rynsztunek powieszę na ścienie A na kopiej jak na własnej grzędzie Kokosz usiądzie.
Prawdać, że żywot zda się być przystojny Służyć żołnierską i pilnować wojny, Miłej ojczyźnie z własnej krwie ofiary Przynosić w dary.
Ale to jabłko sodomskiej krainy Z wierzchu pozorne, a zewnątrz perzyny I szczery popiół, że kto go skosztuje. Każdy wypluje.
Minąwszy biedy rozliczne, ach i te I z serc kamiennych czasem łzy obfite Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu
rynsztunek powieszę na ścienie A na kopiej jak na własnej grzędzie Kokosz usiędzie.
Prawdać, że żywot zda się być przystojny Służyć żołnierską i pilnować wojny, Miłej ojczyźnie z własnej krwie ofiary Przynosić w dary.
Ale to jabłko sodomskiej krainy Z wierzchu pozorne, a zewnątrz perzyny I szczery popioł, że kto go skosztuje. Każdy wypluje.
Minąwszy biedy rozliczne, ach i te I z serc kamiennych czasem łzy obfite Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 341
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
I sameć kształtne i tak wcięte w pasy Prędko będziecie jak kapustne fasy. Rozumiem, że wam tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swój zagon osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonów wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałów biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czego
I sameć kształtne i tak wcięte w pasy Prędko będziecie jak kapustne fasy. Rozumiem, że wam tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swoj zagon osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonow wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałow biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Jan starszy owę powabną i delikatną kompleksyjkę przez zbyteczne pijaństwo w trąd jakoby w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacji wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek publiczne sadzele i ospę liczy, gnije i od
. Jan starszy owę powabną i delikatną kompleksyjkę przez zbyteczne pijaństwo w trąd jakoby w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacyi wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek publiczne sadzele i ospę liczy, gnije i od
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 211
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
to miłych panów naszych póty, póki nie dasz, dalej żart, admisyja przed wartą i konfuzyja w odprawie.
Zygmunt: Prawda, prawda, mój bracie kochany, widziałem to na wielu niepoślednich osobach, których ode drzwi pańskich przez muszkiety jako przez praszczęta noszono tak dalece, że „protestor” z kawalcem języka ledwo wypluć przyszło, konfuzyja za uczynność i poczekanie sowito im płaciła.
Wacław: To widzisz, a gdybyś ich uważał jak cygi czyli cyganów w obrotach i dzarskości posłuszeństwa królom i zwierzchnościom swoim, tedybyś się jako ucieszną komedią do woli nasycić nie mógł, jako to oni prywatom, respektom, faworom i interesom swoim serviliter
to miłych panów naszych póty, póki nie dasz, dalej żart, admisyja przed wartą i konfuzyja w odprawie.
Zygmunt: Prawda, prawda, mój bracie kochany, widziałem to na wielu niepoślednich osobach, których ode drzwi pańskich przez muszkiety jako przez praszczęta noszono tak dalece, że „protestor” z kawalcem języka ledwo wypluć przyszło, konfuzyja za uczynność i poczekanie sowito im płaciła.
Wacław: To widzisz, a gdybyś ich uważał jak cygi czyli cyganów w obrotach i dzarskości posłuszeństwa królom i zwierzchnościom swoim, tedybyś się jako ucieszną komedyją do woli nasycić nie mógł, jako to oni prywatom, respektom, faworom i interesom swoim serviliter
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 273
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
