własnego doświadczenia, iż to być musi budynek umyślnie na to sporządzony, aby w nim obywatele tutejszego Miasta bawić się i interesa wspolnie traktować mogli. Prawda iż jeden z góry zdał się coś żwawo mówić do wszystkich, ale go nikt niesłuchał, a niektórzy spali spokojnie. Może i to być iż jednego umyślnie na to wysadzają, aby tych którzy niemają z kim gadać, albo bawił albo usypiał.
Mieszkańcy tutejsi bardzo są dowcipni i biegli w kunsztach, ale tak leniwi, iż bardzo wielu ludzi młodych i zdrowych widzieliśmy, którzy się każą nosić na dwóch drągach w klatce. Drudzy mają na kołach izdebki i końmi się z domkiem swoim
własnego doświadczenia, iż to bydź musi budynek umyślnie na to sporządzony, aby w nim obywatele tuteyszego Miasta bawić się y interesa wspolnie traktować mogli. Prawda iż ieden z gory zdał się coś żwawo mowić do wszystkich, ale go nicht niesłuchał, á niektorzy spali spokoynie. Może y to bydź iż iednego umyślnie na to wysadzaią, aby tych ktorzy niemaią z kim gadać, albo bawił albo usypiał.
Mieszkańcy tuteysi bardzo są dowcipni y biegli w kunsztach, ale tak leniwi, iż bardzo wielu ludzi młodych y zdrowych widzieliśmy, ktorzy się każą nosić na dwoch drągach w klatce. Drudzy maią na kołach izdebki y końmi się z domkiem swoim
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 47
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tym cetnar złota dźwigać? Dalej krom grobu z tobą nie pójdą pieniądze, Lecz któż garby, przez ucho igielne, wielbłądze Przewlecze? Któż na świecie ten cetnar odrzuci? Wszytkich nas tu pokusa złota bałamuci. 421 (N). TREFUNEK NA WJEŹDZIE KRÓLA MICHAŁA
Kiedy króla chorągiew usarska wrprowadza, Na koniu się waśniwym towarzysz wysadza: Prawe skrzydło zawodząc, z humorem się szasta,
Już wjeżdża Tworzyjańską ulicą do miasta. Po dachach, oknach, rynnach dziwowidzów siła; Aż gdzieś z kąta wylazszy zastąpi kobyła. Tu mój drygant, na munsztuk ani na ostrogi Nie dbając, jako wściekły rzuci na nią nogi. Trzyma się żołnierz grzywy; gdy koń
tym cetnar złota dźwigać? Dalej krom grobu z tobą nie pójdą pieniądze, Lecz któż garby, przez ucho igielne, wielbłądze Przewlecze? Któż na świecie ten cetnar odrzuci? Wszytkich nas tu pokusa złota bałamuci. 421 (N). TREFUNEK NA WJEŹDZIE KRÓLA MICHAŁA
Kiedy króla chorągiew usarska wrprowadza, Na koniu się waśniwym towarzysz wysadza: Prawe skrzydło zawodząc, z humorem się szasta,
Już wjeżdża Tworzyjańską ulicą do miasta. Po dachach, oknach, rynnach dziwowidzów siła; Aż gdzieś z kąta wylazszy zastąpi kobyła. Tu mój drygant, na munsztuk ani na ostrogi Nie dbając, jako wściekły rzuci na nię nogi. Trzyma się żołnierz grzywy; gdy koń
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 182
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że bardzo wiele armaty mam, a ludzie po różnych górach ukazowałem, jednychże po górach ukazując. Zaczem oto Pan Bóg zdarzył, że poczęli o kwartir prosić, któregom im pozwolił, ale sam to Pan Bóg wie, z jakim wielkiem utrapieniem tak mojem jako i towarzystwa wszystkiego. Przyszło mi do tego wysadzać ich, gdyż już prawie spe frustrati batów nic niemając, kazałem ich baty swojemi wozić; gdzie przy wielkiej fali, która już kilka dni trwa, wielkiejeśmy wszyscy prace zażywali, niemal przez cały dzień, niemogąc sznura
od okrętu ich, który nam przywiązawszy do drzewa podawali, przejąć dla fali wielkiej,
, że bardzo wiele armaty mam, a ludzie po różnych górach ukazowałem, jednychże po górach ukazując. Zaczém oto Pan Bóg zdarzył, że poczęli o kwartir prosić, któregom im pozwolił, ale sam to Pan Bóg wie, z jakiém wielkiém utrapieniem tak mojém jako i towarzystwa wszystkiego. Przyszło mi do tego wysadzać ich, gdyż już prawie spe frustrati batów nic niemając, kazałem ich baty swojemi wozić; gdzie przy wielkiej fali, która już kilka dni trwa, wielkiéjeśmy wszyscy prace zażywali, niemal przez cały dzień, niemogąc sznura
od okrętu ich, który nam przywiązawszy do drzewa podawali, przejąć dla fali wielkiej,
Skrót tekstu: LancKoniec
Strona: 124
Tytuł:
Od Pana Lanckorońskiego do Pana Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Lanckoroński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
o Kastylijczyki I o Izoliera z jego Nawarczyki.
