Posyła pan sługi, Pytając się; powiedział, że nie miała drugiej. Zawoławszy go potem: „I ja też te kąski, Które i ty, rad jadam — rzecze — bracie, z gąski.” Ten gęś na jednej stojąc obaczywszy nodze:
„Patrzże, Waszmość, bo i w tej pewnie nie wygodzę.” Pan kiwnie i zawoła, gęś stanie na obu; A kucharz: „Zażyć było takiego sposobu, Na uwarzoną w czarnej do obiadu jusze Krzyknąć było; znalazłaby się druga, tuszę.” 113. SZTUCZNY ZŁODZIEJ
Wiódł chłop na Kleparz przedać jałowicę, Gdzie dwu żołdatów stało przez ulicę; Ta się ociąga
Posyła pan sługi, Pytając się; powiedział, że nie miała drugiej. Zawoławszy go potem: „I ja też te kąski, Które i ty, rad jadam — rzecze — bracie, z gąski.” Ten gęś na jednej stojąc obaczywszy nodze:
„Patrzże, Waszmość, bo i w tej pewnie nie wygodzę.” Pan kiwnie i zawoła, gęś stanie na obu; A kucharz: „Zażyć było takiego sposobu, Na uwarzoną w czarnej do obiadu jusze Krzyknąć było; znalazłaby się druga, tuszę.” 113. SZTUCZNY ZŁODZIEJ
Wiódł chłop na Kleparz przedać jałowicę, Gdzie dwu żołdatów stało przez ulicę; Ta się ociąga
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 251
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za tą tam trąbą myśliwą wiatru w siebie nabrałeś, kataru nabyłeś, na samym drzwi otwarciu i wstręcie leżeć ci nieskładnie i niezdrowo. Lepiej, że ja ciebie z kraju zalegę, mając na warcie wczas i wygodę twoję.
– Dobrze, moja duszo kochana, uczynię, jak każesz, a podobno bardziej sobie wygodzę, że się w pokoiku swoim, kędy księgi wartuję, położę. Tam mi nikt nie przeszkodzi, bo i ty sama dyskretnie wchodzisz i bywasz.
– I owszem, moje serce, uczyń, jak ci wygodniej, ja się tam nie naprzykrzę i nikomu chodzić tamtędy nie pozwolę. A mógłbyś jeszcze świtem wziąć
za tą tam trąbą myśliwą wiatru w siebie nabrałeś, kataru nabyłeś, na samym drzwi otwarciu i wstręcie leżeć ci nieskładnie i niezdrowo. Lepiej, że ja ciebie z kraju zalegę, mając na warcie wczas i wygodę twoję.
– Dobrze, moja duszo kochana, uczynię, jak każesz, a podobno bardziej sobie wygodzę, że się w pokoiku swoim, kędy księgi wartuję, położę. Tam mi nikt nie przeszkodzi, bo i ty sama dyskretnie wchodzisz i bywasz.
– I owszem, moje serce, uczyń, jak ci wygodniej, ja się tam nie naprzykrzę i nikomu chodzić tamtędy nie pozwolę. A mógłbyś jeszcze świtem wziąć
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 262
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
umyślił/ wieku teraźniejszego wiadomości przykładem obcych narodów/ co tydzień do druku podawać/ i ile zdolność moja zniesie informować doskonale/ co się godnego wiedzenia/ tak w Ojczyźnie/ jako po świecie wszytkim/ a mianowicie/ Europie/ i Chrześcijaństwie/ dzieje: Rozumieąc/ że tą pracą moją nie tylko curiosis et politioribus ingenijs, wygodzę i usłużę/ i oraz do uznania i uwagi rzeczy wielkich/ ad prudentiam ciuilem, ad consilia solida capienda, takiemi wiadomościami drogę otworzę: ale też de haec Patria benè merebor, gdy jej res gestas godne potomnej pamięci/ do postonnej podawać bede wiadomości. Merkuriusz Polski,
Zaczynam to tedy/ daj Boże szczęśliwie/ od
vmyślił/ wieku teráźnieyszego wiádomośći przykłádem obcych narodow/ co tydźień do druku podáwáć/ y ile zdolność moiá znieśie informowáć doskonále/ co się godnego wiedzenia/ ták w Oycżyźnie/ iáko po świećie wszytkim/ á miánowićie/ Europie/ y Chrześćiáństwie/ dźieie: Rozumieąc/ że tą pracą moią nie tylko curiosis et politioribus ingenijs, wygodzę y vsłużę/ y oraz do vznánia y vwagi rzecży wielkich/ ad prudentiam ciuilem, ad consilia solida capienda, tákiemi wiádomośćiámi drogę otworzę: ále też de haec Patria benè merebor, gdy iey res gestas godne potomney pámieći/ do postonney podáwáć bede wiádomośći. Merkuryusz Polski,
