zostawszy/ i wojsko wielkie utraciwszy: już niewidząc jakoby mogli się ratować/ walecznemu narodowi Polskiemu odpor dać: Królewicza tedy Najasniejszego Władysława/ za Pana i Cara wielowładnego/ przysięgę oddawszy wszyscy Bojarowie/ obrali. Miasto otworzyli/ i za przyjaciele spolne przyjąwszy/ jaką zdradę nad nimi knowali/ chcąc ich wszytkie siły znieść/ wysiec/ wygładzić/ miedzy ścianami i parkany swoimi/ jako zwierze jakie połowić. Co na jawią zaraz podali zdradni Moskalowie/ ten jaszczurcy naród wszytką mocą oburzyli się na nich/ straż z baszt ich spychając/ siekąc/ bijąc/ ostre oręża i prawie katownie na wszytkich zgotowawszy. O zdrado niesłychana/ o obrzydliwy narodzie i krwie
zostawszy/ y woysko wielkie vtráćiwszy: iuż niewidząc iákoby mogli sie rátowáć/ walecznemu narodowi Polskiemu odpor dáć: Krolewicá tedy Naiásnieyszego Włádysłáwá/ zá Páná y Cárá wielowładnego/ przyśięgę oddawszy wszyscy Boiárowie/ obráli. Miásto otworzyli/ y zá przyiaćiele spolne przyiąwszy/ iáką zdrádę nád nimi knowáli/ chcąc ich wszytkie śiły znieść/ wysiec/ wygłádźić/ miedzy sćiánámi y párkány swoimi/ iako źwierze iákie połowić. Co ná iáwią záraz podáli zdrádni Moskalowie/ ten iászczurcy narod wszytką mocą oburzyli sie ná nich/ straż z baszt ich spycháiąc/ siekąc/ biiąc/ ostre oręża y práwie kátownie ná wszytkich zgotowawszy. O zdrádo niesłychána/ o obrzydliwy narodźie y krwie
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
lepiej się potknąć nogą/ niżli językiem O tym też trochę wyższej masz. fol. 55.
Gdy go pytano/ jakiegoby serca był w ten czas/ kiedy mu kto nałaje? tak powiedział: Takiego właśnie/ jako gdyby responsu nie dawszy/ posła odprawiono.
Tenże/ gdy czeladnika swego za występek kazał rozgami wysiec/ a on się tym wymawiał/ że to wprzejrzeniu było/ aby się tego występku dopuścił: tak rzekł i to też w przejrzeniu było/ abyś był bit za występek. Ludzie pospolicie swe występki/ abo przeyźrzeniu przypisują: abo na pokusę składają. I dla tego więc mówią/ gdy co zbroją: Tak mi
lepiey się potknąć nogą/ niżli ięzykiem O tym też trochę wyższey masz. fol. 55.
Gdy go pytano/ iákiegoby sercá był w ten cżás/ kiedy mu kto náłáie? ták powiedźiał: Tákiego właśnie/ iáko gdyby responsu nie dawszy/ posłá odpráwiono.
Tenże/ gdy cżeládniká swego zá występek kazał rozgámi wyśiec/ á on się tym wymawiał/ że to wprzeyrzeniu było/ áby się tego występku dopuśćił: ták rzekł y to też w przeyrzeniu było/ ábyś był bit zá występek. Ludźie pospolićie swe występki/ ábo przeyźrzeniu przypisuią: ábo ná pokusę skłádáią. Y dla tego więc mowią/ gdy co zbroią: Ták mi
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 60
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. Jest i dziś przy dworzech takich Arystodemów niemało: trzebaby na nie Antygona.
Gdy Ateńczycy niewolnika jego/ chcąc mu się tym przysłużyć/ przyjęli za obywatela/ na to Antygonus tak powiedział. Nie życzyłbym tego Panom Atenianom/ aby jeden z nich był ode mnie usieczony biczem. Bo niewolnika swego wolno było wysiec. Tenże Król obaczywszy/ iż syn jego/ z tymi których miał pod swą mocą srogo się obchodził: tak go upominał. Synu/ abo tego niewiesz/ że nasze panowanie jest świetna niewola. Upatrował Pan mądry/ iż w wolnym Państwie/ nierówne pożyteczniejsza Panięciu/ sposabiać sobie animusze ludzkie układnością: niżeli je
. Iest y dźiś przy dworzech tákich Aristodemow niemáło: trzebáby ná nie Antigoná.
