Bóg, że zaświeci jeszcze Febus złoty.
Przebacz i temu pismu. Gdyż ja cię mniej winię, Czynisz, co twej płci zwyczaj. A ja zaś co czynię, Czynię dla tego, abyś odtąd już wiedziała, Że jakoś ty mym chęciom mir wypowiedziała, Tak i ja mam ten humor, że się wysługować Tej nie myślę, która mię nie chce akceptować. Skutek rady twe stwierdzi, jeśli dobre będą. Nie zawsze wskórał, choć kto złota łowił wędą. I mnie jeszcze fortuna nie odpowiedziała, I dla mnie w swoim skarbcu cząstkę zachowała. Ani mi też czas spóźnił; po chwili przyniesie, Co teraz wziął. Niejedna
Bog, że zaświeci jeszcze Febus złoty.
Przebacz i temu pismu. Gdyż ja cię mniej winię, Czynisz, co twej płci zwyczaj. A ja zaś co czynię, Czynię dla tego, abyś odtąd już wiedziała, Że jakoś ty mym chęciom mir wypowiedziała, Tak i ja mam ten humor, że się wysługować Tej nie myślę, ktora mię nie chce akceptować. Skutek rady twe stwierdzi, jeśli dobre będą. Nie zawsze wskorał, choć kto złota łowił wędą. I mnie jeszcze fortuna nie odpowiedziała, I dla mnie w swoim skarbcu cząstkę zachowała. Ani mi też czas spoźnił; po chwili przyniesie, Co teraz wziął. Niejedna
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 276
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
a niżeliby przemysły ludzkie/ bo do gęby dobrej choćby włożył lada monsztuk łatwo się trafi. A do złej gęby/ by nawymyślniejszy włożył/ trudno dogodzić. Bo gdyby ludzie wiedzieli/ żeby mógł że złej gęby dobrą przeczynić/ tedyby każdy wolał/ konie kupować i ćwiczyć je/ i drogo przedawać. A niżeli się wysługować w prawowaniem. I żadnemu ja w tym wiary nie dam aby gębę z przyrodzenia złą a twardą/ rządnie kto postanowić mógł/ a taką zwłaszcza/ którą się już koń po myka/ z jeźdźcem. Jedno dobre przyrodzenie może/ do miary za rządnym ćwiczeniem przywieść/ bo by też było i najlepsze/ tedy bez ćwiczenia
á niżeliby przemysły ludzkie/ bo do gęby dobrey choćby włożył ledá monsztuk łátwo sie tráfi. A do złey gęby/ by nawymyślnieyszy włożył/ trudno dogodźić. Bo gdyby ludźie wiedźieli/ żeby mogł że złey gęby dobrą przeczynić/ tedyby káżdy wolał/ konie kupowáć y ćwiczyć ie/ y drogo przedawáć. A niżeli sie wysługowáć w práwowániem. Y żadnemu ia w tym wiáry nie dam áby gębę z przyrodzenia złą á twárdą/ rządnie kto postánowić mogł/ á táką zwłaszczá/ ktorą się iuż koń po myka/ z ieźdźcem. Iedno dobre przyrodzenie może/ do miáry zá rządnym ćwiczeniem przywieść/ bo by też było y naylepsze/ tedy bez ćwiczenia
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 6
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
zbytku życia skromność, wszeteczeństwa i swawoli bojaźń Boska, pochop natury czystość, prostota i niewinność serca. Sypiał parobek z dziewką jako z aniołem Tobijasz podróżny. Na córkę gospodarzowi swojemu jako Labanowi Jakub w cnotach, pracach, w wierności i afekcie lata swoje wyrabiał i perfekcyjonował, gospodyni jako własnej matce czystą miłością i posłuszeństwem wysługował się. Za to wszytko płacił Bóg do woli potrzeby i nienagannej intencji każdemu. A tak gdzie były cnoty i bojaźń Boska, tam była obfitość błogosławieństwa Wszechmocnego. Nie widzieliśmy, prawda, tego, co się tu mówi, a dawnością wieków zaległo, jednak przez wiarę dochodzi się prawda z owych starych w odłogach gruntów
