wiele/ przed kilka lat/ pomarło od głodu; Którym/ na wyżywienie/ nie zstało dochodu. Różność chorób/ niektórym/ życie odbierała: Z wielu/ dysenteria dusze wylewała. Nieurodzaj/ był innym; innym niepogody Ciężką plagą: gdy wszytko zatopiły wody. Mars wojował niektórych/ folgując żelazu; Gdy uboższych/ ciągnieniem wyniszczył do razu. Nie jedno/ Pan Zastępów ma na nas oręże/ Ucieczeszli przed jednym/ on drugim dosięże. Szczęśliwy/ kto się ztego karania wyprosi! Gdy dziś/ winnych/ powietrzem zaraźliwym znosi. Lecz już/ dalej niedepcąc piórem koło płota/ Pytajmy się coli to taka za robota? Za
wiele/ przed kilka lat/ pomárło od głodu; Ktorym/ ná wyżywienie/ nie zstáło dochodu. Rożność chorob/ niektorym/ żyćie odbieráłá: Z wielu/ dissenteria dusze wylewáłá. Nieurodzay/ był innym; innym niepogody Ciężką plagą: gdy wszytko zátopiły wody. Mars woiował niektorych/ folguiąc żelázu; Gdy vboższych/ ćiągnieniem wyniszczył do rázu. Nie iedno/ Pán Zástępow ma ná nas oręże/ Vćieczeszli przed iednym/ on drugim dośięże. Szczęśliwy/ kto się ztego karánia wyprośi! Gdy dźiś/ winnych/ powietrzem záráźliwym znośi. Lecz iuż/ dáley niedepcąc piorem koło płotá/ Pytaymy się coli to táka zá robotá? Zá
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
w kroku, I Prusy Szwed wyzionął, w jednym tylko roku. Skąd przez imię i jego zwycięstwa tak skore, Któremi dziś wojnami Europa gore, Tu prócz pokój głęboki, tu z Florą Pomona, I lat dawnych obfitość wróciła się ona. Jako wzajem żałując, że który potrzebie Gwoli wszystkich i zdrowiu, sam wyniszczył siebie, I uszczuplił majestat w intratach stołowych; A zaraz pobudzając niedyskretnych owych, Żeby w czym szczodrobliwą rękę tę przebrali, Nad jego niedostatki się ulitowali. Jakożeś to sprawił w nich oną słów gładkością, Czegoby nikt furią i prawą ostrością. Za co wrócić przez dzięki mieli i z niewoli, Do pańskiej i powszechnej
w kroku, I Prusy Szwed wyzionął, w jednym tylko roku. Zkąd przez imie i jego zwycięstwa tak skore, Któremi dziś wojnami Europa gore, Tu prócz pokój głęboki, tu z Florą Pomona, I lat dawnych obfitość wróciła się ona. Jako wzajem żałując, że który potrzebie Gwoli wszystkich i zdrowiu, sam wyniszczył siebie, I uszczuplił majestat w intratach stołowych; A zaraz pobudzając niedyskretnych owych, Żeby w czym szczodrobliwą rękę tę przebrali, Nad jego niedostatki się ulitowali. Jakożeś to sprawił w nich oną słów gładkością, Czegoby nikt furyą i prawą ostrością. Za co wrócić przez dzięki mieli i z niewoli, Do pańskiej i powszechnej
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 130
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mieczu głowę jego do którego Miasta ad Magistratum przyniósł/ tedy on sam Bandyt co drugiego zabił żeby wolnym zostawał/ a przecię za ten uczynek kilka set szkutów miasto zapłaty brał. Takimi fortelami samiż się Bandyci miedzy sobą mordować poczęli. Bo się już jeden drugiego jako nieprzyjaciela strzegł/ i tak prędko i z-takim podziwieniem wszytkie wyniszczył i wykorzenił/ że do tych czasów Włoska ziemia tegoż pokoju do którego Sixtus powodem był z-wdzięcznym jego w-spominaniem zaziwa. Drugi przykład jako znosić okrutnym sposobem seditiosos, aut hostes Reip: mamy w-Sycyliej. Bo tam po wszytkiej insule gdy Gottów pełno było/ tak że z nimi Sicali co czynić niewiedzieli
