Żydzi; Co inszego z nowych pism chrześcijanin widzi. Przyjął od Magdaleny Chrystus maści słojek; Zgorszył się, usłyszał też sobie Judasz gnojek. 226 (F). DO SORDYDATA
Choćby była, ale już nie masz takiej fozy, Mogłeś spod ferezyjej wyrzucić te kozy. Chyba jeśli chcesz nową Polskę ubrać modą, Przynamniej wyporz starą, a każ podszyć młodą. Każ spuścić aż pod pachę wyniesione glanki, W ostatku na egipskie odważ się baranki. Dobreż to lata były, gdy senator liszką Grzbiet odziewał, jedliśmy jajecznicę łyżką. 227 (F). GADKA
Zgadni, jak służą, będziesz Apollinem znowu, Trzy drewna łacińskiemu, o
Żydzi; Co inszego z nowych pism chrześcijanin widzi. Przyjął od Magdaleny Chrystus maści słojek; Zgorszył się, usłyszał też sobie Judas gnojek. 226 (F). DO SORDYDATA
Choćby była, ale już nie masz takiej fozy, Mogłeś spod ferezyjej wyrzucić te kozy. Chyba jeśli chcesz nową Polskę ubrać modą, Przynamniej wyporz starą, a każ podszyć młodą. Każ spuścić aż pod pachę wyniesione glanki, W ostatku na egipskie odważ się baranki. Dobreż to lata były, gdy senator liszką Grzbiet odziewał, jedliśmy jajecznicę łyżką. 227 (F). GADKA
Zgadni, jak służą, będziesz Apollinem znowu, Trzy drewna łacińskiemu, o
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 103
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. A jeśli sobie przypomnę powoli, O onej kiedyś nadrzecznej topoli, Na niej, a w tym się nie omylę, Wyrznąłeś nożem imię moje w drewnie. Pądź swoje lata, co stoisz nad brzegiem Kochane drzewo, nieśmiertelnym biegiem, W którego, pomnię, chropowatej skórze, Ten, dla pamiątki, Parys wiersz wyporze. Kiedy będzie mógł, bez swej OEnony, Dłużej na świecie Parys żyć strapiony; W tenczas do źrzodła, i pierwszego łona, Ksantowa rzeka musi być wrócona. Ksancie płyń nazad, i wrócone wody, Bądźcie skądeście wyniknęły wprzody: Już to na sobie Parys, już przewiedzie, Ze OEnone, porzutką odjedzie
. A ieśli sobie przypomnę powoli, O oney kiedyś nadrzeczney topoli, Ná niey, á w tym się nie omylę, Wyrznąłeś nożem imię moie w drewnie. Pądź swoie látá, co stoisz nád brzegiem Kochane drzewo, nieśmiertelnym biegiem, W ktorego, pomnię, chropowátey skorze, Ten, dla pamiątki, Párys wiersz wyporze. Kiedy będźie mogł, bez swey OEnony, Dłużey ná świećie Párys żyć strapiony; W tenczas do źrzodłá, y pierwszego łoná, Xántowá rzeká muśi bydź wrocona. Xánćie płyń názad, y wrocone wody, Bądźćie zkądeśćie wyniknęły wprzody: Iuż to ná sobie Párys, iuż przewiedźie, Ze OEnone, porzutką odiedźie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 57
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, od spodu, gdzie gręzy, szeroka.
Na łokci kilkadziesiąt w okrąg się wyciąga, A w dolach jak najgłębszych ryb aż do dna siąga. Tam kiedy ją już na dno te gręzy pogrążą, W kupę się z sobą zszedszy, sieć jak matnią zwiążą. Tak ryba, która wpadnie, z niej się nie wyporze, Z obu stron zawiązana, siedząc jako w worze.
Czasem-eśmy też konno z panem wyjeżdżali Za miasto, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce
, od spodu, gdzie gręzy, szeroka.
Na łokci kilkadziesiąt w okrąg się wyciąga, A w dolach jak najgłębszych ryb aż do dna siąga. Tam kiedy ją już na dno te gręzy pogrążą, W kupę się z sobą zszedszy, sieć jak matnią zwiążą. Tak ryba, która wpadnie, z niej się nie wyporze, Z obu stron zawiązana, siedząc jako w worze.
