I ten wiedząc, że knieję ojcowską nawiedzi, W sześciu sprawnych wojskowych pachołków uprzedzi, Kazawszy wszytkim, żeby, jako więc na Turki, Mieli u trojga strzelby odłożone kurki. A w tym, nie uważając wielmożny pan, czy to Szkoda, czy nie, jak ślepy, jedzie ze psy w żyto; I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju. Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy, Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy. Aż mój żołnierz, kazawszy sługom w miejscu zostać
(Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać; Lecz żaden nie stał blisko z tych, co charty wodził
I ten wiedząc, że knieję ojcowską nawiedzi, W sześciu sprawnych wojskowych pachołków uprzedzi, Kazawszy wszytkim, żeby, jako więc na Turki, Mieli u trojga strzelby odłożone kurki. A w tym, nie uważając wielmożny pan, czy to Szkoda, czy nie, jak ślepy, jedzie ze psy w żyto; I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju. Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy, Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy. Aż mój żołnierz, kazawszy sługom w miejscu zostać
(Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać; Lecz żaden nie stał blisko z tych, co charty wodził
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 207
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do obucha. Patrzy ten: „Mości panie, jakom żyw i zdrowy, I matki nie mam, i tej nie znam białejgłowy; A co na mnie powieda, nieprawda to szczera.” Tu baba: „Dobrodzieju, wej się mnie zapiera Ten zły człowiek; tak zawsze, kiedy mu co rzekę, Wysforuje niegodną na matkę paszczękę.” Rozjadszy się jak siarka: „Dawno twoje sprawki Dochodzą mnie; hajducy, postronków i ławki!” — Pan woła; aż skoro mu z udów zlezie skora, Że się zaręczy, każe wrzucić do gąsiora. I nierychło postrzegszy tak grubego błędu, Przyznał, że do sędziego słuchanie urzędu
do obucha. Patrzy ten: „Mości panie, jakom żyw i zdrowy, I matki nie mam, i tej nie znam białejgłowy; A co na mnie powieda, nieprawda to szczera.” Tu baba: „Dobrodzieju, wej się mnie zapiera Ten zły człowiek; tak zawsze, kiedy mu co rzekę, Wysforuje niegodną na matkę paszczekę.” Rozjadszy się jak siarka: „Dawno twoje sprawki Dochodzą mnie; hajducy, postronków i ławki!” — Pan woła; aż skoro mu z udów zlezie skora, Że się zaręczy, każe wrzucić do gąsiora. I nierychło postrzegszy tak grubego błędu, Przyznał, że do sędziego słuchanie urzędu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 269
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Światu Swej sromocie. A to tym na czas zatrzymali Krótki Nieprzyjaciela, że sami tym dali Umknąć mogli. Który się rozruchowi temu Długo na dzień dziwował i owszem skrytemu Fortelowi jakiemu rzecz te przyczytając Nie śmiał się jąć Obozu. Aż gdy uciekając Szczerze widzi i wozy wniezmiernym nawale Zatarte po przeprawach, dopieroż się całe Wszytkiego wysforuje, i porwie do Zaku, Gdzie co mu się nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie, Pupki, Sobole, Sprzety pokojowe, Obicia, i naczynia od Srebra Stołowe: Wanny, Konwie, Imbryki, Miednice, Nalewki, Pasty, Cukry, Faryny, klejone polewki, I innych nieskończonych aparencyj wiele Do pompy i