zbytku życia skromność, wszeteczeństwa i swawoli bojaźń Boska, pochop natury czystość, prostota i niewinność serca. Sypiał parobek z dziewką jako z aniołem Tobijasz podróżny. Na córkę gospodarzowi swojemu jako Labanowi Jakub w cnotach, pracach, w wierności i afekcie lata swoje wyrabiał i perfekcyjonował, gospodyni jako własnej matce czystą miłością i posłuszeństwem wysługował się. Za to wszytko płacił Bóg do woli potrzeby i nienagannej intencyi każdemu. A tak gdzie były cnoty i bojaźń Boska, tam była obfitość błogosławieństwa Wszechmocnego. Nie widzieliśmy, prawda, tego, co się tu mówi, a dawnością wieków zaległo, jednak przez wiarę dochodzi się prawda z owych starych w odłogach grontów
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 209
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
i trądem, przez ponoszenie niesławy i słów uszczyrpliwych, mortyfikując żyli w niedostatku ochotniej i przyjemniej aniżeli w obfitości wszelakiej. Gdzie w wspołeczeństwach i zgromadzeniach swoich wspólne szczęście i nieszczęście przez miłość zakonną miewali, światem i powabnością jego jako zgnilizną zaraźliwą gardzili, na przełożeństwach i funkcjach zakonnych usilną aplikacyją, staraniem i pracą jako ostatni słudzy wysługowali się i wyrabiali, powinnościom swoim bardziej niżeli potrzebie i życiu własnemu dogadzali, zgoła nie według tylko samego kroju habitu i kołnierza na pozór i obłudnie, ale według charakteru i powołania, pokornie, czysto, nabożnie, posłusznie, przykładnie, cierpliwie, szczyrze, wstrzemięźliwie, zgodnie, podło, pracowicie i należycie życie swoje prowadzili
i trądem, przez ponoszenie niesławy i słów uszczyrpliwych, mortyfikując żyli w niedostatku ochotniej i przyjemniej aniżeli w obfitości wszelakiej. Gdzie w wspołeczeństwach i zgromadzeniach swoich wspólne szczęście i nieszczęście przez miłość zakonną miewali, światem i powabnością jego jako zgnilizną zaraźliwą gardzili, na przełożeństwach i funkcyjach zakonnych usilną aplikacyją, staraniem i pracą jako ostatni słudzy wysługowali się i wyrabiali, powinnościom swoim bardziej niżeli potrzebie i życiu własnemu dogadzali, zgoła nie według tylko samego kroju habitu i kołnierza na pozór i obłudnie, ale według charakteru i powołania, pokornie, czysto, nabożnie, posłusznie, przykładnie, cierpliwie, szczyrze, wstrzemięźliwie, zgodnie, podło, pracowicie i należycie życie swoje prowadzili
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 224
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
I cóż mi po tym, żem był wielkim zwany i zawołany? A cóż mi dały wysokie godności honory wielkie, światowe zacności? Wszytko to ze mną niby dym niszczeje, kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko
I cóż mi po tym, żem był wielkim zwany i zawołany? A cóż mi dały wysokie godności honory wielkie, światowe zacności? Wszytko to ze mną niby dym niszczeje, kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 12
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
testamencie swym z żałością napisał, że »prawie perpetuis calumniis iactatus acerbam vitam duxi«, a to wżdy zdał się wygadzać ludziom. Po chwili naszemi takiemi postępkami z pany nie najdziemy, ktoby nam i panować chciał już. W lada obcych krajach książęcia spokojniejsza kondycja i lepsza, niż u nas królewska, który się wysługować i sprawować wszytkim musi u nas zawsze.