mieczu głowę iego do ktorego Miasta ad Magistratum przyniosł/ tedy on sam Bandyt co drugiego zabił żeby wolnym zostawał/ a przećię zá ten uczynek kilká set szkutow miasto zapłaty brał. Takimi fortelámi samiż się Bandyći miedzy sobą mordowáć poczęli. Bo się iuż ieden drugiego iako nieprzyiaćiela strzegł/ i ták prętko i z-tákim podźiwieniem wszytkie wyniszczył i wykorzenił/ że do tych czasow Włoska źiemia tegoż pokoiu do ktorego Sixtus powodem był z-wdźięcznym iego w-spominániem zaźywa. Drugi przykład iáko znośić okrutnym sposobem seditiosos, aut hostes Reip: mamy w-Sycyliey. Bo tam po wszytkiey insule gdy Gottow pełno było/ tak że z nimi Sicali co czynić niewiedźieli
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 87
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
czym obrazić do matki? Prawda. ale było więcej przyczyn/ dla których trzeba było poszanować matkę. Mogła mówić ona nędzna Wychowanica Królów/ na ten czas; Synowie matki mojej wojowali przeciwko mnie, winnice mojej nie ostrzegłam. Przypadli nie już synowie/ ale wieprzowie dzicy z Niemiec/ z Czech/ i winogrady moiw wyniszczyli; porwali mię/ i Koronę ze mną/ na kły piekielne swoje/ małom nie zginęła nędznica: miłosierdzie Pańskie wielkie/ żem nie strawiona. Patrzył na tę żałość matki swej miłej/ KANTY ś. z nieba/ i pewnie modlitwą swoją ratował onę; teraz mówi/ co niegdy Mojżesz mówił: Wzywam dziś
czym obráźić do mátki? Prawdá. ále było więcey przyczyn/ dla ktorych trzebá było poszánowáć mátkę. Mogłá mowić oná nędzna Wychowánicá Krolow/ ná ten czás; Synowie mátki moiey woiowáli przećiwko mnie, winnice moiey nie ostrzegłám. Przypádli nie iuż synowie/ ále wieprzowie dźicy z Niemiec/ z Czech/ y winogrády moiw wyniszczyli; porwáli mię/ y Koronę ze mną/ ná kły piekielne swoie/ máłom nie zginęłá nędznicá: miłośierdźie Páńskie wielkie/ żem nie strawiona. Pátrzył ná tę żáłość mátki swey miłey/ KANTY ś. z niebá/ y pewnie modlitwą swoią rátował onę; teraz mowi/ co niegdy Moyzesz mowił: Wzywam dźiś
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 73
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
wróble. Babą komin zatykają. Babą pale do mostu biją. Baba, góra miedzy Tatrami za Krakowem. I tamże bywała moneta, którą zwano babki, dwie w szeląg. I z Węgier też noszono grosze gołe, co je babami zwano. Gdzie się podziały? Jerozolimska szlachta wszytkie te baby (choć były dobre) wyniszczyła. Baba, rzeka pod Olkuszem, co się jej górnicy boją. Baby, gwiazdy, abo pleiades, czyli dżdżownice, drudzy zowię mamki Jowiszowe. Alec babie w szpitalu przynależy. Babę, kto w mięście nie bywał (pierwszy raz jadąc), musi w bramie miejskiej całować. Ba i na babim moście drugi
wróble. Babą komin zatykają. Babą pale do mostu biją. Baba, góra miedzy Tatrami za Krakowem. I tamże bywała moneta, którą zwano babki, dwie w szeląg. I z Węgier też noszono grosze gołe, co je babami zwano. Gdzie się podziały? Jerozolimska slachta wszytkie te baby (choć były dobre) wyniszczyła. Baba, rzeka pod Olkuszem, co się jej górnicy boją. Baby, gwiazdy, abo pleiades, czyli dżdżownice, drudzy zowię mamki Jowiszowe. Alec babie w szpitalu przynależy. Babę, kto w mięście nie bywał (pierwszy raz jadąc), musi w bramie miejskiej całować. Ba i na babim moście drugi
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 180
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
