przez Szwedów, Gąsiewski też z Litwą niszczył Kraj Elektorski w Prusach, i na 3000. Szwedów z Elektorskiemi zniósł, gdzie Tatarowie wielu godnych ludzi w niewolą wzięli i 41. Chorągwi, w tym też Moskwa Inflanty, Duńczycy Szwecją atakowali, flota z Szwecyj idąca pod Komendą Keniksmarka zabrana przez Gdańszczanów, a Król Szwedzki był wypadł do Inflant, ale dowiedziawszy się, że Jan Kazimierz idzie do Gdańska, wrócił się którego pierwsże straże Polacy znieśli pod Malborkiem, a tym czasem Król Kazimierz z triumfem w jechał do Gdańska, i z rekognicją Miasta za dotrzymaną wierność ich dotąd. Lubomirski Marszałek W. K. Kraków atakował z Szwedami, i odebrałby
przez Szwedów, Gąśiewski też z Litwą niszczył Kray Elektorski w Prusach, i na 3000. Szwedów z Elektorskiemi zniósł, gdźie Tatarowie wielu godnych ludźi w niewolą wźiéli i 41. Chorągwi, w tym też Moskwa Inflanty, Duńczycy Szwecyą attakowali, flota z Szwecyi idąca pod Kommendą Kenixmarka zabrana przez Gdańszczanów, á Król Szwedzki był wypadł do Inflant, ale dowiedźiawszy śię, że Jan Kaźimierz idźie do Gdańska, wróćił śię którego pierwsźe straże Polacy znieśli pod Malborgiem, á tym czasem Król Kaźimierz z tryumfem w jechał do Gdańska, i z rekognicyą Miasta za dotrzymaną wierność ich dotąd. Lubomirski Marszałek W. K. Kraków attakował z Szwedami, i odebrałby
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 96
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Na wojnę jadącego swego Protesila Jako Laodameja strapiona prosiła, Przez wszytkie ścisłe spolnej miłości zadatki, Żeby nie osierocił i dzieci i matki, Żeby i okręt jego nie był pierwszy w biegu I on ostatni stawał na przeciwnym brzegu. Ale cóż to pomogło, tak go chciwość niosła Sławy, że przed wszytkimi zażył swego wiosła I wypadł pierwszy na ląd, kędy swą ochotą Ubogą żonę wieczną zostawił sierotą. Toż się mnie właśnie stało, o tożem płakała, Gdym się z połową dusze mojej rozstawała. Że będąc sławy pilen i z pierwszej młodości Kawalerskiej czyniwszy dosyć powinności Teraz gdy ma dla kogo, żeby się szanował, Co lubo mi ciesząc
Na wojnę jadącego swego Protesila Jako Laodameia strapiona prosiła, Przez wszytkie ścisłe spolnej miłości zadatki, Żeby nie osierocił i dzieci i matki, Żeby i okręt jego nie był pierwszy w biegu I on ostatni stawał na przeciwnym brzegu. Ale coż to pomogło, tak go chciwość niosła Sławy, że przed wszytkimi zażył swego wiosła I wypadł pierwszy na ląd, kędy swą ochotą Ubogą żonę wieczną zostawił sierotą. Toż się mnie właśnie stało, o tożem płakała, Gdym się z połową dusze mojej rozstawała. Że będąc sławy pilen i z pierwszej młodości Kawalerskiej czyniwszy dosyć powinności Teraz gdy ma dla kogo, żeby się szanował, Co lubo mi ciesząc
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 508
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gdzie uczyniwszy consilium, po której stronie na nieprzyjaciela nastąpić, dam znać W. K. M. Panu M. M.; teraz uniżenie proszę, abyś mi W. K. M. wolą też i zdanie swoje w tej mierze oznajmić raczył. W przeszły wtorek we dwóch tysięcy tak jazdy jako i piechoty wypadł nieprzyjaciel ze Tczowa i nim nasze chorągwie skupić się mogły, kilka wsi pobliższych spaliwszy, powrócił nazad; ubili przecie kilkunastu nasi i sześciu więźniów oddali, którzy dwie przyczyny tego palenia kładą: jedne aby nas tym sposobniejszych do pokoju według myśli swej uczynili; druga aby nam commoditates położenia obozu blisko swoich miejsc odjęli. O Gustawie
