W zyłę cię zatnie; skąd krwie potok żyzny/ Wyciecze z tamtej dobrowolnej blizny.
Purgansy Syropy Po których masz wtropy.
Wsiąść na parepę/ tej co lipa sierci/ Sczęstej przejazdki aż się dusza wierci.
Niewspominąm wieże Choć cię nikt nie strzeże.
Nie tak jest przykra mężobójcy na dnie/ Jak tobie ją tu wysiedzieć niesnadnie.
Nuż napoje owe/ Meksykańskie nowe. Przewarza duszka/ dość z słodkiej drzewiny/ Cenę jej czyniąc/ ze to Towar z Chiny. Księgi Trzecie.
Cóż może być cięży? Gdy mię tym ciemięzy.
Ja Boga proszę mówiący Pacierze. O chleb; Bóg dał chleb/ a on mi go bierze/
Jeno
W zyłę ćię zátnie; zkąd krwie potok żyzny/ Wyćiecze z támtey dobrowolney blizny.
Purgánsy Syropy Po ktorych masz wtropy.
Wśieść ná párepę/ tey co lipá śierći/ Zczęstey przeiazdki áż się duszá wierći.
Niewspominąm wieże Choć ćię nikt nie strzeże.
Nie ták iest przykra mężoboycy ná dnie/ Iák tobie ią tu wysiedźieć niesnádnie.
Nuż napoie owe/ Mexykáńskie nowe. Przewarza duszká/ dość z słodkiey drzewiny/ Cęnę iey czyniąc/ ze to Towar z Chiny. Kśięgi Trzećie.
Coż może bydź ćięży? Gdy mię tym ćięmięzy.
Ia Bogá proszę mowiący Paćierze. O chleb; Bog dał chleb/ á on mi go bierze/
Ieno
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
alteracji zdrowia, bo mi powietrze tameczne nie służyło; ten rok cały przebyłem na życiu prywatnem, nie intrygując do się partii żadnej; zjazdów wileńskich, grodzieńskich nie pilnowałem, ani sejmików, ani sejmu, z daleka przysłuchiwałem się Malis Reipublicae.
Tego roku kłóciłem się z Kaczanowskim, który nie dał spokojnie wysiedzieć się, opiekuna mając nad sobą p. Ogińskiego starostę żmudźkiego, którego potencją najeżdżał i wojował mię póty, aż się musiałem postarać o życiu jego. Vide in Actis Orbis Poloni.
Anno 1702. Ten rok odprawiłem kłopotliwie: Litwa z pp. Sapiehami emulująca, ex vi adresowania się mojego parti Sapiehanae, i
alteracyi zdrowia, bo mi powietrze tameczne nie służyło; ten rok cały przebyłem na życiu prywatnem, nie intrygując do się partyi żadnéj; zjazdów wileńskich, grodzieńskich nie pilnowałem, ani sejmików, ani sejmu, z daleka przysłuchiwałem się Malis Reipublicae.
Tego roku kłóciłem się z Kaczanowskim, który nie dał spokojnie wysiedzieć się, opiekuna mając nad sobą p. Ogińskiego starostę żmujdzkiego, którego potencyą najeżdżał i wojował mię póty, aż się musiałem postarać o życiu jego. Vide in Actis Orbis Poloni.
