chałupy.” 239. NA MUCHY, DO PŁAZY
Cóż to widzę u ciebie, mój cnotliwy Płaza? Tedy i od biednych much przyda się zaraza? Tu właśnie, gdzie u ciebie po czele flejtuchy, Widziałem wczora u twej Cecylijej muchy. 240. CHORĄGWIE DYMOWE
Nikt mi tego sposobu na Turki nie zgani: Wykurzyć ich z okopu, jako osy z bani. Tak im zadał Sobieski w Chocimiu oskomin, Dymy z całej Korony w jeden wziąwszy komin. 241. NA TOŻ
Piękne i straszne było wojsko pod Chocimem. Jedna mu tylko wada, że śmierdziało dymem; I nie masz dziwu, że się, gdy go w gardle
chałupy.” 239. NA MUCHY, DO PŁAZY
Cóż to widzę u ciebie, mój cnotliwy Płaza? Tedy i od biednych much przyda się zaraza? Tu właśnie, gdzie u ciebie po czele flejtuchy, Widziałem wczora u twej Cecylijej muchy. 240. CHORĄGWIE DYMOWE
Nikt mi tego sposobu na Turki nie zgani: Wykurzyć ich z okopu, jako osy z bani. Tak im zadał Sobieski w Chocimiu oskomin, Dymy z całej Korony w jeden wziąwszy komin. 241. NA TOŻ
Piękne i straszne było wojsko pod Chocimem. Jedna mu tylko wada, że śmierdziało dymem; I nie masz dziwu, że się, gdy go w gardle
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 297
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żeby do Stambołu nie jachał, gdyż. Turcy grozili się z skóry go złupić dla pieniędzy, o których barzo wielkich u niego udano.
Potwierdzają i to, że już na tej stronie Dunaja miała pewna dywizyją wojska tureckiego stanąć, którzy ku Polsce zmierzają, odkazują o Soroce, Okopowi pod Kamieńcem i inne praesidia nasze chcą wykurzyć. Piszą i o tym, że jak orda z Pokucia powróciła, nasi ludzie, przy Soczawie będący, wpadli na Budziak i zabrali stado wielkie klacz, co tam wielką trwogę uczyniło.
Z Szańcu S. Trójcy przyprowadzono imp. krakowskiemu przed niedzielą koniuszego paszy kamienieckiego i Lipka jednego, których nasi 7 praesentis podjazdem pod Kamieńcem
żeby do Stambołu nie jachał, gdyż. Turcy grozili się z skóry go złupić dla pieniędzy, o których barzo wielkich u niego udano.
Potwierdzają i to, że już na tej stronie Dunaja miała pewna dywizyją wojska tureckiego stanąć, którzy ku Polsce zmierzają, odkazują o Soroce, Okopowi pod Kamieńcem i inne praesidia nasze chcą wykurzyć. Piszą i o tym, że jak orda z Pokucia powróciła, nasi ludzie, przy Soczawie będący, wpadli na Budziak i zabrali stado wielkie klacz, co tam wielką trwogę uczyniło.
Z Szańcu S. Trójcy przyprowadzono jmp. krakowskiemu przed niedzielą koniuszego paszy kamienieckiego i Lipka jednego, których nasi 7 praesentis podjazdem pod Kamieńcem
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 350
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
każą, Głupie bydlątko uwolnienia pragnie, Oddaje wełnę, skurę, mleko, jagnie. Czy tak należy Pszczołki miodoródne, Traktować, które nieuczynią szkody, Kwiatem z ziół żyją, jeżeli są głodne, Trunku żadnego prócz wody niepiją, Za cóż ich prace zabrać, porwać, burzyć, Na koniec z ciasnej chałupki wykurzyć. Mizerny robak słodkie robi plastry, Sam kwiatkiem, ziołkiem, apetyt dobywa, Karmi łakome żołądki halastry, Spoczynek jego parząca pokrzywa,
Kiedy Gospodarz miód z plastrami bierze, Niech że wosk odda, ku Pańskiej ofierze. Uczyć by nam się gnuśnym należało, Od pracowitych pszczół cnot i pożytku, Robiąc na słodkie Niebo martwić
każą, Głupie bydlątko uwolnienia prágnie, Oddaie wełnę, skurę, mleko, jagnie. Czy ták náleży Pszczołki miodorodne, Tráktować, ktore nieuczynią szkody, Kwiatem z zioł żyią, jeżeli są głodne, Trunku żadnego procz wody niepiią, Zá cosz ich práce zábrać, porwać, burzyć, Ná koniec z ciasney cháłupki wykurzyć. Mizerny robák słodkie robi plástry, Sam kwiátkiem, ziołkiem, appetyt dobywa, Kármi łákome żołądki hálastry, Spoczynek jego párząca pokrzywa,