LX.
Trafiło się tem czasem: Moskin, rycerz młody, I Kalinder, brat jego, mąż pięknej urody, Bękarci Kalabruna, króla z Aragony, I trzeci, Kalamidor, rodem z Barcelony, Żądzą sławy zagrzani, pozad zostawiali Swe chorągwie i z swych się hufców wysadzali I wszyscy na Zerbina oraz uderzyli; Ale jego nie, tylko koń pod niem zabili.
LXI.
Koń, trzema kopiami na wylot przebity, Padł na ziemię przez dusze; ale niepożyty Zerbin prędko na nogi niestrwożony wstawa I na tych się, co mu koń zabili, udawa. Napierwej Moskinowi, zbyt nieostrożnemu I na
o Kastylijczyki I o Izoliera z jego Nawarczyki.
LX.
Trafiło się tem czasem: Moskin, rycerz młody, I Kalinder, brat jego, mąż pięknej urody, Bękarci Kalabruna, króla z Aragony, I trzeci, Kalamidor, rodem z Barcelony, Żądzą sławy zagrzani, pozad zostawiali Swe chorągwie i z swych się hufców wysadzali I wszyscy na Zerbina oraz uderzyli; Ale jego nie, tylko koń pod niem zabili.
LXI.
Koń, trzema kopiami na wylot przebity, Padł na ziemię przez dusze; ale niepożyty Zerbin prętko na nogi niestrwożony wstawa I na tych się, co mu koń zabili, udawa. Napierwej Moskinowi, zbyt nieostrożnemu I na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 372
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
łup wydarty jest nieprzyjaciołom, Na ozdobę ojczystem oddany kościołom? Piękna zaprawdę sława, tak na sztych wydany Króla naszego syn, sam pieszo odbieżany!”
LXXXI.
Drzewo od giermka wziąwszy, gdzie przeciwna strona Śmiele następowała, widzi Pruzjona, Króla alwarackiego, i tak weń zawadza, Że go z siodła daleko od konia wysadza; Agrykalta zabija, łeb Bambiragowi Ucina, ranę wielką dał Sorydanowi; I tegoby był zabił, ale nie wytrwało I kruche w uderzeniu drzewo się złamało.
LXXXII.
Zbywszy drzewa, dobywa szable doświadczonej I tnie ją Serpentyna po zbroi stalonej; Sczarowanemu szkodzić nie może żelazu, Ale on spada z siodła od ciężkiego razu
łup wydarty jest nieprzyjaciołom, Na ozdobę ojczystem oddany kościołom? Piękna zaprawdę sława, tak na sztych wydany Króla naszego syn, sam pieszo odbieżany!”
LXXXI.
Drzewo od giermka wziąwszy, gdzie przeciwna strona Śmiele następowała, widzi Pruzyona, Króla alwarackiego, i tak weń zawadza, Że go z siodła daleko od konia wysadza; Agrykalta zabija, łeb Bambiragowi Ucina, ranę wielką dał Sorydanowi; I tegoby był zabił, ale nie wytrwało I kruche w uderzeniu drzewo się złamało.
LXXXII.
Zbywszy drzewa, dobywa szable doświadczonej I tnie ją Serpentyna po zbroi stalonej; Sczarowanemu szkodzić nie może żelazu, Ale on spada z siodła od ciężkiego razu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 377
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mówi Cicero. MAGISTRAT tedy jest Lex Loquens, à Lex iest mutus Magistratus. Magistratus est Medicus Civitatis, mówi Tucidydes.