Zácżynam to tedy/ day Boże szcżęśliwie/ od
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 2
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
/ jest początkiem Interregnum Apostołskiego/ bo zaprawdę jakoście słyszeli cokolwiek się dzieje i odprawować zwykło w Polsce pod czas Interregni, to się działo z Apostołami po w Niebowstąpieniu Pańskim. Tobyście podobno wszyscy chcieli wiedzieć kto z nas szczęśliwszy/ czy my pod ten czas Interregnum naszego/ czy Apostołowie pod czas sieroctwa swojego? Wygodzę ja pragnieniu waszemu/ i na dzisiejszym Kazaniu według słabości rozumu mojego dyskurować o tym będę: Jeśli obaczycie że szczęśliwszy Apostołowie/ starać się będziecie/ abyście tymże sposobem co i oni Interregni vestri niebezpieczeństwa uszli. Słuchajciesz pilno proszę/ bo materia i świętu i czasowi teraźniejszemu służącą i nam wszytkim potrzebna/ ja nie zabawie
/ iest początkiem Interregnum Apostolskiego/ bo záprawdę iákośćie słyszeli cokolwiek się dźieie y odpráwowáć zwykło w Polszcze pod czás Interregni, to się dźiáło z Apostołámi po w Niebowstąpieniu Páńskim. Tobyśćie podobno wszyscy chćieli wiedźieć kto z nas szczęśliwszy/ czy my pod ten czás Interregnum nászego/ czy Apostołowie pod czás śieroctwá swoiego? Wygodzę ia prágnieniu wászemu/ y ná dźiśieyszym Kázániu według słábośći rozumu moiego diskurowáć o tym będę: Ieśli obáczyćie że szczęśliwszy Apostołowie/ stáráć się będźiećie/ ábyśćie tymże sposobem co y oni Interregni vestri niebeśpieczeństwá vszli. Słuchayćiesz pilno proszę/ bo máteria y świętu y czásowi teraźnieyszemu służącą y nam wszytkim potrzebna/ ia nie zabáwie
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 4
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
z sobą. Potem jeślić co zdrowia z tej potrzeby zbędzie, Bić się z niem o swoją tarcz praca twoja będzie. Ale się ja spodziewam i pewienem tego, Że ode mnie weźmiesz dość, nie trzeba drugiego”.
CIX.
„Czem mi grozisz, odniesiesz pewnie sam na sobie - Odpowie mu Mandrykard - wygodzę ją tobie: Od stopy aż do czoła zapocisz się, tuszę, Jak na cię doświadczonej swojej broni ruszę; Weźmiesz za swe, spróbujesz samą rzeczą tego, Jeśli silę i siebie znam dobrze samego. A jako w żywem źrzódle nie ubywa wody, Tak zdołam ostatniej wam być przyczyną szkody”. PIEŚŃ XXVI.
CX
z sobą. Potem jeślić co zdrowia z tej potrzeby zbędzie, Bić się z niem o swoją tarcz praca twoja będzie. Ale się ja spodziewam i pewienem tego, Że ode mnie weźmiesz dość, nie trzeba drugiego”.
CIX.
„Czem mi grozisz, odniesiesz pewnie sam na sobie - Odpowie mu Mandrykard - wygodzę ją tobie: Od stopy aż do czoła zapocisz się, tuszę, Jak na cię doświadczonej swojej broni ruszę; Weźmiesz za swe, spróbujesz samą rzeczą tego, Jeśli silę i siebie znam dobrze samego. A jako w żywem źrzódle nie ubywa wody, Tak zdołam ostatniej wam być przyczyną szkody”. PIEŚŃ XXVI.
CX
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 312
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
harde czoło: „Żaden głos uszu moich nigdy tak wesoło Nie uderzył: pódź, rzeczą sprobujem tej mowy; Gdy Rodomont pozwoli, jużem ja gotowy.
