wszystkich, luboby byli wszystkiego nieoccupowali, mogli jednak byli tego, co otrzymali, dotrzymać do dalszych posiłków, które już z Jego Mością Panem Starostą kałuskim następowały. Zła i szkodliwa się rzecz stała, że bez gwałtownej przyczyny opuścili niektórzy miejsca, a tak, że i tych, którzy się mężnie opierali jednych sami sobą wyparli, a drugich w nieprzyjacielskich odbieżeli rękach. Co jako żałośna rzecz mi być musi, tak nieujdzie wielkiej inkwizycji i surowego na winnych karania. Że tedy nam Pan Bóg niechciał w tej pobłogosławić imprezie życzyłbym per vim o tamto się miejsce kusić, ale sam niedostatek i zgłodzenie tamtego kraju wszystkich sententiją odwraca od
wszystkich, luboby byli wszystkiego nieoccupowali, mogli jednak byli tego, co otrzymali, dotrzymać do dalszych posiłków, które już z Jego Mością Panem Starostą kałuskim następowały. Zła i szkodliwa się rzecz stała, że bez gwałtownej przyczyny opuścili niektórzy miejsca, a tak, że i tych, którzy się mężnie opierali jednych sami sobą wyparli, a drugich w nieprzyjacielskich odbieżeli rękach. Co jako żałośna rzecz mi być musi, tak nieujdzie wielkiej inquisitiej i surowego na winnych karania. Że tedy nam Pan Bóg niechciał w tej pobłogosławić impressie życzyłbym per vim o tamto się miejsce kusić, ale sam niedostatek i zgłodzenie tamtego kraju wszystkich sententiją odwraca od
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 144
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
SIĘ MORAWY I STRAŻY ELEARÓW POLSKICH OD WĘGIER. Morawa się zaraz poddała wojska obaczywszy. Węgrowie z miast pogranicznych uciekli, Elearski w Strażnicy odpoczynek 1621; Elearom post nieprzyjazny. Węgry w nocy do Strażnicy wpadli, miasto osiedli, w rynek się wdarli. Chorąży węgierski z kamienicy spadłszy serce im popsował. Nasi pochop wziąwszy, wyparli ich z miasta. Co kto wskórał. Arcymęstwo Elearskie.
Po zbiciu rebelizantów na Białogórze, 4 niedziele tamże około Pragi Elearowie szable ze krwi kacerskiej ocierali, a gardła z kurzawy Białogórskiej oplukiwali. Potem ruszono ich spólnie z inszemi wojski na Morawę pod Berno, które iż się zaraz poddało, a zatem i wszystkie insze
SIĘ MORAWY I STRAŻY ELEARÓW POLSKICH OD WĘGIER. Morawa się zaraz poddała wojska obaczywszy. Węgrowie z miast pogranicznych uciekli, Elearski w Strażnicy odpoczynek 1621; Elearom post nieprzyjazny. Węgry w nocy do Strażnicy wpadli, miasto osiedli, w rynek się wdarli. Chorąży węgierski z kamienicy spadłszy serce im popsował. Nasi pochop wziąwszy, wyparli ich z miasta. Co kto wskórał. Arcymęstwo Elearskie.