Świátu Swey sromoćie. A to tym na czas zatrzymali Krotki Nieprzyiaćiela, że sami tym dali Umknąć mogli. Ktory sie rozruchowi temu Długo ná dźień dźiwował i owszem skrytemu Fortelowi iakiemu rzecz te przyczytaiąc Nie śmiał sie iąć Obozu. Aż gdy ućiekaiąc Szczerze widźi i wozy wniezmiernym nawale Zatarte po przeprawach, dopieroż sie całe Wszytkiego wysforuie, i porwie do Zaku, Gdźie co mu sie nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie, Pupki, Sobole, Sprzety pokoiowe, Obićia, i naczynia od Srebra Stołowe: Wanny, Konwie, Imbryki, Miednice, Nalewki, Pasty, Cukry, Faryny, kliione polewki, I innych nieskończonych apparencyy wiele Do pompy i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 33
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
uwagi podając, albo że Lachowie W Jasser pójdą Hanowi, i tym go ukoją, Albo sami zastąpią niewolą ich swoją. Niechże co chcą obiorą; ponieważ ich minąć Jedno, z-tego nie może; i zarówno ginąć Jeźliże nie zwyciężą. Czym Chłopstwo szalone Więcej niż krwią piekielnej Hydry zajuszone, Wszytko się wysforuje. Dzień był Lipca tedy Dziewietnasty Saturnów; pokażą się kiedy Nad późnym już wieczorem do szturmu zrządzone Nowe jakieś Machiny; które wyrobione Z-Tramów grubych, na wałkach niskich się toczyły, A ludźmi i Armatą opatrzone były. Przy nich społem wyokie do Wałów drabiny, I cepy, i oseki, i wszelaki inny
uwagi podaiąc, álbo że Láchowie W Iásser poydą Hánowi, i tym go ukoią, Albo sami zastąpią niewolą ich swoią. Niechże co chcą obiorą; poniewasz ich minąć Iedno, z-tego nie może; i zárowno ginąć Ieźliże nie zwyćieżą. Czym Chłopstwo szalone Wiecey niż krwią piekielney Hydry zaiuszone, Wszytko sie wysforuie. Dzień był Lipca tedy Dźiewietnasty Saturnow; pokażą sie kiedy Nad poźnym iuż wieczorem do szturmu zrządzone Nowe iákieś Machiny; ktore wyrobione Z-Trámow grubych, na wałkach niskich sie toczyły, A ludźmi i Armatą opatrzone były. Przy nich społem wyokie do Wáłow drabiny, I cepy, i oseki, i wszelaki inny
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 65
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
królewskim. Aż w tym punkcie nadgania i mija rajtar, na którego miłosiernie woła koniuszy koronny: „Panie rajtar, tyś spod królewskiego regimentu, wstrzymaj konia a pilnuj nas, będziesz miał wielki respekt i nadgrodę, tylko nie odstępuj". Wstrzymuje tedy rajtar konia i po zadzie króla zostaje, aż Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny obróciwszy się woła na rajtara z prośbą: „Zmiłuj się, panie rajtar! Obróć się na tego Turczyna". Obrócił się rajtar i zrównawszy się z Turczynem, jak strzelił, tak Turczyn z dymem spadł. Znowu dwóch Turków wysforowało się za Królem
królewskim. Aż w tym punkcie nadgania i mija rajtar, na którego miłosiernie woła koniuszy koronny: „Panie rajtar, tyś spod królewskiego regimentu, wstrzymaj konia a pilnuj nas, będziesz miał wielki respekt i nadgrodę, tylko nie odstępuj". Wstrzymuje tedy rajtar konia i po zadzie króla zostaje, aż Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny obróciwszy się woła na rajtara z prośbą: „Zmiłuj się, panie rajtar! Obróć się na tego Turczyna". Obrócił się rajtar i zrównawszy się z Turczynem, jak strzelił, tak Turczyn z dymem spadł. Znowu dwóch Turków wysforowało się za Królem
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 80
