wielkiem gniewem, Który w serce ubogi i barzo beł mały, W kości i w mięso wielki i zbyt okazały. Beł godny on raz, chocia nisko go wymierzył, Choć go w koniec paiże u spodku uderzył; I jeśli go kto gani i oń mu przymówi, Że nie mógł wyższej dosiądź, Rynald się wymówi.
XLVIII.
Nie mogła żadną miarą tak ciężkiego raza Wytrzymać tarcz, choć beła z twardego żelaza; Na dwa łokcia i więcej przez nią tak przepadła, Że dusza przez brzuch skłóty z olbrzyma wypadła. Rozumiejąc, że ciężar ciała swego pana On cały dzień miał nosić koń króla z Orana, Rynaldowi w myśli swej cicho
wielkiem gniewem, Który w serce ubogi i barzo beł mały, W kości i w mięso wielki i zbyt okazały. Beł godny on raz, chocia nizko go wymierzył, Choć go w koniec paiże u spodku uderzył; I jeśli go kto gani i oń mu przymówi, Że nie mógł wyszszej dosiądz, Rynald się wymówi.
XLVIII.
Nie mogła żadną miarą tak ciężkiego raza Wytrzymać tarcz, choć beła z twardego żelaza; Na dwa łokcia i więcej przez nię tak przepadła, Że dusza przez brzuch skłóty z olbrzyma wypadła. Rozumiejąc, że ciężar ciała swego pana On cały dzień miał nosić koń króla z Orana, Rynaldowi w myśli swej cicho
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 369
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, bojąc się zdrady, poziezdało; Aż i komu zlecona Fortuna ta była, Tymże biczem Gorgona swym go zapłoszyła Gdzieś ku Wiśle. Zaczymby na żadnej pomocy Nie wsparszy się, jako mógł tak gwałtownej mocy Sam odeprzeć? Mając już i siły strudzone, I konie ustawiczną pracą, wycienczone: Przetoż się im wymówi. Wszakże gdyby dali Tym czasem obleżeni cokolwiek wytrwali, Ile się przy Obronie mogąc trzymać taki; I jemu też posiełek przybedzie z-kąd jaki; Tedy się im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed sobą wyprawi, Którego już z-Gwardyą, posłyszał być w-drodze Dworną blisko. (A to już
, boiąc sie zdrády, poziezdáło; Aż i komu zlecona Fortuna tá była, Tymże biczem Gorgona swym go zapłoszyłá Gdźieś ku Wiśle. Záczymby na żadney pomocy Nie wsparszy sie, iáko mogł tak gwałtowney mocy Sam odeprzeć? Maiąc iuż i siły strudzone, I konie ustawiczną pracą, wyćienczone: Przetoż sie im wymowi. Wszakże gdyby dali Tym czasem obleżeni cokolwiek wytrwali, Ile sie przy Obronie mogąc trzymać taki; I iemu też posiełek przybedźie z-kąd iaki; Tedy sie im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed sobą wyprawi, Ktorego iuż z-Gwardyą, posłyszał bydż w-drodze Dworną blisko. (A to iuż
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 20
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
rząd dobry w cudzych Państwach sprawuje, a co za nieszczęścia u nas nierząd za sobą pociąga.
Niechże sam Bóg wszechmogący będzie Architektem tego budynku, którego zalecam reparacją; ten który świat cały fluctibus ex tantis, tantisque tenebris in tam tranquilla, et tam clara luce locavit, niech nad naszym chaos, te wsżechmocne słowa wymówi; fiat lux, jak przy stworzeniu świata, a wtenczas, oczy nam się otworzą, nad naszą ruiną, i potrzebą reparacyj, tak aby się insze narody, z niej budowały; widząc trwałość, wspaniałość i regularitatem naszego budynku: niechaj poboźność, sprawiedliwość, jedność, męstwo, miłość ojczyzny w nim sobie mieszkanie bezpiecznie
rząd dobry w cudzych Państwach sprawuie, á co za nieszczęśćia u nas nierząd za sobą poćiąga.