Po zbiciu rebelizantów na Białogórze, 4 niedziele tamże około Pragi Elearowie szable ze krwi kacerskiej ocierali, a gardła z kurzawy Białogórskiej oplukiwali. Potem ruszono ich spólnie z inszemi wojski na Morawę pod Berno, które iż się zaraz poddało, a zatem i wszystkie insze
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 39
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
z łuku/ i rowy opanowawszy bliskie od Obozu naszego byli stanęli/ zarazem Cesarz na Kozaków pierwszy swój impet obrócił/ którym też I. M. P. Hetman 4000. Piechoty Niemieckiej i Polskiej dał/ nacierali Janczarowie ze strzelbą ognistą potężnie/ ale ich Kozacy wespół z Niemcy wspierali/ łukową swą strzelbą i z rowów wyparli/ w posiełku zaś te Chorągwie stały/ wstecz nieprzyjacielowi czyniąc/ i Harce z nim zwodząc Lisowczykowie/ Chorągiew I. M. Pana Hetmana Wielkiego/ Pana Kiszki/ Pana Pacza/ Pana Starosty Uświatskiego/ Pana Klembekowa/ Harce aż do wieczora zwodzili/ na których mężnie naszy się stawili nieprzyjacielowi/ i za takimi przez dzień
z łuku/ y rowy opánowawszy bliskie od Obozu nászego byli stánęli/ zárázem Cesarz ná Kozakow pierwszy swoy impet obroćił/ ktorym też I. M. P. Hetman 4000. Piechoty Niemieckiey y Polskiey dał/ náćieráli Iánczárowie ze strzelbą ognistą potężnie/ ále ich Kozacy wespoł z Niemcy wspierali/ łukową swą strzelbą y z rowow wypárli/ w pośiełku záś te Chorągwie stały/ wstecz nieprzyiaćielowi czyniąc/ y Hárce z nim zwodząc Lisowczykowie/ Chorągiew I. M. Páná Hetmáná Wielkiego/ Páná Kiszki/ Páná Páczá/ Páná Stárosty Vświátskiego/ Páná Klembekowá/ Hárce áż do wieczorá zwodźili/ ná ktorych mężnie nászy się stáwili nieprzyiaćielowi/ y zá tákimi przez dźien
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: Bv
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
cierpieć męki Nieskończone, i z duszą pospołu, i z ciałem, Z diabłem, który jest grzechów moich pryncypałem. 174 (D). ALIENATIO DÓBR ZIEMSKICH
Podobnoć na się księży ichmościów obrażę, Ale więcej ojczyznę niż ich łaskę ważę, Kiedy biorąc za dusze tych, którzy pomarli, Osiadszy całą Polskę, żyjących wyparli. Nie po wsiach, nie po miastach czynione fundusze Wyswabadzają z piekła potępione dusze; Niech wszytek świat na ręką budowany kościół Legnie: upewniam, długo że tam będzie gościół, Jeśli kto sam kościołem nie był Bogu żywym; Żadnego też okupu nie trzeba cnotliwym. Jałmużnę Pan każe dać; chceli kto wieś przedać
cierpieć męki Nieskończone, i z duszą pospołu, i z ciałem, Z diabłem, który jest grzechów moich pryncypałem. 174 (D). ALIENATIO DÓBR ZIEMSKICH
Podobnoć na się księży ichmościów obrażę, Ale więcej ojczyznę niż ich łaskę ważę, Kiedy biorąc za dusze tych, którzy pomarli, Osiadszy całą Polskę, żyjących wyparli. Nie po wsiach, nie po miastach czynione fundusze Wyswabadzają z piekła potępione dusze; Niech wszytek świat na ręką budowany kościół Legnie: upewniam, długo że tam będzie gościół, Jeśli kto sam kościołem nie był Bogu żywym; Żadnego też okupu nie trzeba cnotliwym. Jałmużnę Pan każe dać; chceli kto wieś przedać
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 621
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Patriae consultum: sciant posteri quid caueant. Tabor lewy który miał równo w pole następować z czołem/ póki wojsko wszystko placu swego nie miało/ wyszedszy nie daleko stanął. Zaczym chorągwie w pole idące/ nie mając placów swoich/ ten prawy Tabor wypierali co raz to dalej w pole/ że go prawie pod same góry wyparli/ tak/ że co miał czołem tylko sta- Relacja prawdziwa
