Chciał Belzebub pan Mucha, co go z piekła zową, Żeby go wziął na szuszy z nogami i z głową. Stanęli tedy rzędem, a Erazmus kole Martynusa na onym heblowanym stole. Naprzód głowę oderznął, dał ją Zwingielowi, Iż jako Luter walczył przeciw kościołowi, Aby i on Anglikom rozsiewał naukę Łotrowską, a papistom wyrządzał złą sztukę. Potem dał Nestorowi mózgu cztery łyżki, By rozumem uLtrowym w duszach czynił zyski. Do piekła je podając niecnotliwą wiarą, A pogardzał nauką apostolską starą. Wiklefowi dał ozór, jako Luter łajał Matce Bożej, aby też i on o tym bajał. Oko prawe wziął Bucer, Niemiec zezowaty, Aby prawdy przezierał
Chciał Belzebub pan Mucha, co go z piekła zową, Żeby go wziął na szuszy z nogami i z głową. Stanęli tedy rzędem, a Erazmus kole Martynusa na onym heblowanym stole. Naprzód głowę oderznął, dał ją Zwingielowi, Iż jako Luter walczył przeciw kościołowi, Aby i on Anglikom rozsiewał naukę Łotrowską, a papistom wyrządzał złą sztukę. Potem dał Nestorowi mózgu cztery łyżki, By rozumem uLtrowym w duszach czynił zyski. Do piekła je podając niecnotliwą wiarą, A pogardzał nauką apostolską starą. Wiklefowi dał ozór, jako Luter łajał Matce Bożej, aby też i on o tym bajał. Oko prawe wziął Bucer, Niemiec zezowaty, Aby prawdy przezierał
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 362
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
obzarcą i pijanicą/ wielce się o niego starał bo był nader upartym/ schęcią mu służył bo był gniewliwym i zapalczywym. A lubo ten niezbożny Człowiek wszystkiego zwoli swej miał dosyć/ jednak Dobroczyncy swemu truciznę potajemnie dał/ tak/ że od tego Zachorował/ a ze od tej niechciał umrzeć Wszelką mu Złość i Dolęgliwość wyrządzał/ aż go naostatek do Ognia wtrącił. und Parabeln. V. Podobieństwo. O Jednym który krzyż za złoto sobie obrał.
CZasu jednego stroiło się wiele Braci na jedno Wesele wielkie. Jeden stroił się wpiękne czaty. Drugi Złotem i srebrem. Treci Lancuszkami złotymi i klejnotami. Czwarty powiesił sobie wielki i ciężki
obzarcą y piianicą/ wielce się o niego stárał bo był náder upártym/ schęcią mu służył bo był gniewliwym y zápálczywym. A lubo ten niezbożny Cżłowiek wszystkiego zwoli swey miał dosyć/ iednak Dobrocżyncy swemu truciznę potáiemńie dał/ ták/ że od tego Záchorował/ a ze od tey niechciał umrzeć Wszelką mu Złość y Dolęgliwość wyrządzał/ áż go naostátek do Ogniá wtrącił. und Parabeln. V. Podobienstwo. O Iednym ktory krzyż zá złoto sobie obrał.
CZásu iednego stroiło sie wiele Bráci ná iedno Wesele wielkie. Ieden stroił się wpiękne czáty. Drugi Złotem y srebrem. Treci Lancuszkámi złotymi y kleynotámi. Czwárty powiesił sobie wielki y cięszki
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 9
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
.
Miła babko, czy szalejesz? — „Nieprawda. Mam ja bobrowe stroje i tormentylę, skoro się tych lekarstw napiję, hipochondria precz odejdzie. ale ja przecię mam swoje rzeczy na baczeniu i mężowi nie odpuszczę, aż na sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Aza i to nie hipochondria? Była na kazaniu, gdzie kaznodzieja o małżeństwie kazał w Kanie Galilejskiej i powiedział, ze niewiasta z bokowej kości stworzona. Cóż potym, kiedy ta kość tkwi chłopu w gardle aż do umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki
.