Niechźe sam Bog wszechmogący będźie Architektem tego budynku, ktorego zalecam reparacyą; ten ktory swiat cały fluctibus ex tantis, tantisque tenebris in tam tranquilla, et tam clara luce locavit, niech nad naszym chaos, te wsźechmocne słowa wymowi; fiat lux, iak przy stworzeniu swiata, á wtenczas, oczy nam się otworzą, nad naszą ruiną, y potrzebą reparacyi, tak aby śię insze narody, z niey budowały; widząc trwałość, wspańiałość y regularitatem naszego budynku: niechay poboźność, sprawiedliwość, iedność, męstwo, miłość oyczyzny w nim sobie mieszkanie bespiecznie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 12
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
i ozdobności. Po nich duchowie święci niezliczeni jako dworzanie w pułkach rozsadzeni stoją przed Bogiem w dziwnej ogromności i wspaniałości. Tych jak jest wiele, o mój wieczny Boże! On ich sam zliczyć dostatecznie może: wszyscy Boskimi znają się sługami i podnóżkami. Każdy osobno uprzywilejowany, mocą, mądrością, pięknością nadany. A kto wymówi z nich śliczość każdego, choć naniższego? Wyżej nad wszytkie są Serafinowie, a po nich w chórze swym Cherubinowie, w trzecim Tronowie szyku naznaczeni i postawieni. Za tymi zasię Państwa następują, po tych Zastępy pułki swe szykują, po nich Mocarstwom miejsca wymierzone i naznaczone. Po tych zaś Księstwa w dziwnej wspaniałości, Archaniołowie
i ozdobności. Po nich duchowie święci niezliczeni jako dworzanie w pułkach rozsadzeni stoją przed Bogiem w dziwnej ogromności i wspaniałości. Tych jak jest wiele, o mój wieczny Boże! On ich sam zliczyć dostatecznie może: wszyscy Boskimi znają się sługami i podnóżkami. Każdy osobno uprzywilejowany, mocą, mądrością, pięknością nadany. A kto wymówi z nich śliczość każdego, choć naniższego? Wyżej nad wszytkie są Serafinowie, a po nich w chórze swym Cherubinowie, w trzecim Tronowie szyku naznaczeni i postawieni. Za tymi zasię Państwa następują, po tych Zastępy pułki swe szykują, po nich Mocarstwom miejsca wymierzone i naznaczone. Po tych zaś Księstwa w dziwnej wspaniałości, Archaniołowie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 110
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
proszę/ w jakim poszanowaniu u Boga jest posłuszeństwo; nie dosyć rozumiał być na jednym słowie/ Fiat, gdy człowieka stwarzał: a gdy Wcielenie Syna swego robił/ dzieło naprzedniejsze swoje odprawił ono/ na jedno słowo naświętszej Panny Mariej/ Fiat; jakoby zachowując to słowo do ust Bogarodzice; ja nie rzekę/ ona niech wymówi/ a ja uczynię. Przyczyny pytasz? powiem. Fiat, gdy Bóg mówi/ rozkazuje: gdy Bogarodzica posłuszeństwo swoje tym słowem oświadcza/ Fiat; i dla posłuszeństwa jednej Panienki/ ustępuje Bóg Mandatów swoich/ odłogiem leżą/ aby posłuszeństwo wagę swoję miało. Od tego czasu w takiej wadze jest/ Fiat, Panny naświętszej
proszę/ w iákim poszánowániu v Bogá iest posłuszeństwo; nie dosyć rozumiał być ná iednym słowie/ Fiat, gdy człowieká stwarzał: á gdy Wćielenie Syná swego robił/ dźieło naprzednieysze swoie odpráwił ono/ ná iedno słowo naświętszey Pánny Máryey/ Fiat; iákoby záchowuiąc to słowo do vst Bogárodźice; ia nie rzekę/ oná niech wymowi/ á ia vczynię. Przyczyny pytasz? powiem. Fiat, gdy Bog mowi/ roskázuie: gdy Bogárodźica posłuszeństwo swoie tym słowem oświadcza/ Fiat; y dla posłuszeństwá iedney Pánienki/ vstępuie Bog Mándatow swoich/ odłogiem leżą/ áby posłuszeństwo wagę swoię miáło. Od tego czásu w tákiey wadze iest/ Fiat, Pánny naświętszey
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 12
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
honorem i fortuną własnego.