nąć ku górom/ to on bokiem prawym stanął/ a w tym i od obozu się oddalił/ i bok wszystkiego wojska prawy barzo i szeroko odkrył. Co skoro nieprzyjaciel obaczył/ uderzył zaraz potężnie wszystką siłą (której wczora nieukazował ledwo połowicę) z obu
Patriae consultum: sciant posteri quid caueant. Tabor lewy ktory miał rowno w pole nástępowáć z czołem/ poki woysko wszystko plácu swego nie miáło/ wyszedszy nie dáleko stánął. Záczym chorągwie w pole idące/ nie máiąc placow swoich/ ten práwy Tabor wypierali co raz to dáley w pole/ że go práwie pod sáme gory wypárli/ ták/ że co miał czołem tylko stá- Relácya prawdziwa
nąć ku gorom/ to on bokiem práwym stánął/ a w tym y od obozu się oddalił/ y bok wszystkiego woyská práwy bárzo y szeroko odkrył. Co skoro nieprzyiaćiel obaczył/ vderzył záraz potężnie wszystką śiłą (ktorey wczorá nieukázował ledwo połowicę) z obu
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: A3
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
zrazu tak głupi że się dali łowić ale potym zaniechali siedząc w Fortecy dopieroż w ten czas pod szańcowali się nasi i szańczyki w nocy wysypali tak blisko że i z muszkietu nie tylo zdział donosiło ale że niedoskonała była fortyfikacja owych szańców stało Wojsko do koła cały dzień że by wycieczki na owe szańce nie uczynili a nie wyparli naszych jak noc przysła dopiero lepiej opatrzono koszów nasprowadzano ponasypowano, Armatę sprowadzono a wszystko ciechusienko. Bo wdzień trudno tego było robić gdyż razono bardzo od Szwedów jak tedy w piątek obaczyli ufortyfikowane szańce azaraz ich tegoż dnia nad świtaniem na wiedzili nasi Dragonija z wojem oberszterem Tetfinem. Tak blisko że się prawie Muszkietami siągali
zrazu tak głupi że się dali łowić ale potym zaniechali siedząc w Fortecy dopieroz w ten czas pod szancowali się nasi y szanczyki w nocy wysypali tak blisko że y z muszkietu nie tylo zdział donosiło ale że niedoskonała była fortyfikacyia owych szancow stało Woysko do koła cały dzięń że by wycieczki na owe szance nie uczynili a nie wyparli naszych iak noc przysła dopiero lepiey opatrzono koszow nasprowadzano ponasypowano, Armatę sprowadzono a wszystko ciechusięnko. Bo wdzięn trudno tego było robic gdyz razono bardzo od Szwedow iak tedy w piątek obaczyli ufortyfikowane szance azaraz ich tegoz dnia nad switanięm na wiedzili nasi Dragoniia z woięm oberszterem Tetfinęm. Tak blisko że się prawie Muszkietami siągali
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 71v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dom swój powlec zdołam nogi; Lecz Zona z Arlekinem wołają mię w progi.
Banut, Aruja, Arlekin. Banut: MOja kochana Zono, mój skarbie jedyny, Giniemy z mojej własnej szczodroty przyczyny: U trzech nielitościwych dziś żebrałem ludzi; O swój własny dług wiek się mój sędziwy trudzi. Nietylko się wyparli i oddać niechcieli, Lecz mię na łep, na szyję z pokoju wypchnęli; Pójdź ty, ach moje życie! pod szczęśliwą porę, Może przez twoje ręce swój dłużek odbiorę. Aruja; Ach Mężu! jak zwodnicze twoje sentymenta; Już to widzę maksyma cale niepojęta. Nie pójdę wiek mój młody, i
dom swoy powlec zdołam nogi; Lecz Zona z Arlekinem wołaią mię w progi.