Kiedy Gospodarz miod z plástrámi bierze, Niech że wosk odda, ku Pańskiey offierze. Uczyć by nam się gnuśnym náleżało, Od prácowitych pszczoł cnot y pożytku, Robiąc ná słodkie Niebo mártwić
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 115
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Przecie za upor jego nikt nie ręczy, Ze od Kościoła będąc odrzucony Już go czart żywcem z potępionym dręczy, Nie tak skwapliwy BÓG na kary nasze Zbawi Mularza, jak fartuch odpasze. Szaweł Kościoła prześladowca główny Chce go rozrzucić, i do szczętu zburzyć Wojuje z BOGIEM jakby mu był równy, Myśli owieczki z owczarnie wykurzyć, Cóż mu BÓG za to? z dobroci dowodów Czyni go jeszcze Doktorem narodów. I tak niech będzie zmiennik Apostata Przecie on człowiek z nieśmiertelną duszą Niechaj się z Lutrem, z Kalwinem pobrata, Często go mocne skrupuły ususzą, Myśli nieborak kontrakt czynić z jutrem Jak by się rozstać z Kalwinem i Lutrem. Franc-masson przyjaźn
Przecie zá upor iego nikt nie ręczy, Ze od Kościoła będąc odrzucony Już go czárt żywcem z potępionym dręczy, Nie ták skwápliwy BOG ná káry násze Zbawi Mulárza, iák fartuch odpasze. Szaweł Kościoła prześladowca głowny Chce go rozrzucić, y do szczętu zburzyć Wojuie z BOGIEM iákby mu był rowny, Myśli owieczki z owczárnie wykurzyć, Coż mu BOG zá to? z dobroći dowodow Czyni go ieszcze Doktorem národow. Y ták niech będzie zmiennik Apostáta Przecie on człowiek z nieśmiertelną duszą Niecháy się z Lutrem, z Kálwinem pobráta, Często go mocne skrupuły ususzą, Myśli nieborák kontrákt czynić z jutrem Ják by się rozstać z Kálwinem y Lutrem. Franc-masson przyiaźn
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 341
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
się wszyscy przeli; bo wielkie przykłady Bez niesprawiedliwości nie bywają rady. Nic to pomście za taki eksces nie przeszkadza Do słuszności, choć tam co krzywdy się zawadza. Osman też, skoro kilka dni minie tej burzy, Znowu się na umyśle miesza, znowu żurzy, Wracając do pierwszego serce swe uporu, Chce Kozaków koniecznie wykurzyć z taboru; A widząc, że ci mocno dzierżą swe osiedle, Każe z góry obozu część ruszyć i wedle Kozackich wałów ciągnąć na płaskie równiny. Lecz nalazł bies sąsiady, trafił przenosiny, Bo Zaporowcy, dobrze znając tych rycerzów, Tylko sobie na szańcach podniosą kołnierzów, I w tę stronę nośniejszych przetoczywszy działek, Ochotnie
się wszyscy przeli; bo wielkie przykłady Bez niesprawiedliwości nie bywają rady. Nic to pomście za taki eksces nie przeszkadza Do słuszności, choć tam co krzywdy się zawadza. Osman też, skoro kilka dni minie tej burzy, Znowu się na umyśle miesza, znowu żurzy, Wracając do pierwszego serce swe uporu, Chce Kozaków koniecznie wykurzyć z taboru; A widząc, że ci mocno dzierżą swe osiedle, Każe z góry obozu część ruszyć i wedle Kozackich wałów ciągnąć na płaskie równiny. Lecz nalazł bies sąsiady, trafił przenosiny, Bo Zaporowcy, dobrze znając tych rycerzów, Tylko sobie na szańcach podniosą kołnierzów, I w tę stronę nośniejszych przetoczywszy działek, Ochotnie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 181
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
nazajutrz głowy od poduszki dźwignie, Tenże go albo większy frasunek doścignie. Nie wiem, jak kto; ilekroć dałem się w moc winu, Zawszem nabył nowego wytrzeźwiawszy klinu. Żarty czytać — rozumu ani zbędziesz zdrowia, I choć się czasem w sercu frasunek odnowią, Rychlej się poda sposób podczas dobrej woli Precz wykurzyć, coć serce, coć głowę mozoli. 52 (P). DRWA DO ŁASA, RYBY DO WISŁY