MAGISTRAT być powinien per ELECTIONEM, to jest obierając zgodne i godne subiecta do rządów dobra pospolitego, któreby powagą swoją utrzymali egzekutionem Praw pospolitych w poddanych.
Quaeritur Czyli Naturalnych Sensatów, czyli Mowców wysadzać ad Magistratus?
JEdni trzymają że Sensatów Naturalnych, rację dając, iż więcej życie i postępki chwalebne, niżeli wymowa wyperswaduje. Scaurus w Senacie Rzymskim więcej powagą niżeli dowcipną, i wyborną wyperswadował mową: Mowa im piękniej w słowa adornowana wyborne, tym dalsza od prawdy, według Platona: gdyż Veritas sine fuco. Nie jedna
mowi Cicero. MAGISTRAT tedy iest Lex Loquens, à Lex iest mutus Magistratus. Magistratus est Medicus Civitatis, mowi Thucidides.
MAGISTRAT bydź powinien per ELECTIONEM, to iest obieraiąc zgodne y godne subiecta do rządow dobrá pospolitego, ktoreby powagą swoią utrzymali executionem Praw pospolitych w poddanych.
Quaeritur Czyli Naturalnych Sensatow, czyli Mowcow wysadzać ad Magistratus?
IEdni trzymaią że Sensatow Naturalnych, racyę daiąc, iż więcey życie y postępki chwalebne, niżeli wymowa wyperswaduie. Scaurus w Senacie Rzymskim więcey powagą niżeli dowcipną, y wyborną wyperswadował mową: Mowa im piękniey w słowa adornowana wyborne, tym dálsza od prawdy, według Platona: gdyz Veritas sine fuco. Nie iedna
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 349
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
.
BUXUS albo Bukszpan jest drzewo takżę ustawnie álias w lecie i w zimie zielone, bardzo trwałe, i twarde, zgniliznie, toczeniu robaków nie podległe, wielkości i grubości takiej w cudzych krajach, jak inne są drzewa. Z niego tam robią grzebienie, oboje, basony, puszki. U nas tylko w ogrodach nim wysadzają kwatery, Herby, floresy, i tak duży nie rośnie. O Drzewach i Drzewach Historia naturalna.
BRZOZA z Francyj przeniesiona do Włoch taką tam miała estymacją, iż z niej Fasces Rzymskich Magistratów robiono, alias Rowianki albo snopki z rożek, a w końcu ich tkwiał topór. Sok brzozowy na wiosnę z drzewa zaciętego wyprowadzony
.
BUXUS albo Bukszpan iest drzewo takżę ustawnie álias w lecie y w zimie zielone, bardzo trwałe, y twarde, zgniliznie, toczeniu robakow nie podległe, wielkości y grubości takiey w cudzych kraiach, iak inne są drzewa. Z niego tam robią grzebienie, oboie, basony, puszki. U nas tylko w ogrodach nim wysadzaią kwatery, Herby, floresy, y tak duży nie rosnie. O Drzewach y Drzewach Historya naturalna.
BRZOZA z Francyi przeniesiona do Włoch taką tam miała estymacyą, iż z niey Fasces Rzymskich Magistratow robiono, alias Rowianki albo snopki z rożek, a w końcu ich tkwiał topor. Sok brzozowy na wiosnę z drzewa zaciętego wyprowadzony
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 323
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
lub galerią wydany w ogród. Przy Pałacu po między drzewa podawać prastwo śpiewające, słowiki, kanarki, drozdy, kosy etc. Centrum albo srodek ogroda mają zdobić kwatery wysadzone, to bukszpanem, to lewandą, to rutą: a to wszystko sadzić należy pod linią i sznur, wyrabiając to floresy, czasem in defectu bukszpanu wysadzają darniem albo gazonem. Grzędy po między bukszpan rabaty zwane, nasiewają kwiatkami delikatnemi, rzadkiemi, aby plantę kwater nie psuły, i nie tłumiły, jako to liliami, tulipanami, narcyzami, piwonią etc. Stawiają po tychże grządeczkach wazy z kwiatami cudzoziemskiemi, z tuberozą, gwoździkami pełnemi, dzielzaminami: wystawiony bywa Flos mirabilis