To zaś o praktykach z cudzoziemcy, co teraz królowi zadają, zaiste i zrozumieć trudno; chimera to jakaś raczej, niż rzecz jaka, suspicje, w których i podobieństwa niemasz. Król, prawi, od nas uciec chce. — Dokądże? — Do Rakus. —
testamencie swym z żałością napisał, że »prawie perpetuis calumniis iactatus acerbam vitam duxi«, a to wżdy zdał się wygadzać ludziom. Po chwili naszemi takiemi postępkami z pany nie najdziemy, ktoby nam i panować chciał już. W leda obcych krajach książęcia spokojniejsza kondycya i lepsza, niż u nas królewska, który się wysługować i sprawować wszytkim musi u nas zawsze.
To zaś o praktykach z cudzoziemcy, co teraz królowi zadają, zaiste i zrozumieć trudno; chimera to jakaś raczej, niż rzecz jaka, suspicye, w których i podobieństwa niemasz. Król, prawi, od nas uciec chce. — Dokądże? — Do Rakus. —
Skrót tekstu: ZdanieSzlachCz_II
Strona: 417
Tytuł:
Zdanie szlachcica polskiego o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Boże uchowaj inaczej: mamy się ku nim uśmiechać/ i dobrą wolą jaka być może ukazać: ale czas drogi/ na ich sprosnych mowach i na obżarstwić/ ustawicznie się bojąc/ aby nas o gardło i despekt nie przyprawili: izali to nie jest niewola nad niewolą/ w takim prawie mieszkać/ abyśmy się musieli wysługować lada komu/ dobra nasze przed tego/ który tego nie godzien abo nie wdzięczen/ rozsypac/ dom tym otwierać/ od których zdrowie nasze niebezpieczeństwo podejmuje: Nie barzo dawnych czasów/ przy mnie gość Gospodarza zabił szedziwego/ uczonego i dobrego człowieka/ jedno przeto że sobie wina starego/ pełniąc mu kazał nalać/ gdy on
Boże vchoway ináczey: mamy sie ku nim vśmiecháć/ y dobrą wolą iáka być może ukázáć: ále czás drogi/ ná ich sprosnych mowách y ná obżárstwić/ vstáwicznie się boiąc/ áby nas o gárdło y despekt nie przypráwili: izali to nie iest niewola nád niewolą/ w tákim práwie mieszkáć/ ábysmy się muśieli wysługowáć ládá komu/ dobrá násze przed tego/ ktory tego nie godźien abo nie wdźięczen/ rozsypác/ dom tym otwieráć/ od ktorych zdrowie násze niebespieczeństwo podeymuie: Nie bárzo dawnych czásow/ przy mnie gość Gospodarzá zábił szedźiwego/ vczonego y dobrego człowieká/ iedno przeto że sobie winá stárego/ pełniąc mu kazał nálać/ gdy on
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 112
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
widzieć nikogo/ choć każdy Na dwa konie zwykł obrok birać/ tak przy domu Jako też i w podrożu. Daremniejszej strawy Nie może być nad taką/ i nad tych to miłych Darmochlebów: bodajże chleba nieskusili! Miasto bowiem usługi/ niemoże być większej Niewoli/ bo nie tobie służą/ lecz ty musisz Wysługować się swoim sługom i poddanym. Dobry czeladzi zwyczaj. Plugawcy. To pospolita w naszych. Księgi Wtórej Konni gonią Pana. Niewola, nie usługa z takiej czeladzi.
