do Boga. Przyrównać go lepiej Nie mogę, gdy się lada masłokiem zaślepi: Ozdobę w sobie światła niebieskiego straci I tak marnie człowieczej pozbywszy postaci, Wzgardziwszy w sobie bożej część istności ducha, Głupszym świnie, czerniejszym staje się makucha. Miesiąc w godzinie pierwsze swoje światło bierze, A pijak się do śmierci z błota nie wypierze. Jeśli się też wytrzeźwi, bo mu trudno o to, Znowu pije, znowu się ćmi i lezie w błoto, Znowu się ślepi, rozum zalewając czuły, Nie chcąc widzieć tak sprośnej na sobie makuły. O Jezu mój, dla chwały swojego imienia, Zachowaj na umyśle takiego zaćmienia. Niech tobie, nie gorzałce
do Boga. Przyrównać go lepiej Nie mogę, gdy się leda masłokiem zaślepi: Ozdobę w sobie światła niebieskiego straci I tak marnie człowieczej pozbywszy postaci, Wzgardziwszy w sobie bożej część istności ducha, Głupszym świnie, czerniejszym staje się makucha. Miesiąc w godzinie pierwsze swoje światło bierze, A pijak się do śmierci z błota nie wypierze. Jeśli się też wytrzeźwi, bo mu trudno o to, Znowu pije, znowu się ćmi i lezie w błoto, Znowu się ślepi, rozum zalewając czuły, Nie chcąc widzieć tak sprośnej na sobie makuły. O Jezu mój, dla chwały swojego imienia, Zachowaj na umyśle takiego zaćmienia. Niech tobie, nie gorzałce
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 104
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tym zbudują/ Którzy owo co zjedzą/ w Rejestr terminują. Ze drugiemu ustawnie papieru potrzeba/ Jakby to nam z Rejestru Bóg udzielał chleba. Już tego u nas w Polsce wierę nienowina/ Drudzy ważą i żyto/ na pytel do młyna. Mąkę zaś od Młynarza na wagę odbierze/ Stochmal co na Młynarzu pan kijem wypierze. Paniej także na wagę krupy tatarczane/ Ta w Rejestr i gomułki pisze serwatczane. Fraszki. Fortel na zlą żonę.
WIele takich niewiastek co przysobie mają/ Diabła/ jedno go w sobie czasem cicho tają: Ale gdy jej w nos wlezie wiele złego broi/ Drugi Diabeł tak skrzętny krzyża się nie boi.
tym zbuduią/ Ktorzy owo co zyedzą/ w Reyestr terminuią. Ze drugiemu vstáwnie pápieru potrzebá/ Iakby to nam z Reyestru Bog vdźielał chlebá. Iuż tego v nas w Polscze wierę nienowiná/ Drudzy ważą y żyto/ ná pytel do młyná. Mąkę záś od Młynárzá ná wagę odbierze/ Stochmal co na Młynárzu pan kiiem wypierze. Pániey tákże na wagę krupy tátárcżáne/ Tá w Reyestr y gomułki pisze serwatczáne. Frászki. Fortel ná zlą żonę.
WIele tákich niewiastek co przysobie máią/ Diabłá/ iedno go w sobie czásem ćicho táią: Ale gdy iey w nos wleźie wiele złego broi/ Drugi Dyabeł ták skrzętny krzyżá się nie boi.