Człowiek z urodzenia podły, żadnej jurysdykcji władzy nad drugimi nie mający, za jedną duszę swoją Bogu sędziemu odpowie. Pan za sto, tysiąc, zgoła tyle dusz odda rachunek, ile miał poddanych. Poddany będzie miał wymówkę, ale pan jaką? Sługa, poddany swoim się drobniuchnym rozumem i prostotą wymówi, pan czym? I jakim sposobem? Pewnie zbytnią swoją chciwością i w rzeczach doczesnych zatopieniem? Grubą a dobrowolną ślepotą, niedostatkiem pobożności w sobie i ludzkości ku innym? Pewnie oziębłością swoją i małą w znamienitych członkach religii wymówi się wiarą?
O Boże sprawiedliwy! O Boże miłościwy! Ani w sprawiedliwości Twojej, ani w
honorem i fortuną własnego.
Człowiek z urodzenia podły, żadnej jurysdykcji władzy nad drugimi nie mający, za jedną duszę swoją Bogu sędziemu odpowie. Pan za sto, tysiąc, zgoła tyle dusz odda rachunek, ile miał poddanych. Poddany będzie miał wymówkę, ale pan jaką? Sługa, poddany swoim się drobniuchnym rozumem i prostotą wymówi, pan czym? I jakim sposobem? Pewnie zbytnią swoją chciwością i w rzeczach doczesnych zatopieniem? Grubą a dobrowolną ślepotą, niedostatkiem pobożności w sobie i ludzkości ku innym? Pewnie oziębłością swoją i małą w znamienitych członkach religii wymówi się wiarą?
O Boże sprawiedliwy! O Boże miłościwy! Ani w sprawiedliwości Twojej, ani w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 487
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Poddany będzie miał wymówkę, ale pan jaką? Sługa, poddany swoim się drobniuchnym rozumem i prostotą wymówi, pan czym? I jakim sposobem? Pewnie zbytnią swoją chciwością i w rzeczach doczesnych zatopieniem? Grubą a dobrowolną ślepotą, niedostatkiem pobożności w sobie i ludzkości ku innym? Pewnie oziębłością swoją i małą w znamienitych członkach religii wymówi się wiarą?
O Boże sprawiedliwy! O Boże miłościwy! Ani w sprawiedliwości Twojej, ani w miłosierdziu Twoim obrony dla dusz owych panów nie widzę, na których poddani sprawiedliwie nieba, ziemi, piekła, diabłów, ludzi, aniołów o zemstę proszą.
Ludzie z prostego gminu, sami ubogimi będąc, nie mogą jałmużny dawać
Poddany będzie miał wymówkę, ale pan jaką? Sługa, poddany swoim się drobniuchnym rozumem i prostotą wymówi, pan czym? I jakim sposobem? Pewnie zbytnią swoją chciwością i w rzeczach doczesnych zatopieniem? Grubą a dobrowolną ślepotą, niedostatkiem pobożności w sobie i ludzkości ku innym? Pewnie oziębłością swoją i małą w znamienitych członkach religii wymówi się wiarą?
O Boże sprawiedliwy! O Boże miłościwy! Ani w sprawiedliwości Twojej, ani w miłosierdziu Twoim obrony dla dusz owych panów nie widzę, na których poddani sprawiedliwie nieba, ziemi, piekła, diabłów, ludzi, aniołów o zemstę proszą.
Ludzie z prostego gminu, sami ubogimi będąc, nie mogą jałmużny dawać
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 487
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
raz zważając, że starosta jego kowieński Siruć, kasztelan witebski, z tak wielką ochotą i radością wita Fleminga, także widząc, że Zabiełło, marszałek kowieński, teraźniejszy łowczy lit., ubiegając się z kasztelanem witebskim o ochotniejsze podskarbiego przyjęcie, równie był rad podskarbiemu, obawiał się przeciwnych rzeczy radzić Pacowi, który się łatwo wymówi, a tak by na niego zemsta za daną radę padła. A potem, że też był od podskarbiego sekretnie ujęty, nie radził Pacowi, aby się przeciwił podskarbiemu, ale tegoż Paca odesłał do rady Zabiełły, marszałka kowieńskiego, jako przyjaciela Radziwiłłowskiego, księcia hetmana wielkiego lit.