Niewspomnię jakci się to oddaje/ i jaką Wdzięcznością. A to będą siać wszędzie nowinki O tobie/ niesławą twą gembę wymywając. Ile sług/
widźieć nikogo/ choć káżdy Ná dwá konie zwykł obrok biráć/ ták przy domu Iáko tesz y w podrożu. Daremnieyszey strawy Nie może bydź nád táką/ y nád tych to miłych Darmochlebow: bodayże chlebá nieskuśili! Miásto bowiem vsługi/ niemoże bydź większey Niewoli/ bo nie tobie służą/ lecz ty muśisz Wysługowáć się swoim sługom y poddanym. Dobry czeladźi zwyczay. Plugawcy. To pospolita w nászych. Xięgi Wtorey Konni gonią Páná. Niewola, nie vsługa z tákiey czeladźi.
Niewspomnię iákći się to oddáie/ y iáką Wdźięcznośćią. A to będą siáć wszędźie nowinki O tobie/ niesławą twą gembę wymywáiąc. Ile sług/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 50
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
słusznie nazwana, że w kościele, który z klasztorem jest zbudowany na tej górze, siła cudownych widzieć relikwij, o których iż są osobne księgi, ja szerzyć się nie będę.
8. Przyjechaliśmy o nieszpornej godzinie do Auszpurku. Stanęliśmy u znajomego nam z dawna gospodarza, pod gronem winnem, który się nam wysługował dobrze, ale i łupił nie najgorzej.
9. Chodził królewic imć nieznajomie widzieć kunszty wodne, kościół i relikwie ś. Udalryka, ratusz, cekaus. Gdyśmy się do gospody wrócili, od miasta posłani książęcia imci pana kancIerza (bo już tu znowu on głową) witali. Wino, pstrągi podług zwyczaju oddawano.
słusznie nazwana, że w kościele, który z klasztorem jest zbudowany na téj górze, siła cudownych widzieć relikwij, o których iż są osobne księgi, ja szérzyć się nie będę.
8. Przyjechaliśmy o nieszpornéj godzinie do Auszpurku. Stanęliśmy u znajomego nam z dawna gospodarza, pod gronem winném, który się nam wysługował dobrze, ale i łupił nie najgorzéj.
9. Chodził królewic jmć nieznajomie widzieć kunszty wodne, kościół i relikwie ś. Udalryka, ratusz, cekaus. Gdyśmy się do gospody wrócili, od miasta posłani książęcia jmci pana kancIérza (bo już tu znowu on głową) witali. Wino, pstrągi podług zwyczaju oddawano.
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 41
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
się grą kart z paniami co przedniejszemi florenckiemi.
10. Za zaleceniem królewicza imci kawalerem ś. Stefana uczynił książę pana Geraldego, szlachcica jednego
florenckiego, który królowi imci pacholęciem w Polsce kilka lat służył i ojciec jego nieboszczyk, póki żył, zawsze królowi imci i wszystkiej nacji, gdy się w czem we Włoszech trafiło, wysługował. Tamże zaraz przy czynieniu kawalerem pana Geraldego, fundował książę komendę na kilka set szkutów intraty, którą od nazwiska nowego kawalera Geraldą nazwano, in perpetuam memoriam bytności królewicza imci we Florencji i jego intercessji. Tego dnia był królewic imć z książęty i z księżnami na obiedzie u kardynała Medicis w pałacu jego, który zową Casijn
się grą kart z paniami co przedniejszemi florenckiemi.
10. Za zaleceniem królewica jmci kawalerem ś. Stefana uczynił książę pana Geraldego, szlachcica jednego
florenckiego, który królowi jmci pacholęciem w Polszcze kilka lat służył i ojciec jego nieboszczyk, póki żył, zawsze królowi jmci i wszystkiéj nacyi, gdy się w czém we Włoszech trafiło, wysługował. Tamże zaraz przy czynieniu kawalerem pana Geraldego, fundował książę komendę na kilka set szkutów intraty, którą od nazwiska nowego kawalera Geraldą nazwano, in perpetuam memoriam bytności królewica jmci we Florencyi i jego intercessyi. Tego dnia był królewic jmć z książęty i z księżnami na obiedzie u kardynała Medicis w pałacu jego, który zową Casiin
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 144
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854