By jedno od języków nie przyszło do szabel, Bo jako nie zrozumie Holender Francuza, Ledwie bez zwady, ledwie być może bez guza. 463. DO BEZDZIECKIEGO
Że dzieci nie masz, wszytkoć stąd do żony krzywo; A niesłusznie, bo choćby najlepsze krzesiwo, Jeśli krzemień przytłuczesz, ni nacz się nie przyda.
Wyikrzywszy się pierwej w Krakowie u Śmida, Darmo doma pracuje i żelazkiem dzwoni, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich więcej nie dał, Ewa dla Adama. Gwałcicie
By jedno od języków nie przyszło do szabel, Bo jako nie zrozumie Holender Francuza, Ledwie bez zwady, ledwie być może bez guza. 463. DO BEZDZIECKIEGO
Że dzieci nie masz, wszytkoć stąd do żony krzywo; A niesłusznie, bo choćby najlepsze krzesiwo, Jeśli krzemień przytłuczesz, ni nacz się nie przyda.
Wyikrzywszy się pierwej w Krakowie u Śmida, Darmo doma pracuje i żelazkiem dzwoni, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich więcej nie dał, Ewa dla Adama. Gwałcicie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 206
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Żadne morza, żadne nurty I monarchiji gwar antki Tej na zawój, nie do kurty, Nie mają uriantki. Za cóż, że krój długi zdobi, A wam się mniej podoba, Głupia głowa konszakt robi, Aby w targ szła ozdoba. Więc się w jednej sztuce przykrzy Mieć szacunek dostatni, Na którą się rad wyikrzy Świat do szpilki ostatni. Niech się tylko kupić godzi, Wolność twoję, Polaku, Którać gustu już nie słodzi, Boś niegodzien jej smaku. Jak wół w jarzmo liziesz gwałtem, Nieszczęśliwy, w niewolą Albo świni głupich kształtem, Co niż perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy,
Żadne morza, żadne nurty I monarchiji gwar antki Tej na zawój, nie do kurty, Nie mają uryjantki. Za cóż, że krój długi zdobi, A wam się mniej podoba, Głupia głowa konszakt robi, Aby w targ szła ozdoba. Więc się w jednej sztuce przykrzy Mieć szacunek dostatni, Na którą się rad wyikrzy Świat do szpilki ostatni. Niech się tylko kupić godzi, Wolność twoję, Polaku, Którać gustu już nie słodzi, Boś niegodzien jej smaku. Jak wół w jarzmo liziesz gwałtem, Nieszczęśliwy, w niewolą Albo świni głupich kształtem, Co niż perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 194
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Żeby skoro go z prace wiek wyprzęże nużny, Miał gdzie głowę przytulić, nie prosząc jałmużny. Włóczy się od komina do komina gądek, Gdzie by głowę opoił, obetkał żołądek; Ni sługa, ni przyjaciel: aż skoro mu smyczek Wytrąci starość z garści, smrodek polityczek, Kędy papu, tam kaku, pod kocem wyikrzy, Narybiwszy za stołem, aż się i uprzykrzy. Niechaj taka muzyka wrota moje mija, Kędy droższe kadzidło niż kolofonija. Chyba kogo nieszczęście, zły człek, ogień, woda Zuboży, takiemu niech każdy rękę poda. 115. JUŻ TO ZMAZAĆ, A INSZE NAPISAĆ
Co bywało, a teraz, przyjacielu, nie masz
Żeby skoro go z prace wiek wyprzęże nużny, Miał gdzie głowę przytulić, nie prosząc jałmużny. Włóczy się od komina do komina gądek, Gdzie by głowę opoił, obetkał żołądek; Ni sługa, ni przyjaciel: aż skoro mu smyczek Wytrąci starość z garści, smrodek polityczek, Kędy papu, tam kaku, pod kocem wyikrzy, Narybiwszy za stołem, aż się i uprzykrzy. Niechaj taka muzyka wrota moje mija, Kędy droższe kadzidło niż kolofonija. Chyba kogo nieszczęście, zły człek, ogień, woda Zuboży, takiemu niech każdy rękę poda. 115. JUŻ TO ZMAZAĆ, A INSZE NAPISAĆ
Co bywało, a teraz, przyjacielu, nie masz
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 71
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
