, Bez potrzeby ma nosić, ni raróg, kaptury? 434 (N). FLIS Z JAJCY
Frochtarz jeden ubogi (proszę nie urągać, Panowie Zawiślanie, tym grosza zasiągać, Gdzie się co rodzi, musim), przesypawszy sieczką, Wstawił kokosze jajca na swą traftę z beczką. Z którejż na świecie rzeczy wyjęto przygodę? W nie postrzeżoną trafta uderzyła kłodę. Beczka się obaliła; za której upadem Jajca się tłuką, drugie lecą na dół gradem, Co świeższe prosto do dna, a Dunajec żartki Potłuczone skorupy pędzi i zapartki. Patrząc rozbit żałosny na tak znaczną szkodę, Przeklina miejsce ono, przeklina i wodę, A chodzący po
, Bez potrzeby ma nosić, ni raróg, kaptury? 434 (N). FLIS Z JAJCY
Frochtarz jeden ubogi (proszę nie urągać, Panowie Zawiślanie, tym grosza zasiągać, Gdzie się co rodzi, musim), przesypawszy sieczką, Wstawił kokosze jajca na swą traftę z beczką. Z którejż na świecie rzeczy wyjęto przygodę? W nie postrzeżoną trafta uderzyła kłodę. Beczka się obaliła; za której upadem Jajca się tłuką, drugie lecą na dół gradem, Co świeższe prosto do dna, a Dunajec żartki Potłuczone skorupy pędzi i zapartki. Patrząc rozbit żałosny na tak znaczną szkodę, Przeklina miejsce ono, przeklina i wodę, A chodzący po
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 189
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. NA PIENIĄDZE Z HORACJUSA DO KOGOŚ Z HORACJUSA
Głupiś, aleś bogaty; chłop, ale masz dzięgi; Nie nowina to bywać purpurze z siermięgi. I szlachectwo, i żonę, wszytkoć grosze dadzą, Jeszcze cię na starościm urzędzie posadzą.
Możesz się na królestwo dokupić i kreski; Ledwieć od nich żydowskie wyjęto obrzezki. I tak hajduk, co wiązał niedawno łogosze, Może dostać korony, tylko że ma grosze. 221 (P). NIEDZIELA ŚWIĘTA
Niedziele, cały tydzień robiąc, z odpoczynkiem Czeka chłop; tam karczemnym ucieszony szynkiem, Całą noc onym tańcem zabawia się długiem, Aże go stróż na pańskie wyprawuje z pługiem.
. NA PIENIĄDZE Z HORACJUSA DO KOGOŚ Z HORACJUSA
Głupiś, aleś bogaty; chłop, ale masz dzięgi; Nie nowina to bywać purpurze z siermięgi. I szlachectwo, i żonę, wszytkoć grosze dadzą, Jeszcze cię na starościm urzędzie posadzą.
Możesz się na królestwo dokupić i kreski; Ledwieć od nich żydowskie wyjęto obrzezki. I tak hajduk, co wiązał niedawno łogosze, Może dostać korony, tylko że ma grosze. 221 (P). NIEDZIELA ŚWIĘTA
Niedziele, cały tydzień robiąc, z odpoczynkiem Czeka chłop; tam karczemnym ucieszony szynkiem, Całą noc onym tańcem zabawia się długiem, Aże go stróż na pańskie wyprawuje z pługiem.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 292
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wtem, kiedy tak swoje żale odmawiała I sobie ich rozmową oną ulżywała, Pod dwadzieścia człowieka, jedni z berdyszami W jaskinię nagle weszli, drudzy z oszczepami.
XXXIII.
Starszy ich miał srogą twarz, jedno tylko oko, Wzrok straszliwy, ponury, a patrzał rozoko; Na drugie nic nie widział, bo mu je wyjęto, Kiedy mu nos pospołu z policzkiem odcięto. Ten zajźrzawszy w jaskiniej Orlanda mężnego, Z Izabellą przed ogniem rozmawiającego, Obróci się do swoich: „Tom temu ptakowi Nie kładł sidła, a widzę, że się wnet ułowi!”
XXXIV.
Potem rzekł do Orlanda: „Nigdy - prawi - jeszcze Potrzebniejszy nie przyszedł
wtem, kiedy tak swoje żale odmawiała I sobie ich rozmową oną ulżywała, Pod dwadzieścia człowieka, jedni z berdyszami W jaskinię nagle weszli, drudzy z oszczepami.