Zabiełło zaś wyperswadował Pacowi, że to
raz zważając, że starosta jego kowieński Siruć, kasztelan witebski, z tak wielką ochotą i radością wita Fleminga, także widząc, że Zabiełło, marszałek kowieński, teraźniejszy łowczy lit., ubiegając się z kasztelanem witebskim o ochotniejsze podskarbiego przyjęcie, równie był rad podskarbiemu, obawiał się przeciwnych rzeczy radzić Pacowi, który się łatwo wymówi, a tak by na niego zemsta za daną radę padła. A potem, że też był od podskarbiego sekretnie ujęty, nie radził Pacowi, aby się przeciwił podskarbiemu, ale tegoż Paca odesłał do rady Zabiełły, marszałka kowieńskiego, jako przyjaciela Radziwiłłowskiego, księcia hetmana wielkiego lit.
Zabiełło zaś wyperswadował Pacowi, że to
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 625
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie przypuścił do serca swego. Jak: 2. Psal: 108.
Po którym w tropy onegoż drugi się też wciśnie ubogi pielgrzym/ któremu chociaj dać coś kazał (acz i to nie wszytko oddał szafarz niezbożny) lecz wypełnił ono nie dobrze: Datek od głupiego nie będzie pożyteczny: da mało a więcej ci wymówi. A w wtym przyidą poddani chłopkowie z supliką ukrzywdzeni od jednego potężniejszego na siebie; do którego z płaczem wołali o miłosierdzie prosząc i żebrząc/ i pokazując suplikę zdaleka/ którą on w jednej ręce ujrzawszy/ a drugą tszczą/ kazał i tych wypchnąć; a czeladzi dobrze się dostało po grzbiecie/ że tego
nie przypuśćił do sercá swego. Iak: 2. Psal: 108.
Po ktorym w tropy onegoż drugi się też wćiśnie vbogi pielgrzym/ ktoremu choćiay dáć coś kazał (ácz y to nie wszytko oddał szafarz niezbożny) lecz wypełnił ono nie dobrze: Datek od głupiego nie będźie pożyteczny: da máło á więcey ći wymowi. A w wtym przyidą poddáni chłopkowie z suppliką vkrzywdzeni od iednego potężnieyszego ná śiebie; do ktorego z płaczem wołali o miłośierdźie prosząc y żebrząc/ y pokázuiąc supplikę zdaleka/ ktorą on w iedney ręce vyrzawszy/ á drugą tszczą/ kázał y tych wypchnąć; á czeladźi dobrze się dostało po grzbiećie/ że tego
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 25
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Mało, i jeśli rzecz nie ma rozsądku. Lecz i ten znowu nie może być zwany Dobrym Poetą, który żart podany I fraszkę pisać ale nie długiego Wywieść nie może z dowcipu miałkiego. Ten jest Poetą moim rozumieniem Co doskonałym rzeczy uważeniem Przenika wszystko, a co chce prawdziwie, Gładko, łagodnie, miękko i szczęśliwie Wymówi, albo tak ładnie wyleje Ze z czytających każdy się zdumieje, I nie tylko się uznawa wzruszonym Ale już prawie niemal zachwyconym: Którego dowcip, lub jakiś wysoki Duch, rzecz swą pędzi z uwagi głęboki, Który afekty jakowe chce sprawi Gdy czytelnika słodkim rymem bawi, A bawi długo bo dyskurs prowadzi, Lub chwali,
Mało, y ieżli rzecz nie ma rozsądku. Lecz y ten znowu nie może być zwany Dobrym Poetą, który żart podany Y fraszkę pisać ale nie długiego Wywieść nie może z dowcipu miałkiego. Ten iest Poetą moim rozumieniem Co doskonałym rzeczy uważeniem Przenika wszystko, á co chce prawdziwie, Gładko, łagodnie, miękko y szczęśliwie Wymowi, álbo tak ładnie wyleie Ze z czytaiących każdy się zdumieie, Y nie tylko się uznawa wzruszonym Ale iuz prawie niemal zachwyconym: Którego dowcip, lub iakiś wysoki Duch, rzecz swą pędzi z uwagi głęboki, Który affekty iakowe chce sprawi Gdy czytelnika słodkim rymem bawi, A bawi długo bo dyskurs prowadzi, Lub chwali,
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A5
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak