twarzy cieszą piegi
tak paskudnej Swej postaci oboje nie widziało miny — Bojęć się podobieństwem naruszyć Krystyny. Lecz co prawda, to nie grzech: cóż ci też, niebogo, Po tym było, zwierciadło kupować tak drogo? Żebyś zmarszczone czoło na palec od włosa, Siwy włos, zrosłe brwiczki i półtora nosa (Rozmaitych form z niego wyglądają kozy, Nie masz z czego żartować, wierę, nowej fozy), Którego bez zwierciadła, bo tym zrobion tokiem, Napatrzysz się, widziała, zyzowatym okiem? Skąd jakoby ze źródła, kto by rzekł, wzrok krzywy Zawsze wyrzuca krople zielonej oliwy. Jeśli cię rzadkie zębów błękitnych szeregi Albo po ospowatej twarzy cieszą piegi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 395
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kując i zbroje, Echo wiatry goni: Do koni! Do koni! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Skąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa
kując i zbroje, Echo wiatry goni: Do koni! Do koni! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Zkąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
z ziemie/ zasępiona/ W pół obiedzionych wężów ciała zostawuje/ A sama gnuśnym krokiem z miejsca postępuje. Lecz skoro obaczyła Boginią nadobną/ Urodą/ i wszystkimi broniami ozdobną: Westchnęła/ aż ziewnieni panny doleciało: Blada twarz/ chudość wszystko osięgnęła ciało. Gdziekolwiek jedno pojźrzy/ nigdziej prosto/ zęby Sprochniałą rdzą zbutwiałe/ wyglądają z gęby. Piersi żołcią zielone/ język napojony Trucizną/ śmiechu nie masz/ jedno poruszony Cudzym jakim nieszczęściem: spania nie zażywa/ Czujnymi bo budzona frasunkami bywa. Ale widzi/ z niesmakiem swym/ i utrapieniem/ Pomyślne sprawy ludzkie/ z dobrym powodzeniem. Przyganę każdemu/ i sama sobie dawa: I sama się
z źiemie/ zásępioná/ W poł obiedźionych wężow ćiáłá zostáwuie/ A samá gnuśnym krokiem z mieyscá postępuie. Lecz skoro obaczyłá Boginią nadobną/ Vrodą/ y wszystkimi broniámi ozdobną: Westchnęłá/ áż ziewnieni pánny dolećiáło: Bláda twarz/ chudość wszystko ośięgnęłá ćiáło. Gdźiekolwiek iedno poyźrzy/ nigdźiey prosto/ zęby Sprochniáłą rdzą zbutwiáłe/ wyglądáią z gęby. Pierśi żołćią źielone/ ięzyk nápoiony Trućizną/ śmiechu nie mász/ iedno poruszony Cudzym iákim nieszczęśćiem: spánia nie zażywa/ Czuynymi bo budzona frásunkámi bywa. Ale widźi/ z niesmákiem swym/ y vtrapieniem/ Pomyślne spráwy ludzkie/ z dobrym powodzeniem. Przygánę káżdemu/ y sámá sobie dawa: Y samá się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 96
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nieszczęśliwa Dziś tak sławna! respekty wprzód nieuważone, I nadzieje zdradzieły poddania ich płonne. A to dosyć, że owe Szańczyki osadzą, Skąd wezmą i Armate i spół przyprowadzą Kilkunastu języków, który z-tamtej strony, O liczbie swych powiedzą być niepoliczony, Lubo jeszcze Tatarów u siebie nie mają, Wszakże ich co godzina z Hanem wyglądają. Rycerski przeciwko mu farwor. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Wojewoda Kijowski do Glinian po Hetmany idzie. Wojskowa tedy cera. I onego liczba. Część PIERWSZA Pod Pilawcami Obóz W konfuzji i nierządzie jakim. Pilawce co są? WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Utarczka pierwsza i nieszczęśliwa.