gdzie uczyniwszy consilium, po któréj stronie na nieprzyjaciela nastąpić, dam znać W. K. M. Panu M. M.; teraz uniżenie proszę, abyś mi W. K. M. wolą też i zdanie swoje w tej mierze oznajmić raczył. W przeszły wtorek we dwóch tysięcy tak jezdy jako i piechoty wypadł nieprzyjaciel ze Tczowa i nim nasze chorągwie skupić się mogły, kilka wsi pobliższych spaliwszy, powrócił nazad; ubili przecie kilkunastu nasi i sześciu więźniów oddali, którzy dwie przyczyny tego palenia kładą: jedne aby nas tym sposobniejszych do pokoju według myśli swej uczynili; druga aby nam commoditates położenia obozu blisko swoich miejsc odjęli. O Gustawie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 76
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
gdy wyiżdża na górę rzeczoną Wzdychalnica/ a od blasku słonecznego oczy sobie zasłania/ zsiada z woza/ i na górę idzie/ w tym iściu/ za modłami Świętych odetknąwszy zawiasę od oka swego/ przeyźrzał/ i zdrowy zostawszy wielbił Pana Boga/ który ma pilną pieczą/ aby włos z głowy człowieczej bez woli jego nie wypadł: temu i my pokłon oddawszy/ prośmy aby i nas od grzechów naszych chciał uwolnić. Traktatu wtórego 4. Kr: R. 5. u. 14. Mat. 10. 30. PARAENESIS. Eccle: 31. v. 15.
NAd oczy cóż wżdy stworzono jest gorszego? dla tego gdy obaczy od
gdy wyiżdża ná gorę rzeczoną Wzdychálnicá/ á od blásku słonecznego oczy sobie zásłánia/ zśiáda z wozá/ y ná gorę idźie/ w tym iśćiu/ zá modłámi Swiętych odetknąwszy zawiásę od oká swego/ przeyźrzał/ y zdrowy zostawszy wielbił Páná Bogá/ ktory ma pilną pieczą/ áby włos z głowy człowieczey bez woli iego nie wypadł: temu y my pokłon oddawszy/ prośmy áby y nas od grzechow nászych chćiał vwolnić. Tráctatu wtorego 4. Kr: R. 5. v. 14. Matt. 10. 30. PARAENESIS. Eccle: 31. v. 15.
NAd oczy coż wżdy stworzono iest gorszego? dla tego gdy obaczy od
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 154
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wojsko I. K. M. przeciwko Kozakom Zaporozkim na Kuruków; w którym służył Rzeczypospolitej i dzisiejszy nasz Pan Mikołaj Skarzewski/ pod Choroągwią I. M. Pana Odrzywolskiego; więc gdy się tej Chorągwi przeprawować przyszło pod Miastem Białą Cerkwią/ przez rzekę rzeczoną Roś/ słąwną zwycięstwem nad drapieżnych Tatarów Ordą/ przez nieostrożną nieopatrzność wypadł z promu w rzekę/ i nadnie aż usiadszy zalany wodą odpoczął sobie: Z żalem zaraż a tym wielkim przyjaciele jego skoczywszy/ zaledwie dostali Rybaków z miasta/ ci wsiadszy w podjezdki swoje (tak ten ludu rodzaj czołny gończe zowie) zaledwie go ościami obmacawszy/ jedną wzięli za ziobro/ i we dwie po
woysko I. K. M. przećiwko Kozakom Zaporozkim ná Kurukow; w ktorym służył Rzeczypospolitey y dźiśieyszy nász Pan Mikołay Skárzewski/ pod Choroągwią I. M. Páná Odrzywolskiego; więc gdy się tey Chorągwi przepráwowáć przyszło pod Miástem Białą Cerkwią/ przez rzekę rzeczoną Roś/ słąwną zwyćięstwem nád drapieżnych Tátárow Ordą/ przez nieostrożną nieopátrzność wypadł z promu w rzekę/ y nádnie áż vśiadszy zálany wodą odpoczął sobie: Z żalem záraż á tym wielkim przyiaćiele iego skoczywszy/ záledwie dostáli Rybakow z miástá/ ći wśiadszy w podiezdki swoie (ták ten ludu rodzay czołny gończe zowie) záledwie go ośćiámi obmacawszy/ iedną wźięli zá źiobro/ y we dwie po
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 186.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
okazałej głowy I na straszliwą postać zdziwił się i zdumiał I że to rycerz wielki musiał być, rozumiał; Zaczem go chęć gorąca poczęła ujmować Skusić się i boju z niem strasznego skosztować.