dobrzy synowie ojczyzny, szczerze, cnotliwie i prawdziwie postępowali. A zasię na drugi punkt żądania WMciów, że tamci Warszawianie wszytko opak czyniąc, nie tak postępowali, jako synom wyższej mianowanym należało, owszem na wszystkie fundamenta praw i wolności naszych rzuciwszy się, nie tylko usiłowali, ale funditus je wywrócili, gwałtowną potencją nastąpiwszy, wyniszczyli, na to pana Broniowskiego dla tejże dedukcjej użyli. Potem użyli IMci pana podkomorzego mielnickiego z strony wolności elekcji króla polskiego przyszłego. Potym IMP. Szczęsny Herbort tak począł mówić:
Prace większej i trudniejszej nad tę niemasz, jako czynić o ojczyznę, rzeczą i słowy ją opłakując, temu, qui facere , non
dobrzy synowie ojczyzny, szczerze, cnotliwie i prawdziwie postępowali. A zasię na drugi punkt żądania WMciów, że tamci Warszawianie wszytko opak czyniąc, nie tak postępowali, jako synom wyszszej mianowanym należało, owszem na wszystkie fundamenta praw i wolności naszych rzuciwszy się, nie tylko usiłowali, ale funditus je wywrócili, gwałtowną potencyą nastąpiwszy, wyniszczyli, na to pana Broniowskiego dla tejże dedukcyej użyli. Potem użyli JMci pana podkomorzego mielnickiego z strony wolności elekcyej króla polskiego przyszłego. Potym JMP. Szczęsny Herbort tak począł mówić:
Prace większej i trudniejszej nad tę niemasz, jako czynić o ojczyznę, rzeczą i słowy ją opłakując, temu, qui facere , non
Skrót tekstu: HerburtPrzyczynyCz_III
Strona: 350
Tytuł:
Przyczyny wypowiedzenia posłuszeństwa Zygmuntowi
Autor:
Jan Szczęsny Herburt
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
. Już za naćwiczeńszego tak urościesz łgarza. Gdyż experiencja stoi medycina/ Też znie yprędko Bogatym największa chudzina. I stąd się takich wiele już dziś namnożyło: Ze każdemu Doktorskie snać nazwisko miło. Ale na to to mówię że zbytek panuje/ Jak w szaciech/ tak w potrawach was Polaki psuje. Który Sũptuariae lege wyniszczycie I pierwsze cnych Polaków tu w wiedziecie życie. Lecz jakomci już wyższej Wolność pzypomniała/ Która karność prawną ma dla występnych ludzi/ Cnotę/ miłość/ braterska na świat wszystek budzi. Tę ty umiłowawszy wrząd podaj Zwierzchności/ A tak zacna Korona nie uzna ciężkości. Niech zwierzchność Prawem rządzi niechaj go pilnuje. Tylko za
. Iuż za naćwiczeńszego ták vrośćiesz łgarza. Gdyż experientia stoi medyciná/ Też znie yprędko Bogátym naywiększa chudźiná. Y stąd sie tákich wiele iuż dźiś námnożyło: Ze káżdemu Doktorskie snać názwisko miło. Ale ná to to mowię że zbytek pánuie/ Iák w szaćiech/ ták w potráwách was Polaki psuie. Ktory Sũptuariae lege wynisczyćie Y pierwsze cnych Polakow tu w wiedźiećie żyćie. Lecz iákomći iuż wysszey WOLNOSC pzypomniáłá/ Ktora karność práwną ma dla występnych ludźi/ Cnotę/ miłość/ bráterska ná świát wszystek budźi. Tę ty vmiłowáwszy wrząd poday Zwierzchnośći/ A ták zacna Koroná nie vzna ćięszkośći. Niech zwierzchność Práwem rządźi niechay go pilnuie. Tylko zá
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
od wiatru/ albo też od czego innego: drugim razem zaś leniwiej popłynie/ gdyż woda czasem prędzej płynie/ czasem też pomału. A na ostatek/ ona woda płynąc po onej ziemi albo siarczystej/ albo też saletrnej/ musiałaby za czasem ustawicznie płynąc/ z sobą po trosze porywając onej materii/ wszystkę wylizać i wyniszczyć/ jako to widziemy/ gdy kto na popiół albo na wapno gaszone/ leje wodę/ tedy za ustawicznem laniem onej wody/ spływa precz on popiół albo wapno/ i prawie nic nie zostaje. Tożby musiało być i pod ziemią/ gdyby jedno z płynienia samego po ziemi roźmaitej/ nabywały rozmaitych przymiotów. Tak tedy