à Porta. Jabłka jako i inne frukta będą rumiane, jeśli szczep moczyć będziesz we krwie szczupaka, albo w cynobrze farbie. Jabłka kwaskowate lepsze są ile miętkie, niźli słodkie do jedzenia, i nie bardzo szkodzą, twarde są nie strawne, czynią odymanie. Sok sam wysysany bardzo posila żołądek, ale pulpę albo mięso wypluć. Rozparzone też nad parą ukropu w rzącego zdrowe są. Lepsze jeszcze z jabłka oparzonego albo przypieczonego, srodek wyrzucić, (albo z sorowego) w owe pustość cukru lub miodu włożyć, przydać cynnamonu, ciastem oblepić,w popiele upiec, z ciasta wyjąwszy, zażyć. I słodkie jabłka nie bardzo szkodzą pod miarą jedzone
à Porta. Iabłka iako y inne frukta będą rumiane, iezli szczep moczyć będziesz we krwie szczupaka, albo w cynobrze farbie. Iabłka kwaskowate lepsze są ile miętkie, nizli słodkie do iedzenia, y nie bardzo szkodzą, twarde są nie strawne, czynią odymanie. Sok sam wysysany bardzo posila żołądek, ale pulpę albo mięso wypluć. Rozparzone też nad parą ukropu w rzącego zdrowe są. Lepsze ieszcze z iabłka oparzonego albo przypieczonego, srodek wyrzucić, (albo z sorowego) w owe pustość cukru lub miodu włożyć, przydać cynnamonu, ciastem oblepić,w popiele upiec, z ciasta wyiąwszy, zażyć. I słodkie iabłka nie bardzo szkodzą pod miarą iedzone
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 382
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
trzymajac na niem, uśmierza ból jego. Jeżeli ból z spadających humorów, z Głowy pochodzi, weś korzenia Pokrzywianego, Czosnku, Gałki muszkatowej, Szafranu, wszystkiego po trosze, warz w winie na poły z octem, przecedziwszy bierz w usta (tego trunku) po trosze ciepło, i trzymaj przez czas jaki, wypluj a inszy bierz, często to powtarzaj, uznaż folgę. Item. Weś Bukwice, Macierzanki, Rozmarynu, wszystkiego po pułgarści, Gwoździków kramnych 12. warz w winie, przecedziwszy trzymaj w uściech. Item Olejek Gwoździkowy, z Kamforą zmięszany, ból do razu uśmierza. Item. Weś nasienia szalejowego, rzucaj na
trzymáiac ná niem, uśmierza bol iego. Ieżeli bol z spadáiących humorow, z Głowy pochodzi, weś korzenia Pokrzywianego, Czosnku, Gałki muszkátowey, Száfránu, wszystkiego po trosze, warz w winie ná poły z octem, przecedziwszy bierz w ustá (tego trunku) po trosze ciepło, y trzymay przez czás iáki, wypluy á inszy bierz, często to powtárzay, uznaż folgę. Item. Weś Bukwice, Máćierzanki, Rozmárynu, wszystkiego po pułgárści, Gwozdźikow kramnych 12. warz w winie, przecedziwszy trzymay w uśćiech. Item Oleiek Gwozdźikowy, z Kámforą zmięszány, bol do rázu uśmierza. Item. Weś naśienia száleiowego, rzucay ná
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 71
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
długo/ a potym octem z wodą napoły usta popłukując. Języku powietrzem naruszonemu jest ratunkiem wielkim i znamienitym/ warząc go z długim albo z strączystym pieprzem w winie/ a przecedziwszy/ Majeranowego Soku w tę juchę przylać/ i co nacieplej i nadłużej trzymać w uściech: a gdy się nabiorą usta/ Slozu pełne flegmistego wyplwać/ i znowu toż uczynić/ często powtarzając. Księgi Pierwsze. Język powietrzem naruszony Języku spuchłemu.
Spuchnienie języka: Piretrum z fiołkowym korzeniem a Gorczycą białą/ po równej części wziąwszy w winie warzyć/ a tym usta często płokać/ gargaryzmy czynić/ i w nich co nadłużej i nacieplej trzymać. Toż czyni w occie
dług^o^/ á potym octem z wodą nápoły vstá popłukuiąc. Ięzyku powietrzem náruszonemu iest rátunkiem wielkim y známienitym/ wárząc go z długim álbo z strączystym pieprzem w winie/ á przecedźiwszy/ Máieranowego Soku w tę iuchę przylać/ y co naćiepley y nadłużey trzymáć w vśćiech: á gdy sie nábiorą vstá/ Slozu pełne flegmistego wyplwáć/ y znowu toż vczynić/ często powtarzáiąc. Kśięgi Pierwsze. Ięzyk powietrzem náruszony Ięzyku spuchłemu.