lub galeryą wydany w ogrod. Przy Pałacu po między drzewa podawać prastwo spiewaiące, słowiki, kanarki, drozdy, kosy etc. Centrum albo srodek ogroda maią zdobić kwatery wysadzone, to bukszpanem, to lewandą, to rutą: á to wszystko sadzić należy pod linią y sznur, wyrabiaiąc to floresy, czasem in defectu bukszpanu wysadzaią darniem albo gazonem. Grzędy po między bukszpan rabaty zwane, nasiewaią kwiatkami delikatnemi, rzadkiemi, aby plantę kwater nie psuły, y nie tłumiły, iako to liliami, tulipanami, narcyzami, piwonią etc. Stawiaią po tychże grządeczkach wázy z kwiatami cudzoziemskiemi, z tuberozą, gwoździkami pełnemi, dzielzaminami: wystawiony bywa Flos mirabilis
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 430
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
człowieczego i wilgotności w częściach wierzchnych ludzkich abo wewnętrznych choroby to Kołtunowe to francowate sprawuje/ jednych susząc drugich niepenie tucząc abo radniej przez puchlinę (której zaraz na początku zabiegać trzeba) umarzając abo też oddech sobie jakby w kominie w głowie uczyniwszy włosy kręci/ lepi/ klej/ po kościach łamie/ suszy/ guzy żebra/ wysadza i niższe z stawów kości aż i nakoniec uwędzonego ziemi oddawa. To wszytko bądź franca bądź Kołtun robią nic sami niecierpiąc/ a to żeby wina koltun nie znosieł/ dzieje się to nie tych jadowitą jaką sprawą/ ale każdego człowieka przyrodzeniem/ i za tegoż zbytnimi wilgotnościami: bo gdy Kołtun abo franca koleryka
człowieczego y wilgotnośći w częśćiách wierzchnych ludzkich ábo wewnętrznych choroby to Kołtunowe to fráncowáte spráwuie/ iednych susząc drugich niepenie tucząc ábo rádniey przez puchlinę (ktorey záraz na początku zábiegáć trzeba) vmarzáiąc ábo też oddech sobie iákby w kominie w głowie vczyniwszy włosy kręći/ lepi/ kliy/ po kośćiách łamie/ suszy/ guzy źiebrá/ wysadza y niższe z stáwow kośći aż y nákoniec vwędzonego źiemi oddawa. To wszytko bądź fráncá bądź Kołtun robią nic sámi niećierpiąc/ á to żeby winá koltun nie znośieł/ dźieie się to nie tych iádowitą iáką spráwą/ ále káżdego człowieká przyrodzeniem/ y za tegoż zbytnimi wilgotnośćiámi: bo gdy Kołtun ábo fráncá koleriká
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: D3
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
ten zasię obrócony na zbytki plugastwa, maszkarstwa, pompy, bankiety, że i panowie sami gwoli temu pozbyli swych dostatków, ale na potrzebę Rzpltej nic; a jeśli komu co na potrzebę jej rozkazano, tedy tym, których czuli za nacnotliwszych i dla cnoty sobie za podejrzane mieli, którzy gdy się dla Rzpltej wyciągali, wysadzali, ali jem za to nie tylko nagrody nie dano, ale też dotąd tego, co ich było własne, nie wrócono, i tak wiele ich do de- speracjej przyszło. — ≫Pilności swej w Rzpltej nie porzucił≪. — Niech nam pokaże jaki namniejszy nakład na jej potrzebę, jeśliż jeden pieniądz na nie położył który
ten zasię obrócony na zbytki plugastwa, maszkarstwa, pompy, bankiety, że i panowie sami gwoli temu pozbyli swych dostatków, ale na potrzebę Rzpltej nic; a jeśli komu co na potrzebę jej rozkazano, tedy tym, których czuli za nacnotliwszych i dla cnoty sobie za podejrzane mieli, którzy gdy się dla Rzpltej wyciągali, wysadzali, ali jem za to nie tylko nagrody nie dano, ale też dotąd tego, co ich było własne, nie wrócono, i tak wiele ich do de- speracyej przyszło. — ≫Pilności swej w Rzpltej nie porzucił≪. — Niech nam pokaże jaki namniejszy nakład na jej potrzebę, jeśliż jeden pieniądz na nie położył który
Skrót tekstu: HerburtPrzyczynyCz_III
Strona: 354
Tytuł:
Przyczyny wypowiedzenia posłuszeństwa Zygmuntowi
Autor:
Jan Szczęsny Herburt
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918