/ za mię do piekła iść.
O nie żądamć i nie życzę sobie tego/ abym dla ciebie Ty Pijaku miał potępion być: Aleć to dlatego powiadam/ abym cię przestrzegł/ że się potym/ gdy dla zbytków i pijaństwa będziesz wiecznie zginąć musiał/ w dzień sądu ostatecznego nie będziesz/ miał czym wymawiać; ale będziesz rad nie rad musiał wyznać/ że cię przestrzegano/ upominano/ i prze Bóg proszono/ abyś pijaństwa zaniechał; a Tyś wszelkich życzliwych przestróg i szczerego napominania Kaznodziejskiego za nic sobie nie miał.
(4.) Wymawiają się niektórzy/ że im to zgoła nie można rzecz miernie żyć i pijaństwa
/ zá mię do piekłá iść.
O nie żądamć y nie życzę sobie tego/ ábym dla ćiebie Ty Pijáku miał potępion bydź: Aleć to dlatego powiádam/ ábym ćię przestrzegł/ że śię potym/ gdy dla zbytkow y pijáństwá będźiesz wiecznie zginąć muśiał/ w dźień sądu ostátecznego nie będźiesz/ miał czym wymawiáć; ále będźiesz rad nie rad muśiał wyznáć/ że ćię przestrzegano/ upominano/ y prze Bog proszono/ ábyś pijáństwá zániechał; á Tyś wszelkich życzliwych przestrog y sczerego nápominánia Káznodźieyskiego zá nic sobie nie miáł.
(4.) Wymawiáją śię niektorzy/ że im to zgołá nie można rzecz miernie żyć y pijáństwá
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 36.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
będziesz wiecznie zginąć musiał/ w dzień sądu ostatecznego nie będziesz/ miał czym wymawiać; ale będziesz rad nie rad musiał wyznać/ że cię przestrzegano/ upominano/ i prze Bóg proszono/ abyś pijaństwa zaniechał; a Tyś wszelkich życzliwych przestróg i szczerego napominania Kaznodziejskiego za nic sobie nie miał.
(4.) Wymawiają się niektórzy/ że im to zgoła nie można rzecz miernie żyć i pijaństwa przestać/ gdyż się zaraz z młodu do tego przyzwyczaili/ że sobie gorzałką/ piwem/ winem/ albo jakim inszym napojem podpijać muszą.
Aleć się zwyczajem nie wymówią/ ponieważ więcej na Boga/ i rozkaz jego/ a niż na zwyczaj
będźiesz wiecznie zginąć muśiał/ w dźień sądu ostátecznego nie będźiesz/ miał czym wymawiáć; ále będźiesz rad nie rad muśiał wyznáć/ że ćię przestrzegano/ upominano/ y prze Bog proszono/ ábyś pijáństwá zániechał; á Tyś wszelkich życzliwych przestrog y sczerego nápominánia Káznodźieyskiego zá nic sobie nie miáł.
(4.) Wymawiáją śię niektorzy/ że im to zgołá nie można rzecz miernie żyć y pijáństwá przestáć/ gdyż śię záraz z młodu do tego przyzwyczáili/ że sobie gorzałką/ piwem/ winem/ álbo jákim inszym napojem podpijáć muszą.
Aleć śię zwyczájem nie wymowią/ ponieważ więcey ná Bogá/ y roskaz jego/ á niż ná zwyczay
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 36.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Seelen-Schaβ/ p. m. 1075.Spangenberg im Adel-Spiegel. Vid. Discur. m. sub lit. N.
Bał się tego łoża on pobożny Szlachcic/ który się/ ile mógł/ opilstwa strzegł/ także go nikt nigdy pijanym nie widział: A gdy go kiedyś Książę Pan jego upoić chciał: usilnie się wymawiał prosząc/ aby go do tego nie przymuszano; Lecz iż żadna wymówka ważna być nie chciała: otoż tymi gorliwymi słyszeć się dał słowy: Cy przecię ja nad przemożenie moje pić nie będę/ choć by mi i troje Książąt na szyj leżało: bo to rozkaz Boski: Nie upijajcie się. Eph. 5.
Seelen-Schaβ/ p. m. 1075.Spangenberg im Adel-Spiegel. Vid. Discur. m. sub lit. N.
Bał śię tego łożá on pobożny Szláchćic/ ktory śię/ ile mogł/ opilstwá strzegł/ tákże go nikt nigdy pijánym nie widźiał: A gdy go kiedyś Kśiążę Pan jego upoić chćiał: uśilnie śię wymawiał prosząc/ áby go do tego nie przymuszáno; Lecz iż żadna wymowká ważna bydź nie chćiáłá: otoż tymi gorliwymi słyszeć śię dał słowy: Cy przecię ja nád przemożenie moje pić nie będę/ choć by mi y troje Kśiążąt ná szyi leżáło: bo to roskaz Boski: Nie upijayćie śię. Eph. 5.