Gdy Atheńcżycy niewolniká iego/ chcąc mu się tym przysłużyć/ przyięli zá obywátelá/ ná to Antigonus ták powiedźiał. Nie życżyłbym tego Pánom Atheniánom/ áby ieden z nich był ode mnie vśiecżony bicżem. Bo niewolniká swego wolno było wyśiec. Tenże Krol obacżywszy/ iż syn iego/ z tymi ktorych miał pod swą mocą srogo się obchodźił: ták go vpominał. Synu/ ábo tego niewiesz/ że násze pánowánie iest świetna niewola. Vpátrował Pan mądry/ iż w wolnym Páństwie/ nierowne pożytecznieysza Panięćiu/ sposabiáć sobie ánimusze ludzkie vkłádnośćią: niżeli ie
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 103
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
rzekę, ductore niejakiego P. Bukowieckiego, (który i przedtem singularem suam dexteritatem, w dodaniu prochów temuż miejscu był oświadczył) przedmieście brodnickie opanowali, szańc nieprzyjacielski i bramę wysiekszy, i straż ubieżawszy; już były nieźle rzeczy poszły o godzinie w noc dziesiątej, gdyż już i do bramy z wojski kusząc się ją wysiec szturmowali, a nieprzyjaciel sturbowany snadź do zamku uchodzić był począł. Lecz znowu, gdy dzień nastąpił, naszych mniej ostrożno podobno sobie poczynających, z okien psować poczęli, z szańców ich, z góry, z bramy wystrzeliwali. A co nagorsza, że do obozu nierychło nam dali znać o tym swoim hałasie, dla tego
rzekę, ductore niejakiego P. Bukowieckiego, (który i przedtém singularem suam dexteritatem, w dodaniu prochów temuż miejscu był oświadczył) przedmieście brodnickie opanowali, szańc nieprzyjacielski i bramę wysiekszy, i straż ubieżawszy; już były nieźle rzeczy poszły o godzinie w noc dziesiątej, gdyż już i do bramy z wojski kusząc się ją wysiec szturmowali, a nieprzyjaciel sturbowany snadź do zamku uchodzić był począł. Lecz znowu, gdy dzień nastąpił, naszych mniej ostrożno podobno sobie poczynających, z okien psować poczęli, z szańców ich, z góry, z bramy wystrzeliwali. A co nagorsza, że do obozu nierychło nam dali znać o tym swoim hałasie, dla tego
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 146
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
chodzą na szczepienie tego drzewa/ na którym się rodzą/ i na opatrowanie jego/ od Andów/ do pewnych dolin/ w których ciepło jest nieznosne/ i wilgotność zbytnia/ a tam się to liście rodzi. Przetoż wiele ludzi rozsądnych/ i dzielnych rozumieli/ iż dla pohamowania śmierci tak wiela ludzi/ lepiejby wysiec te Cocchi/ i wykopać ich korzenie. Roście to liście/ na jednym drzewku pułtora łokcia wysokim/ a wypuszcza i odnawia je co cztery miesiące. Ta Coccha/ co jej tylo w samym Potossy wychodzi/ czyni do pół miliona szkutów na rok: jest rzecz barzo osobliwa/ i rozkoszna/ i przetoż potrzebuje wielkiego
chodzą ná sczepienie teg^o^ drzewá/ ná ktorym się rodzą/ y ná opátrowánie iego/ od Andow/ do pewnych dolin/ w ktorych ćiepło iest nieznosne/ y wilgotność zbytnia/ á tám się to liśćie rodźi. Przetoż wiele ludźi rozsądnych/ y dźielnych rozumieli/ iż dla pohámowánia śmierći ták wiela ludźi/ lepieyby wyśiec te Cocchi/ y wykopáć ich korzenie. Rośćie to liśćie/ ná iednym drzewku pułtorá łokćiá wysokim/ á wypuscza y odnawia ie co cztery mieśiące. Tá Cocchá/ co iey tylo w sámym Potossy wychodźi/ czyni do puł millioná szkutow ná rok: iest rzecz bárzo osobliwa/ y roskoszna/ y przetoż potrzebuie wielkiego
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 83
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ale i Szeremeta samego bezpieczeństwie, gdy hetmani z pułkownikami traktują, posłowie od sołtanów krymskich Gierejów i od Suppan Kazy Agi przyjeżdżają do hetmanów i że te poddania i umowy z Moskwą bez nich się dzieją, uskarżają się, a że i Moskala jednego żywo wypuścić nie chcą, dekla¬ Rok 1660
rują, ale albo ich głowy wysiec, albo w niewolą pobrać usiłują. A na ostatku, aby ci przynajmniej co w obozie moskiewskim zostali im na jasyr poszli żądają u hetmanów, tych którzy już z obozu wyszli Polakom pozwalając, prócz samego Szeremeta, który aby ex nunc sołtanom był oddany gorąco następują, rozbraterstwem i nieprzyjaźnią Polakom wielce grożąc. Zalterowani tym poselstwem