może nas posilać; Puszkarzom też zakazać bez potrzeby strzelać; Szańc nad mostem usypać, a kto nie pokaże Twej kartki, niech nikogo nie puszczają straże; Obóz dokoła zawrzeć, a tymczasem znowu Chyżo posłać rączego do króla ku Lwowu. I poganin ci sobie już tę wojnę przykrzy, Niedługo ten miech sklęśnie; prędko się wyikrzy; Kiedy co dzień, jak wiemy, ostatnią potrzebą Przyciśnieni, wozami po lasach się grzebą; Wytrzymać im, niechaj się jeszcze szturmem bawią; Zdarzy Bóg, tylo tylko, co i dotąd sprawią. Tu się z rady rozeszli, a że już ciemności Padły, blachem zgniecione rozprostują kości. Aż Palczowski z królewskim listem
może nas posilać; Puszkarzom też zakazać bez potrzeby strzelać; Szańc nad mostem usypać, a kto nie pokaże Twej kartki, niech nikogo nie puszczają straże; Obóz dokoła zawrzeć, a tymczasem znowu Chyżo posłać rączego do króla ku Lwowu. I poganin ci sobie już tę wojnę przykrzy, Niedługo ten miech sklęśnie; prędko się wyikrzy; Kiedy co dzień, jak wiemy, ostatnią potrzebą Przyciśnieni, wozami po lasach się grzebą; Wytrzymać im, niechaj się jeszcze szturmem bawią; Zdarzy Bóg, tylo tylko, co i dotąd sprawią. Tu się z rady rozeszli, a że już ciemności Padły, blachem zgniecione rozprostują kości. Aż Palczowski z królewskim listem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 190
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Do szturmu niegotowy; choćby miny kopał, Woda nie da i, choć ma nabity samopał, Ładunku żal do muru, zwłaszcza kiedy gruby. Ozwie się przecie, tylnej uchyliwszy szruby; Triumfował, jakoby już fortecę burzył. Gdyby jej tak był dłużej pod nos dymem kurzył, Samym strachem, żeby się dołem nie wyikrzył, Do poddania by się jej pewnie był naprzykrzył. W tym dama: „Jeśli wadzi rąbkowa koszula, Na flejtuch, mości panie, ładniej pójdzie kula.”
Słysząc, że jeszcze z niego drwi z oszytym brzuchem: „Nabijęć kata! Już ci i stempel flejtuchem; A że ja tego nie mam od natury
. Do szturmu niegotowy; choćby miny kopał, Woda nie da i, choć ma nabity samopał, Ładunku żal do muru, zwłaszcza kiedy gruby. Ozwie się przecie, tylnej uchyliwszy szruby; Tryumfował, jakoby już fortecę burzył. Gdyby jej tak był dłużej pod nos dymem kurzył, Samym strachem, żeby się dołem nie wyikrzył, Do poddania by się jej pewnie był naprzykrzył. W tym dama: „Jeśli wadzi rąbkowa koszula, Na flejtuch, mości panie, ładniej pójdzie kula.”
Słysząc, że jeszcze z niego drwi z oszytym brzuchem: „Nabijęć kata! Już ci i stempel flejtuchem; A że ja tego nie mam od natury
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 446
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
morzach jeziorach i rzekach, która przechodzi różnicę i wielość tak zwierząt jako i ptastwa. Co się wnosi z pierwszej racyj tej: iż jako daleko większa jest porcja wody, a niżeli zezwierzchnej ziemi, tak i obywatelów wodnych daleko liczniejsze mnóstwo, a niżeli ziemnych. Z drugiej racyj: iż przy tarciu ryb gdy się jedna wyikrzy ryba, stami i tysiącami razem się rodzi płodu. Zwierzęta zaś jedno tylko albo kilkoro spłodzi najwięcej kociąt, a ptastwo kilkanaście zaledwie wylęże piskląt. Wielkością też swoją niektóre ryby daleko przechodzą zwierzęta i ptastwo. Dla tegoć Bóg tworząc wieloryba, nazwał go wielką rybą, czego o żadnym nie rzekł zwierzęciu alboli ptaku. Co
morzach ieziorách y rzekach, ktora przechodzi rożnicę y wielość ták zwierząt iáko y ptastwa. Co się wnosi z pierwszey racyi tey: iż iáko daleko większa iest porcya wody, á niżeli zezwierzchney ziemi, ták y obywátelow wodnych dáleko licznieysze mnostwo, á niżeli ziemnych. Z drugiey rácyi: iż przy tarciu ryb gdy się iedna wyikrzy ryba, stámi y tysiącámi rázem się rodzi płodu. Zwierzęta zaś iedno tylko álbo kilkoro zpłodzi naywięcey kociąt, á ptastwo kilkánaście záledwie wylęże piskląt. Wielkością też swoią niektore ryby dáleko przechodzą zwierzętá y ptastwo. Dla tegoć Bog tworząc wielorybá, nazwał go wielką rybą, czego o żadnym nie rzekł zwierzęciu álboli ptaku. Co
Skrót tekstu: BystrzInfCosm
Strona: C4
Tytuł:
Informacja Cosmograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
biologia, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743