Miła babko, czy szalejesz? — „Nieprawda. Mam ja bobrowe stroje i tormentylę, skoro sie tych lekarstw napiję, hipochondrya precz odejdzie. ale ja przecię mam swoje rzeczy na baczeniu i mężowi nie odpuszczę, aż na sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Aza i to nie hipochondrya? Była na kazaniu, gdzie kaznodzieja o małżeństwie kazał w Kanie Galilejskiej i powiedział, ze niewiasta z bokowej kości stworzona. Cóż potym, kiedy ta kość tkwi chłopu w gardle aż do umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 185
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
tysięcy ognie naniecone/ I gniew Bożym zasłużył za me poczynione Grzechy: bom nie jednego/ zły/ wierutny zbrodzień Ognia/ i gniewu Boga za me zbrodnie godzien. Adam za jeden grzech skarany.
O jak przeciw Boskiemum wielekroć przewinił Prawu? jakom częstokroć nie dość prawu czynił Świeckiemu? jak wielekroć ukłon Towy bałwanom Wyrządzałem/ a prawiem cześć dawał szatanom! Cielesne bowiem żądze/ beżecne skłonności/ A przeciw kreaturom złe pożądliwości/ A insze mianowania niegodne amory/ Którym większem/ niżbogu oddawał honory/ Były bałwany brzydkie/ i sprośni bogowie/ Których sobie miast Boga zmyślałem w swej głowie/ I oddawałem ukłon tym/
tyśięcy ognie nániecone/ Y gniew Bożym zásłużył zá me pocżynione Grzechy: bom nie iednego/ zły/ wierutny zbrodźien Ogniá/ y gniewu Bogá zá me zbrodnie godźien. Adam zá ieden grzech skárány.
O iák przećiw Boskiemum wielekroć przewinił Prawu? iakom cżęstokroć nie dość práwu cżynił Swieckiemu? iák wielekroć ukłon Towy bałwanom Wyrządzałem/ á prawiem cżeść dáwał szatánom! Cielesne bowiem żądze/ beżecne skłonnośći/ A przećiw kreáturom złe ṕożądliwośći/ A insze mianowánia niegodne amory/ Ktorym większem/ niżbogu oddawał honory/ Były báłwany brzydkie/ y sprośni bogowie/ Ktorych sobie miást Boga zmyslałem w swey głowie/ Y oddawałem ukłon tym/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 26
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
ukłonem? Jak mi folgujesz dotąd Boże mój grzesznemu Między Twemi sługami do twych niezgodnemu Usług? jak wy niebiescy Święci Aniołowie/ Ściśli mandatów Boskich Egzekutorowie Cierpieliście mię dotąd/ którym śmiał waszego Tron Monarchy obrażać/ a Boga mojego/ I Stwórce? przecz bez pomsty dotąd zostajecie Nademną/ którym wiele krzywd żyjąc na świecie Wyrządzał Panu memu? a któremu dawać Miałem trybut czci/ śmiałem przeciw mu powstawać; Aniołowie mają kompasją nad grzesznemi.
Abisai dzielny mąż swego Dobrodzieja Dawida Króla broniąc sławy/ chciał Semeja Zabić mieczem/ Królowi czci ujmującego/ I kamieńmi na Króla grzbiet ciskającego. Wy na niebie wysokim Książeta udzielni/ Duchowie na Pałacu Boskim
ukłonem? Iák mi folguiesz dotąd Boże moy grzesznemu Między Twemi sługami do twych niezgodnemu Vsług? iak wy niebiescy Swięći Aniołowie/ Sćisli mándátow Boskich Exekutorowie Cierpieliśćie mię dotąd/ ktorym śmiał wászego Tron Monarchy obrażáć/ á Bogá moiego/ Y Stworce? przecż bez pomsty dotąd zostaiećie Nádemną/ ktorym wiele krzywd żyiąc ná świećie Wyrządzáł Panu memu? á ktoremu dáwáć Miałem trybut cżći/ śmiałem przećiw mu powstáwáć; Aniołowie máią kompássyą nád grzesznemi.
Abisái dźielny mąż swego Dobrodźieia Dáwida Krolá broniąc sławy/ chćiáł Semeiá Zabić miecżem/ Krolowi cżći uymuiącego/ Y kámieńmi ná Krolá grżbiet ćiskáiącego. Wy ná niebie wysokim Xiążetá udźielni/ Duchowie ná Páłacu Boskim
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 29
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
, wnet na nią wskoczyła: To ją raz pazurami po grzbiecie drapała, Drugi raz to w to ucho, to w drugie kąsała.