Anno 1702. Ten rok odprawiłem kłopotliwie: Litwa z pp. Sapiehami emulująca, ex vi adresowania się mojego parti Sapiehanae, i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 26
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
zadek golą. 286 (F). SŁUSZNA EKSKUZA
Nie mogło być, skoro się zamówią, inaczej, Aż jeden drugiemu czas i miejsce naznaczy. A ten; „Bodaj zabito, z lada wolę flisem, Niźli na pojedynek chodzić z infamisem. Wiem ja, co complicitas: kto prawu przeciwny,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz
zadek golą. 286 (F). SŁUSZNA EKSKUZA
Nie mogło być, skoro się zamówią, inaczej, Aż jeden drugiemu czas i miejsce naznaczy. A ten; „Bodaj zabito, z leda wolę flisem, Niźli na pojedynek chodzić z infamisem. Wiem ja, co complicitas: kto prawu przeciwny,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 125
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swoim bowadem, i roztąc w-te siły, lakoby najystraszliwsze Wojska przechodziły. Co starszy uważając z-długiej wiadomości, Ze się było spodziewać takich prędko gości, Mądrze ominowali. Ani co wnet zatym Gorszego nastąpiło, zawiedli się na tym. Część PIERWSZA
Chce ja z-swego początku to złe wypowiedzieć Wy Panny z-Helikonu, którym się wysiedzieć Nie dał do tąd w-pokoju Mars nie unoszony, Dodajcie mi łaski swej, ażasz z-inszej strony Wiatr powionie[...] I ty co panowanie swoje Z-grzmiącym dzielisz Jowiszem, w same te poboje, I Szczero zakrwawione tumułty Marsowe, Tron zasiadszy, dopiero wrócisz Augustowe Wieki dawne; i czemu ku tak wielkim szkodom
swoim bowadem, i rostąc w-te siły, lákoby nayjstraszliwsze Woyská przechodźiły. Co starszy uważáiąc z-długiey wiadomośći, Ze sie było spodziewać tákich pretko gośći, Mądrze ominowáli. Ani co wnet zatym Gorszego nastąpiło, zawiedli się ná tym. CZESC PIERWSZA
Chce ia z-swego początku to złe wypowiedźieć Wy Panny z-Helikonu, ktorym sie wysiedźieć Nie dał do tąd w-pokoiu Mars nie unoszony, Dodayćie mi łaski swey, ażasz z-inszey strony Wiatr powionie[...] I ty co panowanie swoie Z-grzmiącym dźielisz Iowiszem, w same te poboie, I Szczero zakrwawione tumułty Marsowe, Tron zasiadszy, dopiero wroćisz Augustowe Wieki dawne; i czemu ku tak wielkim szkodom
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 3
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wodzie/ skorę po wierzchu zmarszcza i ściąga do kupy i zawiera; dla czego potym mniejszy pożytek tej wody musi być. Niewiem z której przyczyny ludzie ci którzy przyjeżdżają do tej wody/ uprzędli jakieś sobie mniemanie nieforemne/ o wysiadaniu w wannach tej wody; iż każdy który chce mieć poratowanie zdrowia od niej/ powinien wysiedzieć w niej godzin pięćdziesiąt: iż gdyby kto po dwie godzinie siadał na dzień; musiałby dwadzieścia i pięć dni przy tej wodzie mieszkać: a jeśliż po cztery godziny na dzieńby siadał w niej; tedy trzynaście dni powinien wymieszkać: jeśliż ośm godzin wysiada na dzień/ nie powinien więcej mieszkać i kąpać się
wodźie/ skorę po wierzchu zmarszcża y śćiąga do kupy y záwiera; dla cżego potym mnieyszy pożytek tey wody muśi bydź. Niewiem z ktorey przycżyny ludźie ći ktorzy przyieżdżáią do tey wody/ vprzędli iákieś sobie mniemánie nieforemne/ o wyśiadániu w wánnách tey wody; iż káżdy ktory chce mieć porátowánie zdrowia od niey/ powinien wyśiedźieć w niey godźin pięćdźieśiąt: iż gdyby kto po dwie godźinie śiadał ná dźień; muśiałby dwádźieśćiá y pięć dni przy tey wodźie mieszkáć: á iesliż po cżtery godźiny ná dźieńby śiadał w niey; tedy trzynaśćie dni powinien wymieszkáć: iesliż ośm godźin wyśiada ná dźień/ nie powinien więcey mieszkáć y kąpáć się
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 160.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
