pędem bieżał? On nic nie odpowiada na to myśliwcowi I bieży po staremu ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode mnie i od tego wściągniony sokoła?”
VI.
To wymówiwszy, z ręki puszcza ptaka, który Rabikana rączego zalatuje z góry. Łowiec z swojego konia na ziemię zskakuje I uzdę z głowy, munsztuk z gęby mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to
pędem bieżał? On nic nie odpowiada na to myśliwcowi I bieży po staremu ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode mnie i od tego wściągniony sokoła?”
VI.
To wymówiwszy, z ręki puszcza ptaka, który Rabikana rączego zalatuje z góry. Łowiec z swojego konia na ziemię zskakuje I uzdę z głowy, munsztuk z gęby mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kancelarii i tak ten dług oddałem. Widząc mię moi nieprzyjaciele, których głową był Buchowiecki, pisarz ziemski brzeski, nad spodziewanie ich do Brześcia przybyłego, skłamali przed kanclerzem, że ja fomentuję szlachtę do niedopuszczania Wieszczyckiego do przysięgi na podstarostwo, o czym ja nigdy nie myśliłem. Kanclerz tedy wziął mię na konferencją i wymówiwszy swoje żale o sejmik ów poselski roku 1744, upewnił mię o swojej łasce i zupełnej rekoncyliacji. Miałem czas wtenczas moją o ów sejmik objaśnić niewinność tak widocznie i dowodnie, że mię kanclerz niewinnym uznał. Chciałem i prosiłem, aby mi pozwolił moich oskarżycielów publicznie przed nim o ich fałszywe oskarżenia konwinkować, ale
kancelarii i tak ten dług oddałem. Widząc mię moi nieprzyjaciele, których głową był Buchowiecki, pisarz ziemski brzeski, nad spodziewanie ich do Brześcia przybyłego, skłamali przed kanclerzem, że ja fomentuję szlachtę do niedopuszczania Wieszczyckiego do przysięgi na podstarostwo, o czym ja nigdy nie myśliłem. Kanclerz tedy wziął mię na konferencją i wymówiwszy swoje żale o sejmik ów poselski roku 1744, upewnił mię o swojej łasce i zupełnej rekoncyliacji. Miałem czas wtenczas moją o ów sejmik objaśnić niewinność tak widocznie i dowodnie, że mię kanclerz niewinnym uznał. Chciałem i prosiłem, aby mi pozwolił moich oskarżycielów publicznie przed nim o ich fałszywe oskarżenia konwinkować, ale
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 247
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, tak potrzebnych dla mnie przezwyciężyć punktów, udali się do obligacji i próśb, zaklinając się, że to wyperswadują księciu kanclerzowi. Nie chciałem wierzyć, znając ich obydwóch subtelności i księcia kanclerza zawziętość i upór. Tandem prawie gwałtem poczęli mnie prowadzić i wsadzać do karety Sosnowskiego. Na resztę fractus będąc ich usilnością próśb, wymówiwszy sobie, że i tam w Przybysławicach, abym nie pierwej był wokowany do księcia, wpóki te dwa punkta nie będą mi akordowane, wsiadłem do karety Sosnowskiego i pojechaliśmy do Przybysławic, a Dłuski w mojej karetce pojechał do siebie.
Gdyśmy przyjechali do Przybysławic, Sosnowski poszedł do księcia kanclerza, a ja
, tak potrzebnych dla mnie przezwyciężyć punktów, udali się do obligacji i próśb, zaklinając się, że to wyperswadują księciu kanclerzowi. Nie chciałem wierzyć, znając ich obodwoch subtelności i księcia kanclerza zawziętość i upór. Tandem prawie gwałtem poczęli mnie prowadzić i wsadzać do karety Sosnowskiego. Na resztę fractus będąc ich usilnością próśb, wymówiwszy sobie, że i tam w Przybysławicach, abym nie pierwej był wokowany do księcia, wpóki te dwa punkta nie będą mi akordowane, wsiadłem do karety Sosnowskiego i pojechaliśmy do Przybysławic, a Dłuski w mojej karetce pojechał do siebie.