Czasem-eśmy też konno z panem wyjeżdżali Za miasto, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 463
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
JUŻ TO NIE SEKRET
„Tylkom to raz jednemu powiedział w sekrecie, Aż o tym głośno prawią szragarki na trecie” — Uskarżał mi się sąsiad. Rzekę: „Mój kochany, Kiedyś sam nie mógł w sobie zatrzymać milczanej, Jakożeś się jej, pytam, spodziewać miał po kijem? Choćby gęba milczała, wyporze się bokiem.” Już to nie sekret, co go dwaj abo trzej wiedzą: Puściwszy ptaka, ujźrzysz za dziesiątą miedzą. 8. NĘDZA NĘDZĘ POJĘŁA
Pojął chudy pachołek dożywotną wdowę: Pierwszego męża wioski trzymała połowę, Nic nie wniosła swojego, tylko brzuch a ciało; Dziatek nieboszczykowskich kilkoro zostało. Nagi orzechy zbiera,
JUŻ TO NIE SEKRET
„Tylkom to raz jednemu powiedział w sekrecie, Aż o tym głośno prawią szragarki na trecie” — Uskarżał mi się sąsiad. Rzekę: „Mój kochany, Kiedyś sam nie mógł w sobie zatrzymać milczanej, Jakożeś się jej, pytam, spodziewać miał po kiem? Choćby gęba milczała, wyporze się bokiem.” Już to nie sekret, co go dwaj abo trzej wiedzą: Puściwszy ptaka, ujźrysz za dziesiątą miedzą. 8. NĘDZA NĘDZĘ POJĘŁA
Pojął chudy pachołek dożywotną wdowę: Pierwszego męża wioski trzymała połowę, Nic nie wniosła swojego, tylko brzuch a ciało; Dziatek nieboszczykowskich kilkoro zostało. Nagi orzechy zbiera,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 10
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
namacawszy góreczkę przekol ją puszczadłem a daj krwi iść. Na wszelaki ochwat.
Pozniejszych czasów doszli tego/ iż ochwacony koń z którejkolwiek przyczyny wzwyż pomienonej/ w piętkach u nóg/ pod samym długim włosem/ aboli kosmaciną/ miewa jako pęcherze jakie/ wodą żółtawą nabrane. Przerznąwszy tedy ostrym nożem obyczajnie skorę/ wyjmi abo wyporz całkiem te pęcherzyki/ a sól z miodem przaśnym i z mąką pszenną zmieszawszy przykładaj/ aż się te ranki zagoją/ strzegąc od wszelakiej wilgotności. O Zołzach. Rozdział 18.
ZOłzy są właśnie/ guzy miedzy czeluściami/ napuchłe i twarde/ Łacinnicy je nazywają Glandulos: ale z rozumienia pospolitego człowieka/ wszelakie guzy twarde/
námácawszy goreczkę przekol ią puszczádłem á day krwi iść. Ná wszeláki ochwát.
Poznieyszych czásow doszli tego/ iż ochwacony koń z ktoreykolwiek przyczyny wzwysz pomienoney/ w piętkách v nog/ pod sámym dlugim włosem/ áboli kosmáćiną/ miewa iáko pęcherze iákie/ wodą żołtáwą nábráne. Przerznąwszy tedy ostrym nożem obyczáynie skorę/ wyimi ábo wyporz całkiem te pęcherzyki/ á sol z miodem przasnym y z mąką pszenną zmieszawszy przykłáday/ áż się te ránki zágoią/ strzegąc od wszelákiey wilgotnośći. O Zołzách. Rozdział 18.
ZOłzy są własnie/ guzy miedzy czeluśćiámi/ nápuchłe y twárde/ Láćinnicy ie názywáią Glandulos: ále z rozumienia pospolitego człowieká/ wszelákie guzy twárde/
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Niv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
tłucze. Nikt nie pomyśli o zwrócie do domu. Gdy Janus cisnął Gradynowi klucze, pełne humoru, pełne wojsko gromu. Biały śnieg gęstym kopytem się brucze. Choć kto nie kontent, ale po kryjomu. Wszyscy królewską rozruchani cerą do dzieł marsowych fantazyje bierą.
42 Minęły kwiatki i wesoła wiosna zwykłej kolei ustąpieła latu, wyprówszy swoje zapaszyste krosna z modrych fiołków, z róży i z szarłatu. Już tylko sama jodła, sama sosna dodaje krasy zielonością światu, bo skoro Ceres ustąpi Pomonie, wszytko z swych glanców spada, wszytko płonie.