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny obróciwszy się woła na rajtara z prośbą: „Zmiłuj się, panie rajtar! Obróć się na tego Turczyna". Obrócił się rajtar i zrównawszy się z Turczynem, jak strzelił, tak Turczyn z dymem spadł. Znowu dwóch Turków wysforowało się za Królem, rajtar też się znowu do nich obrócił, koło którego poczęli się bawić ci dwóch Turków, a inni nadciągać i uczyniła się kupka koło tego rajtara, który czyli zginął, czyli go zabrali, nie wiem; tylkośmy słyszeli dwa razy strzelenie w tej kupce, a tymczasem umknął Król, pod
Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny obróciwszy się woła na rajtara z prośbą: „Zmiłuj się, panie rajtar! Obróć się na tego Turczyna". Obrócił się rajtar i zrównawszy się z Turczynem, jak strzelił, tak Turczyn z dymem spadł. Znowu dwóch Turków wysforowało się za Królem, rajtar też się znowu do nich obrócił, koło którego poczęli się bawić ci dwóch Turków, a inni nadciągać i uczyniła się kupka koło tego rajtara, który czyli zginął, czyli go zabrali, nie wiem; tylkośmy słyszeli dwa razy strzelenie w tej kupce, a tymczasem umknął Król, pod
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 80
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
strzały: samego z ty wszytkim troskliwe Niebo, tylko Jowisza wygląda obrony: Kiedy porywe pioruny, z której rzuci strony Grad kamienny; siarczyste kiedy Etnie dymy Każe nagle wybuchnąć na harde Olbrzymy. Tam tedy, gdy w pospólstwa gęstym zgromadzeniu: O drodzę, i o dalszym wojny prowadzeniu Radzą z sobą Królowie: wnet się wysforuje (Temu albowiem wojna najbardziej smakuje I śmierć już przed oczyma:) toż gorącą mową: Hardzie Protofilaus zaczyna takową Rzecz, do Wieszczka Kalchanta. O nazbyt ospały W urzędzie twym Kalchancie? Kiedyż będą miały Czas lepszy twe proroctwa? Widzisz nieznanego Jak wszyscy Achillesa czekają samego. Jego pragną najbardziej jego sobie życzą. Za
strzáły: samego z ty wszytkim troskliwe Niebo, tylko Iowiszá wygląda obrony: Kiedy poriwe pioruny, z ktorey rzući strony Grad kámienny; śiárczyste kiedy Etnie dymy Káże nagle wybuchnąć ná hárde Olbrzymy. Tám tedy, gdy w pospolstwá gęstym zgromádzeniu: O drodzę, y o dálszym woyny prowádzeniu Rádzą z sobą Krolowie: wnet się wysforuie (Temu álbowiem woyná naybárdźiey smákuie Y śmierć iuż przed oczymá:) toż gorącą mową: Hárdźie Protofilaus záczyna tákową Rzecz, do Wieszczká Kálchántá. O názbyt ospáły W urzędźie twym Kálchánćie? Kiedyż będą miáły Czás lepszy twe proroctwá? Widźisz nieznánego Iák wszyscy Achillesa czekáią samego. Iego prágną naybárdźiey iego sobie życzą. Zá
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 129
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
/ Kto się już wdał/ i przysiągł na Sakrament taki/ Powinien okazji nie tylko wszelakiej/ Ale nawet samego strzec się podejźrzenia/ Bo nikt tak nietykany/ i to z przyrodzenia Złość ma ludzka/ że im co w największej jest straży/ Tym na to natarczywiej i potężniej waży. A nie mogąc inaczej: Język wysforuje/ W czym choćby kto naświętszy wielką ciężkość czuje/ A tożby i Akteon/ lubo to trafunkiem/ Lubo widział umyślnie/ mógł mię był frasunkiem Tym nabawić/ i sam się/ jako człowiek młody/ Przed drugiemi pochwalić/ że w rąbku tej wody Nagość moję oglądał. Czego do tej chwile Zaden człowiek. Aż
