, katolikami złemi, bezpiecznie illicita tentant. żadnej superioritatem nad sobą mieć nie chcą, jedno jakąś malowaną i podobno z pośrodka siebie contra iura et consuetudines omnes regni, co pewnie i sam widzisz, i tak się barzo na to zaniosło, że już im sam rady nie możesz dać, boś takich do swych błędów wynajdował, qui sive per os, sive per iugulum anima e corpore exeat, parum curant. Otóż tobie rokosz, którym nauczysz podobno nas Polaków, braciej swej miłej, onej łaciny, czego przedtym nigdy nie umieli i nie rozumieli, co to jest bellum civile, czego jako sławne one rzeczyplte in Africa, in Asia skosztowały
, katolikami złemi, bezpiecznie illicita tentant. żadnej superioritatem nad sobą mieć nie chcą, jedno jakąś malowaną i podobno z pośrodka siebie contra iura et consuetudines omnes regni, co pewnie i sam widzisz, i tak się barzo na to zaniosło, że już im sam rady nie możesz dać, boś takich do swych błędów wynajdował, qui sive per os, sive per iugulum anima e corpore exeat, parum curant. Otóż tobie rokosz, którym nauczysz podobno nas Polaków, braciej swej miłej, onej łaciny, czego przedtym nigdy nie umieli i nie rozumieli, co to jest bellum civile, czego jako sławne one rzeczyplte in Africa, in Asia skosztowały
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 38
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
skrupulantom bywa w ożenieniu/ co to przebierają/ upatrują/ czekają jeszcze lepiej a w tym się ani sami zwiedzą jak zstarzeją. Francuz mówi. Kto odkłada na nadzieje, Ani zwie jak się zstarzeje. i co przedtym białym chlebem gardził/ to potym w niedostatku i razowy przyjmie za wdzięczne/ co on przedtym obligi różne wynajdował/ to jemu potym będą/ kiedy z laty odbieży go potrzebna czerstwość. na ZŁOTE JARZMO.
Gardziłeś szczęściem, teraz jak cię starość zbiegła, I czerstwość, i fortuna, z laty cię odbiegła; Zal żeś albo tej nie miał, co masz roztropności, Albo że teraz nie masz tej coś miał czerstwości
skrupulantom bywa w ożenieniu/ co to przebieráią/ upátruią/ czekáią ieszcze lepiey á w tym się áni sámi zwiedzą iák zstárzeią. Fráncuz mowi. Kto odkłáda ná nádźieie, Ani zwie iák się zstárzeie. y co przedtym białym chlebem gárdźił/ to potym w niedostátku i rázowy przyimie zá wdźięczne/ co on przedtym obligi rożne wynáydował/ to iemu potym będą/ kiedy z láty odbieży go potrzebna czerstwość. ná ZŁOTE IARZMO.
Gárdziłeś szczęśćiem, teraz iák ćię stárość zbiegłá, Y czerstwość, y fortuná, z láty ćię odbiegłá; Zal żeś álbo tey nie miał, co masz rostropnośći, Albo że teraz nie mász tey coś miał czerstwośći
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 66
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
wszelkiej przyczyny/ Szlachtę zacną/ Kasztelana/ Wojewodze syny/ I Carowa/ żal się Boże/ przy niej i kto my: Których nieba przenikało serdeczne wzdychanie/ I powietrze napełniało szerokie/ płakanie/ Szlachetnych pań i panienek smutne narzekanie. Nie ruszeło to Szujskiego/ bo serce katowskie: Choć miały tego przypłacić krainy Moskiewskie/ Wynajdował zmyślający potwarzy łotrowskie. Śmiał to mówić na Polaki, że pokoj wruszają/ Zbrojna ręka zmyślonego Cara nam dawają: Z Carowa łacińską wiarę do nas wprowadzają. I tym zwiódł Moskwę błędliwą, że mu uwierzyli: O czwartej w noc na Carowski pokoj uderzyli: Dobywszy się tamże nożmi ztowszy umorzyli. Arcykatem Szujski
wszelkiey przyczyny/ Szlachtę zacną/ Kásztelaná/ Woiewodze syny/ Y Cárowa/ żal sie Boże/ przy niey y kto my: Ktorych niebá przenikáło serdeczne wzdychánie/ Y powietrze nápełniáło szerokie/ płákánie/ Szláchetnych pań y pánienek smutne nárzekánie. Nie ruszeło to Szuyskiego/ bo serce kátowskie: Choć miáły tego przypłáćić kráiny Moskiewskie/ Wynáydował zmysláiący potwarzy łotrowskie. Smiał to mowić ná Polaki, że pokoy wruszáią/ Zbroyna ręká zmyslonego Cárá nam dawáią: Z Cárowa łáćinską wiárę do nas wprowadzáią. Y tym zwiodł Moskwę błędliwą, że mu vwierzyli: O czwartey w noc ná Cárowski pokoy vderzyli: Dobywszy sie támże nożmi stowszy vmorzyli. Arcykátem Szuyski
Skrót tekstu: PieśńSzuj
Strona: Av
Tytuł:
Pieśń o tyraństwie Szujskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zdał nakoniec kazano. Wilczek za zgodą wszytkich dekret wydał taki, Na sąd kożuch, Wilczkowi mięso. Wołku flaki. 657. O Karmanowskim do księcia Radziwiła.