wymieszkać: jeśliż ośm godzin wysiada na dzień/ nie powinien więcej mieszkać i kąpać się w tej wodzie/ jedno siedm dni/ i to jeszcze z przydatkiem do piącidziesiąt godzin. To jest pospolite mniemanie omylne i nieprawdziwe o tej wodzie; jako i to drugie/ gdy rozumieją niektórzy: iż piętnaście abo dwadzieścia nawięcej dni wysiedzieć/ powinni dla poratowania zdrowia w tej wodzie. Omylne są i nieprawdziwe oboje mniemania: bo jako inne lekarstwa/ jednym rychło pomagają; drugim nie rychło: a to dla tego/ iż w jednym ciele najdzie się choroba więtsza/ w drugim mniejsza/ chociaż tegoż rodzaju w obudwu ciałach będą: tak też i o
wymieszkáć: iesliż ośm godźin wyśiada ná dźień/ nie powinien więcey mieszkáć y kąpáć się w tey wodźie/ iedno śiedm dni/ y to ieszcże z przydatkiem do piącidźieśiąt godźin. To iest pospolite mniemánie omylne y nieprawdźiwe o tey wodźie; iáko y to drugie/ gdy rozumieią niektorzy: iż piętnaśćie ábo dwádźieśćiá nawięcey dni wyśiedźieć/ powinni dla poratowánia zdrowia w tey wodźie. Omylne są y nieprawdźiwe oboie mniemánia: bo iáko inne lekarstwá/ iednjm rychło pomagaią; drugim nie rychło: á to dla tego/ iż w iednym ćiele naydźie się chorobá więtsza/ w drugim mnieysza/ choćiaż tegoż rodzáiu w obudwu ćiáłách będą: ták też y o
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 161.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
iż córkę w niewolą biorą; a jeszcze ci, którzy od gwałtu onej bronićby a z niewolej wyrwać, wylaniem siła krwie swojej mieli. To jest zysk, a ostatnia zapłata poczciwych posług księdza Iliego, iż małżonka, jego poczciwa i jedyna córka, białegłowy, którym i okrutny tyran dobywszy miasta, zwykł przepuszczać, wysiedzieć się w pokoju w zawarciu swym, przy poczciwej zabawie, nie na tańcach, nie na biesiadach, pod obroną praw i swobód pospolitych, pod zwierzchnością W. K. M. nie mogły. Nie chcę wspominać, jaki tam płacz sług, którzy nie pobici zostali, jaki krzyk białychgłów, jaki lament wszytkiego domu księżny
iż córkę w niewolą biorą; a jeszcze ci, którzy od gwałtu onej bronićby a z niewolej wyrwać, wylaniem siła krwie swojej mieli. To jest zysk, a ostatnia zapłata poczciwych posług księdza Iliego, iż małżonka, jego poczciwa i jedyna córka, białegłowy, którym i okrutny tyran dobywszy miasta, zwykł przepuszczać, wysiedzieć się w pokoju w zawarciu swym, przy poczciwej zabawie, nie na tańcach, nie na biesiadach, pod obroną praw i swobód pospolitych, pod zwierzchnością W. K. M. nie mogły. Nie chcę wspominać, jaki tam płacz sług, którzy nie pobici zostali, jaki krzyk białychgłów, jaki lament wszytkiego domu księżny
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 184
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
sanguine, in sanguine peccatorum. V. Jestże Mężobójstwo grzech ciężki? M. Jest najcięższym grzechem/ z tych/ któremi obrażamy bliźniego/ a to stąd/ że woła o pomstę do Boga/ jako krew Ablowa przeciw Kainowi/ że pokoju nie mają/ ale ustawiczne gryzienie na sumnieniu mężobójcy. Kain nigdzie się spokojem wysiedzieć nie mógł. Ani się zataić może ten grzech/ który Bóg/ gdy się namniej spodziewa zabójca/ odkrywa. V. Możesz siebie też człowiek bez grzechu samego zabić? M. Nie może. V. A cóż mamy rozumieć o Samsonie i o innych świętych/ którzy w ogień sami się rzucali? M. Tych
sanguine, in sanguine peccatorum. V. Iestże Mężoboystwo grzech ćięzki? M. Iest nayćięzszym grzechem/ z tych/ ktoremi obrażamy bliźniego/ á to ztąd/ że woła o pomstę do Bogá/ iáko krew Ablowá przećiw Kainowi/ że pokoiu nie máią/ ále vstáwiczne gryźienie ná sumnieniu mężoboycy. Kain nigdźie się spokoiem wyśiedźieć nie mogł. Ani się zátáić może ten grzech/ ktory Bog/ gdy się namniey spodźiewa zaboycá/ odkrywa. V. Możesz śiebie też człowiek bez grzechu sámego zábić? M. Nie może. V. A coż mamy rozumieć o Sámsonie y o innych świętych/ ktorzy w ogień sámi się rzucáli? M. Tych
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 64
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
mocno ściska I sok z niego białemi rękami wyciska, Który wprzód w ranę jego wnątrz wlała, a potem Pomazała jem pulsy i piersi z żywotem; I taki skutek wódka ona uczyniła, Że krew zastanowiwszy, siły przywróciła.