XXXIII.
Starszy ich miał srogą twarz, jedno tylko oko, Wzrok straszliwy, ponury, a patrzał rozoko; Na drugie nic nie widział, bo mu je wyjęto, Kiedy mu nos pospołu z policzkiem odcięto. Ten zajźrzawszy w jaskiniej Orlanda mężnego, Z Izabellą przed ogniem rozmawiającego, Obróci się do swoich: „Tom temu ptakowi Nie kładł sidła, a widzę, że się wnet ułowi!”
XXXIV.
Potem rzekł do Orlanda: „Nigdy - prawi - jeszcze Potrzebniejszy nie przyszedł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 281
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na kuracją do Wołczyna. Wiedziałem albowiem, jak siła tego księdza może u swojej familii i u skoligowanych perswazja. Jakoż gdy ksiądz Buchowiecki przy-
jechał do Wołczyna, książę go podkanclerzy civilissime przyjął, wszelkie wygody w apartamencie wydzielonym kazał czynić. Doktor Bonaudus książęcy miał o nim pilne staranie. Na resztę przez uczynioną operacją cyrulicką wyjęto widelec gruby i długi ex orificio z podziwieniem wszystkich. Ksiądz tedy Buchowiecki. bardzo wdzięczen księciu podkanclerzemu, od owego czasu asekurowanym mu stał się przyjacielem.
Drugą trudność taką ułatwiłem. Piotr Paszkowski, ani przekupiony, ani odstraszony przyjaciel Radziwiłłowski, był naówczas za towarzysz po husarsku, pod znakiem Massalskiego, hetmana polnego W.
na kuracją do Wołczyna. Wiedziałem albowiem, jak siła tego księdza może u swojej familii i u skoligowanych perswazja. Jakoż gdy ksiądz Buchowiecki przy-
jechał do Wołczyna, książę go podkanclerzy civilissime przyjął, wszelkie wygody w apartamencie wydzielonym kazał czynić. Doktór Bonaudus książęcy miał o nim pilne staranie. Na resztę przez uczynioną operacją cyrulicką wyjęto widelec gruby i długi ex orificio z podziwieniem wszystkich. Ksiądz tedy Buchowiecki. bardzo wdzięczen księciu podkanclerzemu, od owego czasu asekurowanym mu stał się przyjacielem.
Drugą trudność taką ułatwiłem. Piotr Paszkowski, ani przekupiony, ani odstraszony przyjaciel Radziwiłłowski, był naówczas za towarzysz po husarsku, pod znakiem Massalskiego, hetmana polnego W.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 300
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Biskupa Trajekteńskiego (w Holandyj to miasto) 7. Lutego, on obwieszonego wskrzesił. Dziecię Królewskie jeszcze niemowle chrzcząc, odpowiedziało mu Amen. Żył około Roku 661. pochowany w Klasztorze Alnaneńskim swojej Fundacyj, do niego przeniesiony w lat 16. w lat potym pułtorasta cały z grobu wyjęty. Gdy mu wtedy ząb z dewocyj wyjęto, krew płyneła. Onim pisze Milo Poeta Mnich.
AMBROZEGO Z. Mediolańskiego Biskupa Doktora Kościoła Bożego 7. Grudnia albo 4. Kwietnia. Leży w Mediolanie mieście Włoskim, w Kościele Ambrosiana zwanym, żył około Roku 400. Onto Z. Augustyna od Manichejskiej odwiódł sekty: on według wielu zdania z Augustynem Hymnu Te
Biskupa Traiekteńskiego (w Holandyi to miasto) 7. Lutego, on obwieszonego wskrzesił. Dziecie Krolewskie ieszcze niemowle chrzcząc, odpowiedziało mu Amen. Zył około Roku 661. pochowany w Klasztorze Alnaneńskim swoiey Fundacyi, do niego przeniesiony w lat 16. w lat potym pułtorasta cały z grobu wyięty. Gdy mu wtedy ząb z dewocyi wyięto, krew płyneła. Onim pisze Milo Poeta Mnich.