LX.
Dokaż tego, abym się, wprzód obran, bił z tobą, Potem król z Sarce i ja będziem czynić z sobą. Nie wątp, wygodzę pewnie żądaniu twojemu, Ciebie zabiwszy zaraz, dam się znać drugiemu”. Krzyknie Rugier: „Ja nie chcę, abyś sprawiedliwe Losy rwał; próżno gniewy wszczynasz uporczywe: Albo Rodomont w pole niech z tobą wprzód idzie, Albo mnie uderzyć się zaraz o cię przydzie.
LXI.
Bo jeśli Gradasowe słuszne są i
harde czoło: „Żaden głos uszu moich nigdy tak wesoło Nie uderzył: pódź, rzeczą sprobujem tej mowy; Gdy Rodomont pozwoli, jużem ja gotowy.
LX.
Dokaż tego, abym się, wprzód obran, bił z tobą, Potem król z Sarce i ja będziem czynić z sobą. Nie wątp, wygodzę pewnie żądaniu twojemu, Ciebie zabiwszy zaraz, dam się znać drugiemu”. Krzyknie Rugier: „Ja nie chcę, abyś sprawiedliwe Losy rwał; próżno gniewy wszczynasz uporczywe: Albo Rodomont w pole niech z tobą wprzód idzie, Albo mnie uderzyć się zaraz o cię przydzie.
LXI.
Bo jeśli Gradasowe słuszne są i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 335
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Nietakiec nasze miało być rozstanie nie stakim żalem ciężkiem pozegnanie tyś mię donosić miał jakiej godności a ja tez ciebie dochować starości. Ciężkiesz to na mnie będą na mnie periody gdy sobie wspomnę na owe swobody których na tobie jeźdząc zażywałem i com zamyślił tego dokazałem. Gdy wojska staną w zwykłej bataliej ja niewygodzę swojej fantazyjej. Więc ciężko westchnąc i zapłakac cale na cię wspomniawszy mój dereszu, VALE!
Druga wtymże Roku potrzeba była pod Gnieźniem z Szwedami, z wielką wojska szwedzkiego szkodą było bo jeszcze naszych Polaków przy królu szwedzkim siła; Ariani Lutrowie Chorągwie mieli swoje pod którymi katolików wiele słuzyło jedni per nexum sanguinis drudzy dla wziątku
Nietakiec nasze miało bydz rozstanie nie ztakim zalem cięszkiem pozegnanie tyś mię donosić miał iakiey godnosci a ia tez ciebie dochować starosci. Cięzkiesz to na mnie będą na mnie peryody gdy sobie wspomnę na owe swobody ktorych na tobie iezdząc zazywałem i com zamyslił tego dokazałem. Gdy woyska staną w zwykłey bataliiey ja niewygodzę swoiey fantazyiey. Więc cięszko westchnąc y zapłakac cale na cię wspomniawszy moy dereszu, VALE!
Druga wtymże Roku potrzeba była pod Gnieznem z Szwedami, z wielką woyska szweckiego szkodą było bo ieszcze naszych Polakow przy krolu szwedzkim siła; Aryani Lutrowie Chorągwie mieli swoje pod ktorymi katolikow wiele słuzyło iedni per nexum sanguinis drudzy dla wziątku
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 51
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
by nie pozwolili powrotu duszy, do ciała zmarłego. T. Gdyż tym, którzy w ustawicznych nałożyli się żyć ciemnościach, wszelaka i najmniejsza, srogie czyni i przynasza utrapienia i męki światłość. B. Rozwalę, przydała Szatańska Czarownica, najpotężniejsze mury Acherontskie, otworzę ziemię, a promieniem Słonecznym z nagła w samo serce wygodzę, żadając śmiertleną ranę Plutownowi. T. Dobrze na Tyrana: boć też powiadają iż się lęka ziemskich apertur Pluto, i trzęsienia ziemie, żeby zaś przez jaką szczelinę Słońce w Państwa jego, niewcisneło się kiedy. B. Nie zamilczał przydając, iż prawi i Demogergenes stawiwszy się wedla woli mojej, zgotuje pewność trzesienia