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 43.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ wojnę wiedzie z Bogiem. Bóg Polskę/ jako inne/ swych czasów Nacje/ Pogańskim straca Mieczem/ gubiąc Prowincje: A Polki gniewu Bogu do gniewu przydają; Gdy swej pychy Ogonmi chardzie nadstawiają Wojujciesz przeciw Bogu/ nowe Amazonki; Bijcie zbytkiem na Stwórcę mizerne lepionki; Odzierajcie Chrystusa z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymawiajcie strój w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to taka między ludźmi Moda; Przez którą/ wielka Bogu zniewaga i szkoda! Puki Duchów Niebieskich/ co pod strażą mają Domy Boskie/ o jako na to narzekają! Gdy widzą kontempt Pana swego znamienity/ Który/ zasłoną chlea/ trwa dla nas zakryty: Ze wolą Damy/ drogie
/ woynę wiedźie z Bogiem. Bog Polskę/ iáko inne/ swych czásow Nácye/ Pogáńskim straca Mieczem/ gubiąc Prowincye: A Polki gniewu Bogu do gniewu przydáią; Gdy swey pychy Ogonmi chárdźie nádstáwiáią Woiuyćiesz przećiw Bogu/ nowe Amázonki; Biyćie zbytkiem ná Stworcę mizerne lepionki; Odźieráyćie Chrystusá z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymáwiáyćie stroy w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to táká międźi ludźmi Modá; Przez ktorą/ wielka Bogu zniewagá y szkodá! Puki Duchow Niebieskich/ co pod strázą máią Domy Boskie/ o iáko ná to nárzekáią! Gdy widzą kontempt Páná swego známienity/ Ktory/ zásłoną chleá/ trwa dla nas zákryty: Ze wolą Dámy/ drogie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego. Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali; Lub ostatnie was wici w pole wyciągają, Lecz prędko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do wczasu jest na to baczenie, Choć widzicie ojczyzny jawne stąd zniszczenie. Weźcie w pamięć przodków swych, onych starodawnych Ojców naszych, Polaków wiekopomnie sławnych. Lat siedm-ci bez przestanku wojnę traktowali, Powróciwszy do domów, żon swych nie poznali. Mróz, głód, gorącość, niewczas w polach ponosili, Dla
już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego. Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali; Lub ostatnie was wici w pole wyciągają, Lecz prętko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do wczasu jest na to baczenie, Choć widzicie ojczyznej jawne stąd zniszczenie. Weźcie w pamięć przodków swych, onych starodawnych Ojców naszych, Polaków wiekopomnie sławnych. Lat siedm-ci bez przestanku wojnę traktowali, Powróciwszy do domów, żon swych nie poznali. Mróz, głód, gorącość, niewczas w polach ponosili, Dla
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 731
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jest autor, sąd straszny uzna Boski w zysku. Nie tak by należało stawać patryjocie — Na dobro prcwincyji, nie w ruin ochocie, Którą tak wyświadczoną często doznawacie: Do was mówię, moi bracia, którzy tam mieszkacie. A cóż z tego, że płaczą i nań narzekają, Sami się deputaci z tego wymawiają. Wyszedłem z puszczy mojej czasu niedawnego Z chruściąnego szałasu. Zoczę znajomego Kmiotka, a on z kiermaszu smutno i z innymi Idzie oraz z różnych wsiów sąsiadami swymi. Blisko tam gdzieś potoczek był krynicznej wody: Pragnących ten posilił. Aż w spoczynku szkody , Poczną swoje wyliczać z płaczem i mianować. Jak wiele z
jest autor, sąd straszny uzna Boski w zysku. Nie tak by należało stawać patryjocie — Na dobro prcwincyji, nie w ruin ochocie, Którą tak wyświadczoną często doznawacie: Do was mówię, moi bracia, którzy tam mieszkacie. A cóż z tego, że płaczą i nań narzekają, Sami się deputaci z tego wymawiają. Wyszedłem z puszczy mojej czasu niedawnego Z chruściąnego szałasu. Zoczę znajomego Kmiotka, a on z kiermaszu smutno i z innymi Idzie oraz z różnych wsiów sąsiadami swymi. Blisko tam gdzieś potoczek był krynicznej wody: Pragnących ten posilił. Aż w spoczynku szkody , Poczną swoje wyliczać z płaczem i mianować. Jak wiele z
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 733
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Król imć szwedzki po skończonym traktacie, bawi się przez zimę, lato aż do jesieni w Saksonii, zapatrując się ad Imperium i koligatów, którym straszna szwedzka potencja zbliżona tak bardzo. Zaciągi i rekruty wielkie.
Pretext ad Imperium król szwedzki czyni, względem przepuszczenia przez Ren kilku moskiewskich regimentów z Saksonii do Polski umykających. Imperium wymawia się, skąd zatarga, tandem w traktat wchodzi, i stawa traktat confirmando pacta vestphaliensia, gdzie najwięcej się punktów umówiło pro Fide et Religione Augustanae professionis; więc gdzie były przedtem zbory obrócone za czasów Leopolda redierunt ad fidem iterum Lutheranorum. Exercitia, szkoły, akademie przywrócone Lutheranis etc. Et executio in praesentia Regis Sueciae.