Owca, nie mogąc jej zbyć, dobrze się nie wściekła, A nie wiedząc co począć, to jej tylko rzekła: „Wiem, gdyby to pies tobie abo więc kto drugi Wyrządzał, zdał ci by się kłopot barzo długi; Lecz iż się ja nie mogę tobie odjąć, widzisz,
Przetoż mi przykrość czyniąc, sama ze mnie szydzisz”. Tak niektórzy za rozkosz wielką sobie mają, Gdy niewinnym przykrości jawne wyrządzają. Anoby mogli złotem ten wiersz pisać sobie: Nie czyń tego drugiemu, co
, wnet na nię wskoczyła: To ją raz pazurami po grzbiecie drapała, Drugi raz to w to ucho, to w drugie kąsała.
Owca, nie mogąc jej zbyć, dobrze się nie wściekła, A nie wiedząc co począć, to jej tylko rzekła: „Wiem, gdyby to pies tobie abo więc kto drugi Wyrządzał, zdał ci by się kłopot barzo długi; Lecz iż się ja nie mogę tobie odjąć, widzisz,
Przetoż mi przykrość czyniąc, sama ze mnie szydzisz”. Tak niektórzy za rozkosz wielką sobie mają, Gdy niewinnym przykrości jawne wyrządzają. Anoby mogli złotem ten wiersz pisać sobie: Nie czyń tego drugiemu, co
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 65
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
żeby go wolnością Darował, wyświadczając się swą niewinnością,
Że na to nie zarabiał; i aby powiedział, Coby to za przyczynę chłop do niego wiedział, Iż nań sidło zastawił. Zaczym go chłop spytał,
Co mu był winien gołąb, że go też on chwytał, Widząc to, że mu gołąb nie wyrządzał złości; Zaczym nie chciał onemu przywrócić wolności. Tak, kto komu na gardło bez przyczyny stoi, Żeby mu gardła nie dał, niech się o to boi, Bo na tymże więc lepie samego ułowią. Jeśli nie biegasz, nie masz, dawno ludzie mówią. LXXXVI. Co Bóg obiecał, nikogo nie minie
żeby go wolnością Darował, wyświadczając się swą niewinnością,
Że na to nie zarabiał; i aby powiedział, Coby to za przyczynę chłop do niego wiedział, Iż nań sidło zastawił. Zaczym go chłop spytał,
Co mu był winien gołąb, że go też on chwytał, Widząc to, że mu gołąb nie wyrządzał złości; Zaczym nie chciał onemu przywrócić wolności. Tak, kto komu na gardło bez przyczyny stoi, Żeby mu gardła nie dał, niech się o to boi, Bo na tymże więc lepie samego ułowią. Jeśli nie biegasz, nie masz, dawno ludzie mowią. LXXXVI. Co Bóg obiecał, nikogo nie minie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 78
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
nieznajome monstrum było; to szkoły Juris prudencyi niepotrzebne były. Jedno to słowo, tak, nietak; Dekreta pisało, kiedy idąc ad statum podściwość, eóusque; excreverat, że Władysława Łokietka, Pana wojennego, mądrego, dobrego, i któremu nic zarzucić in statu Polacy niemieli, a przecię dla jednych zalotów, które wyrządzał, i stroił żonom Polskim, wygnali go z Tronu po dwa razy. To pozwalam, że się na ów czas nie w nauki, tylko w jednę cnotę fundować było potrzeba; kiedy wszystkie zjazdy, Sejmiki, Sejmy,iedna miłość ku Bogu, ku pospolitej, i powszechnej konserwacyj rządziła, kiedy cudzoźziemskie interesa nieporobiły
nieznáiome monstrum było; to szkoły Juris prudencyi niepotrzebne były. Jedno to słowo, ták, nieták; Dekretá pisało, kiedy idąc ad statum podśćiwość, eóusque; excreverat, że Władysławá Łokietká, Paná woiennego, mądrego, dobrego, y ktoremu nic zárzućić in statu Polacy niemieli, á przećię dla iednych zálotow, ktore wyrządzał, y stroił żonom Polskim, wygnali go z Tronu po dwá razy. To pozwalam, że się ná ow czás nie w náuki, tylko w iednę cnotę fundować było potrzebá; kiedy wszystkie ziazdy, Seymiki, Seymy,iedná miłość ku Bogu, ku pospolitey, y powszechney konserwacyi rządźiła, kiedy cudzoźźiemskie interessá nieporobiły