Gdyśmy przyjechali do Przybysławic, Sosnowski poszedł do księcia kanclerza, a ja
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 711
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tym miał kazanie. Już odtąd dla bólu ran, na osiołku się kazał wozić. Na śmierć kazał się zanieść do N. Panny de Portiuncula, tam na ziemi gołej na Krzyż ręce podnosząc, Braci naukę i błogosławieństwo dając, przyjąwszy SS. SAKRAMENTA, prosił o czytanie Pasyj od Z. Jana napisanej. Na ostatek wymówiwszy ów Psalm 141. Voce mea ad Dominum clamavi etc. na owych słowach: Me expectant iusti, donec retribuas mihi, skonał Roku 1226. lat mając 45. Dzień śmierci jego 4. 8bris. Teraz się dowodzi iż stoi w Grobie erectâ staturâ.
TEn wielkiej pokory miłośnik umierając, obligował Bracią z pozwoleniem Eliasza Generała
tym miał kazanie. Iuż odtąd dla bòlu ran, na osiełku się kazał wozić. Na śmierć kazał się zanieść do N. Panny de Portiuncula, tam na ziemi gołey na Krzyż ręce podnosząc, Braci naukę y błogosławieństwo daiąc, przyiąwszy SS. SAKRAMENTA, prosił o czytanie Passyi od S. Iana napisanèy. Na ostatek wymòwiwszy òw Psalm 141. Voce mea ad Dominum clamavi etc. na owych słowach: Me expectant iusti, donec retribuas mihi, skonał Roku 1226. lat maiąc 45. Dzień śmierci iego 4. 8bris. Teraz się dowodzi iż stoi w Grobie erectâ staturâ.
TEn wielkièy pokory miłośnik umieraiąc, obligował Bracią z pozwoleniem Eliasza Generała
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 5
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tu chłopi popiwszy się vitia carpebant swych Panów. Więc tu na takowe igrzyska wystawione Theatrum, i pierwsze komedie Bachusowi Bożkowi pijaństwa są sakryfikowane. Po różnych rządach i szczęścia mutacjach, dostało się te Miasto Rzymianóm, deklarowało się Pompejuszowi, ale po przegranej Farsalijskiej okazji, Juliusz miał je ukarać, potym się curykował, to tylko wymówiwszy: Dla konsyderacyj umarłych zasług, żywym przepuszczam. Parierowało Greckim potym Cesarzóm, a tym odebrali byli Krucjatowie, i na Księstwo erygowali Settine nazwawszy. Trzymali go Krucjatowie Francuzi ad Vesperas Siculas, w tedy od Aragończyków Geografia Generalna i partykularna
wygnani. Tandem te Miasto odebrał Mahomet II. Greckich Państw i grzechów bicz, Roku 1455
tu chłopi popiwszy się vitia carpebant swych Panów. Więc tu na takowe igrzyska wystawione Theatrum, y pierwsze komedie Bachusowi Bożkowi piiaństwa są sakryfikowane. Po rożnych rządach y szczęścia mutacyach, dostało się te Miasto Rzymianóm, deklarowało się Pompeiuszowi, ale po przegraney Farsaliyskiey okazyi, Iuliusz miał ie ukárać, potym się curykował, to tylko wymowiwszy: Dla konsyderacyi umarłych zasług, żywym przepuszczam. Parierowało Greckim potym Cesarzóm, a tym odebrali byli Krucyatowie, y na Xięstwo erygowali Setthine nazwawszy. Trzymali go Krucyatowie Francuzi ad Vesperas Siculas, w tedy od Aragończyków Geografia Generalna y partykularna
wygnani. Tandem te Miasto odebrał Machomet II. Greckich Państw y grzechów bicz, Roku 1455
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 434
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