Tak z-początku fortuna znacznie pochlebiwszy, Rzeczom naszym i Wojsko
nieszcześliwa Dziś tak sławna! respekty wprzod nieuważone, I nadzieie zdrádźieły poddánia ich płonne. A to dosyć, że owe Szańczyki osadzą, Zkąd wezmą i Armate i społ przyprowádzą Kilkunastu iezykow, ktory z-tamtey strony, O liczbie swych powiedzą bydź niepoliczony, Lubo ieszcze Tatárow u siebie nie maią, Wszakże ich co godźiná z Hanem wyglądaią. Rycerski przeciwko mu farwor. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Woiewoda Kiiowski do Glinian po Hetmany idzie. Woyskowa tedy cera. I onego liczba. CZESC PIERWSZA Pod Pilawcami Oboz W konfuzyey i nierządzie iakim. Pilawce co są? WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Utarczka pierwsza i nieszczęśliwa.
Ták z-początku fortuna znacznie pochlebiwszy, Rzeczom naszym i Woysko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 28
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Rogowe, Arendy, Stawscyźny, Pojemszczyny, Presudy, i Suchomelszczyzny! Ot! i teper jako im grają strojno dudki! I inne nieskończone ansy i pobudki, Tym większego przydając biednym utrapienia, Im żadnego nie widzą prócz z nieba zbawienia. Byli tak uciśnieni. lako w-cieniu wiecznym Zamknieni Aloide: albo ku słonecznym Wyglądają rozparom, i kochanej trawie Frasobliwi z oparzysk Dunajskich Zorawie. Nawet, czym już nie było bronić się i strzelać, Aż przyszło Kompaniom Funtami udzielać Prochów dawno przebranych. A Król gdzieś daleko Ma być jeszcze? i które zwykły zawsze lekko Wlec się konsultacje nasze i uchwały, Niż przez jakie zwołają tam Uniwersały Ruszenie pospolite
Rogowe, Arendy, Stawscyźny, Poiemszczyny, Presudy, i Suchomelszczyzny! Ot! i teper iako im graią stroyno dudki! I inne nieskończone ansy i pobudki, Tym wiekszego przydaiąc biednym utrapienia, Im żadnego nie widzą procz z nieba zbawienia. Byli tak ućiśnieni. lako w-ćieniu wiecznym Zámknieni Aloide: álbo ku słonecznym Wyglądaią rozparom, i kochaney trawie Frasobliwi z oparzysk Dunayskich Zorawie. Nawet, czym iuż nie było bronić sie i strzelać, Aż przyszło Kompaniom Funtami udźielać Prochow dawno przebranych. A Krol gdźieś daleko Ma bydź ieszcze? i ktore zwykły zawsze lekko Wlec sie konsultacye nasze i uchwały, Niż przez iakie zwołaią tam Uniwersały Ruszenie pospolite
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
któremu sprzyjać morze nie chciało w przygodzie, i ryba, która go już w się połknęła była, znowu go nazad z siebie cało wyrzuciła. Szklanej tylko jest u mnie szklanne morze wiary, bo nic skrycie nie wlezie w przeźroczyste szpary; wtąż groby Libityny już wiary nie mają, bo i z tych kości zgniłe często wyglądają. Jaskinie też kamieńmi z góry przyrzucone swym podziemnym bywają szumem ogłoszone. Straciły kredyt lasy i kniej ciemnych cienie, bo mi wielkie po sobie dały podejrzenie. Omylne morze, ziemia, jaskinie i nieba i owej wierzać drodze na niebie nie trzeba – Ty sam tylko tej głowie dasz słuszną obronę, gdy pioruny w łaskawość będą
któremu sprzyjać morze nie chciało w przygodzie, i ryba, która go już w się połknęła była, znowu go nazad z siebie cało wyrzuciła. Szklanej tylko jest u mnie szklanne morze wiary, bo nic skrycie nie wlezie w przeźroczyste spary; wtąż groby Libityny już wiary nie mają, bo i z tych kości zgniłe często wyglądają. Jaskinie też kamieńmi z góry przyrzucone swym podziemnym bywają szumem ogłoszone. Straciły kredyt lasy i kniej ciemnych cienie, bo mi wielkie po sobie dały podejrzenie. Omylne morze, ziemia, jaskinie i nieba i owej wierzać drodze na niebie nie trzeba – Ty sam tylko tej głowie dasz słuszną obronę, gdy pioruny w łaskawość będą
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 62
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997