by nie pozwolili powrotu duszy, do ćiáłá zmárłego. T. Gdyż tym, ktorzy w vstáwicznych náłożyli się żyć ćiemnośćiách, wszeláka y naymnieysza, srogie czyni y przynasza vtrapienia y męki świátłość. B. Rozwálę, przydáłá Szátáńska Czárownicá, naypotężnieysze mury Acherontskie, otworzę źiemię, á promieniem Słonecznym z nagłá w sámo serce wygodzę, żádáiąc śmiertleną ránę Plutownowi. T. Dobrze ná Tyranna: boć też powiádáią iż się lęka źiemskich ápertur Pluto, y trzęśienia źiemie, żeby záś przez iáką szczelinę Słońce w Páństwá iego, niewćisneło się kiedy. B. Nie zámilczáł przydáiąc, iż práwi y Demogergenes stáwiwszy się wedlá woli moiey, zgotuie pewność trześienia
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 132
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
/ jest zemną koniecznie: Dostatek wystrychnął mię nieboraczkiem wiecznie. Gdzieżem to od naszego odstąpić mógłciała? Nowa się w miłującym chętka odezwała: Radbym co nawidziemy/ aby precz przepadło. Już mi ból siłubiera/ me na łyczku siadło Zdrowie: w kwitnącym wieku ladajako schodzę. Ani mi śmierć straszna jest/ gdy bolom wygodzę: Temu kto mił/ dłuższego winszowałbym lata: Dziś swa zgodni idziemy w jednej duszy z świata. Rzekł. i małomądr/ k tejże cofnął się błędnicy: Wodę w tym łzami zmącił: zacznym się w krynicy Zamięszanej twarz ćmieła. tę bacząc że niknie/ Gdzie idziesz? stój/ nie odchoć przyjacielu
/ iest zemną koniecznie: Dostátek wystrychnął mię nieboraczkiem wiecznie. Gdźieżem to od nászego odstąpić mogłćiáłá? Nowa się w miłuiącym chętká odezwáłá: Radbym co nawidźiemy/ áby precz przepádło. Iuż mi bol śiłvbiera/ me ná łyczku śiádło Zdrowie: w kwitnącym wieku ledáiáko schodzę. Ani mi śmierć strászná iest/ gdy bolom wygodzę: Temu kto mił/ dłuższego winszowałbym látá: Dźiś swá zgodni idźiemy w iedney duszy z światá. Rzekł. y máłomądr/ k teyże cofnął się błędnicy: Wodę w tym łzámi zmąćił: zacznym się w krynicy Zámięszáney twarz ćmiełá. tę bacząc że niknie/ Gdźie idźiesz? stoy/ nie odchoć przyiaćielu
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 69
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się, by mi, lubo to niepodobne człekowi, w tej tak obfitej a przestronnej materii Słów dostarczyć nie miało. Lecz że te rzeczy nie tylko światu są wiadome, ale już i sławie nieumierającej dawno poświęcone, i W. M. wielkich ludzi przykładem idąc bardziej laudabilia agere, a niżeli laudes suas słuchać wolisz; wygodzę ja verecundiae W. Mości, że wszytkie nowe dzieła W. Mci sławne religioso venerabor silentio. To tylko w czym nam admirationem, W. Mści summam parit laudem, krótko przypomnię, żeś tę, która niedawno przeszła, posługę Rzpltej nie tylko odwagą zdrowia i dostatków swych, ale co nad zdrowie i wszytkie skarby
się, by mi, lubo to niepodobne człekowi, w tey tak obfitey a przestronney materyey słow dostarczyć nie miało. Lecz że te rzeczy nie tylko światu są wiadome, ale już i sławie nieumieraiącey dawno poświęcone, y W. M. wielkich ludzi przykładem idąc bardziey laudabilia agere, a niżeli laudes suas słuchać wolisz; wygodzę ia verecundiae W. Mości, że wszytkie nowe dzieła W. Mći sławne religioso venerabor silentio. To tylko w czym nam admirationem, W. Mści summam parit laudem, krótko przypomnię, żeś tę, która niedawno przeszła, posługę Rzpltey nie tylko odwagą zdrowia y dostatkow swych, ale co nad zdrowie y wszytkie skarby
Skrót tekstu: DziękKoniec
Strona: 240
Tytuł:
Dziękowanie Jego Mści Panu Woiewodzie...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842