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 9
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
na potępienie twoje mówiąc idźcie przeklęci: lubi na uwielbienie wiekuiste. Przydzcie Błogosławieni Ojca mego/ z których to dwu sentencyj jedną/ zapewnie masz usłyszeć. A daj Boże/ aby tę wtórą najszczęśliwszą. Co wszytko gdybyś szczerze uważał/ pewniebyś lepiej go szanował/ i z ochotą i drzeniem cześć Panu zakrytemu Boską wyrządzał/ a nie gadkami i śmiechami bawił/ poglądając na tę i na owę stronę/ przypatrując się obrazkom nienależytym z obrazą Boską i szkodą dusze swej. A daj Boże/ aby czego szpetniejszego nie myślił. A dziw jest zaprawdę iż zawżdy słuchając onego głosu w Kościele ś. Majestat twój wychwalają Aniołowie/ szaniuą Państwa/ drzą
ná potępienie twoie mowiąc idźćie przeklęći: lubi ná vwielbienie wiekuiste. Przydzćie Błogosłáwieni Oycá mego/ z ktorych to dwu sentenciy iedną/ zapewnie mász vsłyszeć. A day Boże/ áby tę wtorą nayszczęsliwszą. Co wszytko gdybyś szczerze vważał/ pewniebyś lepiey go szanowáł/ y z ochotą y drzeniem cześć Pánu zakrytemu Boską wyrządzał/ á nie gadkámi y śmiechámi bawił/ poglądaiąc ná tę y ná owę stronę/ przypatruiąc się obrázkom nienáleżytym z obrazą Boską y szkodą dusze swey. A day Boże/ áby czego szpetnieyszego nie myślił. A dziw iest zapráwdę iż zawżdy słucháiąc onego głosu w Kosćiele ś. Maiestát twoy wychwalaią Anyołowie/ szániuą Páństwá/ drzą
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 111
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
znaczy/ czcimy ją/ całujemy ją z uczciwością wszelaką jako samego Króla. Inaczy karaniu podległy/ ktoby jaki kontempt pokazał/ i on znieważył. A ten grzech bardzo wielki bałwochwalstwa/ bo cześć samemu Bogu winna wyrządza stworzeniu/ i nieprzyjacielowi Bożemu. Jako gdyby kto znał innego Króla oprócz własnego/ i jemu cześć Królewską wyrządzał/ popadałby Crimen Iaesae Maiestatis. Wiescbiarstwo zasię abo Wrożba dwojako się rozumie. Naprzód i własne gdy kto praktyuje i obieszcza o rzeczach przyszych jakimkolwiek sposobem nie przyrodzonym/ których przyszłych rzeczy wiadomość samemu Panu Bogu przyzwoita. A ta jest i od samego Chrystusa w Apostołach zakazana: Non est vestrum nosse tempora vel momenta.
znáczy/ czcimy ią/ cáłuiemy ią z vczćiwośćią wszeláką iáko samego Krolá. Ináczy karániu podległy/ ktoby iaki kontempt pokazał/ y on znieważył. A ten grzech bárdzo wielki bałwochwalstwá/ bo cześć samemu Bogu winna wyrządza stworzeniu/ y nieprzyiaćielowi Bożemu. Iako gdyby kto znał innego Krolá oprocz własnego/ y iemu cześć Krolewską wyrządzał/ popadałby Crimen Iaesae Maiestatis. Wiescbiárstwo záśię ábo Wrożbá dwoiako się rozumie. Naprzod y własne gdy kto práktyuie y obieszcza o rzeczach przyszych iakimkolwiek sposobem nie przyrodzonym/ ktorych przyszłych rzeczy wiadomość samemu Panu Bogu przyzwoita. A ta iest y od sámego Chrystusa w Apostołach zakazána: Non est vestrum nosse tempora vel momenta.
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 26
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680