Szlachcic jeden, na Śląsku zakupiwszy stawy, Opuścił karpie Wisłą na sejm do Warszawy; Czynił mu post nadzieję i on zjazd tak ludny,
Gdyby Neptun nie pojźrał złym okiem na sudny. Już szczęśliwie przepłynął
nazajutrz głowy od poduszki dźwignie, Tenże go albo większy frasunek doścignie. Nie wiem, jak kto; ilekroć dałem się w moc winu, Zawszem nabył nowego wytrzeźwiawszy klinu. Żarty czytać — rozumu ani zbędziesz zdrowia, I choć się czasem w sercu frasunek odnowią, Rychlej się poda sposób podczas dobrej woli Precz wykurzyć, coć serce, coć głowę mozoli. 52 (P). DRWA DO ŁASA, RYBY DO WISŁY
Szlachcic jeden, na Śląsku zakupiwszy stawy, Opuścił karpie Wisłą na sejm do Warszawy; Czynił mu post nadzieję i on zjazd tak ludny,
Gdyby Neptun nie pojźrał złym okiem na sudny. Już szczęśliwie przepłynął
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 254
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miał flaster doświadczony, który wyciągnie wszelakie wrzody powietrzne. Ocet warzyć z piołynem i z rożą i z kwiatem Muszkatołowym, a dom w którym mieszkasz pokrapiaj często, famforą kurzyć, też Koriander, gwoździki, Bobek warzyć a kropić, kędy sypiasz, miej zioła pachnące, słac też zioła dobrze w gmachu na ziemi kędy sypiasz wykurzyć piołynem, rutą, jałowcem, otworzywszy okna, potym kadzidłem, mirrą, albo trociszkami zamknąwszy okna, z ludźmi nie konwersuj w gromadach smrodliwych, ani w gospodach spleśniałych.
Na wywiedzienie bolączki morowej, wziąć galbanu, czarnej żywice, równe części, Emplastrum diaquilon simplex i salis ármoniáći, z tego plastr zrobić przykładając wyciągnie i
miał flaster doświadczony, ktory wyciągnie wszelákie wrzody powietrzne. Ocet warzyć z piołynẽ y z rożą y z kwiátem Muszkatołowym, á dom w ktorym mieszkasz pokrapiay często, famforą kurzyć, też Koryander, gwoźdźiki, Bobek warzyć á kropić, kędy sypiasz, miey źiołá páchnące, słác też źiołá dobrze w gmáchu ná źiemi kędy sypiasz wykurzyć piołynem, rutą, iáłowcem, otworzywszy okná, potym kadźidłem, mirrą, álbo trociszkámi zamknąwszy okná, z ludźmi nie konwersuy w gromadách smrodliwych, áni w gospodách spleśniáłych.
Ná wywiedźienie bolączki morowey, wźiąć galbanu, czarney żywice, rowne częśći, Emplastrum diaquilon simplex y salis ármoniáći, z tego plastr zrobić przykładáiąc wyciągnie y
Skrót tekstu: LubiecKsiążka
Strona: Cv
Tytuł:
Książka bardzo potrzebna każdemu człowiekowi do uchronienia się morowego powietrza
Autor:
Paweł Lubiecki
Drukarnia:
Daniel Vetter
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Daj mi białłą koszulę/ bo ta już brudna. VI. DIALÓG.
Czemu je tak wnet brudzisz? Od potuć to. Nuze obłocz się rychło. Musisz ty zawsze godzinę mieć/ niż się obleczesz. Podaj mi kabat/ ubranie/ pończochy/ trzewiki. Mogłeś (mogłaś) mi je trochę wyczosać/ wykurzyć/ wychędożyć. Zapniże mię tu. Umy ręce i twarz.
Dosyciem tak cudny/ (cudna). Ale cudnas ty świnia Wszak niemasz wody przynieś wody w konwas. Daj mi białły kołnierz i chustkę. Szczesz się pierwej/ otoś głowę sobie opierzył (opierzła). Tedyć ludzie obaczą/ żem nie
Day mi białłą koszulę/ bo tá iuż brudna. VI. DIALOG.
Cżemu ie ták wnet brudźisz? Od potuć to. Nuze obłocż śię rychło. Muśisz ty záwsze godźinę mieć/ niż śię oblecżesz. Poday mi kábat/ vbránie/ pońcżochy/ trzewiki. Mogłeś (mogłáś) mi ie trochę wycżosáć/ wykurzyć/ wychędożyć. Zápniże mię tu. Vmy ręce y twarz.
Dosyćiem ták cudny/ (cudna). Ale cudnas ty świniá Wszák niemász wody przynieś wody w konwás. Day mi białły kołnierz y chustkę. Szcżesz śię pierwey/ otoś głowę sobie opierzył (opierzłá). Tedyć ludźie obaczą/ żem nie
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 12v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612