kędy skryła, prosi gospodyni. „Nie wiem, kędy — odpowie — chybaby w tej skrzyni.” Wymyśli okazją ów swego powrotu, Kwoli słabemu zdrowiu i wielkiemu błotu. „Proś — rzecze — bowiem z sobą bawicie się rady, Kazawszy więcej z kuchnie dać, paniej sąsiady.” I ta, nie wymówiwszy, że mąż kędyś bawi, Ochotnie się z posłańcem do ich domu stawi. Jedzą, piją, a wiedząc, że też nie odrzuci, I ów do niej, kinąwszy na żonę, koguci. W rzeczy mu się opiera zrazu, ale potem, Gdy ją takim darować obieca klejnotem, Który za wszytkie skarby książęce
kędy skryła, prosi gospodyni. „Nie wiem, kędy — odpowie — chybaby w tej skrzyni.” Wymyśli okazyją ów swego powrotu, Kwoli słabemu zdrowiu i wielkiemu błotu. „Proś — rzecze — bowiem z sobą bawicie się rady, Kazawszy więcej z kuchnie dać, paniej sąsiady.” I ta, nie wymówiwszy, że mąż kędyś bawi, Ochotnie się z posłańcem do ich domu stawi. Jedzą, piją, a wiedząc, że też nie odrzuci, I ów do niej, kinąwszy na żonę, koguci. W rzeczy mu się opiera zrazu, ale potem, Gdy ją takim darować obieca klejnotem, Który za wszytkie skarby książęce
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 655
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Niderlancie Austriackim leżącego oddałem. Właśnie jakby mię tu przywołano, miałem intencją, tam jechać, i obaczyć, jeżeli Marianna jeszcze żyje. Niepodobno mi dłużej czekać, wiedzieć muszę, jeżeli żyje. Jedź ze mną mówił Karolinie. Jedźmy w tym momencie do Klasztoru. W trzech dniach powrócimy. J słowa więcej nie wymówiwszy, oboje odeszli. Mąż mój i ja ledwieśmy mieli tyle serca na się wejrzyć, a dopieroż przemówić. Skryte drzenie przez wszystkie przeszło członki. Mój Boże, cóż to będzie? Zaczął mąż mój. Marianna, Klasztor... i nie daleko granicy. Jakież to są straszne nowiny! Ach nędzny i
Niderlancie Austryackim leżącego oddałem. Właśnie iakby mię tu przywołano, miałem intencyą, tam iechać, i obaczyć, ieżeli Maryanna ieszcze żyie. Niepodobno mi dłużey czekać, wiedzieć muszę, ieżeli żyie. Jedź ze mną mowił Karolinie. Jedźmy w tym momenćie do Klasztoru. W trzech dniach powroćimy. J słowa więcey nie wymowiwszy, oboie odeszli. Mąż moy i ia ledwieśmy mieli tyle serca na śię weyrzyć, a dopieroż przemowić. Skryte drzenie przez wszystkie przeszło członki. Moy Boże, coż to będzie? Zaczął mąż moy. Maryanna, Klasztor... i nie daleko granicy. Jakież to są straszne nowiny! Ach nędzny i
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 49
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
będącego w drodze żyda nawiedzał, i mnie potrzebnymi opotrzył rzeczami. Teraz musiałem, przy boku mego Steleja, który jakoby jeszcze był we śnie, i tylko kilka urywczą słów do mnie wymówił, do mego się pośpieszać gmachu. Nasza pierwsza zabawa w samotności ta była, żeśmy długo na siebie patrzyli, żadnego nie wymówiwszy słowa. Potymem się postarał dla niego o bieliznę, i suknie, którymi mię Żyd przed swoim odjazdem obdarzył, lecz nie był sposobnym od wielkiej radości sam się ubrać, musiałem mu pomoc. Patrzył na te rzeczy, które mu dałem, z wielkim podziwieniem, właśnie jakoby był zapomniał do czego ich zażyć