od wiátru/ álbo też od cżego inne^o^: drugim rázem zaś leniwiey popłynie/ gdyż wodá cżasem prędzey płynie/ cżasem też pomału. A ná ostátek/ ona woda płynąc po oney ziemi albo śiarcżystey/ álbo też saletrney/ muśiałaby zá cżasem vstáwicżnie płynąc/ z sobą po trosze porywaiąc oney materiey/ wszystkę wylizać y wyniszcżyć/ iako to widźiemy/ gdy kto na popioł albo na wapno gaszone/ leie wodę/ tedy za vstáwicżnem laniem oney wody/ zpływa precż on popioł álbo wapno/ y práwie nic nie zostaie. Tożby muśiáło bydź y pod ziemią/ gdyby iedno z płynienia samego po źiemi roźmaitey/ nabywáły rozmáitych przymiotow. Tak tedy
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 57.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
; woda zimna i wilgotna; ziemia zimna i sucha. A iż z tych czterech ziwiołów ciało ludzkie jest złożone: potrzeba jeśli ma trwać/ i żyć/ żeby były tak pomiarkowane te żywioły miedzy sobą/aby snadź zimno ciepła nie zgasiło/ abo też ciepło nie tak się zajęło/ aby do szczędu wszytkiego zimna nie wyniszczywszy/ samo potym człowieka nie spaliło. Także gdyby suchość tak miała górę wziąć nad wilgotnością/ pewna rzecz musi ciało wyschnąć jako drewno abo kamień; i przeciwnym obyczajem/ gdy się rozkrzewi zbyteczna wilgotność/ prędko zagniłości/ i onę jakoby zatęchliny wracają się do ciała ludzkiego/ z kąd potym rozmaitych chorób barzo wiele/ które drogę
; wodá źimna y wilgotna; źiemiá źimna y sucha. A iż z tych cżterech źywiołow ćiało ludzkie iest złożone: potrzebá iesli ma trwáć/ y żyć/ żeby były ták pomiárkowáne te żiwioły miedzy sobą/aby snadź źimno ćiepłá nie zgáśiło/ abo też ćiepło nie ták się zaięło/ áby do szcżędu wszytkiego źimná nie wyniszcżywszy/ sámo potym cżłowieká nie spaliło. Także gdyby suchość ták miáłá górę wźiąć nád wilgotnośćią/ pewna rzecż muśi ćiało wyschnąć iáko drewno ábo kámień; y przećiwnym obycżáiem/ gdy się rozkrzewi zbytecżna wilgotność/ prędko zágniłośći/ y onę iákoby zátęchliny wrácaią się do ćiáłá ludzkie^o^/ z kąd potym rozmáitych chorob barzo wiele/ ktore drogę
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 138.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
niej rodzą się. W prawdzie/ przypada na to Wojciech Oczko/ tak pisząc o Cieplicach/ jako też w onej książce/ co ją o Przymiocie pisał; że niektórym zwierzchownym skazom z tej choroby mogłaby pomóc: w przód jednak zażywszy innych lekarstw: jednakże/powiada Oczko/ istność choroby tej/ żadną miarą wyniszczyć się nie da/ ponieważ głęboko barzo zasiadła. Fallopius rozumie/ że niektóre z niej wodami cieplicznemi mogą być ratowane przypadki z francy: jedno nie kąpaniem w nich/ ale raczej pijąc one wody. wszakoż i to mniemanie Fallopiusa nie jest ni czym potwierdzone: przeto może mu też nie wierzyć. To jednak o tej naszej
niey rodzą się. W prawdźie/ przypada ná to Woyćiech Ocżko/ ták pisząc o Cieplicach/ iako też w oney książce/ co ią o Przymioćie pisał; że niektorym zwierzchownym skázom z tey choroby mogłáby pomóc: w przod iednák záżywszy innych lekarstw: iednákże/powiáda Ocżko/ istnosć choroby tey/ żadną miárą wyniszcżyć się nie da/ ponieważ głęboko bárzo záśiádłá. Fallopius rozumie/ że niektore z niey wodámi ćieplicżnemi mogą bydż rátowáne przypadki z francy: iedno nie kąpániem w nich/ ale racżey piiąc one wody. wszákoż y to mniemánie Fallopiusa nie iest ni cżym potwierdzone: przeto może mu też nie wierzyć. To iednák o tey naszey
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 197.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617