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: A3v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, mężu, raczej niż rzeźnikiem; Cudze bijesz, mający z żołdatami zmowę, A mnie dzisia najlepszą ukradziono krowę!” Porwie się jak sparzony, bieży ów do chlewa; Śladu pojąć nie może, bo go deszcz zalewa, Na ostatek do skóry i z żoną się bierze; Pozna ta swoję krowę, skoro ją wypierze. Zatem gas na dragonów oboje; ale ci: „Wżdyś nas sam kraść przymusił, w tak wielkiej zamieci. Aniś tego, gdyś izbę za nami zakładał, Żebyśmy twojej krowy nie brali, dokładał. Sameś ją bił, sam łupił; skarż, tak ci wójt rzecze: Coć
, mężu, raczej niż rzeźnikiem; Cudze bijesz, mający z żołdatami zmowę, A mnie dzisia najlepszą ukradziono krowę!” Porwie się jak sparzony, bieży ów do chlewa; Śladu pojąć nie może, bo go deszcz zalewa, Na ostatek do skóry i z żoną się bierze; Pozna ta swoję krowę, skoro ją wypierze. Zatem gas na dragonów oboje; ale ci: „Wżdyś nas sam kraść przymusił, w tak wielkiej zamieci. Aniś tego, gdyś izbę za nami zakładał, Żebyśmy twojej krowy nie brali, dokładał. Sameś ją bił, sam łupił; skarż, tak ci wójt rzecze: Coć
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 526
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobędzie, Nim się szkapa obali, po pas w wodę zsiędzie. Bobruje, diabły karmi, już pistolet na dnie, Czapka płynie, a szkapa co wstanie, to padnie, I sam się już o mało nie utopi w błocie. Ratować nijak; owo po długim kłopocie, Skoro się z głową i swe tłumoki wypierze, Ledwie nieborak piasku suchego dobierze, Do suki; suka w nogi, nie poznawszy pana; Boty, jak flak, z nóg spadły, szabla oberwana. Koń dopadszy trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze
dobędzie, Nim się szkapa obali, po pas w wodę zsiędzie. Bobruje, diabły karmi, już pistolet na dnie, Czapka płynie, a szkapa co wstanie, to padnie, I sam się już o mało nie utopi w błocie. Ratować nijak; owo po długim kłopocie, Skoro się z głową i swe tłumoki wypierze, Ledwie nieborak piasku suchego dobierze, Do suki; suka w nogi, nie poznawszy pana; Boty, jak flak, z nóg spadły, szabla oberwana. Koń dopadszy trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 313
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ma on nie w mocy, Jak mi się w czym uprzykrzy, pewnie psiego skoczy. By kata chciał, żebym mu miała deferować, Musi mnie on po wodę z konwiami wendrować, Drew, gdy trzeba, narąbać i w piecu zapalić, Stoi mi za usnachta, mogę się pochwalić. Dzieciątko mi kołysze, wypierze pieluszki, Pościołkę sam pościele, postrząsa poduszki. Kiedy się ja rozgniewam, to on mknie na stronę I w nocy go, kiedy chcę, z pościeli wyżonę. Jak mi słowo przemarknie, to mu ja naśpiewam, Czasem tydzień nie gadam, kiedy się rozgniewam. Co chcę, to sobie pocznę, nie radzę się
ma on nie w mocy, Jak mi się w czym uprzykrzy, pewnie psiego skoczy. By kata chciał, żebym mu miała deferować, Musi mnie on po wodę z konwiami wendrować, Drew, gdy trzeba, narąbać i w piecu zapalić, Stoi mi za usnachta, mogę się pochwalić. Dzieciątko mi kołysze, wypierze pieluszki, Pościołkę sam pościele, postrząsa poduszki. Kiedy się ja rozgniewam, to on mknie na stronę I w nocy go, kiedy chcę, z pościeli wyżonę. Jak mi słowo przemarknie, to mu ja naśpiewam, Czasem tydzień nie gadam, kiedy się rozgniewam. Co chcę, to sobie pocznę, nie radzę się
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 69
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
zbudują/ Którzy owo co zjedzą/ w regestr terminują. Ze drugiemu ustawnie papieru potrzeba/ Jakby to nam z regestru Bóg udzielał chleba. Już tego u nas w Polsce wierę nie nowina/ Drudzy ważą i to/ na pytel do młyna. Mąkę zaś od młynarza na wagę odbierze/ Stochmal co na Młynarzu Pan kijem wypierze. Paniej także na wagę krupy Tatarczane/ Ta w Regestr i gomułki pisze serwadczane. Cóż będzie wprzód rachować/ regestra czy grzechy? Sądny dzień to pokaże wierę to nie śmiechy. Choćbyśmy my na on świat wszytkich woźnych zwiedli/ Nie będzie Bóg rachował tego cośmy zjedli. Obrzezanie Żydowskie.
WIerę się osłyszeli jako
zbuduią/ Ktorzy owo co ziedzą/ w regestr terminuią. Ze drugiemu vstáwnie pápieru potrzebá/ Iakby to nam z regestru Bog vdźielał chlebá. Iuż tego v nas w Polscze wierę nie nowiná/ Drudzy ważą y to/ ná pytel do młyná. Mąkę záś od młynárza ná wagę odbierze/ Stochmal co na Młynarzu Pan kiiem wypierze. Pániey tákże ná wagę krupy Tátárczáne/ Tá w Regestr y gomułki pisze serwadczáne. Coż będźie wprzod rachowáć/ regestrá czy grzechy? Sądny dźień to pokaże wierę to nie śmiechy. Choćbysmy my ná on świát wszytkich woźnych zwiedli/ Nie będźie Bog rachował tego cosmy ziedli. Obrzezánie Zydowskie.
WIerę się osłyszeli iáko
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: Ev
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615