AMBROZEGO S. Mediolańskiego Biskupa Doktora Kościoła Bożego 7. Grudnia albo 4. Kwietnia. Leży w Mediolanie mieście Włoskim, w Kościele Ambrosiana zwanym, żył około Roku 400. Onto S. Augustyna od Manicheyskiey odwiodł sekty: on według wielu zdania z Augustynem Hymnu Te
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 125
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
im język słodzi. Którzy sobie za rozkosz i za wielką mają. Kędy trzy po trzy plotą a drudzy słuchają. Pochlebując języczni chwalą/ toć to głowa/ Ktoby jedno te jego chciał uważyć słowa. A ono we łbie pustym tylko pełno szumu/ W języku szczebietliwym nie pytaj rozumu. Któremu snać już wszytko wyjęto z porządku/ Gdyż krom wszego rozmysłu krom wszego rozsądku. Ona gęba świerbiąca ladaco klekoce/ Zawsy musi złe drzewo złe rodzć owoce. Takiej gęby wszetecznej gdy jej kto nie wściągnie/ Zniej się już nic dobrego nigdy nie wylęgnie. Jaż tam majestat Boży i sława bliźniego/ Leży czerwiem stoczny bluźnierzstwa sprosnego. Ust
im ięzyk słodźi. Ktorzy sobie zá roskosz y zá wielką máią. Kędy trzy po trzy plotą á drudzy słucháią. Pochlebuiąc ięzyczni chwalą/ toć to głowá/ Ktoby iedno te iego chćiał vważyć słowá. A ono we łbie pustym tylko pełno szumu/ W ięzyku sczebietliwym nie pytay rozumu. Ktoremu snać iuż wszytko wyięto z porządku/ Gdyż krom wszego rozmysłu krom wszego rozsądku. Oná gębá świerbiąca ledáco klekoce/ Záwsy muśi złe drzewo złe rodźć owoce. Tákiey gęby wszeteczney gdy iey kto nie wśćiągnie/ Zniey sie iuż nic dobrego nigdy nie wylęgnie. Iáż tám máiestat Boży y sławá bliźniego/ Lezy czerwiem stoczny bluźnierzstwá sprosnego. Vst
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
: Nagłe też podziwienie to wemnie sprawuje, Ze i niewiem skąd począć. Na pierwszy znak woli Pańskiej skoczyłem w pogoń za Filistynami Znowu na rozkaz tudzież cofnąłem się w kroku Zawołany czekałem przy Królewskim boku. Przychodzącemu mówić niedałeś, na losyś Skinął, stanąć kazałeś: gdy losy wyjęto Achiasz zadumiały twarzy cerę zmienił; Ojciec oko zasępił: Król stanął jak wryty: Temu ręce zadrżały, z rąk losy wypadły; Ten purpurę na sobie zdziera, ów infułę Z głowy. a ja mniemałem, że zgodnym milczeniem, Abym nieco ustąpił, znak oba daliście. Ustapiłem. Przyjaciół pytam,
: Nagłe też podziwienie to wemnie spráwuie, Ze i niewiem zkąd począć. Ná pierwszy znák woli Páńskiey skoczyłem w pogoń zá Filistynámi Znowu ná rozkaz tudzież cofnąłem się w kroku Záwołány czekałem przy Królewskim boku. Przychodzącemu mowić niedałeś, ná losyś Skinął, stánąć kazałeś: gdy losy wyięto Achiasz zádumiały twárzy cerę zmienił; Oyciec oko zásępił: Król stánął iák wryty: Temu ręce zádrżáły, z rąk losy wypádły; Ten purpurę ná sobie zdziera, ow infułę Z głowy. á ia mniemałem, że zgodnym milczeniem, Abym nieco ustąpił, znák obá dáliście. Ustápiłem. Przyiaciół pytam,
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 9
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
. Ale i tak dosyć; już ten papież przez legata swego i wojny nam rozkazuje, już i o rokoszu naszym zawiada, już i na rokoszany królowi ratunek dawać i skarbów kościelnych ruszyć każe, już cenzurami swojemi grozi, już ich ścinać i razem gubić rozkazuje, co paragraf ten, co z listu jego niedawno pisanego wyjęto, jawnie pokazuje w te słowa: »Quis iudicii tam perversi viressepoterit, qui rubo (ut aiunt) arefacto rigidiores atque praesentiores a mentis poenis liberatos velit id effecturus, ut omnis bene monentium ac gravium virorum auctoritas in summum adducatur discrimen«? Więc i do Rzymu już naszy apelują, sadzając znowu (a jeszcze ze