Panie mój, masz Bachusów malowanych siła, Lecz ich nie tak malarska ręka wyraziła,
Jak wczora Karmanowski, na co oczy twoje Patrzały, gdy on nowe wynajdował stroje. Pił Wprzód, a pił tak mężnie, że był godzien owej, Pod którą Bachus chodził, korony bluszczowej. W tańcuć tak rześko stanął, że kto patrzał na to, Mniemał, że dziś w Rakowie miłościwe lato. Naostatek i portki do kostek odpasał, By tak sobie swobodniej po podwórzu hasał.
zdał nakoniec kazano. Wilczek za zgodą wszytkich dekret wydał taki, Na sąd kożuch, Wilczkowi mięso. Wołku flaki. 657. O Karmanowskim do księcia Radziwiła.
Panie moj, masz Bachusow malowanych siła, Lecz ich nie tak malarska ręka wyraziła,
Jak wczora Karmanowski, na co oczy twoje Patrzały, gdy on nowe wynajdował stroje. Pił wprzod, a pił tak mężnie, że był godzien owej, Pod ktorą Bacchus chodził, korony bluszczowej. W tańcuć tak rześko stanął, że kto patrzał na to, Mniemał, że dziś w Rakowie miłościwe lato. Naostatek i portki do kostek odpasał, By tak sobie swobodniej po podworzu hasał.
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 331
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
świętą I kładzie jej przed oczy zacne białegłowy, Tak te, które miał stary, jako zakon nowy,
LXXXVIII.
Ukazując, że żaden pociechy nie czuje Doskonałej, kto Boga szczerze nie miłuje, A że wszytkie człowiecze nadzieje na świecie Próżne są i mijają tak, jako cień lecie. I tak piękne i mądre słowa wynajdował, Że w niej żądzą i upor na śmierć uhamował, I przywiódł ją do tego, że mu ślubowała, Że przyszły wiek na służbie Bożej strawić miała.
LXXXIX.
Nie może jej jednak ześć z pamięci i z myśli Cny królewic, ciała tam zostawić nie myśli; I lubo słońce świeci lubo padną mroki,
świętą I kładzie jej przed oczy zacne białegłowy, Tak te, które miał stary, jako zakon nowy,
LXXXVIII.
Ukazując, że żaden pociechy nie czuje Doskonałej, kto Boga szczerze nie miłuje, A że wszytkie człowiecze nadzieje na świecie Próżne są i mijają tak, jako cień lecie. I tak piękne i mądre słowa wynajdował, Że w niej żądzą i upor na śmierć uhamował, I przywiódł ją do tego, że mu ślubowała, Że przyszły wiek na służbie Bożej strawić miała.
LXXXIX.
Nie może jej jednak ześć z pamięci i z myśli Cny królewic, ciała tam zostawić nie myśli; I lubo słońce świeci lubo padną mroki,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 252
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
onej dobie. Już beło złote koła słońce utopiło I w morze swoje wozy zachodnie wpędziło, Kiedy Rugier zwyciężca i z młodzieńcem onem Jachał z zamku, od śmierci przezeń wybawionem.
XIX.
Który, skoro bezpieczny beł za zamkowemi Murami i za bramą z Rugierem, pięknemi Słowy, które w swej głowie w on czas wynajdował, Rugierowi, wybawcy swojemu, dziękował, Że nie znając go nigdy, takiem mu się stawił I z sromotnej go śmierci ogniowej wybawił, Prosząc, aby mu imię swe własne powiedział, Aby, komu tak wiele beł powinien, wiedział.
XX.
Mówi Rugier do siebie: „Niebieską ozdobę, Twarz gładką i urodę
onej dobie. Już beło złote koła słońce utopiło I w morze swoje wozy zachodnie wpędziło, Kiedy Rugier zwyciężca i z młodzieńcem onem Jachał z zamku, od śmierci przezeń wybawionem.
XIX.
Który, skoro bezpieczny beł za zamkowemi Murami i za bramą z Rugierem, pięknemi Słowy, które w swej głowie w on czas wynajdował, Rugierowi, wybawcy swojemu, dziękował, Że nie znając go nigdy, takiem mu się stawił I z sromotnej go śmierci ogniowej wybawił, Prosząc, aby mu imię swe własne powiedział, Aby, komu tak wiele beł powinien, wiedział.
XX.
Mówi Rugier do siebie: „Niebieską ozdobę, Twarz gładką i urodę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 265
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pierwszym jagody zrastały, Anim trzodzie rozumiał, a już potajemnie Zajmował się lubego ognia płomień we mnie, I jużem w tobie tonął, ciebiem upatrował, Myśli i ciało moje za tobą-m kierował.
Pełne twego imienia gęste gaje były, Ozdobne drzewa, lasy nim się zaszczyciły: I co w wyniosłych bukach, którem wynajdował, Słodką pamięć o tobie na nich-em rysował. Drzewo ozdobne, drzewo, jakeś jest wspaniałe,
Jakeś między wszystkimi drzewo okazałe: Tak moja Dafni między innymi przodkuje, Tak się cnotą, tak krasą, wszystkim ukazuje. Rość, drzewo! Rośćcie i wy z nim, moje litery, Rośćcie chęci uprzejmej wierne
pierwszym jagody zrastały, Anim trzodzie rozumiał, a już potajemnie Zajmował się lubego ognia płomień we mnie, I jużem w tobie tonął, ciebiem upatrował, Myśli i ciało moje za tobą-m kierował.
Pełne twego imienia gęste gaje były, Ozdobne drzewa, lasy nim się zaszczyciły: I co w wyniosłych bukach, którem wynajdował, Słodką pamięć o tobie na nich-em rysował. Drzewo ozdobne, drzewo, jakeś jest wspaniałe,
Jakeś między wszystkimi drzewo okazałe: Tak moja Dafni między innymi przodkuje, Tak się cnotą, tak krasą, wszystkim ukazuje. Rość, drzewo! Rośćcie i wy z nim, moje litery, Rośćcie chęci uprzejmej wierne
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 126
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965