ale i Szeremeta samego bezpieczeństwie, gdy hetmani z pułkownikami traktują, posłowie od sołtanów krymskich Gierejów i od Suppan Kazy Agi przyjeżdżają do hetmanów i że te poddania i umowy z Moskwą bez nich się dzieją, uskarżają się, a że i Moskala jednego żywo wypuścić nie chcą, dekla¬ Rok 1660
rują, ale albo ich głowy wysiec, albo w niewolą pobrać usiłują. A na ostatku, aby ci przynajmniej co w obozie moskiewskim zostali im na jasyr poszli żądają u hetmanów, tych którzy już z obozu wyszli Polakom pozwalając, prócz samego Szeremeta, który aby ex nunc sołtanom był oddany gorąco następują, rozbraterstwem i nieprzyjaźnią Polakom wielce grożąc. Zalterowani tym poselstwem
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 297
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
a Wieliżem/ poszedł do Dymitra/ wyjednał list aby mu posłuszni byli/ skilkąset kdząków Dańskich pod Toropiec ciągnął/ i uderzył nam: Toropczanie go pobili i na pal samego wrzucili. 9. Tego dnia nic 10. Kozacy Zaporowscy w nocy porozumiawszy się z panem Ludwikiem Wajerem z[...] ami do bramy przypadli/ chcąc ją wysiec/ ale gęsta strzelba zamku niedopuściła. Teiże nocy z drugiej strony[...] o pułku pana Starosty[...] ckiego chciał bramę zapalić ale go z[...] gównice z zamku postrzelono szkodliwie. Tego dnia p Marszałek u szańców swoich pojmał pacholika jednego który z pułku pana Wojewody Bracławskiego/ któremuś żołnierzowi coś skorzyściwszy uciekł/ i do Wojewody Smoleńskiego przedał sie:
á Wieliżem/ poszedł do Dimitrá/ wyiednał list áby mu posłuszni byli/ zkilkąset kdząkow Danskich pod Toropiec ćiągnął/ y vderzył nam: Toropczánie go pobili y ná pal sámego wrzućili. 9. Tego dniá nic 10. Kozacy Zaporowscy w nocy porozumiawszy sie z pánem Ludwikiem Waierem z[...] ámi do bramy przypádli/ chcąc ią wyśiec/ ále gęsta strzelba zamku niedopuśćiłá. Teiże nocy z drugiey strony[...] o pułku pána Stárosty[...] ckiego chćiał bramę zápalić ále go z[...] gownice z zamku postrzelono szkodliwie. Tego dniá p Márszałek v szancow swoich poimał pácholiká iednego ktory z pułku páná Woiewody Bracławskiego/ ktoremuś żołnierzowi cos skorzyśćiwszy vćiekł/ y do Woiewody Smolenskiego przedał sie:
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: B4
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
: Co jest miasto bez bramy, co jest król bez warty — To gospodarz i wszytki, co albo w oborze, Albo stajniej zamyka-ć, bez kondla przy dworze. Pókim miał młode zęby i wyprawne nogi, Nie wilk, lecz niedźwiedź od pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy,
: Co jest miasto bez bramy, co jest król bez warty — To gospodarz i wszytki, co albo w oborze, Albo stajniej zamyka-ć, bez kondla przy dworze. Pókim miał młode zęby i wyprawne nogi, Nie wilk, lecz niedźwiedź od pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy,
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 448
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Masz córkę z posagiem dobrym/ możeć ją porwać potym czynił o takie porwanie/ aż ciebie samego w więzy wezmą/ okupujże się/ abo się z zdrowiem po tajemnych krii kątach. A niebożęta rzemieslnicy/ jakie często krzywdy/ bicia/ guzy/ przy robotach swoich bez winności odnoszą. A wybić drzwi i wysiec do uczciwego Mieszczanina/ a samego despektami nakarmić/ i na rynku abo na ulicy/ rozciągnąwszy/ sromotnie i okrutnie pobić/ i to u nas wolno. A od takich gwałtów/ ani sami Burmistrzowie/ choć Królewski urząd na sobie noszą/ nie są bezpieczni. Także i Ratuszom/ i twierdzam Miejskim gwałty się dzieją.
. Masz corkę z poságiem dobrym/ możeć ią porwáć potym czynił o tákie porwánie/ áż ćiebie sámego w więzy wezmą/ okupuyże się/ ábo się z zdrowiem po táiemnych kriy kątách. A niebożętá rzemieslnicy/ iákie często krzywdy/ bićia/ guzy/ przy robotách swoich bez winnośći odnoszą. A wybić drzwi y wyśiec do vczćiwego Mieszczániná/ á sámego despektámi nákarmić/ y ná rynku ábo ná vlicy/ rozćiągnąwszy/ sromotnie y okrutnie pobić/ y to v nas wolno. A od tákich gwałtow/ áni sámi Burmistrzowie/ choć Krolewski vrząd ná sobie noszą/ nie są bespieczni. Tákże y Ratuszom/ y twierdzam Mieyskim gwałty się dźieią.
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 34.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619