. Ale i tak dosyć; już ten papież przez legata swego i wojny nam rozkazuje, już i o rokoszu naszym zawiada, już i na rokoszany królowi ratunek dawać i skarbów kościelnych ruszyć każe, już cenzurami swojemi grozi, już ich ścinać i razem gubić rozkazuje, co paragraf ten, co z listu jego niedawno pisanego wyjęto, jawnie pokazuje w te słowa: »Quis iudicii tam perversi viressepoterit, qui rubo (ut aiunt) arefacto rigidiores atque praesentiores a mentis poenis liberatos velit id effecturus, ut omnis bene monentium ac gravium virorum auctoritas in summum adducatur discrimen«? Więc i do Rzymu już naszy apelują, sadzając znowu (a jeszcze ze
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 89
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
. którego ona swoim dosięgła żelazem. Już przeminęły tot saecula jako Cynegirus na owę zarobił sobie sławę która i teraz w częstym jest u Ludzi wspominaniu że Nieprzyjacielską zębami Chwytał Nawę Nierówno świeższe tego zacnego Rycerza widzi świat merita, kiedy Nieprzyjacielskie Tela ore odbierając Intrepido wystrzelone podniebienie srebrną do śmierci szpontował Blachą bo inaczej kiedy mują do przemywania wyjęto słowa jednego przemówic niemokł,
O. Boże siłaszby na to Papiru wyszło kto by Czarnieckiego z młodych zaraz lat odwagi kawalerskie chciał wyterminowac dzieła należycie. Czegom się sam oczyma swymi na patrzył, a o młodszych zaś jego Latach, od starych nasłuchałem się Żołnierzów. Zeto i kilka razy na dzień Temu Polskiemu Hektorowi
. ktorego ona swoim dosięgła zelazęm. Iuz przeminęły tot saecula iako Cynegirus na owę zarobił sobie sławę ktora y teraz w częstym iest u Ludzi wspominaniu że Nieprzyiacielską zębami Chwytał Nawę Nierowno swieszsze tego zacnego Rycerza widzi swiat merita, kiedy Nieprzyiacielskie Tela ore odbieraiąc Intrepido wystrzelone podniebienie srebrną do smierci szpontował Blachą bo inaczey kiedy muią do przemywania wyięto słowa iednego przemowic niemokł,
O. Boze siłaszby na to Papiru wyszło kto by Czarnieckiego z młodych zaraz lat odwagi kawalerskie chciał wyterminowac dzieła nalezycie. Czegom się sąm oczyma swymi na patrzył, a o młodszych zas iego Latach, od starych nasłuchałem się Zołnierzow. Zeto y kilka razy na dzięn Temu Polskiemu Hektorowi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 206
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ dla tego zawsze słuchał muzyki o cierpieniu/ bez żadnego swego uprzykrzenia. IV. MaAtko prześwietna nie waż się tego byś miała kazać ustąpić naszej muzyce/ odpuść nam/ lubo masz prawo na Syna twego macierzyńskie/ ale nie masz bynamniej na to/ żebyś go zrażać miała z cierpienia/ to z mocy twojej wyjęto. nie możesz w tym Dziecinie rozkazować/ aby zaraz w tej stajni słuchać nie miała o cierpieniu. My też gotowi na usługę i Syna/ i twoję; ale w tym nie słuchamy/ jeżeli każesz ustąpić. Słabości żadnej o w tobie i w Synie Panno nie będzie/ i owszem dłuższy Syn będzie/ gdy pieszczoty
/ dla tego záwsze słuchał muzyki o ćierpieniu/ bez żadnego swego vprzykrzenia. IV. MaAtko prześwietna nie waż się tego byś miała kazáć vstąpić naszey muzyce/ odpuść nam/ lubo masz prawo ná Syna twego máćierzyńskie/ ale nie masz bynamniey ná to/ żebyś go zrażać miałá z ćierpienia/ to z mocy twoiey wyięto. nie możesz w tym Dźiećinie roskazowáć/ áby záraz w tey stáyni słucháć nie miałá o ćierpieniu. My też gotowi ná vsługę y Syná/ y twoię; ale w tym nie słuchamy/ ieżeli każesz vstąpić. Słábośći żadney o w tobie y w Synie Pánno nie będźie/ y owszem duższy Syn będźie/ gdy pieszczoty
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 384
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636