LXXV.
Młody Aldzyrd i zawżdy pełen beł hardości Z wielkiej siły, z wielkiego serca i dzielności, I harcując na koniu, wypadł przed wszytkiemi; Ale mu lepiej beło w szyku między swemi, Bo na pierwszem potkaniu z konia beł zwalony I przez serce od grabie drzewem przebodziony. Koń zbywszy jeźca, w długą ucieka i kędy Wpadnie, uszykowane wszędzie miesza rzędy.
LXXVI.
Zaczem się okrutny krzyk i straszny rozlegał I bił rzadkie powietrze i nieba
okazałej głowy I na straszliwą postać zdziwił się i zdumiał I że to rycerz wielki musiał być, rozumiał; Zaczem go chęć gorąca poczęła ujmować Skusić się i boju z niem strasznego skosztować.
LXXV.
Młody Aldzyrd i zawżdy pełen beł hardości Z wielkiej siły, z wielkiego serca i dzielności, I harcując na koniu, wypadł przed wszytkiemi; Ale mu lepiej beło w szyku między swemi, Bo na pierwszem potkaniu z konia beł zwalony I przez serce od grabie drzewem przebodziony. Koń zbywszy jeźca, w długą ucieka i kędy Wpadnie, uszykowane wszędzie miesza rzędy.
LXXVI.
Zaczem się okrutny krzyk i straszny rozlegał I bił rzadkie powietrze i nieba
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 267
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szły, to się wracały wojska zapędzone, Jako zboża majowem wiatrem uderzone, Albo morze przy brzegu, które to przychodzi, Nigdy w miejscu nie stojąc, to zasię odchodzi; Nakoniec, gdy fortuna chwilę poigrała, Od prawdy się na szkody pogańskie wracała.
LXIX.
Trafiony od książęcia z Glocestry do czysta, Wypadł z siodła na ziemię śmiały Matalista; W tenże czas i Fieramunt wielką ranę drzewem Zadał Follikonowi pod ramieniem lewem; Obudwu pojmano, obadwa więźniami Pod strażami zostali między Anglikami. Tamże i Henryk wpadszy między gęste szyki, Książę z Klarence, zabił króla z Majoryki.
LXX.
Odtąd się zaraz trwożyć poczęli poganie, A
szły, to się wracały wojska zapędzone, Jako zboża majowem wiatrem uderzone, Albo morze przy brzegu, które to przychodzi, Nigdy w miejscu nie stojąc, to zasię odchodzi; Nakoniec, gdy fortuna chwilę poigrała, Od prawdy się na szkody pogańskie wracała.
LXIX.
Trafiony od książęcia z Glocestry do czysta, Wypadł z siodła na ziemię śmiały Matalista; W tenże czas i Fieramunt wielką ranę drzewem Zadał Follikonowi pod ramieniem lewem; Obudwu poimano, obadwa więźniami Pod strażami zostali między Anglikami. Tamże i Henryk wpadszy między gęste szyki, Książę z Klarence, zabił króla z Majoryki.
LXX.
