strzały, z ręku kule. NA JEDNĘ, CO DO KLASZTORA WSTĄPIŁA
Jęłaś się, pani, rozwodu świętego, Ze wolisz konwent niż męża jednego; Widzę, że całą rodzinę miłujesz: Syna-ć nie stało, do ojców wędrujesz. Rozumiem, że-ć tam za tę dobrą wolą Wszytkie przestępstwa z żołądka wykolą. Święta to dróżka tak świętej macierzy: Szła ze sto kroków dla tyluż pacierzy. NA BALWIERZA
Kogo świat mierzi, kogo zdrowie boli, Niech się u Czopka cyrulika goli: Niż się rozgości i niż zgrzeje wody, Połowa włosów przybędzie do brody, I niż drugą część namydli, oskrobie, Już ogolona poroście w tej
strzały, z ręku kule. NA JEDNĘ, CO DO KLASZTORA WSTĄPIŁA
Jęłaś się, pani, rozwodu świętego, Ze wolisz konwent niż męża jednego; Widzę, że całą rodzinę miłujesz: Syna-ć nie stało, do ojców wędrujesz. Rozumiem, że-ć tam za tę dobrą wolą Wszytkie przestępstwa z żołądka wykolą. Święta to dróżka tak świętej macierzy: Szła ze sto kroków dla tyluż pacierzy. NA BALWIERZA
Kogo świat mierzi, kogo zdrowie boli, Niech się u Czopka cyrulika goli: Niż się rozgości i niż zgrzeje wody, Połowa włosów przybędzie do brody, I niż drugą część namydli, oskrobie, Już ogolona poroście w tej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 14
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jest komu nowe koncypować sekty, turbare Religionem. Ani skaliste Alpes, ani Tatry, ani Pyrenejskie góry ambicyj rozkrzewionych ludzi mogą założyć granic; ludzie, co dnia na świecie plus, plus ultra swoje extendunt imperium. Już też cielesność ugaszona bez nowych potopów: jakokolwiek utemperowana żądza, bez siarczystych Sodomę i Gomorrę karżących ogniów. Wykolą ją Benedyktowie cierniem, oziębią Franciszkowie tarżajacy się nago w śniegu, utrzymają wyuzdane Wenery impety postami, paskami inni Święci. Heretycy to widzę słabi na Kupidyna strzały, dla tego są meta ad sagittam wszelkiej nieczystości. Pięknie Z. Austyn Libr: 9. Gen: Liter: c. 7. Percipiendae sordidae voluptatis libido non
iest komu nowe koncypować sekty, turbare Religionem. Ani skaliste Alpes, ani Tatry, ani Pyreneyskie gory ambicyi rozkrzewionych ludzi mogą założyć granic; ludzie, co dnia na swiecie plus, plus ultra swoie extendunt imperium. Iuż też cielesność ugaszona bez nowych potopow: iakokolwiek utemperowana żądza, bez siarczystych Sodomę y Gomorrę karżących ogniow. Wykolą ią Benedyktowie cierniem, oziębią Franciszkowie tarżaiacy się nago w sniegu, utrzymaią wyuzdane Wenery impety postami, paskami inni Swięci. Heretycy to widzę słabi na Kupidyna strzały, dla tego są meta ad sagittam wszelkiey nieczystości. Pięknie S. Austyn Libr: 9. Gen: Liter: c. 7. Percipiendae sordidae voluptatis libido non
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 17
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
bystre piórka na Chlebie Rzpty Matki swojej którą teraz swojemi Mahinacjami tłomisz Nie byłeś Żołnierzem jako żyw a rozznicciłeś krwawą Wojnę a już to podobno nie pierwszą przypomniej sobie szwedzką bos tez był drugim pomocą i okazją. Na wojnę Wołasz a niewiesz co to Wojna Przynajmniej stąd mógłbyś brać miarę ze to choć Palcem oko wykolą to postaremu Łechciwo, jako je tobie wykłoł Brat twój Ródzony powadziwszy się z tobą w szkołach o kiełbaskę. A pogotowiuz kiedy je z Polnego Działka zapruszą. Ta krew Braterska za twoją radą i okazją wylana. Te pracowite ubogich Ziemianinów i wyssana substancja uznasz jakimić na sądzie strasznych staną się Instygatorami Wątpię że by cię tam
bystre piorka na Chlebie Rzpty Matki swoiey ktorą teraz swoiemi Mahinacyiami tłomisz Nie byłeś Zołnierzęm iako zyw a rozznicciłeś krwawą Woynę a iuz to podobno nie pierwszą przypomniey sobie szwedzką bos tez był drugim pomocą y okazyią. Na woynę Wołasz a niewiesz co to Woyna Przynaymniey ztąd mogłbys brac miarę ze to choc Palcem oko wykolą to postaremu Łechciwo, iako ie tobie wykłoł Brat twoy Rodzony powadziwszy się z tobą w szkołach o kiełbaskę. A pogotowiuz kiedy ie z Polnego Działka zapruszą. Ta krew Braterska za twoią radą y okazyią wylana. Te pracowite ubogich Zięmianinow y wyssana substancyia uznasz iakiemić na sądzie strasznych staną się Instygatorami Wątpię że by cię tam
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 192v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
uprosi; darmo kozła doi. Żeby dłużej pasł tyran jego bólem oczy, Pastwi nad trupem, choć mu wieczna je noc mroczy. Ten ci to bielony grób pełen kości trupiej; Lecz przyjdzie czas, który to bielidło obłupi. Pełnił na świecie serca okrutnego wolą, Bokiem się mu, krótko li, długo li, wykolą. Nie pomogą pacierze, żegnania i krzyże, Ani obrazki, co je, męcząc ludzi, liże; Staną z nim na on straszny trybunał przed sędzię: Każdy instygatorem, każdy świadkiem będzie; Gdzie sąd bez miłosierdzia, kto go nie ma, czeka. I zadrży mu, słuchając dekretu, powieka. Wszytkie jego
uprosi; darmo kozła doi. Żeby dłużej pasł tyran jego bólem oczy, Pastwi nad trupem, choć mu wieczna je noc mroczy. Ten ci to bielony grób pełen kości trupiej; Lecz przyjdzie czas, który to bielidło obłupi. Pełnił na świecie serca okrutnego wolą, Bokiem się mu, krótko li, długo li, wykolą. Nie pomogą pacierze, żegnania i krzyże, Ani obrazki, co je, męcząc ludzi, liże; Staną z nim na on straszny trybunał przed sędzię: Każdy instygatorem, każdy świadkiem będzie; Gdzie sąd bez miłosierdzia, kto go nie ma, czeka. I zadrży mu, słuchając dekretu, powieka. Wszytkie jego
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 264
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987