Banut, Aruja, Arlekin. Banut: MOia kochana Zono, moy skarbie iedyny, Giniemy z moiey własney szczodroty przyczyny: U trzech nielitościwych dźiś żebrałem ludźi; O swoy własny dług wiek się moy sędźiwy trudźi. Nietylko się wyparli y oddać niechcieli, Lecz mię na łep, na szyię z pokoiu wypchnęli; Poydź ty, ach moie życie! pod szczęśliwą porę, Może przez twoie ręce swoy dłużek odbiorę. Aruja; Ach Mężu! iak zwodnicze twoie sentymenta; Iuż to widzę maxyma cale niepoięta. Nie poydę wiek moy młody, y
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFNiecnota
Strona: B2
Tytuł:
Niecnota w sidłach
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
na to pragną z dusze drogiej, I już, już kładą w boki koniom swym ostrogi. Niewiele trzeba było Kozakom przynuki, Tną janczarów z Araby, Serów z Mamaluki, Tym serdeczniejsze czynią na Turków impety, Że im trzyma Chodkiewicz z usaryją grzbiety. Już swe w tyle daleko zostawili szańce, Już sromotnie w półpola wyparli pohańce, Którzy kiedy żadnego nie mają posiłku, Choć im tysiąc chorągwi pilnuje zatyłku, Cisnąwszy broń od siebie, usławszy plac trupem, Część armaty Kozakom zostawiwszy łupem, Dawszy miejsce u siebie staremu przysłowiu, Uciekli i nogami poradzlii zdrowiu, Jadą na nich Kozacy i nic nie opożdżą, Skoro im odbieżaną armatę zagwożdżą, Bo
na to pragną z dusze drogiej, I już, już kładą w boki koniom swym ostrogi. Niewiele trzeba było Kozakom przynuki, Tną janczarów z Araby, Serów z Mamaluki, Tym serdeczniejsze czynią na Turków impety, Że im trzyma Chodkiewicz z usaryją grzbiety. Już swe w tyle daleko zostawili szańce, Już sromotnie w półpola wyparli pohańce, Którzy kiedy żadnego nie mają posiłku, Choć im tysiąc chorągwi pilnuje zatyłku, Cisnąwszy broń od siebie, usławszy plac trupem, Część armaty Kozakom zostawiwszy łupem, Dawszy miejsce u siebie staremu przysłowiu, Uciekli i nogami poradzlii zdrowiu, Jadą na nich Kozacy i nic nie opożdżą, Skoro im odbieżaną armatę zagwożdżą, Bo
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 155
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
W tak wysokim był poważeniu ten Wielki Mistrz Krzyżaków, że Papież HONORIUSZ III. i FRYDERYK II. w zaszłych między sobą różnicach obrali go sobie za Arbitra, i na przeważnym jego polegali rozumie, i rozeznaniu; świadczy Dusburg w Kronice swojej Pruskiej: Gdy w prędce potym w roku 1220. Saracenowie zniósłszy Chrześcijańskie wojsko, wyparli Krzyżaków z Azyj, tak Cesarz, jako i inni Książęta Chrześcijańscy obszerne Rycerstwu posessye we Włoszech i Niemczech nadali, a sam Wielki Magister z Ankony rezydencją swoją do Wenecyj przeniósł.
Konrad Książę Mazowieckie niemogąc się odjąć najazdom od pogranicznych Prusaków; za radą Krystyna Biskupa Chełmińskiego, Ziemię Kujawską i Dobrzyńską Krzyżakom w dzierżenie podał,
W tak wysokim był poważeniu ten Wielki Mistrz Krzyżakow, że Papież HONORYUSZ III. y FRYDERYK II. w zaszłych między sobą rożnicach obrali go sobie zá Arbitra, y ná przeważnym jego polegali rozumie, y rozeznaniu; świadczy Dusburg w Kronice swojej Pruskiey: Gdy w prętce potym w roku 1220. Saracenowie znioższy Chrześćiańskie woysko, wyparli Krzyżakow z Azyi, tak Cesarz, jako y inni Xiążęta Chrześćiańscy obszerne Rycerstwu possessye we Włoszech y Niemczech nádali, á sam Wielki Magister z Ankony rezydencyą swoją do Wenecyi przeniosł.
Konrad Xiąże Mazowieckie niemogąc śię odjąć najazdom od pogranicznych Prusakow; zá radą Krystyna Biskupa Chełmińskiego, Ziemię Kujawską y Dobrzyńską Krzyżakom w dźierżenie podał,
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 26
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750