Spuchnienie ięzyká: Piretrum z fiołkowym korzeniem á Gorczycą białą/ po rowney częśći wźiąwszy w winie wárzyć/ á tym vstá często płokáć/ gárgárizmy czynić/ y w nich co nadłużey y naćiepley trzymáć. Toż czyni w ocćie
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 160
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
pyszny i na niebo spluwa; W niebo patrząc, nie widzi przed nogami starku, Który może hardego nachylić mu karku. Trafia się, że tę często karę bierze wina, Kiedy mu w gębę jego powraca plwocina; Lecąc z góry na ziemię, podejdzie tymczasem: Zjedz, diable, znowu, w niebo coś wypluł nawiasem. 423. LEPIEJ SIĘ SPRAWOWAĆ Z LASA NIŻ Z TARASA
Lepiej skryć, kto się czuje, lepiej mu uciekać Niż dekretu sędziego na ratuszu czekać; Lepiej, niż pod nadzieją, żywota być pewien. Rad by złodziej w las, ale trudno ze trzech drewien; Gdyby wprzód wiedział, że go szubieńca nie minie
pyszny i na niebo spluwa; W niebo patrząc, nie widzi przed nogami starku, Który może hardego nachylić mu karku. Trafia się, że tę często karę bierze wina, Kiedy mu w gębę jego powraca plwocina; Lecąc z góry na ziemię, podejdzie tymczasem: Zjedz, diable, znowu, w niebo coś wypluł nawiasem. 423. LEPIEJ SIĘ SPRAWOWAĆ Z LASA NIŻ Z TARASA
Lepiej skryć, kto się czuje, lepiej mu uciekać Niż dekretu sędziego na ratuszu czekać; Lepiej, niż pod nadzieją, żywota być pewien. Rad by złodziej w las, ale trudno ze trzech drewien; Gdyby wprzód wiedział, że go szubieńca nie minie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 253
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podatki nigdy wedle karbu; Kiedy każdy z nich przez rąk tak wiele się pląta, Wątpię, żeby żołnierzów doszła część dziesiąta, Bo do każdej co przylgnie, a daleko więcej W mieszku niż w zębach mięsa ze skóry bydlęcej. Choć je kole, choć szlachta po sejmikach kluje, Poradzi kata: każdy połknie, nie wypluje, Choć twarda, że za każdym, choć się nie dopiecze, Kawałkiem krew i nie krew, łez krwawych płacz ciecze. Aleć idzie czas, kiedy pospołu i z duszą Niecnotliwie połknione kawałki wykrztuszą Abo ich diabeł będzie w kałdunie bezbożnem Dopiekał, wykalając w zgrzycie zęby rożnem. 504. BODAJ W MAŁEJ KUPIE JEŚĆ
podatki nigdy wedle karbu; Kiedy każdy z nich przez rąk tak wiele się pląta, Wątpię, żeby żołnierzów doszła część dziesiąta, Bo do każdej co przylgnie, a daleko więcej W mieszku niż w zębach mięsa ze skóry bydlęcej. Choć je kole, choć szlachta po sejmikach kluje, Poradzi kata: każdy połknie, nie wypluje, Choć twarda, że za każdym, choć się nie dopiecze, Kawałkiem krew i nie krew, łez krwawych płacz ciecze. Aleć idzie czas, kiedy pospołu i z duszą Niecnotliwie połknione kawałki wykrztuszą Abo ich diabeł będzie w kałdunie bezbożnem Dopiekał, wykalając w zgrzycie zęby rożnem. 504. BODAJ W MAŁEJ KUPIE JEŚĆ
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 306
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gorący kęs, bo próżno językiem nań kiwać, Żebyś i ty nie musiał abo odszczekiwać, Albo, spowszedniałali pięść przy pysku waszem, Nowy na nim nie przybył paragraf pałaszem. Ja bym wolał, i wierę, nie masz czemu dziwić, Sparzyć, niżeli gębę przejechaną skrzywić. Jeśli gorącej kasze łyżkę wypluć zdrowo, Cóż, gdyby można cofnąć nieuważne słowo. 393. I W KAPICY WEŁNA
Mnich, ale nie pomienię, którego zakonu, Po snopki, przy oddaniu niskiego ukłonu; Był też i szlachcic sąsiad, noc ich zaszła u mnie, Że lato i pogoda, nocowali w gumnie, Nikt trzeci, boiska też zamknięte
Gorący kęs, bo próżno językiem nań kiwać, Żebyś i ty nie musiał abo odszczekiwać, Albo, spowszedniałali pięść przy pysku waszem, Nowy na nim nie przybył paragraf pałaszem. Ja bym wolał, i wierę, nie masz czemu dziwić, Sparzyć, niżeli gębę przejechaną skrzywić. Jeśli gorącej kasze łyżkę wypluć zdrowo, Cóż, gdyby można cofnąć nieuważne słowo. 393. I W KAPICY WEŁNA
Mnich, ale nie pomienię, którego zakonu, Po snopki, przy oddaniu niskiego ukłonu; Był też i szlachcic sąsiad, noc ich zaszła u mnie, Że lato i pogoda, nocowali w gumnie, Nikt trzeci, boiska też zamknięte
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 422
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987