43 Już zwierz, ptak, ryby, biedne nawet gady, co żywo na wczas i na pokój
tłucze. Nikt nie pomyśli o zwrocie do domu. Gdy Janus cisnął Gradynowi klucze, pełne humoru, pełne wojsko gromu. Biały śnieg gęstym kopytem się brucze. Choć kto nie kontent, ale po kryjomu. Wszyscy królewską rozruchani cerą do dzieł marsowych fantazyje bierą.
42 Minęły kwiatki i wesoła wiosna zwykłej kolei ustąpieła latu, wyprówszy swoje zapaszyste krosna z modrych fijołków, z róży i z szarłatu. Już tylko sama jodła, sama sosna dodaje krasy zielonością światu, bo skoro Ceres ustąpi Pomonie, wszytko z swych glanców spada, wszytko płonie.
43 Już zwierz, ptak, ryby, biedne nawet gady, co żywo na wczas i na pokój
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 25
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
Według Praw; zaczym impreza napięta Gaśnie w nich, gdyby wzięto im godności Dla winowajców zdrowia i całości. XC. Acz im tuszyli poczciwi i Starzy I Dolabelli, ze znowu odbiorą Jak się Pospólstwo cnotą ich rozżarzy Ten za najpierwszą honor Sejmu forą Ani się zaden w nadziei nie sparzy Bo nie Osoby, z Urzędu wyporą Lecz Sejm odmienią, na którym toż wskrzeszą Co z Niewolniczą Cezar stworzył rzeszą. XCI. Żeby tak wolność do swej przyszła wagi A Tyrańskie się zmazały ustawy Co gdy uczynią, większej stąd powagi Większej zacności nabędą i sławy Gdy z wszytkich Stanów Ojczystych uwagi Godniejsi będą niż z jednego sprawy Jakoż świadectwo Rzeczypospolity Większe jest niźli
Według Praw; zaczym impreza napięta Gaśnie w nich, gdyby wzięto im godnośći Dla winowaycow zdrowia y całośći. XC. Acz im tuszyli poczćiwi y Starzy I Dolabelli, ze znowu odbiorą Iak śię Pospolstwo cnotą ich rozżarzy Ten za naypierwszą honor Seymu forą Ani śię zaden w nadziei nie sparzy Bo nie Osoby, z Vrzędu wyporą Lecz Seym odmienią, na ktorym tosz wskrzeszą Co z Niewolniczą Caezar stworzył rzeszą. XCI. Zeby tak wolność do swey przyszła wagi A Tyrańskie śię zmazały ustawy Co gdy uczynią, większey ztąd powagi Większey zacnośći nabędą y sławy Gdy z wszytkich Stanow Oyczystych uwagi Godnieyśi będą niż z iednego sprawy Iakosz świadectwo Rzeczypospolity Większe iest nizli
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 25
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Potem drukarnia wielka przy tejże Akademii sławna.
Na przeciwko Akademii Anatomia, w której anatomizują, tam też rzecz jest piękna do widzenia, bo jest barzo wiele pięknych raritates różnych, tak też ludzi i rozmaitych bydląt, zwierząt, bestyj anatomizowanych; między inszemi też jest złożony to jest wszystkie kości wielorybowe, którego dawnych czasów wypruto z brzucha wielorybiego, jakoby dziecię, a jest wzdłuż na naszych łokci 8 albo 9. Kościoły barzo kosztowne, które się w Calwińskie obróciły. Zamek w pośrodku miasta na wyspie staroświecki.
Widzieliśmy potem wóz na czterech kołach, na którym wybornie osób pięć może siedzieć, u jednego młynarza, który sam jeździ bez żadnej
Potem drukarnia wielka przy tejże Academiej sławna.
Na przeciwko Academiej Anatomia, w której anatomizują, tam też rzecz jest piękna do widzenia, bo jest barzo wiele pięknych raritates różnych, tak też ludzi i rozmaitych bydląt, zwierząt, bestyj anatomizowanych; między inszemi też jest złożony to jest wszystkie kości wielorybowe, którego dawnych czasów wypruto z brzucha wielorybiego, jakoby dziecię, a jest wzdłuż na naszych łokci 8 albo 9. Kościoły barzo kosztowne, które się w Calwińskie obróciły. Zamek w pośrodku miasta na wyspie staroświecki.
Widzieliśmy potem wóz na czterech kołach, na którym wybornie osób pięć może siedzieć, u jednego młynarza, który sam jeździ bez żadnej
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 179
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883