Odtąd się zaraz trwożyć poczęli poganie, A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 374
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie diabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się, czemu p. kasztelanie panu wojewodzie albo inszemu od stołka podobien? Czemu p. wojewodzie panu kasztelanowi z oka wypadł? Obadwa jakby ojców nieswoich mieli, piękni, nadobni z cudzego lica i kompleksji? A zatem grzech przyrodzenia niewinny. Może pan syn pana ojca po czuprynie skubnąć, w grzychu i skrupule prostej bliźniego krzywdy, jako się to tym i czasy przytrafia; może i pan ojciec bez prawa wydziedziczyć takiego. Zgoła bez podziwienia
ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie dyjabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacyja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się, czemu p. kasztelanie panu wojewodzie albo inszemu od stołka podobien? Czemu p. wojewodzie panu kasztelanowi z oka wypadł? Obadwa jakby ojców nieswoich mieli, piękni, nadobni z cudzego lica i kompleksyi? A zatem grzech przyrodzenia niewinny. Może pan syn pana ojca po czuprynie skubnąć, w grzychu i skrupule prostej bliźniego krzywdy, jako się to tym i czasy przytrafia; może i pan ojciec bez prawa wydziedziczyć takiego. Zgoła bez podziwienia
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 219
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
sinemamma. Psal: 44. Płacz Bogarodzice, jaki. Święci przy krzyżu Pańskim. Most krzyż święty. Apoc: 5.9. o Bogarodzicy Kazanie Wtóre. Zawarcie pieśni ś. Wojciecha NAGROBEK OŚMANOWI Cesarzowi Tureckiemu, w Roku Pańskim, 1622. Maij 20. w Oktawę Zesłania Ducha świętego.
Isaje 14. Jakożeś wypadł z nieba Lucyferze, któryś rano wschodził?
PYtał niekiedy dworzanin Juliana Apostaty Cesarza Rzymskiego/ świętego jednego/ i pobożnego Chrześcijanina: Co teraz robi wasz cieśla? (przez które imię rozumiał Chrystusa Pana/ którego Żydowie Synem cieśle zwali) rączo odpowiedział: Co robi/ pytasz? Gotuje trunnę Julianowi twojemu/ który nie długo z
sinemamma. Psal: 44. Płácz Bogárodźice, iáki. Swięći przy krzyżu Páńskim. Most krzyż święty. Apoc: 5.9. o Bogárodźicy Kazánie Wtore. Záwárćie pieśni ś. Woyćiechá NAGROBEK OSMANOWI Cesárzowi Tureckiemu, w Roku Páńskim, 1622. Maij 20. w Oktawę Zesłánia Duchá świętego.
Isaiae 14. Iákożeś wypádł z niebá Lucyferze, ktoryś ráno wschodził?
PYtał niekiedy dworzánin Iulianá Apostáty Cesárzá Rzymskiego/ świętego iednego/ y pobożnego Chrześćiániná: Co teraz robi wász ćieślá? (przez ktore imię rozumiał Chrystusá Páná/ którego Zydowie Synem ćieśle zwáli) rączo odpowiedźiał: Co robi/ pytasz? Gotuie trunnę Iulianowi twoiemu/ ktory nie długo z
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: E
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
gmachy piekielne; a to gdy witany był od piekielnych Olbrzymów/ Dziadów/ i Pradziadów jego: niechaj się teraz najada strachów prawdziwych dowolej/ który cieniami wielbłądów strasznych wielu straszył/ pod Chocimem nie dawno. Olbrzymowie witają/ a ty święty Proroku milczysz: Więc ja przywitam: O jakoś (to witanie Prorockie) wypadł z nieba Lucyferze, któryś rano wschodził? padłeś na ziemię, któryś rany siał miedzy narody? Dawnożeś mówił w sercu twoim: Na niebo wstąpię, nad gwiazdami Bożemi wyniosę krzesło moje; usiądę na gorze testamentu, na bokach północych; wstąpię nad wysokie obłoki, podobny będę Nawyzszemu. Ale ty do piekła ściągniony będziesz
gmáchy piekielne; á to gdy witány był od piekielnych Olbrzymow/ Dźiádow/ y Prádźiádow iego: niechay się teraz náiáda stráchow prawdźiwych dowoley/ ktory ćieniámi wielbłądow strásznych wielu strászył/ pod Choćimem nie dawno. Olbrzymowie witáią/ á ty święty Proroku milczysz: Więc ia przywitam: O iákoś (to witánie Prorockie) wypadł z niebá Lucyferze, ktoryś ráno wschodził? padłeś ná ziemię, ktoryś rány śiał miedzy narody? Dawnożeś mowił w sercu twoim: Ná niebo wstąpię, nád gwiazdámi Bożemi wyniosę krzesło moie; vśiędę ná gorze testámentu, ná bokách pułnocnych; wstąpię nád wysokie obłoki, podobny będę Nawyzszemu. Ale ty do piekłá śćiągniony będźiesz
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 39
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623