będącego w drodze żyda nawiedzał, i mnie potrzebnymi opotrzył rzeczami. Teraz muśiałem, przy boku mego Steleia, ktory iakoby ieszcze był we śnie, i tylko kilka urywczą słow do mnie wymowił, do mego się pośpieszać gmachu. Nasza pierwsza zabawa w samotnośći ta była, żeśmy długo na śiebie patrzyli, żadnego nie wymowiwszy słowa. Potymem śię postarał dla niego o bieliznę, i suknie, ktorymi mię Zyd przed swoim odiazdem obdarzył, lecz nie był sposobnym od wielkiey radości sam śię ubrać, muśiałem mu pomoc. Patrzył na te rzeczy, ktore mu dałem, z wielkim podziwieniem, właśnie iakoby był zapomniał do czego ich zażyć
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 116
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
końca, ni początku miał, i przyczyny szukał, kto to zatrudnił et causavit; asseruit, że ten, który a medio seculo do naszej interesuje się Rzptej i wszystkie interesa swoje nami podszywa, subintelligitur Francuz, et dispendio Reipce chce crescere nostrae. Simillima na im. ks. wileńskiego repetiit; a gdy barbanismum commisit wymówiwszy „compatere muszę“, kiedy po razy kilka śmieli się adstantes, rzekł: „vim patior, niewinnie naśmiewają się, bo ja umiem po łacinie dobrze mówić“; po trzy razy wymawiał: compaterer i tak evasit. Ad punctum senatus consilli nie życzył pospolitego ruszenia ob maiorem confusionem aniżeli na sejmie, tylko sejmików.
końca, ni początku miał, i przyczyny szukał, kto to zatrudnił et causavit; asseruit, że ten, który a medio seculo do naszej interesuje się Rzptej i wszystkie interesa swoje nami podszywa, subintelligitur Francuz, et dispendio Reipcae chce crescere nostrae. Simillima na jm. ks. wileńskiego repetiit; a gdy barbanismum commisit wymówiwszy „compatere muszę“, kiedy po razy kilka śmieli się adstantes, rzekł: „vim patior, niewinnie naśmiewają się, bo ja umiem po łacinie dobrze mówić“; po trzy razy wymawiał: compaterer i tak evasit. Ad punctum senatus consilli nie życzył pospolitego ruszenia ob maiorem confusionem aniżeli na sejmie, tylko sejmików.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 192
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
zakryło przed nim/ przecię nieczysty będzie/ i winien jest. 3. Albo/ jeśliby się kto dotknął nieczystości człowieczej/ jakażbykolwiek była nieczystość jego/ przez którą się nieczystym stawa/ a byłoby to skryto przed nim/ i dowiedziałby się/ winien jest: 4. Albo/ jeśliby kto przysiągł/ wymówiwszy usty/ że źle albo dobrze uczynił/ O wszystko/ co wymawia człowiek z przysięgą/ a byłoby to skryto przed nim/ i dowiedziałby się potym że winien jest/ w jednej rzeczy z tych. 5. Będąc tedy winien/ w jednej rzeczy z tych/ wyzna grzech swój: 6. I przywiedzie
zákryło przed nim/ przećię nieczysty będźie/ y winien jest. 3. Albo/ jeslyby śię kto dotknął nieczystośći człowieczey/ jákażbykolwiek byłá nieczystość jego/ przez ktorą śię nieczystym stawa/ á byłoby to skryto przed nim/ y dowiedźiałby śię/ winien jest: 4. Albo/ jesliby kto przyśiągł/ wymowiwszy usty/ że źle álbo dobrze uczynił/ O wszystko/ co wymawia cżłowiek z przyśięgą/ á byłoby to skryto przed nim/ y dowiedźiałby śię potym że winien jest/ w jedney rzeczy z tych. 5. Będąc tedy winien/ w jedney rzeczy z tych/ wyzna grzech swoj: 6. Y przywiedźie
Skrót tekstu: BG_Kpł
Strona: 105
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Kapłańska
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632