XXV.
I taką mu moc nagle dała, macie wiedzieć, Że na koniu pasterza mógł cale wysiedzieć. Nie chciał jednak odjachać pierwej z tamtej strony, Aż beł jego zmarły pan przy niem pogrzebiony; Kazał i Klorydana pogrześć jednem razem Z Dardynellem pospołu, a stamtąd zarazem Obrócił się i jachał tam, gdzie mu kazała, A ta z niem w niskiem domu pasterskiem została. PIEŚŃ XIX.
XXVI.
Tak litością wspłonęła
mocno ściska I sok z niego białemi rękami wyciska, Który wprzód w ranę jego wnątrz wlała, a potem Pomazała jem pulsy i piersi z żywotem; I taki skutek wódka ona uczyniła, Że krew zastanowiwszy, siły przywróciła.
XXV.
I taką mu moc nagle dała, macie wiedzieć, Że na koniu pasterza mógł cale wysiedzieć. Nie chciał jednak odjachać pierwej z tamtej strony, Aż beł jego zmarły pan przy niem pogrzebiony; Kazał i Klorydana pogrześć jednem razem Z Dardynellem pospołu, a stamtąd zarazem Obrócił się i jachał tam, gdzie mu kazała, A ta z niem w nizkiem domu pasterskiem została. PIEŚŃ XIX.
XXVI.
Tak litością wspłonęła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 91
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Cesarza Tureckiego słuchają/ w rzeczach nawet do zdrowia ich własnego/ należących/ lubo ich sprawiedliwie lubo niesprawiedliwie dekretuje/ ponieważ niemniej jako i inszy rozbójnicy/ albo zdrajcy/ niemają się jako uchronić/ kiedy się nieśmieją pokazać w miejscach nasiadłych/ gdzieby ich prędko bystre oko czułego Urzędnika wytropiło: ani się też mogą wysiedzieć na pustyniach/ niemając tam o czym żyć. Tego się zaś nie trzeba spodziewać/ aby im niepojęta imienia Chrześcijańskiego brzydliwość by w najcięższym razie miała pozwolić/ do ich obrony i ratunku się udać. Nieznajdując tedy nikędy bezpiecznego miejsca/ trudno mają o czym inszm myślić/ tylko jakoby się Panu podobać i służyć/
Cesárzá Tureckiego słucháią/ w rzeczách náwet do zdrowiá ich włásnego/ náleżących/ lubo ich spráwiedliwie lubo niespráwiedliwie dekretuie/ ponieważ niemniey iáko y inszi rozboynicy/ álbo zdraycy/ niemáią się iáko vchronić/ kiedy się nieśmieią pokázáć w mieyscách náśiadłych/ gdźieby ich prętko bystre oko czułego Vrzędniká wytropiło: áni się też mogą wyśiedźieć ná pustyniách/ niemáiąc tám o czym żyć. Tego się záś nie trzebá spodźiewáć/ áby im niepoięta imienia Chrześćiáńskiego brzydliwość by w nayćięższym ráźie miáłá pozwolić/ do ich obrony y rátunku się vdáć. Nieznayduiąc tedy nikędy bespiecznego mieyscá/ trudno máią o czym inszm myślić/ tylko iákoby się Pánu podobáć y służyć/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 89
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678