/ Kto się iuż wdał/ y przysiągł ná Sákráment táki/ Powinien okázyey nie tylko wszelákiey/ Ale náwet sámego strzedz się podeyźrzenia/ Bo nikt ták nietykány/ y to z przyrodzenia Złość ma ludzka/ że im co w naywiększey iest straży/ Tym ná to natárczywiey y potężniey waży. A nie mogąc ináczey: Ięzyk wysforuie/ W czym choćby kto naświętszy wielką cięszkość czuie/ A tożby y Akteon/ lubo to tráfunkiem/ Lubo widział vmyślnie/ mogł mię był frásunkiem Tym nábáwić/ y sam się/ iáko człowiek młody/ Przed drugiemi pochwalić/ że w rąbku tey wody Nágość moię oglądał. Czego do tey chwile Zaden człowiek. Aż
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 75
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
na ten czas nieboga wołała A z płaczem u nóg jego upadała Raz pomstą Boską, drugiraz i groźbą, Trzeci raz miękcząc serce jego prośbą. Ale cóż potym, gdy niemal twardego Żelaza albo krzemienia durnego Człowiek poruszał! Takiej był twardości, Że skry nie puścił z siebie do litości! Owszem jak niedźwiedź, gdy się wysforuje Z swemi paznokty, a drzeć się gotuje Kogo w swej kniei, tak on z bestwej chuci Na mnie się z ostrym wnet pujnałem rzuci I krzyknie: ,,Nie chcesz? nie chcesz zaczętego Kochania zażyć i pragnienia mego? Musisz, Praksedo! Aczci w takiej sprawie Nie szukam chwały ni myślę o sławie,
na ten czas nieboga wołała A z płaczem u nóg jego upadała Raz pomstą Boską, drugiraz i groźbą, Trzeci raz miękcząc serce jego prośbą. Ale cóż potym, gdy niemal twardego Żelaza albo krzemienia durnego Człowiek poruszał! Takiej był twardości, Że skry nie puścił z siebie do litości! Owszem jak niedźwiedź, gdy się wysforuje Z swemi paznokty, a drzeć się gotuje Kogo w swej kniei, tak on z bestwej chuci Na mnie się z ostrym wnet pujnałem rzuci I krzyknie: ,,Nie chcesz? nie chcesz zaczętego Kochania zażyć i pragnienia mego? Musisz, Praksedo! Aczci w takiej sprawie Nie szukam chwały ni myślę o sławie,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 185
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
trudności. Replikował imp. Kryszpin, że sprawa im. ks. biskupa wileńskiego, extra sphaeram izby poselskiej będąca, nie powinna sejmu teraźniejszego praeliminaria tamować; quo ad fastum, i ten adscribi nie może, bo tylko co chciał more antiquo odezwawszy wyrozumieć wolą całej izby, zaraz in primo limine oppressus et non auditus. Wysforował się potem z głosem swoim imp. Oborski poseł inflancki, ale gdy mu przeszkadzano, że jest controversus, protestowawszy się wyszedł. A zatem, gdy imp. Męciński starosta wieluński conculcatam libertatem et inauditam imp. Kryszpina oppressionem vindicando egzagerował, imp. podkomorzy wileński i drudzy ichmpp. litewscy, okrzyknąwszy passive, a imp.
trudności. Replikował jmp. Kryszpin, że sprawa jm. ks. biskupa wileńskiego, extra sphaeram izby poselskiej będąca, nie powinna sejmu teraźniejszego praeliminaria tamować; quo ad fastum, i ten adscribi nie może, bo tylko co chciał more antiquo odezwawszy wyrozumieć wolą całej izby, zaraz in primo limine oppressus et non auditus. Wysforował się potem z głosem swoim jmp. Oborski poseł inflancki, ale gdy mu przeszkadzano, że jest controversus, protestowawszy się wyszedł. A zatem, gdy jmp. Męciński starosta wieluński conculcatam libertatem et inauditam jmp. Kryszpina oppressionem vindicando egzagerował, jmp. podkomorzy wileński i drudzy ichmpp. litewscy, okrzyknąwszy passive, a jmp.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 170
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958