Król imć szwedzki po skończonym traktacie, bawi się przez zimę, lato aż do jesieni w Saxonii, zapatrując się ad Imperium i kolligatów, którym straszna szwedzka potencya zbliżona tak bardzo. Zaciągi i rekruty wielkie.
Pretext ad Imperium król szwedzki czyni, względem przepuszczenia przez Ren kilku moskiewskich regimentów z Saxonii do Polski umykających. Imperium wymawia się, zkąd zatarga, tandem w traktat wchodzi, i stawa traktat confirmando pacta vestphaliensia, gdzie najwięcéj się punktów umówiło pro Fide et Religione Augustanae professionis; więc gdzie były przedtem zbory obrócone za czasów Leopolda redierunt ad fidem iterum Lutheranorum. Exercitia, szkoły, akademie przywrócone Lutheranis etc. Et executio in praesentia Regis Sueciae.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 253
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
przyszedszy z kościoła, Wedle swego zwyczaju wszytkich panien zwoła I każdej pojedynkiem o kazanie pyta Albo ewangelią, którą ksiądz przeczyta; Bo ta, co nic z obojga nie mogła powiedzieć, Modlić się u obiadu musiała, nie siedzieć. Czytano w tę niedzielę, jako bankiet sprawiał Wielki król, jako mu się z niego kto wymawiał: Ten żonę pojął, drugi wieś, ów kupił woły, Że mu przyszło osadzać kalekami stoły. Więc gdy pierwsza i wtóra sentencyją prawi,
Aż trzecia: „Dlatego się, powieda, nie stawi Na tę wielką wieczerzą od króla proszony, Bo się ożenił, trzeba spróbować mu żony.” Śmieją się wszyscy,
przyszedszy z kościoła, Wedle swego zwyczaju wszytkich panien zwoła I każdej pojedynkiem o kazanie pyta Albo ewangeliją, którą ksiądz przeczyta; Bo ta, co nic z obojga nie mogła powiedzieć, Modlić się u obiadu musiała, nie siedzieć. Czytano w tę niedzielę, jako bankiet sprawiał Wielki król, jako mu się z niego kto wymawiał: Ten żonę pojął, drugi wieś, ów kupił woły, Że mu przyszło osadzać kalekami stoły. Więc gdy pierwsza i wtóra sentencyją prawi,
Aż trzecia: „Dlatego się, powieda, nie stawi Na tę wielką wieczerzą od króla proszony, Bo się ożenił, trzeba spróbować mu żony.” Śmieją się wszyscy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 62
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Widząc sowa jastrząba, że na obłów leci: „Braciszku, warujże mi — rzecze — pojeść dzieci. Znajdziesz teraz, nie psując swojego rodzaju, Czym byś mógł głodne garło w bliskim napaść gaju. A pamiętaj, żebyś się nie omylił w łowię, Ze wszytkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie.” Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy; Z tym on na ptaki, sowa leciała na myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siostrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija
Widząc sowa jastrząba, że na obłów leci: „Braciszku, warujże mi — rzecze — pojeść dzieci. Znajdziesz teraz, nie psując swojego rodzaju, Czym byś mógł głodne garło w bliskim napaść gaju. A pamiętaj, żebyś się nie omylił w łowię, Ze wszytkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie.” Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy; Z tym on na ptaki, sowa leciała na myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siestrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie wożąc w dalszą drogę, samej powie pani. Udał się jej on złodziej z pociągłego nosa, Targuje i pieniędzy dobywa mu z trzosa. Toż skoro wszytkich z izby do sieni wyżenie, Da gorzałki i prosi, co czyni swej żenie, Żeby jej to uczynił. Kieliszek i drugi Wypiwszy chłop, z takiej się wymawia usługi. Prosi owa i nad targ postąpi pieniędzy, Żeby jej tak jak żenie uczynił co prędzej. Lecz że tylko na rozbój dobrzy ludzie leśni, I temu się bynamniej o amorach nie śni: Patrzy, jeśli co kędy na porwaniu leży, Im bardziej mu gorzałka fantazyją jeży. Wymierza się, powiada: „O
Nie wożąc w dalszą drogę, samej powie pani. Udał się jej on złodziej z pociągłego nosa, Targuje i pieniędzy dobywa mu z trzosa. Toż skoro wszytkich z izby do sieni wyżenie, Da gorzałki i prosi, co czyni swej żenie, Żeby jej to uczynił. Kieliszek i drugi Wypiwszy chłop, z takiej się wymawia usługi. Prosi owa i nad targ postąpi pieniędzy, Żeby jej tak jak żenie uczynił co prędzej. Lecz że tylko na rozbój dobrzy ludzie leśni, I temu się bynamniej o amorach nie śni: Patrzy, jeśli co kędy na porwaniu leży, Im bardziej mu gorzałka fantazyją jeży. Wymierza się, powiada: „O
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 130
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987